Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.
Radziecki czołg średni T-34/76 - model kartonowy z wydawnictwa Andrzeja Halińskiego, czyli setki detali i części oraz miesiące mrówczej pracy. Wyzwanie dla modelarza o benedyktyńskiej pracowitości i anielskiej cierpliwości. A jeśli ktoś model zbuduje, to na pewno będzie to pojazd lepszej jakości niż sowiecki oryginał. Czołg wielbiony przez zakochanych w PRL-owskiej bajce o czterech czołgistach i jednym psie. Haliński w internecie - dla jednych arcymistrz modelarstwa kartonowego, dla innych kapłan nieistotnych i niewidocznych dupereli.
Model imponuje precyzją i ilością szczegółów oraz detali. Plastyczny druk tworzy niezwykłą iluzję. Komputerowe opracowanie modeli otworzyło nową epokę w modelarstwie kartonowym, ale niektórzy modelarze uważają, że zbyt drobiazgowe opracowanie może uczynić pracę zbyt nużącą. Model zatem dla tych, którzy szukają przede wszystkim jak najbardziej drobiazgowego odzwierciedlenia rzeczywistości. Na pewno nie będą zawiedzeni.
Samobieżna wyrzutnia pocisków rakietowych BM-8-24, czyli model dla miłośników sowieckiego uzbrojenia z, rozpętanej przez Hitlera i Stalina, II-giej wojny światowej.
Najpopularniejszy czołg armii niemieckiej (ups, pomyłka, teraz trzeba napisać nie niemieckiej, tylko nazistowskiej) z II wojny światowej. Efekt współpracy Niemiec (no znowu, nazistów przecież!) z sowietami: niemiecka (no, tego już za wiele! Ile można mówić, nie niemiecka, tylko nazistowska!) technologia i sowieckie materiały, surowce oraz poligony (sojusz wiecznie żywy). Model tak dokładny (pełne wyposażenie wnętrza, uzbrojenie, silnik itd), że tylko lać paliwo (sowieckie) do baku, a ruszy - jak za dawnych lat - w bój o pokój światowy. Bo kto najbardziej miłuje, miłował i miłować będzie pokój? Niemcy! Tak trwa i trwa mać!
Prototyp polskiego czołgu kołowo-gąsienicowego z 1939 roku. Ostatecznie stał się czołgiem tylko gąsienicowym, bowiem polskie drogi z końca lat trzydziestych okazały się zbyt trudnym terenem dla ciężkiego pojazdu wojskowego poruszającego się tylko na kołach. Ciekawa konstrukcja, która - jak wiele innych - pojawiła się zbyt późno, by uratować Polskę przed połączonym atakiem niemiecko-sowieckim, przed wrześniowo agresją niemiecko-sowiecką.
Niemiecki niszczyciel czołgów z końca II wojny światowej. Precyzyjny model z pełnym wyposażeniem wnętrza i z dokładnym odwzorowaniem układu napędowego.
Czołg, który nigdy nie przeszedł z fazy projektu do działania bojowego. Model w doskonałym wydaniu: niezwykle realistyczny druk oddający plastyczność szczegółów.
Japoński wodnosamolot Nakajima A6M2-N Rufe oraz czołg Sherman Firefly z Dywizji Maczka. Dwa zeszyty wydawnictwa "Nowe Modele" (nr 3 z 2000 roku i nr 1/2 z 2001 roku). Sprzedajemy je razem, bo w zeszycie z czołgiem jest również wózek transportowy do wodnosamolotu.
Niemiecki czołg średni PzKpfw V Panther, legendarny czołg w legendarnym opracowaniu (ambicją wydawnictwa jest by model miał co najmniej tyle części, co oryginał, a może nawet więcej).
Model dosyć rzadki - japoński czołg pływający 2 "KA-MI". Czołg, który przerobiony na ponton, mógł pływać nawet po morzu. Zbudowano tylko około 200 czołgów - pomysł na czołg desantowy jakoś nie sprawdził się w walce.
Brytyjski, ale polski - bo w barwach polskiej 1 Dywizji Pancernej, 10 Pułku Strzelców Konnych - czołg szybki Mk. VIII "Cromwell IV". Piękny model historycznego czołgu.
Model z nieprawdopodobną ilością części i detali, a jednak - mimo wszystko - można go skleić! Są relacje w internecie, choć modelarze, którzy porwali się na zbudowanie tego czołgu przyznają, że jego sklejanie grozi niemal popadnięciem w obłęd. Kwintesencja współczesnego komputerowego modelarstwa kartonowego.
Czołg PzKpfw VI Tiger 700 z serii "Roco Minitanks", więc w skali HO (choć nigdzie na pudełku nie jest to napisane). Model częściowo do samodzielnego złożenia.
