Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.
Niszczyciel ORP "Błyskawica". Skala 1:200. Mały Modelarz 7-8/97.
Trzecie, przed-komputerowe, wydanie "Błyskawicy". Wydanie jubileuszowe, bo w trzydziestą rocznicę pierwszego wydania z 1967 roku (autorem był Andrzej Samek). Drugi raz Mały Modelarz wydał "Błyskawicę" w 1981 roku (autor: Sławomir Jakuć). Ten model - najbardziej skomplikowany ze wszystkich - opracował Paweł Mistkiewicz, przy okazji autor okładki.
Model opracowany w skali 1:50 i ma takie rozmiary i taką wyporność, że można go zbudować jako model pływający. Rzecz zupełnie wyjątkowa w "Małym Modelarzu": redukcyjny model pływający.
Brytyjski krążownik przeciwlotniczy z II wojny światowej HMS "DIDO". Jeden z serii "bezzębnych drapieżników" (tak je nazywali marynarze Royal Navy). Model wyjątkowy - ze względu na szczegółowość opracowania - jak na standardy ówczesnego Małego Modelarza.
Model słynnego brytyjskiego lotniskowca HMS "Ark Royal", wydany przez Małego Modelarza w 2011, roku jest komputerowo opracowanym modelem wydanym w tym samym wydawnictwie, w 1990 roku.
I wojna światowa. Pływające działo i w zasadzie nic więcej. Oszczędna i prymitywna konstrukcja była bardzo wymagająca dla załogi nie tylko w walce, ale również w codziennej służbie. Admiralicja nie przejmowała się się marynarzami: stworzyli okręt - pływającą trumnę. Po trafieniu niemiecką torpedą okręt poszedł na dno w trzy (!) minuty wraz z 26 członkami załogi. A urzędnicy ministerstwa i admiralicji przypinali sobie ordery i wygładzali lampasy...
Dupuy de Lome to francuski krążownik z 1890 roku - gratka dla miłośników ciekawych okrętów historycznych z XIX wieku. Francja - wielki kraj o potężnej armii, która w zasadzie nie sprawdza się w walce...
Duży ścigacz okrętów podwodnych typu "Kronsztad", w tym wypadku DS-41 ORP "Czujny". Jeden z przykładów przestarzałego uzbrojenia, które wycofywane ze Związku Sowieckiego, trafiało do PRL-u.
Francuski niszczyciel "Le Terrible". Okręt słynny głównie z dwóch względów: po pierwsze uniknął zniszczenia przez brytyjską flotę w Mers-el-Kebir, a po drugie zasłynął swoją wyjątkową, maksymalną prędkością - 86 km/h!
Francuski okręt liniowy Richelieu: wielki okręt, który nie zdziałał nic wielkiego. Można odnieść wrażenie, że wojna, która wstrząsnęła światem, tak jakby Francję ominęła...
Miał bronić Francji przed Niemcami i bronił jak na Francuzów przystało - stojąc głównie w portach, gdzie był kilka razy okaleczany przez wszystkich, którzy mieli na to ochotę, by wreszcie zakończyć bohaterski żywot samozatopieniem. To po to go zbudowali? Obelix - Gal, który tym się różnił od Francuzów, że uwielbiał bijatykę z najeźdźcami - popukałby się, swoim zwyczajem, w czoło i powiedział: "ale głupi ci Francuzi!".
Friedrich Der Grosse niczego wielkiego nie dokonał. Zatopiony przez załogę w 1919 roku został wydobyty w 1937 roku i został pocięty na złom (złom wart był 130 000 funtów). Złom z wydobywanych wraków służył do produkcji stali, z której robiono sprzęt medyczny, bo stal leżąca od tak dawna w morzu nie jest... radioaktywna. Jakby powiedział Szwejk: i po to trzeba było zabić Ferdynanda, po to trzeba było robić całą wojnę, po to Niemcy musiały wziąć sławetne lanie, żeby można było wreszcie zrobić kleszcze do wyrywania zębów...
Francuski niszczyciel Jaguar - zatopiony 23 maja 1940 roku przez niemieckie kutry. W pewnym sensie rzecz wyjątkowa: nie przejęła, ani nie zatopiła go marynarka brytyjska, ale zatonął po walce z Kriegsmarine.
