Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.
Sopwith F.1 Camel, skala 1:33, Mały Modelarz 6/2004, model kartonowy. Dwie wersje malowania, obie RAF. Ale można wykonać też własne malowanie, z Eskadry Kościuszkowskiej, z wojny z 1920 roku. Model nowy.
Mistrzowski, precyzyjny model: 31 części plastikowych, 32 części na blaszkach fototrawionych, 22 części żywiczne, kalkomanie dla dwóch wersji (angielska i sowiecka).
Lotnictwo wojskowe: pierwszy tom poświęcony początkom tego rodzaju broni i jego rozwojowi w czasie I wojny światowej - statki powietrzne i samoloty z lat 1909 - 1918. W książce balony i samoloty obserwacyjne, balony i sterowce oraz samoloty bombowe, no i oczywiście samoloty myśliwskie. Tom zawiera opisy, plany, tabele (dokładne zestawienia rodzajów i typów, wyposażenia, uzbrojenia, historii służby, itp), wykresy, zdjęcia i rysunki (np. rozwoju tablic - desek z zegarami w samolotach). Jednym słowem lotnictwo I wojny światowej w skrupulatnym i dokładnym opracowaniu (choć w innym, trochę śmiesznym, języku).
Samolot, który służył Francuzom i Włochom na początku Wielkiej Wojny, a w Rosji latali na nim aż do 1925 roku. Model - rzecz wyjątkowa - ma w zestawie części odlane w żywicy, elementy fototrawione, klisze.
Albatrosa D.III w skali 1:48 w zestawie Eduard Profipack 8035. Słynny model słynnego samolotu: 48 części plastikowych, blaszka, części z żywicy, kalkomania do czterech wersji malowania. Wnętrze kabiny. Wszystko pasuje i składa się jak marzenie. Model już nie produkowany, ale stale trzymający "profesjonalny" standard.
Albatros D.V: samolot, na którym latał Manfred Albrecht Freiherr von Richthofen, zanim przesiadł się na powszechnie z nim kojarzony trójpłatowiec Fokker'a - ostatni samolot "Czerwonego Barona".
Fokker E.III "Eindecker", w skali 1/48. Model w specjalnym wydaniu: oprócz części plastikowych części żywiczne i blaszka z częściami fototrawionymi. Kalkomania do dwóch wersji malowania.
Niemcy uważają, że Fokker D VII był ich najlepszym myśliwcem w I wojnie światowej. Model w skali 1:72 jest jednym z "evergree'ów" firmy Revell, tylko kiedyś miał napis "Made in Germany", a teraz ma niebieski stempelek z napisem "Made in Europe", co na jedno wychodzi:)
Jednopłat z czasów I wojny światowej. Jedna z tych konstrukcji, które nie miały szczęścia, mimo, że samolot był bardzo interesującym i udanym projektem. Najpierw nie chcieli go urzędnicy, potem większość wyprodukowanych samolotów nie została zmontowana w jednostkach.
Piękny model słynnego samolotu z I wojny światowej. Seria "Historia Lotnictwa" w nietypowej, jak na polskie modelarstwo kartonowe, skali 1:25. Można wykonać w dwóch wariantach: normalnym i z odtworzoną wewnętrzną konstrukcją drewnianą i ożebrowaniem skrzydeł i stateczników.
Sopwith Camel - model z serii "Strip down", czyli sam szkielet, albo - jak by powiedział Wiech - kościotrup samolotu. Wyzwanie dla doświadczonych modelarzy - wszystko trzeba złożyć z "blaszek", tylko kilka części z tworzywa.
Samolot Curtiss JN-4 sprawdził się w czasie I wojny światowej i przez kilkanaście lat po niej. Konstrukcja na tyle udana i znana, że bywa współcześnie budowana jako latająca replika.
Curtiss N-9H, amerykański wodnosamolot morski z I wojny światowej, czyli Curtiss JN-4 "Jenny" z pływakami i po małych przeróbkach. Bardzo ładnie wykreślony i wydrukowany model.
