Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.
12 tom Encyklopedii Okrętów Podwodnych. Moc informacji, zdjęć, kolorowych tablic oraz - co szczególnie wartościowe - wkładki z planami i przekrojami niemieckich łodzi podwodnych (format A1).
!3 tom Encyklopedii Okrętów Wojennych. Do książki dołączone plany (A1) okrętów podwodnych. Co w książce możemy tylko przypuszczać, bo książka firmowo zafoliowana.
Tytuł mówi wszystko. Od początków tej broni (w 1914 roku okręty podwodne - tylko 8 sztuk, ale jednak - miała nawet Austria!) do zakończenia II wojny światowej. Ostatni rozdział - Rozkaz "Laconia". Czy gdyby nie mordowano rozbitków wojna na morzu byłaby mniejszym koszmarem?
Książka drobiazgowo i szczegółowo przedstawia taktykę niemieckich łodzi podwodnych - taktykę "wilczych stad" i jej znaczenie dla strategii morskiej oraz szerzej - decydujący wpływ na przebieg II wojny światowej, nie tylko toczonej na morzu. Genialna i perfekcyjna taktyka - w istocie perfekcyjna zbrodnia podniesiona do rangi bohaterstwa państwowego. III rzesza i jej korsarze. A podobno wszyscy ludzie morza są braćmi. Tylko, że część z nich para się "niegodnym rzemiosłem". Właśnie - czy piraci to też "brać morska"? W czasie walk toczonych na morzu większość zabitych - po obu stronach - to nie były ofiary bezpośrednich ataków na statki i walk między okrętami, ale rozbitkowie, których nie uratowano z łodzi i tratw, których nie wyłowiono z wody. Śmierć w morzu, często powolna, z ran, z wyczerpania, z wycieńczenia, z zimna...
"Wojna jest nauką o niszczeniu" (str. 45, J.S.C. Abbot). Nowożytność z nauki uczyniła swe bóstwo, nawet jeśli rodzi ona śmierć i cierpienie. Wojna współczesna stała się racjonalnym rytuałem składania ofiar temu bóstwu - nabrała pozoru racjonalności. Oto racjonalność "czasów nauki": jedynym sensem ogromnego wysiłku twórczego, konstrukcyjnego i technicznego związanego z budową okrętów podwodnych było maksymalizowanie zniszczenia. Książka niezwykła, bo w sposób bardzo dokładny i wyjątkowy opisuje i pokazuje niewyobrażalny wysiłek włożony przez Niemcy w stworzenie floty okrętów podwodnych. A gdyby wysiłek ten tworzył dobro, a nie zło? Szaleństwo kilku ludzi sprawia, że talenty milionów miast służyć dobru rozpaliły piekło. Czytelnik znajdzie w oferowanej książce nie tylko kompendium wiedzy technicznej, ale przede wszystkim - niespotykany w innych publikacjach - sugestywny obraz militarnego i socjologicznego zjawiska, jakim była wojna toczona przez niemieckie okręty podwodne.
Piekło na (i w) lodowatym morzu. Kolejny tom z serii "pokazującej" wojnę. Na marginesie: czy gdyby rzeczywiście można było ją pokazać, byłaby tak chętnie oglądana?
Tytuł nieco mylący: autor, by dać pełen obraz piekła wojny morskiej nie poprzestaje na operacjach prowadzonych na Atlantyku, ale opisuje również walki, jakie toczono na Bałtyku, Morzu Północnym, Śródziemnym. A jeśli działania na tych morzach związane były z walkami na innych akwenach - Morzu Czarnym, Oceanie Indyjskim, itd. - również i te drugie zostały opisane przez Autora. Dzieło jest nie tylko zapisem historycznym, ale i - skoro zostało napisane przez człowieka morza - hołdem dla ofiar i przestrogą dla przyszłych pokoleń. W książkach, oprócz - naturalnych w takich pracach - opisów, zdjęć, wykresów, planów, danych technicznych, itp. znajdziemy wiele relacji bezpośrednich (wspomnień, świadectw, wywiadów z uczestnikami wojny), które w sposób niezwykły i przejmujący czynią obraz wojny obrazem niemal realnym. Dzieło monumentalne i fundamentalne
Niemiecki (wg obecnej nowomowy "nazistowski") okręt podwodny U 2336 zatopiony przez polskiego "Pioruna" - niestety już po zakończeniu wojny, ale zawsze. Przy okazji - może ktoś z Gości Antykwariatu wie - dlaczego po wojnie topiono niemieckie okręty, dlaczego nie szły na złom?
