Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.
Wydanie II uzupełnione i zmienione. Wszystko, co trzeba wiedzieć o tym rodzaju broni: pływające twierdze, najpotężniejsza broń stworzona przez człowieka. W opisach, zdjęciach, planach, przekrojach. Historia, czyli geneza, pochodzenie pancerników, II wojna światowa, oraz powojenne losy okrętów, czyli udział w wojnach współczesnych i zakończenie służby.
W książce opisy i zdjęcia pancerników marynarki argentyńskiej, brazylijskiej, chilijskiej, greckiej, hiszpańskiej, japońskiej, francuskiej i niemieckiej.
Wszystko, albo prawie wszystko, co trzeba wiedzieć o niemieckich (niemieckich, a nie nazistowskich, choć budowali je i pływali na nich również naziści) pancernikach kieszonkowych III Rzeszy. Część trzecia opracowania: dane, opisy, zdjęcia, plany, wykresy, przekroje, tablice.
Bogate dane historyczne i techniczne, liczne zdjęcia, wykresy, przekroje, plany, tablice kolorowe - wszystko najwyższej jakości merytorycznej i edytorskiej. Jak na tę serię przystało.
Żywioł, którego uwolniona moc ukazuje kruchość ludzkich wysiłków i zamiarów. I jakby tego było mało resztę zrobią ludzie sami: od początku żeglowania zatapiają siebie nawzajem z szaloną determinacją. I różnica zasadnicza: żywioł niszczy bez nienawiści. Czy dlatego jest znacznie mniej "efektywny" od ludzi samych? Ludzie mają pretensje do opatrzności, że zabija. A sami szczycą się coraz doskonalszymi maszynami do zatapiania bliźnich. W czas pokoju natomiast większość tragedii sprowadzają sami, uniesieni pychą. Okrutne morze?! To jakim słowem nazwać człowieka? Ale to są pytania, na które szukają odpowiedzi autorzy książek umieszczonych w dziale filozofia. W tej książce natomiast najsłynniejsze historie statków i krętów - tych, które zatonęły lub zostały zatopione - bez ocen moralnych.
Jatki na morzach i oceanach na dwa tomy rozpisane: w pierwszym wiek żagla, w drugim wiek pary. Niestety, autor nie zdążył opowiedzieć jakie osiągnięcia w posyłaniu na dno statków i okrętów (oraz rzecz jasna ich załóg) miał wiek silnika spalinowego i wiek atomu. Ale nic straconego: może ktoś, kiedyś, podejmie dzieło zaczęte przez profesora Wieczorkiewicza? Jeśli przeżyjemy...
Piekło na (i w) lodowatym morzu. Kolejny tom z serii "pokazującej" wojnę. Na marginesie: czy gdyby rzeczywiście można było ją pokazać, byłaby tak chętnie oglądana?
Tytuł nieco mylący: autor, by dać pełen obraz piekła wojny morskiej nie poprzestaje na operacjach prowadzonych na Atlantyku, ale opisuje również walki, jakie toczono na Bałtyku, Morzu Północnym, Śródziemnym. A jeśli działania na tych morzach związane były z walkami na innych akwenach - Morzu Czarnym, Oceanie Indyjskim, itd. - również i te drugie zostały opisane przez Autora. Dzieło jest nie tylko zapisem historycznym, ale i - skoro zostało napisane przez człowieka morza - hołdem dla ofiar i przestrogą dla przyszłych pokoleń. W książkach, oprócz - naturalnych w takich pracach - opisów, zdjęć, wykresów, planów, danych technicznych, itp. znajdziemy wiele relacji bezpośrednich (wspomnień, świadectw, wywiadów z uczestnikami wojny), które w sposób niezwykły i przejmujący czynią obraz wojny obrazem niemal realnym. Dzieło monumentalne i fundamentalne
Jest to nowe wydanie słynnej książki. Poprawione i uzupełnione (w stosunku do wcześniejszych publikacji, z czasów PRL: co za państwo, był ten PRL! - kłamstwo jako fundament i główna racja stanu).