Czołg Pz. Kpfw. 35(t), czyli czeski czołg, skonstruowany (1934) i wyprodukowany w zakładach Skoda. Oto jedna z głównych konsekwencji Układu Monachijskiego z 1938 roku, czyli rozbioru Czechosłowacji: "dupa wołowa na stanowisku premiera Wielkiej Brytanii" (takie miano zyskał u jednego historyka Neville Chamberlain) swoją polityką ulegania Hitlerowi doprowadził do przejęcia przez Niemcy uzbrojenia armii czeskiej oraz czeskiego przemysłu zbrojeniowego, co miało bodaj decydujący wpływ na przebieg pierwszych lat wojny. Niemcy zawojowały czeskimi czołgami nie tylko Polskę, ale i zachodnią Europę. Francję rozjechały czeskie gąsienice. Model to miniatura czołgu z Kampanii Wrześniowej z 1939 roku.
Wyjątkowy i nietypowy pojazd. Czołg, który konstruowano przez 16 lat (!), przez co był zlepkiem różnych pomysłów technicznych, mód konstrukcyjnych i teorii wojennych (niczym pancerny Frankenstein). Wielokrotnie dostosowywano go do zmieniających się po I wojnie światowej pomysłów taktycznych i strategicznych, w efekcie był bronią jedyną w swoim rodzaju, jeżdżącym i strzelającym przeglądem historii międzywojennego przemysłu zbrojeniowego. Mimo swoich konstrukcyjnych wad miał szansę, by być groźnym narzędziem wojny (potężne uzbrojenie i opancerzenie), niestety, jego awaryjność i brak sensownego pomysłu na bojowe wykorzystanie sprawiły, że na polu walki dominowały właśnie te wady, a nie zalety.
"Whippet", czyli "mały, szybki piesek". Czołg z końca I wojny światowej. Angielska myśl konstrukcyjna wyrazem angielskiej flegmy, angielskiego poczucia humoru i filozofii "no problem": silniki (dwa niezależne!) umieszczono... z przodu (pomysł godny Jasia Fasoli), a - dla większego zademonstrowania postawy, że nie ma się czym przejmować - już na samym przodzie, przed silnikami, niczym wielki zderzak, umieszczono... zbiornik z paliwem (inżynierowie wyprzedzili wariackie pomysły Monthy Python'a). Wreszcie zadbano również o inne rozrywki dla załogi: w przewidzianym dla czterech osób przedziale załogowym mieściło się (z powodu ciasnoty) z trudem trzech czołgistów, a kierujący miał dużo uciechy z prowadzeniem pojazdu, w którym każdy silnik trzeba było kontrolować oddzielnie: każda gąsienica miała swój niezależny napęd - bark synchronizacji! Unieruchomienie jednego z silników oznaczało, że czołg mógł jedynie kręcić się w kółko. Pyszna zabawa! Zresztą dla wszystkich. Widząc taką karuzelę Niemcy pękali ze śmiechu i albo strzelali niecelnie, albo z tego śmiechu umierali (por. odpowiedni skecz wspomnianego wcześniej Monty Python'a). I tak przegrali wygraną wojnę.
Dodge WC-51, czyli amerykański samochód terenowy z II wojny światowej, który według dzisiejszych standardów byłby niedużym SUVem ze słabym silnikiem. No, ale on nie musiał walczyć z krawężnikami na parkingach przed klubami. Bardzo ciekawy model porządnej, wojskowej terenówki.
Amerykański furgon Military Police z II wojny światowej Dodge WC-54 MP w skali 1:25. Model precyzyjny i dokładny, z pełnym wnętrzem, silnikiem, układem napędowym.
Ciągnik T-20 Komsomolec (z przodkiem), Armata dywizyjna 76,2 mm ZIS-3. Przerobiony czołg T-38 zamiast końskiego zaprzęgu. Podstawowy sprzęt tego rodzaju w agresji sowieckiej na Polskę, Finlandię, w wojnie z Japonią oraz na początku wojny z Niemcami.
Radzieckie działo samobieżne ISU-152, czyli działo zrobione z ciężkiego czołgu "Józef Stalin". Model wydany z okazji 9-tego maja - kolejnej, 35-tej rocznicy objęcia okupacją sowiecką całej Polski, zwanej w artykule wstępnym "największym od czasów Grunwaldu zwycięstwem orężnym narodu".
Okręt z 1626 roku, z bitwy pod Oliwą, gdzie flota Szwedzka dostała łupnia, a "słońce zaszło w południe" (zatopiony szwedzki galeon nazywał się "Solen", czyli "Słońce"). Piękny model.
Jeszcze jeden model tego samego samolotu. Choć wydrukowany w czasach najgorszych dla "Małego Modelarza", to jednak ma bardzo dobry karton, nawet prawie nie stracił białego koloru.