Miał być - obok bliźniaczego Bismarcka - władcą szlaków morskich, niepokononanym korsarzem. A skończył wywrócony do góry dnem, zbombardowany w 1944 roku, grzebiąc 1400 ludzi załogi. Ostatecznie pocięty na żyletki w 1957 roku. O 12 lat przeżył "niezwyciężoną, tysiącletnią Rzeszę Niemiecką".
Lotniskowiec Weser, a tak naprawdę projekt lotniskowca i to jeszcze przebudowanego z krążownika Seydlitz. Przykład na niemiecki bałagan i brak koncepcji, świadectwo nieprzygotowania Kriegsmarine do wojny.
Niemiecki pancernik "Bismarck": legendarny i smutny przykład niemieckiej pychy i buty. Lata budowy, usuwania usterek, szkolenia załogi. 19 maja 1941 roku wypływa z Gdyni w dziewiczy rejs, a już 27 maja podziurawiony jak sito idzie na dno. Niemiecki sen o panowaniu na Atlantyku trwał bardzo krótko: w zasadzie tydzień. Z 2221 marynarzy uratowało się 115 rozbitków i czarny kot, który przeżył zatopienie "Bismarcka". Kot przeżył też zatopienie dwóch angielskich okrętów (niszczyciela "Cossack" i lotniskowca "Ark Royal"), których załogi przygarnęły "maskotkę z Bismarcka". Uznano wreszcie, że kot przynosi pecha, więc wysadzono go na ląd i... opiekowano się nim, aż spokojnie zdechł ze starości w Belfaście, w 1955 roku. Morskie opowieści...
Kapitan Nemo, "Kapian Nikt", jeden z najbardziej charakterystycznych i wyrazistych bohaterów literackich. Anioł zemsty, jak Hrabia Monte Christo. Czy złem można odpowiadać na zło? Czy sprawiedliwość wymierzana według własnego, osobistego kodeksu, jest jeszcze sprawiedliwością? I samotność jako oczywista konsekwencja bycia poza światem i przeciw światu. A dla Polaków jeszcze jedno świadectwo ich historycznego wybrania: Kapitan Nemo miał być pierwotnie Polakiem, powstańcem, ale rosyjska interwencja u wydawcy spowodowała zmianę Polaka na Hindusa. Rosjanie, "bracia Słowianie". Zdaniem tych "braci" Polska nie mogła istnieć nie tylko w świecie rzeczywistym, ale również w fikcyjnym. "Czy może być większa"... nienawiść niż ta, która skazuje na niebyt nie tylko w życiu, ale również w fantazji, w snach?
Hitlerowski, niemiecki krążownik, który dużo kosztował (pieniędzy i wysiłku), nic się nie nawojował, a po wojnie stał się sowieckim okrętem "Admirał Makarow". Niemiecka mądrość i efektywność: narobić się, a potem oddać ruskim. A przedtem wziąć jeszcze w skórę:))
Pomnik niemieckiej pychy, germańskiej megalomanii i hitlerowskiego szaleństwa. Nigdy nie powstał, ale - gdyby powstał - prawdopodobnie walczyłby o dominację "tysiącletniej rzeszy" nad światem poprzez zatapianie statków handlowych. Realizacja takich projektów pochłonęła gigantyczne środki i ogrom pracy ludzkiej, które przecież mogły być wykorzystane do zbudowania jakiegoś dobra, a nie pójść na zatracenie jako ofiary na ołtarzu "nordyckiego i aryjskiego" bożka wojny.
H.L. Hunley, okręt podwodny Skonfederowanych Stanów Ameryki. W roku 1863, kiedy w Polsce dogorywało Powstanie Styczniowe, okrętem tym dokonano pierwszego w historii udanego ataku podwodnego. Sam okręt okazał się jednak pływającą trumną. Zanim osiadł na stałe na dnie - po swym pierwszym rejsie bojowym - ginęły w nim wszystkie załogi w czasie rejsów próbnych (łącznie z konstruktorem łodzi).