Niemiecki lotniskowiec Graf Zeppelin, niespełniona fantazja na temat germańskiego panowania nad morzami. Budowa ciągnęła się latami, pochłonęła ogromne środki, by zakończyć swój żywot na dnie Bałtyku, 55 km od Władysławowa - tam zatopili go w 1947 roku sowieci.
W zeszycie dwa modele - raczej rzadko wykonywane, bo nietypowe. Pierwszy to protoplasta oceanicznych zabójców z wilczych stad, drugi to stawiacz min, albo "mleczna krowa", okręt zaopatrzeniowy niemieckiej, bandyckiej floty podwodnej.
"Wojna jest nauką o niszczeniu" (str. 45, J.S.C. Abbot). Nowożytność z nauki uczyniła swe bóstwo, nawet jeśli rodzi ona śmierć i cierpienie. Wojna współczesna stała się racjonalnym rytuałem składania ofiar temu bóstwu - nabrała pozoru racjonalności. Oto racjonalność "czasów nauki": jedynym sensem ogromnego wysiłku twórczego, konstrukcyjnego i technicznego związanego z budową okrętów podwodnych było maksymalizowanie zniszczenia. Książka niezwykła, bo w sposób bardzo dokładny i wyjątkowy opisuje i pokazuje niewyobrażalny wysiłek włożony przez Niemcy w stworzenie floty okrętów podwodnych. A gdyby wysiłek ten tworzył dobro, a nie zło? Szaleństwo kilku ludzi sprawia, że talenty milionów miast służyć dobru rozpaliły piekło. Czytelnik znajdzie w oferowanej książce nie tylko kompendium wiedzy technicznej, ale przede wszystkim - niespotykany w innych publikacjach - sugestywny obraz militarnego i socjologicznego zjawiska, jakim była wojna toczona przez niemieckie okręty podwodne.
Tytuł mówi wszystko. Od początków tej broni (w 1914 roku okręty podwodne - tylko 8 sztuk, ale jednak - miała nawet Austria!) do zakończenia II wojny światowej. Ostatni rozdział - Rozkaz "Laconia". Czy gdyby nie mordowano rozbitków wojna na morzu byłaby mniejszym koszmarem?
12 tom Encyklopedii Okrętów Podwodnych. Moc informacji, zdjęć, kolorowych tablic oraz - co szczególnie wartościowe - wkładki z planami i przekrojami niemieckich łodzi podwodnych (format A1).
!3 tom Encyklopedii Okrętów Wojennych. Do książki dołączone plany (A1) okrętów podwodnych. Co w książce możemy tylko przypuszczać, bo książka firmowo zafoliowana.
Słynna książka (i nakręcony na jej podstawie równie słynny film) o niemieckiej łodzi podwodnej topiącej statki i ludzi w czasie II wojny. Bardzo zgrabna i wciągająca opowieść. Ale co poradzić: od tej niemieckiej wersji historii wolimy dzieje ORP "Orzeł". I dlatego też sprzedajemy tę książkę - od hollywoodzkiej legendy o "bohaterstwie wilczych stad" wolimy prostą opowieść o heroizmie polskich marynarzy. Tym bardziej, że niemieccy - jeśli przeżyli - cieszyli się po wojnie życiem w wolnym, bogatym kraju, a polscy, chociaż należeli do "zwycięzców", własny kraj stracili. I to dzięki sojusznikom, ale to już zupełnie inna historia - podobnie jak zakończenie losów "Orła".
Niemiecki (wg obecnej nowomowy "nazistowski") okręt podwodny U 2336 zatopiony przez polskiego "Pioruna" - niestety już po zakończeniu wojny, ale zawsze. Przy okazji - może ktoś z Gości Antykwariatu wie - dlaczego po wojnie topiono niemieckie okręty, dlaczego nie szły na złom?
Japoński pancernik Yamato w skali 1:350. Rzecz wyjątkowa, bo jest to już od dawna nie produkowany model z napędem: z silnikiem elektrycznym - może tylko stać na półce i oko cieszyć, ale może też i pływać!
Dupuy de Lome to francuski krążownik z 1890 roku - gratka dla miłośników ciekawych okrętów historycznych z XIX wieku. Francja - wielki kraj o potężnej armii, która w zasadzie nie sprawdza się w walce...