Japoński lotniskowiec "Hiryu", czyli "Latający Smok", który zakończył swój "lot" 5 czerwca 1942 roku, zatopiony w Bitwie pod Midway. Zemsta za Pearl Harbor dopełniła się.
Japoński niszczyciel typu Fubuki, 19. Dywizjon Niszczycieli, grudzień 1941 roku, Morze Południowo Chińskie, flota Cesarstwa Japonii. Model pięknie opracowany i wydany, zawiera również elementy wycięte laserowo.
Imponujący, ale przede wszystkim tragiczny, koniec ery wielkich pancerników - pancernik Yamato. Mistrzowski model legendarnego okrętu we wspaniałym opracowaniu. Wymaga ciężkiej pracy, cierpliwości i wytrwałości, ale każdy, kto dotrwa do końca budowy, nagrodzony zostanie okrętem, od którego nie będzie można oderwać wzroku. Ozdoba i król każdej kolekcji. I jednocześnie przypomnienie ofiar okrutnej wojny na Pacyfiku.
Największy w historii pancernik: "ogromny i przerażający" - jak opisali go amerykańscy marynarze. Model przedstawia okręt z października 1944 roku - tak wyglądał w czasie bitwy o zatokę Leyte, największej w historii bitwy powietrzno-morskiej i jednocześnie ostatniej bitwy, w której bezpośrednią walkę stoczyły pancerniki. Klęska marynarki japońskiej, która przesądziła o klęsce Japonii.
Bardzo ciekawa konstrukcja, a jednocześnie niezwykle rzadko spotykana w modelarstwie. Japoński tender lotniczy Akitsushima, model kartonowy w skali 1:200, wydano jako Nr 1 - specjalny Kartonowej Encyklopedii Techniki w marcu 2004 roku.
Bardzo dokładny model okrętu, który miał być bazą wodnosamolotów i miniaturowych łodzi podwodnych, a służył niecałe cztery lata, do 1943 roku, głównie jako okręt transportowy i zaopatrzeniowy, gdy - zbombardowany przez amerykańskie samoloty - poszedł na dno z większością załogi... .
Wyjątkowy zestaw modeli, które bardzo rzadko pojawiają się w miniaturowym świecie. Dobre wytchnienie od "Hoodów", "Bismarcków", itp. "żelaznych pozycji" modelarskich.
Hitlerowski, niemiecki krążownik, który dużo kosztował (pieniędzy i wysiłku), nic się nie nawojował, a po wojnie stał się sowieckim okrętem "Admirał Makarow". Niemiecka mądrość i efektywność: narobić się, a potem oddać ruskim. A przedtem wziąć jeszcze w skórę:))
Krążownik liniowy HMS "Hood", duma floty brytyjskiej, słynna ofiara "Bismarcka". Niemiecki okręt, najkrócej w historii walczący pancernik, zanim poszedł na dno, zdążył - w najkrótszej z kolei w historii bitwie morskiej - zatopić "Hood'a". Grób prawie całej załogi: z tysiąca czterystu dwudziestu jeden ludzi uratowało się tylko trzech.
Krążownik ZOP (czyli: do "zwalczania okrętów podwodnych") "Mińsk". Produkt lotniskowcowo-podobny. Po bohaterskiej służbie w marynarce sowieckiej został kupiony przez Chińczyków, którzy przerobili okręt na hotel i centrum rozrywki. Okręt pechowy: najpierw zbankrutowała sowiecka armia, a potem chińscy hotelarze. Więcej szczęścia miał bliźniaczy "Kijew", który - jak "Mińsk" - też przerobiono na luksusowy hotel, ale "Kijew" zmienił rolę z powodzeniem. Model wydano w 1986 roku, a więc jeszcze w czasie jego militarnej świetności. Kto z ówczesnych modelarzy przypuszczał, że "najnowsza zdobycz radzieckiej nauki i techniki" (jak go przedstawiono we wstępie do wycinanki) w roku 1998 zostanie sprzedana chińskim hotelarzom za 5 milionów dolarów? Model w skali nietypowej dla Małego Modelarza: 1:400.