Jeden z tragicznych błędów I wojny światowej. Airco D.H.2 - ślepa uliczka, w którą angielskie dowództwo (zawsze pewne swych racji, bez względu na liczbę ofiar wśród własnych pilotów) skierowało lotnictwo myśliwskie. Do tej pomyłki wojskowej rękę przyłożył nie kto inny, tylko Geoffrey de Havilland, projektant owej "latającej wiązki patyków i drutów", co dowodzi, że każdy uczy się na błędach (zwłaszcza w wojsku, gdzie najczęściej konsekwencje takich błędów spadają na zwykłych żołnierzy, niestety własnej armii).
Aviatik Berg D-I, mniej znany od słynnych Albatrosów, Fokkerów, Spadów, itp., ale bardzo dobry, austro-węgierski samolot myśliwski z I wojny światowej. Model w dwóch wersjach malowania.
Latająca trumna z I wojny światowej. Złożenie się skrzydeł w locie pierwszego egzemplarza pogrzebało nie tylko załogę, ale i produkcję tego samolotu. Jeden samolot ocalały - o dziwo! - z zawieruchy dziejowej można oglądać w muzeum w Pradze.
Pierwszy myśliwiec z karabinem strzelającym przez śmigło i pierwszy myśliwiec, który zestrzelił niemiecki sterowiec (okładka jest ilustracją tego historycznego strącenia). Samolot związany z pilotem, którego nazwisko miłośnicy tenisa znają doskonale i mówią bardzo często, chociaż mało kto z nich wie, kim był patron jednego z najważniejszych turniejów tenisowych. A to przecież Roland Garros, as myśliwski Wielkiej Wojny, był tym, który pierwszy (wraz z Raymondem Saulnier) zainstalował karabin z deflektorami na łopacie śmigła.
Okręt z 1626 roku, z bitwy pod Oliwą, gdzie flota Szwedzka dostała łupnia, a "słońce zaszło w południe" (zatopiony szwedzki galeon nazywał się "Solen", czyli "Słońce"). Piękny model.
Jeszcze jeden model tego samego samolotu. Choć wydrukowany w czasach najgorszych dla "Małego Modelarza", to jednak ma bardzo dobry karton, nawet prawie nie stracił białego koloru.
Słynny samolot w opracowaniu nie mniej słynnego autora Małego Modelarza. Konstrukcja bardzo udana. A model? Cóż, model też... z ery przed-komputerowej.
Jeszcze jeden japoński samolot, który miał być myśliwski, a stał się łowny, albo samobójczy. Przegrał najpierw konkurencję z ZERO, a potem z przeznaczeniem, jakie przypadło Japonii.
Japoński pokładowy bombowiec nurkujący Yokosuka D4Y4 "SUISEI". Bardzo dobry samolot i jednocześnie bardzo zły samolot bojowy: brak opancerzenia sprawiał bowiem, że miał bardzo dobre własności lotne, ale jednocześnie można go było zestrzelić nawet z broni małokalibrowej, więc strzelano do tych samolotów jak do kaczek. Ogromne ofiary poniesione dla przegrania wojny...
Samolot pościgowy PZL-38 Wilk. Silny i zwarty, a co najważniejsze - państwowy przemysł lotniczy był w stanie stworzyć w przededniu wojny dwa prototypy Wilka. Jeszcze jedna smutna historia jeszcze jednego nieudanego projektu. Za ciężki, zbyt słabe i do tego prototypowe silniki, zbyt drogi. Wilk miał ścigać, szturmować i bombardować, ale okazał się nielotem. W zasadzie nic dziwnego: od kiedy to wilki latają?! Aha, no i ciekawostka: kabina tylnego strzelca wyposażona była w komplet urządzeń sterowniczych. Jakby co, to tylny strzelec mógł obrócić fotel w kierunku lotu (normalnie fotel obrócony był do tyłu samolotu) i pilotować. Ciekawe, jaką miał widoczność...
Mitsubishi J2M3 RAIDEN, myśliwiec do zadań specjalnych, w tym wypadku do przechwytywania na dużych wysokościach Superfortec B-29. Jak zawsze u przegrywających wojnę: cudowna broń, która pojawiła się za późno i było jej - w związku z tym - za mało.