Krążownik liniowy HMS "Hood", duma floty brytyjskiej, słynna ofiara "Bismarcka". Niemiecki okręt, najkrócej w historii walczący pancernik, zanim poszedł na dno, zdążył - w najkrótszej z kolei w historii bitwie morskiej - zatopić "Hood'a". Grób prawie całej załogi: z tysiąca czterystu dwudziestu jeden ludzi uratowało się tylko trzech.
Modelarstwo Okrętowe, nr 3 (2/2006). W numerze: opisy modeli dostępnych w tamtym czasie na rynku modelarskim, relacja z budowy modelu żywicznego pancernika HMS Dreadnought w skali 1:700, artykuł o mikromodelarstwie, plany i opis szwedzkiego niszczyciela "Goteborg", artykuł o amerykańskim miotaczu bomb głębinowych Mk. 6 "K-Gun", plany fregaty "Kortenaer", artykuł o holenderskich fregatach typu Jacob Van Heemskerck, relacja z budowy modelu fregaty HMS "Pandora", porady modelarskie (relingi, olinowanie), porównanie kartonowych modeli Bismarck'a. Ostatnie zdjęcie, z okładki, robi wrażenie: porównanie zapałek i modelu (ale duże zapałki:)
Pancernik Bismarck wydany w skali 1:200 przez Super Model stał się sensacją modelarstwa - nie tylko kartonowego - na początku lat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku. Model wyznaczył nowe standardy: dokładność odwzorowania, rodzaj druku, ilość detali. Był szokiem dla modelarzy przyzwyczajonych do jakości "Małego Modelarza". Nawet dzisiaj, po prawie trzydziestu latach, można z niego zbudować piękny model.
Hitlerowski, niemiecki krążownik, który dużo kosztował (pieniędzy i wysiłku), nic się nie nawojował, a po wojnie stał się sowieckim okrętem "Admirał Makarow". Niemiecka mądrość i efektywność: narobić się, a potem oddać ruskim. A przedtem wziąć jeszcze w skórę:))
Pancernik "Gneisenau" - morderca okrętów handlowych płynących w konwojach. Okręt można zbudować w czterech wersjach, w tym zaskakująco nietypowej: jako wrak blokujący w 1945 roku wejście do portu w Gdyni (w zeszycie wszystko, co potrzebne do zbudowania dioramy, łącznie z imitacją wody, z falochronem i latarnią morską). Pancernik, który "częściowo" służył w PRL-u: do lat siedemdziesiątych XX wieku wydobyte prądnice z okrętu zasilały w prąd Częstochowę.
Pomnik niemieckiej pychy, germańskiej megalomanii i hitlerowskiego szaleństwa. Nigdy nie powstał, ale - gdyby powstał - prawdopodobnie walczyłby o dominację "tysiącletniej rzeszy" nad światem poprzez zatapianie statków handlowych. Realizacja takich projektów pochłonęła gigantyczne środki i ogrom pracy ludzkiej, które przecież mogły być wykorzystane do zbudowania jakiegoś dobra, a nie pójść na zatracenie jako ofiary na ołtarzu "nordyckiego i aryjskiego" bożka wojny.
Monitor, czyli pływające działo. Okręt, który był przeznaczony do walk na lądzie (rzecz jasna do wspierania działań lądowych z morza, a nie jako gigantyczny czołg-niejazd).
Okręt, który w momencie wodowania był już przestarzały i nic nie warty ze względu na walory bojowe, ale przeszedł jednak do historii ostrzałem Westerplatte, kiedy to 1-go września 1939 roku niemiecka rasa panów rozpoczęła jednoczenie Europy. Próba zjednoczenia Europy pod niemieckim przewodnictwem środkami militarnymi co prawda skończyła się fiaskiem, okręt też poszedł na dno, ale nie zniechęciło to upartych aryjczyków (czystej krwi) od dążenia do zrealizowania ambitnego planu, jakim jest "wspólna Europa pod niemieckim przewodnictwem". Model okrętu ma oczywiście flagi marynarki niemieckiej pozbawione swastyk - zgodnie z orwellowską metodą dostosowywania historii do aktualnej linii politycznej. A zatem - skoro tak należy gwałcić historię - to co stoi na przeszkodzie, by powiesić na nim flagi błękitne z gwiazdami w kółeczku, oficjalne flagi IV Rzeszy? Skoro ideologia góruje nad historią, to takie orwellowskie działanie jest chyba nie tylko całkowicie uzasadnione i usprawiedliwione, ale wręcz pożądane. "Prawda czasu, prawda ekranu".
