Szanowny Gościu!
Do 25 maja 2018 roku na stronie Antykwariatu zamieszczaliśmy taki tekst:
„Polityka Prywatności. Złożenie zamówienia jest równoznaczne ze zgodą na przechowywanie i przetwarzanie przez Antykwariat Państwa danych osobowych zawartych w zamówieniu zgodnie z obowiązującymi przepisami ustawy z dn. 29 sierpnia 1997r o ochronie danych osobowych (Dz. U. Nr 133, poz. 883). Zgodnie z obowiązującymi przepisami ustawy o ochronie danych osobowych z dnia 29 sierpnia 1997r. Gość Antykwariatu ma prawo wglądu do swoich danych, ich poprawiania oraz żądania zaprzestania ich przetwarzania. Dane teleadresowe udostępniane są Poczcie Polskiej jedynie w celu dostarczenia zamówionego towaru.”
Taki był wymóg urzędowy. Ale przecież tradycja, kultura i dobre wychowanie zmuszały do staropolskiej gościnności bardziej niż prawo stanowione. Prawo dziedziczone po przodkach: staropolska gościnność. Kto w Polsce nie wie co ona oznacza? Kto w Polsce nie wie, że „gość w dom, Bóg w dom”? Któż w Polsce nie zna słów Cześnika Raptusiewicza, który, ujrzawszy pod swym dachem Rejenta Milczka, wszak wroga śmiertelnego, modli się nie o to, by go pognębić skutecznie, ale nakazuje sobie:
„Nie wódź mnie na pokuszenie,
Ojców moich wielki Boże!
Wszak gdy wstąpił w progi moje,
Włos mu z głowy spaść nie może.”
Obowiązkiem gospodarza zatem była i jest taka troska o Gościa, by nie tylko czuł się dobrze, ale by był również bezpieczny. Tak było i jest w Polsce. Ale jak widać nie w Europie, której urzędnicy po utworzeniu normy na krzywiznę banana, formalnym przemienieniu marchewki z warzywa w owoc, wyprodukowaniu przeszło miliona (!) stron przepisów dotyczących VAT-u, wymyśleniu 33 płci, itp., postanowili objąć swoim troskliwym frasunkiem również „ochronę danych osobowych”. Dzielni funkcjonariusze! Od razu zrobiło się bezpieczniej "w życiu osobistym, zawodowym i prywatnym"!
Drogi Gościu Antykwariatu! Gwarantujemy Ci całkowite bezpieczeństwo, tak samo, jak całkowicie bezpieczne były i są, posiadane przez nas, adresy i numery telefonów naszej rodziny i naszych przyjaciół. Dzięki tym telefonom i adresom możemy utrzymywać normalne, naturalne więzi i kontakty. Dzięki tym „danym teleadresowym”, zapisanym w notatniku, w telefonie, czy w komputerze, możemy normalnie rozmawiać z osobami nam bliskimi, możemy im przesyłać różne rzeczy. Tak było i nikt nie widział w tym problemu, to było normalne, zwyczajne, dobre życie. Normalnie wychowany człowiek wynosił z domu naturalny szacunek dla prywatności drugiego, codzienny szacunek dla bliźniego. A jeśli zdarzyło się komuś doświadczyć nieodpowiedniego zachowania, to mógł się bronić, bo miał do dyspozycji sądy i kodeksy, łącznie z kodeksem honorowym. Wolny obywatel, a nie urzędnik w jego (?) imieniu, troszczył się z zasady o swoje naturalne prawa. Aż nagle…
Może z powodu wielkich korporacji, których jedyną troską jest zarabianie na wszystkim, może z powodu wielkich korporacji, które schlebiając klientom w istocie cynicznie nimi manipulują, tak czy inaczej okazało się, że w Europie i na świecie nie jest tak, jak było w Polsce. Że w Europie i na świecie, bez setek przepisów i towarzyszących im drakońskich sankcji, nie potrafią uszanować niczego, co osobiste i prywatne, że sprzedadzą wszystko i każdemu, kto da więcej. I choć Antykwariatu nie było i nigdy nie będzie na „fejsie” (jak powszechnie wiadomo największym handlarzem bezkarnie zarabiającym na tym, co cudze, okazują się być „portale społecznościowe”) i choć gwarantujemy naszym Gościom należny im szacunek i respektujemy należną im prywatność, to jednak zostajemy zmuszeni – pod groźbą absurdalnych kar – do absurdalnych działań. Musimy ogłosić, że w naszym domu, wobec naszych Gości, urzędnicy europejscy nakazują nam by, zamiast tradycyjnej, polskiej gościnności i zamiast naturalnych zasad dobrego wychowania stosować ich paragrafy. Urzędnicy europejscy uważają, że stosowanie polskiej gościnności powinno być karalne. Bezkarne ma być tylko skrupulatne przestrzeganie Ustawy RODO. A zatem:
- każdy, kto ma czyjś adres, bądź telefon jest administratorem danych osobowych (wynika z tego, że każdy, kto ma z kolei nasze dane jest też ich administratorem… marzenie urzędnika: totalna administracja);
- skoro uczyniono z nas administratora, to jako administrator informujemy, że przetwarzamy dane stosując zgodne z prawem środki organizacyjne i techniczne, w tym stosujemy szyfrowanie połączenia za pomocą SSL;
