- COMMODORE 64
- Książki
- Literatura dziecięca i młodzieżowa
- Rozkosze ciała
- Literatura zagraniczna
- Audiobooki
- Literatura polska
- Varsaviana
- Filozofia, socjologia, psychologia, religia...
- Kryminał, sensacja, groza,...
- Obcojęzyczne
- Podręczniki i pomoce naukowe
- Świat i przyroda
- Słowniki i encyklopedie
- Sztuka
- Outlet intelektualisty
- Biznes
- Historia
- Militaria
- Komiksy
- Pocztówki, plakaty
- Płyty winylowe i CD
- Kasety magnetofonowe
- Muzyka DVD
- Filmy
- VHS
- Audio Hi Fi
- Modele, modelarstwo i zabawki
- Elektronika sentymentalna
- Różne sprzęty i zegary
- Grafiki, obrazy, rysunki, numizmaty
- Ręczne hafty i zabawki naturalne
- Zamówienia Specjalne
- Nowości
- Promocje
Wyrok na Galileusza i inne mity o nauce i religii
Opis
Teksty kompetentnych autorów wyjaśniające błędy i powierzchowną wiedzę, jaką przekazuje się na temat dialogu nauki z kościołem, omawiające przypadki takich postaci jak Galileusz, Giordano Bruno, Kartezjusz, Newton, Darwin, czy Einstein.
„Wyrok na Galileusza” pozwala często dojrzeć prawdę, często po prostu poznać tło wydarzeń, dzięki któremu zupełnie inaczej zaczynamy rozumieć znane przecież wydarzenia. Lektura cenna, pozwalająca wyrobić sobie zdanie wykraczające poza standardowe: Kościół od wieków prześladuje ludzi myślących w inny sposób.
Zbiór tekstów pod redakcją Ronalda L. Numbersa opatrzony jest notami o każdym z autorów.
Wydanie: Centrum Myśli Jana Pawła II, Warszawa 2010
Stan: bardzo dobry
Produkty powiązane
Artur Wójtowicz SAC, Bóg Mormonów, Mała Biblioteka Religii
Mała Biblioteka "Uczonych W Piśmie". Artur Wójtowicz SAC jest specjalistą od religii i dziejów mormonów. Czy mormoni są religią chrześcijańską? Czy mormoni rzeczywiście zrezygnowali z wielożeństwa? Jak połączyć przekonanie, że wszyscy ludzie są braćmi z przekonaniem, że czarny kolor skóry jest karą za grzechy? Jak to jest z końcem świata, który był już kilkakrotnie zapowiadany, a według niektórych już faktycznie nastąpił? Jak... Z książkami tej serii jest pewien problem: otóż wszystkie muszą być zgodne z posoborową ideologią (tzn. ideologią Soboru Watykańskiego II: trwa usilna praca, by narzucić przekonanie, że inne sobory są martwą przeszłością, podobnie jak dwa tysiące lat tradycji Kościoła), a zwłaszcza z doktryną o wielości i równoważności religii, muszą dowodzić rzekomej jedności chrześcijaństwa, a przede wszystkim muszą unikać jak ognia tradycyjnego, zgodnego z nauką Jezusa Chrystusa, katolickiego stosunku do pogaństwa, bałwochwalstwa i bluźnierstwa. Ach, jakie nieekumeniczne pojęcia - jak tak można w ogóle pisać o naszych "braciach z ludu bożego"! A już niech Bóg broni przed używaniem słowa "herezja"! Zdecydowany nakaz Jezusa Chrystusa, by jego uczniowie szli "na cały świat i nauczali inne narody" został zastąpiony przez ideologiczne polecenie "nowej ewangelizacji": "idźcie na cały świat i przepraszajcie wszystkie narody". Doktrynalna, sekciarska, posoborowa ideologia rodzi w związku z tym przedziwne, schizofreniczne wręcz postawy badawcze, charakterystyczne dla zideologizowanej "nauki": otóż badacz tak musi manipulować danymi historycznymi i ich interpretacjami (bywa, że wbrew wewnętrznemu przekonaniu i sumieniu - co bardzo smutne), by pasowały do wytycznych obowiązujących na danym etapie posoborowej walki ideologicznej, w tym wypadku do "ekumenicznego" dyktatu "szacunku do innych religii". "Prawda czasu, prawda ekranu" - Miś Ekumeniczny.
Brian Davies, Wprowadzenie do filozofii religii
Brian Davies, „Wprowadzenie do filozofii religii”. Znana książka przetłumaczona na wiele języków. Jak myśleć filozoficznie o Bogu, jak filozofować o wierze. Jak to robili najwięksi filozofowie w historii: poczynając od św. Anzelma i Arystotelesa a kończąc na Wittgensteinie.