Wyjątkowy zestaw modeli, które bardzo rzadko pojawiają się w miniaturowym świecie. Dobre wytchnienie od "Hoodów", "Bismarcków", itp. "żelaznych pozycji" modelarskich.
Galeona Zygmunta Augusta "Smok" miał być początkiem polskiej floty, ale nigdy nie wypłynął w morze. Król umarł, a razem z nim umarł projekt polskiej obecności na morzach.
Francuski okręt liniowy Richelieu: wielki okręt, który nie zdziałał nic wielkiego. Można odnieść wrażenie, że wojna, która wstrząsnęła światem, tak jakby Francję ominęła...
Okręt patrolowy Wojsk Ochrony Pogranicza do "walki z wrogą agenturą usiłującą przeniknąć do naszego kraju oraz do zmagań z przestępcami" - jak napisano we wstępie do wycinaki. O skali modelu nie wspomniano - czujność przede wszystkim: kto wie jaki użytek zrobiłaby z tej informacji "wroga agentura"?
Ciekawy i rzadko spotykany, kartonowy model. Włoski pancernik, który nie zasłynął - co prawda - z wielkich wyczynów bojowych, ale za to przez osiem lat miał dziewięciu dowódców. Wreszcie pocięli go na złom (może zabrakło wolnych komandorów?)
Okręt z 1626 roku, z bitwy pod Oliwą, gdzie flota Szwedzka dostała łupnia, a "słońce zaszło w południe" (zatopiony szwedzki galeon nazywał się "Solen", czyli "Słońce"). Piękny model.
Jeszcze jeden model tego samego samolotu. Choć wydrukowany w czasach najgorszych dla "Małego Modelarza", to jednak ma bardzo dobry karton, nawet prawie nie stracił białego koloru.
Słynny samolot w opracowaniu nie mniej słynnego autora Małego Modelarza. Konstrukcja bardzo udana. A model? Cóż, model też... z ery przed-komputerowej.
Jeszcze jeden japoński samolot, który miał być myśliwski, a stał się łowny, albo samobójczy. Przegrał najpierw konkurencję z ZERO, a potem z przeznaczeniem, jakie przypadło Japonii.
Japoński pokładowy bombowiec nurkujący Yokosuka D4Y4 "SUISEI". Bardzo dobry samolot i jednocześnie bardzo zły samolot bojowy: brak opancerzenia sprawiał bowiem, że miał bardzo dobre własności lotne, ale jednocześnie można go było zestrzelić nawet z broni małokalibrowej, więc strzelano do tych samolotów jak do kaczek. Ogromne ofiary poniesione dla przegrania wojny...
Samolot pościgowy PZL-38 Wilk. Silny i zwarty, a co najważniejsze - państwowy przemysł lotniczy był w stanie stworzyć w przededniu wojny dwa prototypy Wilka. Jeszcze jedna smutna historia jeszcze jednego nieudanego projektu. Za ciężki, zbyt słabe i do tego prototypowe silniki, zbyt drogi. Wilk miał ścigać, szturmować i bombardować, ale okazał się nielotem. W zasadzie nic dziwnego: od kiedy to wilki latają?! Aha, no i ciekawostka: kabina tylnego strzelca wyposażona była w komplet urządzeń sterowniczych. Jakby co, to tylny strzelec mógł obrócić fotel w kierunku lotu (normalnie fotel obrócony był do tyłu samolotu) i pilotować. Ciekawe, jaką miał widoczność...