Słynny samolot w opracowaniu nie mniej słynnego autora Małego Modelarza. Konstrukcja bardzo udana. A model? Cóż, model też... z ery przed-komputerowej.
Jeszcze jeden japoński samolot, który miał być myśliwski, a stał się łowny, albo samobójczy. Przegrał najpierw konkurencję z ZERO, a potem z przeznaczeniem, jakie przypadło Japonii.
Japoński pokładowy bombowiec nurkujący Yokosuka D4Y4 "SUISEI". Bardzo dobry samolot i jednocześnie bardzo zły samolot bojowy: brak opancerzenia sprawiał bowiem, że miał bardzo dobre własności lotne, ale jednocześnie można go było zestrzelić nawet z broni małokalibrowej, więc strzelano do tych samolotów jak do kaczek. Ogromne ofiary poniesione dla przegrania wojny...
Samolot pościgowy PZL-38 Wilk. Silny i zwarty, a co najważniejsze - państwowy przemysł lotniczy był w stanie stworzyć w przededniu wojny dwa prototypy Wilka. Jeszcze jedna smutna historia jeszcze jednego nieudanego projektu. Za ciężki, zbyt słabe i do tego prototypowe silniki, zbyt drogi. Wilk miał ścigać, szturmować i bombardować, ale okazał się nielotem. W zasadzie nic dziwnego: od kiedy to wilki latają?! Aha, no i ciekawostka: kabina tylnego strzelca wyposażona była w komplet urządzeń sterowniczych. Jakby co, to tylny strzelec mógł obrócić fotel w kierunku lotu (normalnie fotel obrócony był do tyłu samolotu) i pilotować. Ciekawe, jaką miał widoczność...
Mitsubishi J2M3 RAIDEN, myśliwiec do zadań specjalnych, w tym wypadku do przechwytywania na dużych wysokościach Superfortec B-29. Jak zawsze u przegrywających wojnę: cudowna broń, która pojawiła się za późno i było jej - w związku z tym - za mało.
Model w skali 1:200. Dawne modele były w pewien sposób genialne: autorzy potrafili znaleźć rozsądną granicę między wiernością oryginałowi, a uproszczeniem modelarskim, dzięki czemu można było zbudować piękne rzeczy w kilka, albo kilkanaście dni, a nie w kilka, albo kilkanaście lat, czego wymagają współczesne, komputerowo opracowane modele. Komputer umożliwia zaprojektowanie każdego detalu, a obecna moda modelarska każe budować nawet te detale, których nie widać. Znajomy Antykwariatu, który zbudował setki (!) modeli papierowych, plastikowych, modeli latających prawie nas przekonał, że współczesne popisywanie się, że "ja zrobię więcej szczegółów" i komputer niszczą radość z modelarstwa. A jeśli tak, to modele klasycznego, "starego" "Małego Modelarza" nadają się doskonale na przeżycie kilku relaksujących, miłych chwil. Dużo radości daje już nawet oglądanie samej okładki - wiadomo: Adam Werka.
Sowiecki bombowiec skonstruowany w 1948 roku, w lotnictwie PRL od 1953 roku. W 1956 roku brał udział w walkach na Węgrzech, zarówno po stronie sowieckiego okupanta, jak i wojska węgierskiego. Podobno Korea Północna używa nadal tych samolotów.
Mamy cały rok 2009 Małego Modelarza, ale przecież miłośnik żaglowców nie musi mieć szwabskiego bombowca ani angielskiego pancernika i może chcieć z całego rocznika tylko jedną wycinankę. Oto propozycja dla tych, którzy kochają żaglowce. Zwłaszcza pirackie. Teraz dużo Polaków wyniosło się do Anglii, więc gnani nostalgią mogą skleić polski model, a powodowani lojalnością wobec miejsca pracy mogą go pokazywać nowym ziomkom - na pewno się spodoba - angole są przecież bardzo dumni z tej zbójeckiej tradycji:)
Niemiecki pancernik "Bismarck": legendarny i smutny przykład niemieckiej pychy i buty. Lata budowy, usuwania usterek, szkolenia załogi. 19 maja 1941 roku wypływa z Gdyni w dziewiczy rejs, a już 27 maja podziurawiony jak sito idzie na dno. Niemiecki sen o panowaniu na Atlantyku trwał bardzo krótko: w zasadzie tydzień. Z 2221 marynarzy uratowało się 115 rozbitków i czarny kot, który przeżył zatopienie "Bismarcka". Kot przeżył też zatopienie dwóch angielskich okrętów (niszczyciela "Cossack" i lotniskowca "Ark Royal"), których załogi przygarnęły "maskotkę z Bismarcka". Uznano wreszcie, że kot przynosi pecha, więc wysadzono go na ląd i... opiekowano się nim, aż spokojnie zdechł ze starości w Belfaście, w 1955 roku. Morskie opowieści...