Pancernik budowano i przebudowywano przez prawie 30 lat (od 1880 do 1910!), by wreszcie zatopić go w 1913 roku, jako okręt cel. Oto francuska administracja i armia w swym standardowym, czyli bezsensownym i marnotrawnym działaniu. Jak potężne musiało być państwo, które było stać na takie marnotrawstwo i jaka słaba musiała być armia, która była pogrążona w takim chaosie. Katastrofa była nieunikniona... A sam pancernik? Jeśli pominąć jego absurdalne losy był nawet w niektórych rozwiązaniach ciekawą i nowatorską konstrukcją.
Model okrętu sprzed 1942 roku, sprzed modernizacji. Zmodernizowany walczył jeszcze dwa lata, po czym - storpedowany na Morzu Śródziemnym - poszedł na dno w 1944 roku.
Lotniskowiec eskortowy USS GAMBIER BAY, w malowaniu z 1944 roku. Tak wyglądał w czasie swej ostatniej bitwy - bitwy w zatoce Leyte, zanim poszedł na dno.
Lotniskowiec Weser, a tak naprawdę projekt lotniskowca i to jeszcze przebudowanego z krążownika Seydlitz. Przykład na niemiecki bałagan i brak koncepcji, świadectwo nieprzygotowania Kriegsmarine do wojny.
Pięć modeli w skali 1:100: Dornier J II Wal, Heinkel He 12, Messerschmitt M 20 b 2, Junkers W 33, Rumpler C1/5A2. Skala nietypowa dla modelarzy lotniczych, ale dla modelarzy budujących w tej skali statki i okręty modele samolotów z niniejszego wydawnictwa mogą być ciekawym uzupełnieniem np. dioramy.
Monitor, czyli pływające działo. Okręt, który był przeznaczony do walk na lądzie (rzecz jasna do wspierania działań lądowych z morza, a nie jako gigantyczny czołg-niejazd).
Niemiecki pancernik "Bismarck": legendarny i smutny przykład niemieckiej pychy i buty. Lata budowy, usuwania usterek, szkolenia załogi. 19 maja 1941 roku wypływa z Gdyni w dziewiczy rejs, a już 27 maja podziurawiony jak sito idzie na dno. Niemiecki sen o panowaniu na Atlantyku trwał bardzo krótko: w zasadzie tydzień. Z 2221 marynarzy uratowało się 115 rozbitków i czarny kot, który przeżył zatopienie "Bismarcka". Kot przeżył też zatopienie dwóch angielskich okrętów (niszczyciela "Cossack" i lotniskowca "Ark Royal"), których załogi przygarnęły "maskotkę z Bismarcka". Uznano wreszcie, że kot przynosi pecha, więc wysadzono go na ląd i... opiekowano się nim, aż spokojnie zdechł ze starości w Belfaście, w 1955 roku. Morskie opowieści...
"Ciotka Burza" w jednym z wielu wydań Małego Modelarza. Tym razem produkt gospodarki po "reformach" stanu wojennego, więc obarczony jakością, jaką charakteryzowały się ówczesne wszystkie produkty.
Okręt patrolowy Wojsk Ochrony Pogranicza do "walki z wrogą agenturą usiłującą przeniknąć do naszego kraju oraz do zmagań z przestępcami" - jak napisano we wstępie do wycinaki. O skali modelu nie wspomniano - czujność przede wszystkim: kto wie jaki użytek zrobiłaby z tej informacji "wroga agentura"?
Niemiecki (wg obecnej nowomowy "nazistowski") okręt podwodny U 2336 zatopiony przez polskiego "Pioruna" - niestety już po zakończeniu wojny, ale zawsze. Przy okazji - może ktoś z Gości Antykwariatu wie - dlaczego po wojnie topiono niemieckie okręty, dlaczego nie szły na złom?
Pancernik Bismarck wydany w skali 1:200 przez Super Model stał się sensacją modelarstwa - nie tylko kartonowego - na początku lat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku. Model wyznaczył nowe standardy: dokładność odwzorowania, rodzaj druku, ilość detali. Był szokiem dla modelarzy przyzwyczajonych do jakości "Małego Modelarza". Nawet dzisiaj, po prawie trzydziestu latach, można z niego zbudować piękny model.
Pancernik "Gneisenau" - morderca okrętów handlowych płynących w konwojach. Okręt można zbudować w czterech wersjach, w tym zaskakująco nietypowej: jako wrak blokujący w 1945 roku wejście do portu w Gdyni (w zeszycie wszystko, co potrzebne do zbudowania dioramy, łącznie z imitacją wody, z falochronem i latarnią morską). Pancernik, który "częściowo" służył w PRL-u: do lat siedemdziesiątych XX wieku wydobyte prądnice z okrętu zasilały w prąd Częstochowę.