Mitsubishi J2M3 RAIDEN, myśliwiec do zadań specjalnych, w tym wypadku do przechwytywania na dużych wysokościach Superfortec B-29. Jak zawsze u przegrywających wojnę: cudowna broń, która pojawiła się za późno i było jej - w związku z tym - za mało.
Model w skali 1:200. Dawne modele były w pewien sposób genialne: autorzy potrafili znaleźć rozsądną granicę między wiernością oryginałowi, a uproszczeniem modelarskim, dzięki czemu można było zbudować piękne rzeczy w kilka, albo kilkanaście dni, a nie w kilka, albo kilkanaście lat, czego wymagają współczesne, komputerowo opracowane modele. Komputer umożliwia zaprojektowanie każdego detalu, a obecna moda modelarska każe budować nawet te detale, których nie widać. Znajomy Antykwariatu, który zbudował setki (!) modeli papierowych, plastikowych, modeli latających prawie nas przekonał, że współczesne popisywanie się, że "ja zrobię więcej szczegółów" i komputer niszczą radość z modelarstwa. A jeśli tak, to modele klasycznego, "starego" "Małego Modelarza" nadają się doskonale na przeżycie kilku relaksujących, miłych chwil. Dużo radości daje już nawet oglądanie samej okładki - wiadomo: Adam Werka.
Sowiecki bombowiec skonstruowany w 1948 roku, w lotnictwie PRL od 1953 roku. W 1956 roku brał udział w walkach na Węgrzech, zarówno po stronie sowieckiego okupanta, jak i wojska węgierskiego. Podobno Korea Północna używa nadal tych samolotów.
Mamy cały rok 2009 Małego Modelarza, ale przecież miłośnik żaglowców nie musi mieć szwabskiego bombowca ani angielskiego pancernika i może chcieć z całego rocznika tylko jedną wycinankę. Oto propozycja dla tych, którzy kochają żaglowce. Zwłaszcza pirackie. Teraz dużo Polaków wyniosło się do Anglii, więc gnani nostalgią mogą skleić polski model, a powodowani lojalnością wobec miejsca pracy mogą go pokazywać nowym ziomkom - na pewno się spodoba - angole są przecież bardzo dumni z tej zbójeckiej tradycji:)
Model z roku 1990 - nie powala jakością, ale na pewno onieśmiela wydrukowaną ceną: 2400 zł! Ciekawe, czy w przyszłości egzemplarze zachowane osiągną taką cenę w antykwariatach...
Model-ciekawostka. Samolot-dziwo: pokraczna sylwetka, odkryta kabina, słaby silnik i wyjątkowo słabe uzbrojenie. A mimo wszystko prawdopodobnie byłby - ze względu na konstrukcję - mistrzem walki kołowej, gdyby właśnie nie wady napędu i uzbrojenia.
Japoński myśliwiec Kawasaki Ki-61 "Hien", czyli "Lecąca jaskółka" - jedyny japoński myśliwiec napędzany silnikiem widlastym, chłodzonym cieczą (stąd na początku mylono go z Bf-109, albo uważano, że jest to jakiś włoski samolot). Z tych samolotów stworzono też jednostkę taranującą amerykańskie B-29.
Model przedstawia samolot, na którym w 1943 roku latał Erich Hartmann - pilot, który z 352-dwoma zestrzeleniami był na pierwszym miejscu pośród asów myśliwskich II wojny światowej (ostatnie zestrzelenie 8 maja 1945 roku).
Mały Modelarz z 1972 roku, czyli klasyczny okres modelarstwa kartonowego z nowatorskimi, "zmechanizowanymi" pomysłami. Otóż autor modelu, Kazimierz Osterczuk, zaprojektował podwozie, które można chować oraz odsuwaną "limuzynę" kabiny.
Samochód pancerny z czasów przewrotu bolszewickiego. Ciężki i ze słabym silnikiem, więc doskonały na dobre drogi, których - jak wiadomo - było bardzo dużo w Rosji, dewastowanej przez wojnę domową 1917 roku. Idealny do stworzenia "żywej dioramy" dla antysowieckich fundamentalistów: zrobić i podpalić.