Pięć wielkich religii świata
Książka przedstawia buddyzm, chrześcijaństwo, hinduizm, islam i judaizm. Zawiera również zapisy dyskusji, jakie toczyły się, po omówieniu każdej z religii, między osobami, które przygotowały prezentacje. Dodatkowo porównawcze tablice chronologiczne i słowniczki ważniejszych terminów.
Mircea Eliade, Historia wierzeń i idei religijnych, tom I
Tom I, czyli od epoki kamiennej do misteriów eleuzyńskich. "Człowiek bez religii nie byłby już człowiekiem" twierdzi autor. A jeśli ktoś przekonuje, że jest "racjonalistą" odpornym na "opium dla ludu"? Cóż, wypada jedynie spytać komu wierzy i w co wierzy, by poznać jego religię i ujrzeć twarz jego boga. Historia uczy zatem, że są też i religie, których wyznawcy przestają być ludźmi...
Wielkie eseje w nauce, pod redakcją Martina Gardnera
Wielkie nazwiska nauki, "błyskotliwe eseje" i ... no właśnie, czy może być lepszy dowód, że jednak błądzenie jest rzeczą ludzką? Nauka - królestwo prawdy, która rodzi się z błędnych teorii i hipotez oraz królestwo fałszu, który wieńczy teorie absolutnie prawdziwe. Nauka i ideologia - granica często niedostrzegalna.
James Burke, Przyczyny i skutki. Niezwykłe początki współczesnego świata
James Burke, w charakterystycznym dla siebie stylu. Zalew informacji o zdarzeniach, gdzie wszystko wiąże się ze wszystkim, gdzie wszystko jest przyczyną i skutkiem. Galopującym informacjom i skondensowanej treści towarzyszy odpowiednia forma: opowieść drukowana jest w dwóch równoległych ciągach, jeden wątek na lewych stronach, drugi na prawych, by połączyć się na koniec rozdziałów.
Magdalena Bajer, Jak wierzą uczeni
Magdalena Bajer rozmawia z dwudziestoma profesorami o ich wierze w Boga. Gazetowa wizja świata każe wierzyć swoim wyznawcom, że wierzyć można we wszystko, byle tylko nie w Boga, bo wiara w naukę wyklucza podobno wiarę w Boga. A tu proszę, dwudziestu naukowców i niespodzianka! Nie wyklucza! I co teraz zrobić z tymi profesorami? Może nie są naukowcami? A żeby było śmieszniej, to w całych dziejach nauki osób wierzących w Boga (wierzących Bogu) jest bez porównania więcej, niż osób twierdzących, że w Boga nie wierzą. Co oczywiście nie przeszkadza owym "niewierzącym" wierzyć w inne rzeczy, z których to rzeczy, nadając im idealne cechy absolutu (np. Rozum, Sprawiedliwość, Nauka, Postęp, itp, itd), tworzą swoich prywatnych bogów i czczą ich ślepo w swoich prywatnych religiach. Cóż, nie ma "człowieczeństwa" bez wiary, stąd fundamentalne pytanie dotyczy nie tego, czy się wierzy, ale tego w co (i komu) się wierzy.
Maciej Iłowiecki, Patrzeć trochę dalej
Maciej Iłowiecki rozmawia z PRL-owskimi uczonymi, profesorami epoki gierkowskiej: z Kazimierzem Dąbrowskim, Konradem Fijałkowskim, Borysem Surawiczem, Czesławem Olechem, Józefem Kozieleckim, Przemysław Czerskim, Wiesławem Ślusarskim, Magdaleną Fikus, Tadeuszem Bieleckim i Adamem Urbankiem. Rozmowy odbyły się w latach 1972 (drugi rok Gierka) - 1980 (ostatni rok Gierka). Bardzo ciekawa książka - z punktu widzenia socjologii nauki.
Maciej Iłowiecki, Z tamtej strony lustra
Maciej Iłowiecki zebrał i wydał swoje gazetowe felietony poświęcone nauce. Wszystkie teksty napisał dla gazet wydawanych w PRL-u (głównie dla "Polityki"). A zatem "dziwne materii pomieszanie": artykuły od sasa do lasa. Ciekawe świadectwo jak przez 30 lat zmieniła się popularno-naukowa wizja świata. Książka wydana z dużym staraniem: całość zilustrował (w swoim stylu, czyli z przymrużeniem oka) redakcyjny kolega Iłowieckiego - Szymon Kobyliński, a okładkę zaprojektował Andrzej Pągowski.