Drewniany trałowiec bazowy typu YMS. Jeden z 561 zbudowanych w czasie II wojny światowej. Służyły długo po wojnie w różnych marynarkach wojennych, nawet w ZSRR i w PRL-u. Model oferowany przedstawia okręt z wojny koreańskiej (marynarka Stanów Zjednoczonych oczywiście).
USS "Arizona" - jedyny pancernik, z dwudziestu ośmiu w służbie, stracony przez Amerykanów w czasie II wojny światowej. Model przedstawia okręt na krótko przed zatopieniem w Pearl Harbor (po rozerwaniu wybuchem amunicji stał się grobem dla 1104 marynarzy - niewydobyty kadłub jest obecnie pomnikiem ofiar japońskiego ataku z 7 grudnia 1941 roku).
Pływająca wyspa z napędem atomowym - dzięki niej USA mogą być gdzie chcą na świcie i przypomnieć każdemu, że w każdej chwili mogą zaprowadzać tam swoje porządki. Oczywiście, dopóki kapitan i nikt z 5500 ludzi załogi nie cierpi z powodu jakiegoś wirusa. Bo wtedy pływająca wyspa zmienia się w pływający szpital i dowództwo ma zupełnie inne zmartwienia na głowie. I nagle okazuje się, że aby unieszkodliwić potężny okręt i obezwładnić mocarstwo nie trzeba arsenałów rakiet, floty okrętów, tysięcy samolotów... Tak w XXI wieku zmieniło się oblicze wojny.
Pierwsze wydanie - potem zmieniono okładkę (też mamy w Antykwariacie). Model imponujący rozmiarami: pomimo skali 1:300 (standardowej np. dla "Małego Modelarza") ma przeszło 110 cm długości i 40 cm szerokości. Gdyby wydrukowano go w skali 1:200, czyli w skali, w jakiej z zasady opracowuje swoje modele GPM, byłyby problemy z jego ekspozycją w normalnym pokoju.
Najdłuższy lotniskowiec II wojny światowej, który - w uznaniu wojennych zasług - posłano na dno w 1946, zatapiając go atomówką. Model "Saratogi" może zatem przypominać o wszystkich ofiarach próbnych wybuchów atomowych: o żołnierzach i ludności cywilnej, na których mocarstwa atomowe (USA, ZSRR, Francja, Wielka Brytania, Chiny, Indie, Pakistan, Korea Północna, RPA, Izrael) "testowały" moc i działanie broni jądrowej. Świat jest bardziej szalony niż można by przypuszczać...
Monitor, czyli pływające działo. Okręt, który był przeznaczony do walk na lądzie (rzecz jasna do wspierania działań lądowych z morza, a nie jako gigantyczny czołg-niejazd).
Okręt, który w momencie wodowania był już przestarzały i nic nie warty ze względu na walory bojowe, ale przeszedł jednak do historii ostrzałem Westerplatte, kiedy to 1-go września 1939 roku niemiecka rasa panów rozpoczęła jednoczenie Europy. Próba zjednoczenia Europy pod niemieckim przewodnictwem środkami militarnymi co prawda skończyła się fiaskiem, okręt też poszedł na dno, ale nie zniechęciło to upartych aryjczyków (czystej krwi) od dążenia do zrealizowania ambitnego planu, jakim jest "wspólna Europa pod niemieckim przewodnictwem". Model okrętu ma oczywiście flagi marynarki niemieckiej pozbawione swastyk - zgodnie z orwellowską metodą dostosowywania historii do aktualnej linii politycznej. A zatem - skoro tak należy gwałcić historię - to co stoi na przeszkodzie, by powiesić na nim flagi błękitne z gwiazdami w kółeczku, oficjalne flagi IV Rzeszy? Skoro ideologia góruje nad historią, to takie orwellowskie działanie jest chyba nie tylko całkowicie uzasadnione i usprawiedliwione, ale wręcz pożądane. "Prawda czasu, prawda ekranu".
Wyjątkowy zestaw modeli, które bardzo rzadko pojawiają się w miniaturowym świecie. Dobre wytchnienie od "Hoodów", "Bismarcków", itp. "żelaznych pozycji" modelarskich.