Model w skali 1:200. Dawne modele były w pewien sposób genialne: autorzy potrafili znaleźć rozsądną granicę między wiernością oryginałowi, a uproszczeniem modelarskim, dzięki czemu można było zbudować piękne rzeczy w kilka, albo kilkanaście dni, a nie w kilka, albo kilkanaście lat, czego wymagają współczesne, komputerowo opracowane modele. Komputer umożliwia zaprojektowanie każdego detalu, a obecna moda modelarska każe budować nawet te detale, których nie widać. Znajomy Antykwariatu, który zbudował setki (!) modeli papierowych, plastikowych, modeli latających prawie nas przekonał, że współczesne popisywanie się, że "ja zrobię więcej szczegółów" i komputer niszczą radość z modelarstwa. A jeśli tak, to modele klasycznego, "starego" "Małego Modelarza" nadają się doskonale na przeżycie kilku relaksujących, miłych chwil. Dużo radości daje już nawet oglądanie samej okładki - wiadomo: Adam Werka.
Sowiecki bombowiec skonstruowany w 1948 roku, w lotnictwie PRL od 1953 roku. W 1956 roku brał udział w walkach na Węgrzech, zarówno po stronie sowieckiego okupanta, jak i wojska węgierskiego. Podobno Korea Północna używa nadal tych samolotów.
Mamy cały rok 2009 Małego Modelarza, ale przecież miłośnik żaglowców nie musi mieć szwabskiego bombowca ani angielskiego pancernika i może chcieć z całego rocznika tylko jedną wycinankę. Oto propozycja dla tych, którzy kochają żaglowce. Zwłaszcza pirackie. Teraz dużo Polaków wyniosło się do Anglii, więc gnani nostalgią mogą skleić polski model, a powodowani lojalnością wobec miejsca pracy mogą go pokazywać nowym ziomkom - na pewno się spodoba - angole są przecież bardzo dumni z tej zbójeckiej tradycji:)
Niemiecki pancernik "Bismarck": legendarny i smutny przykład niemieckiej pychy i buty. Lata budowy, usuwania usterek, szkolenia załogi. 19 maja 1941 roku wypływa z Gdyni w dziewiczy rejs, a już 27 maja podziurawiony jak sito idzie na dno. Niemiecki sen o panowaniu na Atlantyku trwał bardzo krótko: w zasadzie tydzień. Z 2221 marynarzy uratowało się 115 rozbitków i czarny kot, który przeżył zatopienie "Bismarcka". Kot przeżył też zatopienie dwóch angielskich okrętów (niszczyciela "Cossack" i lotniskowca "Ark Royal"), których załogi przygarnęły "maskotkę z Bismarcka". Uznano wreszcie, że kot przynosi pecha, więc wysadzono go na ląd i... opiekowano się nim, aż spokojnie zdechł ze starości w Belfaście, w 1955 roku. Morskie opowieści...
Model z roku 1990 - nie powala jakością, ale na pewno onieśmiela wydrukowaną ceną: 2400 zł! Ciekawe, czy w przyszłości egzemplarze zachowane osiągną taką cenę w antykwariatach...
Galeona Zygmunta Augusta "Smok" miał być początkiem polskiej floty, ale nigdy nie wypłynął w morze. Król umarł, a razem z nim umarł projekt polskiej obecności na morzach.
Model-ciekawostka. Samolot-dziwo: pokraczna sylwetka, odkryta kabina, słaby silnik i wyjątkowo słabe uzbrojenie. A mimo wszystko prawdopodobnie byłby - ze względu na konstrukcję - mistrzem walki kołowej, gdyby właśnie nie wady napędu i uzbrojenia.
Japoński myśliwiec Kawasaki Ki-61 "Hien", czyli "Lecąca jaskółka" - jedyny japoński myśliwiec napędzany silnikiem widlastym, chłodzonym cieczą (stąd na początku mylono go z Bf-109, albo uważano, że jest to jakiś włoski samolot). Z tych samolotów stworzono też jednostkę taranującą amerykańskie B-29.