"Ciotka Burza" w jednym z wielu wydań Małego Modelarza. Tym razem produkt gospodarki po "reformach" stanu wojennego, więc obarczony jakością, jaką charakteryzowały się ówczesne wszystkie produkty.
Brytyjski krążownik przeciwlotniczy z II wojny światowej HMS "DIDO". Jeden z serii "bezzębnych drapieżników" (tak je nazywali marynarze Royal Navy). Model wyjątkowy - ze względu na szczegółowość opracowania - jak na standardy ówczesnego Małego Modelarza.
Krążownik ZOP (czyli: do "zwalczania okrętów podwodnych") "Mińsk". Produkt lotniskowcowo-podobny. Po bohaterskiej służbie w marynarce sowieckiej został kupiony przez Chińczyków, którzy przerobili okręt na hotel i centrum rozrywki. Okręt pechowy: najpierw zbankrutowała sowiecka armia, a potem chińscy hotelarze. Więcej szczęścia miał bliźniaczy "Kijew", który - jak "Mińsk" - też przerobiono na luksusowy hotel, ale "Kijew" zmienił rolę z powodzeniem. Model wydano w 1986 roku, a więc jeszcze w czasie jego militarnej świetności. Kto z ówczesnych modelarzy przypuszczał, że "najnowsza zdobycz radzieckiej nauki i techniki" (jak go przedstawiono we wstępie do wycinanki) w roku 1998 zostanie sprzedana chińskim hotelarzom za 5 milionów dolarów? Model w skali nietypowej dla Małego Modelarza: 1:400.
Model okrętu sprzed 1942 roku, sprzed modernizacji. Zmodernizowany walczył jeszcze dwa lata, po czym - storpedowany na Morzu Śródziemnym - poszedł na dno w 1944 roku.
Duży ścigacz okrętów podwodnych typu "Kronsztad", w tym wypadku DS-41 ORP "Czujny". Jeden z przykładów przestarzałego uzbrojenia, które wycofywane ze Związku Sowieckiego, trafiało do PRL-u.
Francuski niszczyciel "Le Terrible". Okręt słynny głównie z dwóch względów: po pierwsze uniknął zniszczenia przez brytyjską flotę w Mers-el-Kebir, a po drugie zasłynął swoją wyjątkową, maksymalną prędkością - 86 km/h!
Trzecie, przed-komputerowe, wydanie "Błyskawicy". Wydanie jubileuszowe, bo w trzydziestą rocznicę pierwszego wydania z 1967 roku (autorem był Andrzej Samek). Drugi raz Mały Modelarz wydał "Błyskawicę" w 1981 roku (autor: Sławomir Jakuć). Ten model - najbardziej skomplikowany ze wszystkich - opracował Paweł Mistkiewicz, przy okazji autor okładki.
Pliki cookies i pokrewne im technologie umożliwiają poprawne działanie strony i pomagają nam dostosować ofertę do Twoich potrzeb. Możesz zaakceptować wykorzystanie przez nas wszystkich tych plików i przejść do sklepu lub dostosować użycie plików do swoich preferencji, wybierając opcję "Dostosuj zgody".
W tym miejscu możesz określić swoje preferencje w zakresie wykorzystywania przez nas plików cookies.
Te pliki są niezbędne do działania naszej strony internetowej, dlatego też nie możesz ich wyłączyć.
Te pliki umożliwiają Ci korzystanie z pozostałych funkcji strony internetowej (innych niż niezbędne do jej działania). Ich włączenie da Ci dostęp do pełnej funkcjonalności strony.
Te pliki pozwalają nam na dokonanie analiz dotyczących naszego sklepu internetowego, co może przyczynić się do jego lepszego funkcjonowania i dostosowania do potrzeb Użytkowników.
Dane wykorzystywane przez dostawcę oprogramowania sklepu - Shoper S.A. Na ich podstawie dokonywane są analizy, związane z rozwojem oprogramowania, oraz mierzona jest skuteczność kampanii reklamowych. Nie są łączone z innymi informacjami, podawanymi podczas rejestracji i składania zamówienia. Więcej na ten temat przeczytasz w Polityce plików cookies Shoper.
Dzięki tym plikom możemy prowadzić działania marketingowe.