Brytyjski krążownik przeciwlotniczy z II wojny światowej HMS "DIDO". Jeden z serii "bezzębnych drapieżników" (tak je nazywali marynarze Royal Navy). Model wyjątkowy - ze względu na szczegółowość opracowania - jak na standardy ówczesnego Małego Modelarza.
Krążownik ZOP (czyli: do "zwalczania okrętów podwodnych") "Mińsk". Produkt lotniskowcowo-podobny. Po bohaterskiej służbie w marynarce sowieckiej został kupiony przez Chińczyków, którzy przerobili okręt na hotel i centrum rozrywki. Okręt pechowy: najpierw zbankrutowała sowiecka armia, a potem chińscy hotelarze. Więcej szczęścia miał bliźniaczy "Kijew", który - jak "Mińsk" - też przerobiono na luksusowy hotel, ale "Kijew" zmienił rolę z powodzeniem. Model wydano w 1986 roku, a więc jeszcze w czasie jego militarnej świetności. Kto z ówczesnych modelarzy przypuszczał, że "najnowsza zdobycz radzieckiej nauki i techniki" (jak go przedstawiono we wstępie do wycinanki) w roku 1998 zostanie sprzedana chińskim hotelarzom za 5 milionów dolarów? Model w skali nietypowej dla Małego Modelarza: 1:400.
Model okrętu sprzed 1942 roku, sprzed modernizacji. Zmodernizowany walczył jeszcze dwa lata, po czym - storpedowany na Morzu Śródziemnym - poszedł na dno w 1944 roku.
Duży ścigacz okrętów podwodnych typu "Kronsztad", w tym wypadku DS-41 ORP "Czujny". Jeden z przykładów przestarzałego uzbrojenia, które wycofywane ze Związku Sowieckiego, trafiało do PRL-u.
Francuski niszczyciel "Le Terrible". Okręt słynny głównie z dwóch względów: po pierwsze uniknął zniszczenia przez brytyjską flotę w Mers-el-Kebir, a po drugie zasłynął swoją wyjątkową, maksymalną prędkością - 86 km/h!
Ciekawy i rzadko spotykany, kartonowy model. Włoski pancernik, który nie zasłynął - co prawda - z wielkich wyczynów bojowych, ale za to przez osiem lat miał dziewięciu dowódców. Wreszcie pocięli go na złom (może zabrakło wolnych komandorów?)
Trzecie, przed-komputerowe, wydanie "Błyskawicy". Wydanie jubileuszowe, bo w trzydziestą rocznicę pierwszego wydania z 1967 roku (autorem był Andrzej Samek). Drugi raz Mały Modelarz wydał "Błyskawicę" w 1981 roku (autor: Sławomir Jakuć). Ten model - najbardziej skomplikowany ze wszystkich - opracował Paweł Mistkiewicz, przy okazji autor okładki.
Pliki cookies i pokrewne im technologie umożliwiają poprawne działanie strony i pomagają nam dostosować ofertę do Twoich potrzeb. Możesz zaakceptować wykorzystanie przez nas wszystkich tych plików i przejść do sklepu lub dostosować użycie plików do swoich preferencji, wybierając opcję "Dostosuj zgody".
W tym miejscu możesz określić swoje preferencje w zakresie wykorzystywania przez nas plików cookies.
Te pliki są niezbędne do działania naszej strony internetowej, dlatego też nie możesz ich wyłączyć.
Te pliki umożliwiają Ci korzystanie z pozostałych funkcji strony internetowej (innych niż niezbędne do jej działania). Ich włączenie da Ci dostęp do pełnej funkcjonalności strony.
Te pliki pozwalają nam na dokonanie analiz dotyczących naszego sklepu internetowego, co może przyczynić się do jego lepszego funkcjonowania i dostosowania do potrzeb Użytkowników.
Te pliki wykorzystywane są przez dostawcę oprogramowania, w ramach którego działa nasz sklep. Nie są one łączone z innymi danymi wprowadzanymi przez Ciebie w sklepie. Celem zbierania tych plików jest dokonywanie analiz, które przyczynią się do rozwoju oprogramowania. Więcej na ten temat przeczytasz w Polityce plików cookies Shoper.
Dzięki tym plikom możemy prowadzić działania marketingowe.