- w ramach ochrony danych naszych Gości nie wysyłamy newsletterów, nie ma nas na żadnych portalach społecznościowych, nie stosujemy marketingu bezpośredniego, nie profilujemy treści, nie przekazujemy nikomu jakichkolwiek informacji o naszych gościach (jesteśmy normalnym domem) – chyba nie ma mocniejszych środków bezpieczeństwa (i chyba nie ma bezpieczniejszego miejsca niż dom);
- nasz Gość rejestrując się w Antykwariacie, jak również Gość, który bez rejestracji coś od nas kupuje, podaje tylko numer swojego telefonu oraz dane niezbędne do wysyłki - dane, których wymaga Poczta Polska od każdego, kto w Polsce chce coś wysłać korzystając z usług Poczty Polskiej. Każdy Gość podając nam swoje dane niezbędne do wysyłki wyraża tym samym zgodę na to, byśmy napisali je na przesyłce. Dziękujemy Troskliwym Urzędnikom, że musimy oznajmiać takie oczywistości. Zgodnie z prawem europejskim informujemy Gości, że Dane teleadresowe udostępniane są Poczcie Polskiej oczywiście jedynie w celu dostarczenia zamówionej rzeczy. Każdy Gość może oczywiście w każdej chwili zażądać byśmy usunęli jego dane, jednakże jeśli życzy sobie, byśmy mu coś wysłali, dobrze by było, by takie żądanie przekazać do Antykwariatu po, a nie przed wysyłką. Listy bez adresu dochodzą tylko w piosenkach. Przypomniał nam się stary, szkolny dowcip o supertajnej informacji, która była aż tak tajna, że na kopercie, która tę informację zawierała, było napisane: "zniszczyć przez otwarciem i przeczytaniem". Wciąż powtarzamy: rzeczywistość przerasta sny filozofów.
- naszych Gości prosimy tylko o telefon i adres, bo jak inaczej mamy się ze sobą kontaktować? Przez telefon rozmawiamy, na adresy wysyłamy listy lub rzeczy. Jeśli ktoś nie życzy sobie byśmy z nim rozmawiali lub korespondowali może nam nie podawać swojego adresu lub telefonu, albo może zawinszować sobie, byśmy posiadany już adres bądź telefon usunęli (ze sztuczna inteligencją nie ma problemu, każdą można wyczyścić – ale zapamiętane numery telefonów usuniemy dopiero po resetującym działaniu sklerozy, a jeśli do końca zachowamy jasność umysłu, to dopiero po spotkaniu z „zegarmistrzem światła purpurowym”). Przecież to normalne, że utrzymuje się stosunki tylko z tymi, którzy sobie tego życzą;
- każdy Gość ma naturalne prawa: może zarządzać swoimi danymi wedle swojej woli i w każdym zakresie;
- oczywiste jest też, że nikomu nie przekazujemy telefonów i adresów naszych Gości – to oczywiste dla normalnych i kulturalnych ludzi. Zresztą sprawę mamy bardzo ułatwioną, bo oprócz Poczty Polskiej Antykwariat nie "współpracuje" w tym zakresie z żadnymi innymi firmami, a więc nie korzystamy z usług innych niż Poczta Polska firm, którym mielibyśmy przekazywać jakiekolwiek informacje o naszych Gościach, a co "przekazujemy" Poczcie Polskiej i dlaczego wyjaśnione jest powyżej.
- w Antykwariacie zamieszczamy swoje opinie i oceny – nie dajemy nikomu prawa do wykorzystywania naszych opinii i ocen w jakikolwiek sposób, który jest niezgodny z naszymi intencjami, (nasze intencje zawarte są w zakładce „O nas”), nie dajemy zatem również prawa do przywłaszczania sobie naszych opinii, czyli cytowania nas bez podania źródła;
- w Antykwariacie prezentujemy nasze zbiory i kolekcje - nie udzielamy nikomu zgody na wykorzystywanie zawartości Antykwariatu niezgodnie z naszymi intencjami (nasze intencje zawarte są w zakładce „O nas”), ani do reprodukowania naszych zdjęć bez podania źródła;
Każdy, komu nie odpowiada nasza wizja Polityki Prywatności nie musi być gościem Antykwariatu. Jak mówił Shrek „wolność rządzi”. A urzędników zaangażowanych w RODO prosimy nawet, by nie odwiedzali Antykwariatu. Życzymy sobie, by usunęli ze swoich wszelkich nośników wszelkie dane dotyczące Antykwariatu. Zgodnie z regulacjami prawnymi, jakie nakłada się na nas, w imię równości wobec prawa, nie dajemy urzędnikom zajmującym się RODO jakiegokolwiek prawa do jakiegokolwiek przechowywania i/lub opracowywania jakichkolwiek danych Antykwariatu. Ostatecznie jest to nasz dom - dom prywatny, więc nie chcemy nieproszonych gości.
Wszystkich natomiast, którzy czerpią radość ze zwykłego, normalnego życia i współżycia zapraszamy do odwiedzin: Antykwariat powstał wszak po to, by dawać przyjemność, a nie po to, by być jeszcze jednym miejscem rodzącym stres w tym oszalałym świecie. Zapraszamy zatem i zachęcamy ewangelicznym wezwaniem: „nie lękajcie się!”, bo - jak się rzekło - Gość w dom, Bóg w dom!
140,00 zł
180,00 zł