Model z roku 1990 - nie powala jakością, ale na pewno onieśmiela wydrukowaną ceną: 2400 zł! Ciekawe, czy w przyszłości egzemplarze zachowane osiągną taką cenę w antykwariatach...
Galeona Zygmunta Augusta "Smok" miał być początkiem polskiej floty, ale nigdy nie wypłynął w morze. Król umarł, a razem z nim umarł projekt polskiej obecności na morzach.
Model-ciekawostka. Samolot-dziwo: pokraczna sylwetka, odkryta kabina, słaby silnik i wyjątkowo słabe uzbrojenie. A mimo wszystko prawdopodobnie byłby - ze względu na konstrukcję - mistrzem walki kołowej, gdyby właśnie nie wady napędu i uzbrojenia.
Model samolotu zestrzelonego nad Londynem 15 września 1940 roku. Samolot tego typu, Dornier Do 17, był też pierwszym samolotem zniszczonym w II wojnie światowej - strącony 1 września przez ppor. Władysława Gnysia ze 121 Eskadry Myśliwskiej.
Model pokładowego samolotu myśliwskiego Corsair F4U1 w tym opracowaniu był czymś wyjątkowym, nawet jak na standardy Małego Modelarza: model bez wyposażenia kabiny! Autor tłumaczył to brakiem miejsca w wycinance i odsyłał modelarzy chcących zrobić model z kabiną do "Planów Modelarskich". Ale samolot wychodził nawet zgrabny, choć bardzo siermiężny.
Krążownik liniowy HMS "Hood", duma floty brytyjskiej, słynna ofiara "Bismarcka". Niemiecki okręt, najkrócej w historii walczący pancernik, zanim poszedł na dno, zdążył - w najkrótszej z kolei w historii bitwie morskiej - zatopić "Hood'a". Grób prawie całej załogi: z tysiąca czterystu dwudziestu jeden ludzi uratowało się tylko trzech.
Model śmigłowca Bell AH-1S "Cobra" w opracowaniu tradycyjnym, bez komputera, a zatem części, które widać, można je wyciąć nożyczkami i skalpelem i można je skleić bez mikroskopu. Dzięki temu cały model można zrobić w kilka dni, a nie w kilka lat. Jednym słowem model dla relaksu, a nie jako program na całe życie.
Model ZLIN 42-M w nietypowej, jak na "Małego Modelarza" skali 1:25. Model bardzo zgrabny, choć bez wnętrza kabiny. Idealny dla miłośników modelarstwa typu "vintage" lub dla startującej w modelarstwie młodzieży.
Samochód pancerny z czasów przewrotu bolszewickiego. Ciężki i ze słabym silnikiem, więc doskonały na dobre drogi, których - jak wiadomo - było bardzo dużo w Rosji, dewastowanej przez wojnę domową 1917 roku. Idealny do stworzenia "żywej dioramy" dla antysowieckich fundamentalistów: zrobić i podpalić.
Uzbrojenie Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego: "bohater" wojny, jaką w latach 40-tych i 50-tych toczyły z Polakami ubeckie, okupacyjne wojska. Jeden - z licznych - pomników hańby LWP.
Pliki cookies i pokrewne im technologie umożliwiają poprawne działanie strony i pomagają nam dostosować ofertę do Twoich potrzeb. Możesz zaakceptować wykorzystanie przez nas wszystkich tych plików i przejść do sklepu lub dostosować użycie plików do swoich preferencji, wybierając opcję "Dostosuj zgody".
W tym miejscu możesz określić swoje preferencje w zakresie wykorzystywania przez nas plików cookies.
Te pliki są niezbędne do działania naszej strony internetowej, dlatego też nie możesz ich wyłączyć.
Te pliki umożliwiają Ci korzystanie z pozostałych funkcji strony internetowej (innych niż niezbędne do jej działania). Ich włączenie da Ci dostęp do pełnej funkcjonalności strony.
Te pliki pozwalają nam na dokonanie analiz dotyczących naszego sklepu internetowego, co może przyczynić się do jego lepszego funkcjonowania i dostosowania do potrzeb Użytkowników.
Dane wykorzystywane przez dostawcę oprogramowania sklepu - Shoper S.A. Na ich podstawie dokonywane są analizy, związane z rozwojem oprogramowania, oraz mierzona jest skuteczność kampanii reklamowych. Nie są łączone z innymi informacjami, podawanymi podczas rejestracji i składania zamówienia. Więcej na ten temat przeczytasz w Polityce plików cookies Shoper.
Dzięki tym plikom możemy prowadzić działania marketingowe.