"K" - jak "krążownik". Okręty tej serii miały być właśnie takimi wyjątkowymi konstrukcjami: łączącymi dzielność nawodną (wielkość, uzbrojenie) z efektywnością podwodną. Wyszło jak z miczurinowską krzyżówką pomidora z kartoflem, kiedy to pomysł też był rewolucyjny, godny socjalistycznej, stalinowskiej genetyki, ale niestety, natura nie usłuchała rozkazów "ojca narodów" i zamiast połączenia krzaka pomidora z częścią podziemną kartofla skrzyżowana roślina pleniła się jako połączenie korzeni pomidora z łodygami kartofla. Tak też i było z tą morską hybrydą: okręt okazał się za mały na oceany i za duży na Bałtyk. Okręt legenda, bo w sowieckiej propagandzie uchodził za zwycięzcę pojedynku z "Tirpitzem" - ale to też była bujda. Model, jak na standardy ówczesnego Małego Modelarza, zaskakująco szczegółowy.
Okręty tego typu to największe okręty podwodne świata. Dwa reaktory atomowe, 20 balistycznych pocisków, każdy z 10 głowicami nuklearnymi. Przerażające. Ale naprawdę robi się groźnie, gdy uświadomimy sobie, że ten pływający koniec świata jest dziełem sowieckiej technologii zależnym od współczesnego, rosyjskiego braku funduszy... Az strach się bać. Model w dwóch wersjach: łatwiejszej i trudniejszej: z otwartymi włazami do silosów, peryskopami i sterami przednimi.
Pomnik niemieckiej pychy, germańskiej megalomanii i hitlerowskiego szaleństwa. Nigdy nie powstał, ale - gdyby powstał - prawdopodobnie walczyłby o dominację "tysiącletniej rzeszy" nad światem poprzez zatapianie statków handlowych. Realizacja takich projektów pochłonęła gigantyczne środki i ogrom pracy ludzkiej, które przecież mogły być wykorzystane do zbudowania jakiegoś dobra, a nie pójść na zatracenie jako ofiary na ołtarzu "nordyckiego i aryjskiego" bożka wojny.
Miał być - obok bliźniaczego Bismarcka - władcą szlaków morskich, niepokononanym korsarzem. A skończył wywrócony do góry dnem, zbombardowany w 1944 roku, grzebiąc 1400 ludzi załogi. Ostatecznie pocięty na żyletki w 1957 roku. O 12 lat przeżył "niezwyciężoną, tysiącletnią Rzeszę Niemiecką".
Drewniany trałowiec bazowy typu YMS. Jeden z 561 zbudowanych w czasie II wojny światowej. Służyły długo po wojnie w różnych marynarkach wojennych, nawet w ZSRR i w PRL-u. Model oferowany przedstawia okręt z wojny koreańskiej (marynarka Stanów Zjednoczonych oczywiście).
W zeszycie dwa modele - raczej rzadko wykonywane, bo nietypowe. Pierwszy to protoplasta oceanicznych zabójców z wilczych stad, drugi to stawiacz min, albo "mleczna krowa", okręt zaopatrzeniowy niemieckiej, bandyckiej floty podwodnej.
USS "Arizona" - jedyny pancernik, z dwudziestu ośmiu w służbie, stracony przez Amerykanów w czasie II wojny światowej. Model przedstawia okręt na krótko przed zatopieniem w Pearl Harbor (po rozerwaniu wybuchem amunicji stał się grobem dla 1104 marynarzy - niewydobyty kadłub jest obecnie pomnikiem ofiar japońskiego ataku z 7 grudnia 1941 roku).
Pływająca wyspa z napędem atomowym - dzięki niej USA mogą być gdzie chcą na świcie i przypomnieć każdemu, że w każdej chwili mogą zaprowadzać tam swoje porządki. Oczywiście, dopóki kapitan i nikt z 5500 ludzi załogi nie cierpi z powodu jakiegoś wirusa. Bo wtedy pływająca wyspa zmienia się w pływający szpital i dowództwo ma zupełnie inne zmartwienia na głowie. I nagle okazuje się, że aby unieszkodliwić potężny okręt i obezwładnić mocarstwo nie trzeba arsenałów rakiet, floty okrętów, tysięcy samolotów... Tak w XXI wieku zmieniło się oblicze wojny.