Model przedstawia samolot, na którym w 1943 roku latał Erich Hartmann - pilot, który z 352-dwoma zestrzeleniami był na pierwszym miejscu pośród asów myśliwskich II wojny światowej (ostatnie zestrzelenie 8 maja 1945 roku).
Francuski okręt liniowy Richelieu: wielki okręt, który nie zdziałał nic wielkiego. Można odnieść wrażenie, że wojna, która wstrząsnęła światem, tak jakby Francję ominęła...
Mały Modelarz z 1972 roku, czyli klasyczny okres modelarstwa kartonowego z nowatorskimi, "zmechanizowanymi" pomysłami. Otóż autor modelu, Kazimierz Osterczuk, zaprojektował podwozie, które można chować oraz odsuwaną "limuzynę" kabiny.
Samochód pancerny z czasów przewrotu bolszewickiego. Ciężki i ze słabym silnikiem, więc doskonały na dobre drogi, których - jak wiadomo - było bardzo dużo w Rosji, dewastowanej przez wojnę domową 1917 roku. Idealny do stworzenia "żywej dioramy" dla antysowieckich fundamentalistów: zrobić i podpalić.
Vickers "VIMY", angielski samolot rekordowy z przypadku - z braku miast do bombardowania. Zaprojektowany do gruzowania Berlina z powietrza, spóźnił się jednak na wojnę. Trzeba było przemienić bombowiec w samolot cywilny. Wśród wielu zajęć zastępczych, cywilnych, znalazło się miejsce również na wyczyny sportowe (pierwszy, bezpośredni przelot nad Atlantykiem, etapowy przelot z Anglii do Australii). Kilkanaście lat później Niemcy skopiowali pomysł Anglików, tylko na opak: przemieniali samoloty cywilne w samoloty wojskowe. A, że robili to na masową skalę, więc nic dziwnego, że skończyła się wszystko bombardowaniami nie tylko Londynu, ale całej w zasadzie Europy i części Afryki. Ale to potem - teraz zdobywca Atlantyku z początku pokoju po Wielkiej Wojnie. Dwadzieścia lat pokoju, który był niczym innym, jak tylko dwudziestoletnim szykowaniem się do kolejnej, jeszcze większej wojny. Szalona karuzela, odwieczna nieustanna kołomyja: lemiesze na miecze, miecze na lemiesze...
W epoce wielopłatów z drewna, płótna i sklejki pojawił się metalowy, wolnonośny jednopłat. Niemiecka cudowna broń z końca I wojny światowej. I skończył jak inne, niemieckie cudowne bronie. Taka jest już rola "niemieckich cudownych broni": pojawiają się na koniec wojny, a niemieckie dowództwo nie rozumie - na szczęście - z czym ma do czynienia.
Pliki cookies i pokrewne im technologie umożliwiają poprawne działanie strony i pomagają nam dostosować ofertę do Twoich potrzeb. Możesz zaakceptować wykorzystanie przez nas wszystkich tych plików i przejść do sklepu lub dostosować użycie plików do swoich preferencji, wybierając opcję "Dostosuj zgody".
W tym miejscu możesz określić swoje preferencje w zakresie wykorzystywania przez nas plików cookies.
Te pliki są niezbędne do działania naszej strony internetowej, dlatego też nie możesz ich wyłączyć.
Te pliki umożliwiają Ci korzystanie z pozostałych funkcji strony internetowej (innych niż niezbędne do jej działania). Ich włączenie da Ci dostęp do pełnej funkcjonalności strony.
Te pliki pozwalają nam na dokonanie analiz dotyczących naszego sklepu internetowego, co może przyczynić się do jego lepszego funkcjonowania i dostosowania do potrzeb Użytkowników.
Dane wykorzystywane przez dostawcę oprogramowania sklepu - Shoper S.A. Na ich podstawie dokonywane są analizy, związane z rozwojem oprogramowania, oraz mierzona jest skuteczność kampanii reklamowych. Nie są łączone z innymi informacjami, podawanymi podczas rejestracji i składania zamówienia. Więcej na ten temat przeczytasz w Polityce plików cookies Shoper.
Dzięki tym plikom możemy prowadzić działania marketingowe.