Pierwsze wydanie - potem zmieniono okładkę (też mamy w Antykwariacie). Model imponujący rozmiarami: pomimo skali 1:300 (standardowej np. dla "Małego Modelarza") ma przeszło 110 cm długości i 40 cm szerokości. Gdyby wydrukowano go w skali 1:200, czyli w skali, w jakiej z zasady opracowuje swoje modele GPM, byłyby problemy z jego ekspozycją w normalnym pokoju.
Najdłuższy lotniskowiec II wojny światowej, który - w uznaniu wojennych zasług - posłano na dno w 1946, zatapiając go atomówką. Model "Saratogi" może zatem przypominać o wszystkich ofiarach próbnych wybuchów atomowych: o żołnierzach i ludności cywilnej, na których mocarstwa atomowe (USA, ZSRR, Francja, Wielka Brytania, Chiny, Indie, Pakistan, Korea Północna, RPA, Izrael) "testowały" moc i działanie broni jądrowej. Świat jest bardziej szalony niż można by przypuszczać...
Ciekawy i rzadko spotykany, kartonowy model. Włoski pancernik, który nie zasłynął - co prawda - z wielkich wyczynów bojowych, ale za to przez osiem lat miał dziewięciu dowódców. Wreszcie pocięli go na złom (może zabrakło wolnych komandorów?)
Jest to nowe wydanie słynnej książki. Poprawione i uzupełnione (w stosunku do wcześniejszych publikacji, z czasów PRL: co za państwo, był ten PRL! - kłamstwo jako fundament i główna racja stanu).
Tytuł nieco mylący: autor, by dać pełen obraz piekła wojny morskiej nie poprzestaje na operacjach prowadzonych na Atlantyku, ale opisuje również walki, jakie toczono na Bałtyku, Morzu Północnym, Śródziemnym. A jeśli działania na tych morzach związane były z walkami na innych akwenach - Morzu Czarnym, Oceanie Indyjskim, itd. - również i te drugie zostały opisane przez Autora. Dzieło jest nie tylko zapisem historycznym, ale i - skoro zostało napisane przez człowieka morza - hołdem dla ofiar i przestrogą dla przyszłych pokoleń. W książkach, oprócz - naturalnych w takich pracach - opisów, zdjęć, wykresów, planów, danych technicznych, itp. znajdziemy wiele relacji bezpośrednich (wspomnień, świadectw, wywiadów z uczestnikami wojny), które w sposób niezwykły i przejmujący czynią obraz wojny obrazem niemal realnym. Dzieło monumentalne i fundamentalne
Piekło na (i w) lodowatym morzu. Kolejny tom z serii "pokazującej" wojnę. Na marginesie: czy gdyby rzeczywiście można było ją pokazać, byłaby tak chętnie oglądana?
Pliki cookies i pokrewne im technologie umożliwiają poprawne działanie strony i pomagają nam dostosować ofertę do Twoich potrzeb. Możesz zaakceptować wykorzystanie przez nas wszystkich tych plików i przejść do sklepu lub dostosować użycie plików do swoich preferencji, wybierając opcję "Dostosuj zgody".
W tym miejscu możesz określić swoje preferencje w zakresie wykorzystywania przez nas plików cookies.
Te pliki są niezbędne do działania naszej strony internetowej, dlatego też nie możesz ich wyłączyć.
Te pliki umożliwiają Ci korzystanie z pozostałych funkcji strony internetowej (innych niż niezbędne do jej działania). Ich włączenie da Ci dostęp do pełnej funkcjonalności strony.
Te pliki pozwalają nam na dokonanie analiz dotyczących naszego sklepu internetowego, co może przyczynić się do jego lepszego funkcjonowania i dostosowania do potrzeb Użytkowników.
Te pliki wykorzystywane są przez dostawcę oprogramowania, w ramach którego działa nasz sklep. Nie są one łączone z innymi danymi wprowadzanymi przez Ciebie w sklepie. Celem zbierania tych plików jest dokonywanie analiz, które przyczynią się do rozwoju oprogramowania. Więcej na ten temat przeczytasz w Polityce plików cookies Shoper.
Dzięki tym plikom możemy prowadzić działania marketingowe.