Leo Moulin, Średniowieczni szkolarze i ich mistrzowie
"Uniwersytet jest dziełem średniowiecza, zrodzonym z jego sposobu widzenia Człowieka, Natury i Boga" - jak pisze autor. Europa to chrześcijaństwo. Nie ma chrześcijaństwa, nie ma Europy. Koniec z nauką, sztuką, wiedzą. Atak na chrześcijaństwo to atak na wszystkie zasady, które przypominały Europejczykom o obowiązku świadczenia o prawdzie i o przyrodzonej wolności i równości każdego człowieka. Albo chrześcijaństwo, albo zniewolenie - alternatywa oczywista od rewolucji francuskiej, a wiek XX dał na to dowód ostateczny. Walka z Bogiem to walka z jego "obrazem i podobieństwem". A, że nie ma na tym świecie niczego idealnego, a wszystko co powstaje nosi w sobie zadatek choroby i śmierci, przeto nic dziwnego, że rodzące się uniwersytety nosiły już w swym łonie wszystkie wady życia uniwersyteckiego i naukowego. Bo czy bycie profesorem jakoś chroni od czysto ludzkich grzechów: pychy, próżności, chciwości, zazdrości, lenistwa?
Etienne Gilson, Chrystianizm a filozofia
Co tu pisać - tytuł mówi wszystko. Lubimy takie tytuły.
Bohdan Chwedeńczuk, Spór o naturę prawdy
"Cóż to jest prawda?" zapytał Piłat Jezusa i nie przyjął odpowiedzi. Książka jest sprawozdaniem z dróg, jakimi wędrowali, szukając prawdy, przez stulecia, wszyscy, którzy - podobnie jak Piłat - nie przyjęli udzielonej wówczas odpowiedzi (lub jej nie znali, bo żyli zanim odpowiedź została wskazana). Znajomy Antykwariatu powiada, że "prawda" jest wartością fundamentalną i że jej istnienie jest niepodważalne, a dowodzą tego najlepiej ci, którzy twierdzą, że prawdy nie ma: wszak to twierdzenie - o braku prawdy - uznają jednak za prawdziwe i to prawdziwe bezwzględnie. Konsekwentnie powinni również swój pogląd uznać za fałszywy, ale z reguły obrońcy nieistnienia prawdy rozpoczynają wobec takiego spostrzeżenia jałowe dywagacje obronne, w których nieistnienie prawdy musi być konieczne dowiedzione ciągami wypowiedzi, co do których pojawia się kategoryczne i absolutne żądanie uznania ich za prawdziwe bezwzględnie i za koherentne. Okazuje się, że każda inna prawda jest względna, z wyjątkiem ich twierdzenia o względności prawdy. Gdy ktoś ma fantazję zabawiać w ten sposób na własny koszt - wolna droga. Ale skąd pomysł, że mają za to płacić podatnicy, utrzymując "naukowców - relatywistów" na państwowych uczelniach? Znajomy Antykwariatu wolałby wydawać swoje pieniądze w inny sposób, ale nie może. Ale to już zupełnie inna kwestia...
Stefan Amsterdamski, Nauka a porządek świata
Rozważania o istocie fenomenu, jakim jest nauka, prowadzone w PRL-u, ale pod wpływem dokonań T.S. Kuhna. "Nauka" i "porządek świata". "Nauka" - wyjątkowe osiągnięcie kultury i cywilizacji, które zawdzięczamy chrześcijaństwu: to wiara, która mówi, że świat jest "porządkiem" właśnie, a nie chaosem, bo jest celowym, rozumnym ("matematycznym") i dobrym dziełem Boga, darem dla człowieka, ukochanego dziecka. Po drugie: obowiązkiem człowieka jest dziękczynienie Bogu za jego dary, a najlepiej można wyrazić wdzięczność pełnym zachwytu poznaniem dzieła Bożego. Po to, prócz ducha, dany został człowiekowi rozum. Po trzecie świat materialny, jako dzieło dobrego Boga, jest darem bezcennym i ma służyć człowiekowi, należy więc go poznawać, by mądrze czynić "Ziemię sobie poddaną". Oto owoc chrześcijaństwa: bez chrześcijaństwa nie byłoby naszej "nauki", bez Kościoła nie byłoby uniwersytetów (Lewis, Russo, ...). Trudno w to uwierzyć w czasach, gdy "naukę" zniewoliły pieniądze ("naukowcy" jako niewolnicy wielkich korporacji, nie chodzi o prawdę, ale o zysk), a oświeceniowe pyszne odwrócenie się od Boga otworzyło drogę do gwałtu na naturze i jej wyniszczającej eksploatacji. Wszak "jeśli Boga nie ma, więc wszystko wolno" jak zauważył Dostojewski. Bardzo ciekawe, jak te sprawy próbowano badać w PRL-u, pod władzą "marksistowskiego paradygmatu" i stanu wojennego.
Mario Moiraghi, Na tropie pierwszego inkwizytora
Dla zainteresowanych wielkością, pięknem i tajemnicą Średniowiecza oraz prawdą o Świętej Inkwizycji, czyli o jej zasługach i osiągnięciach. Specjalnie natomiast polecamy tę książkę wszystkim, którzy średniowiecze i inkwizycję uznają za wzorce ciemnoty i niegodziwości. Odwagi! Prawda wyzwala. Autor w swobodnej formie, łączącej esej z powieścią, doskonale nadaje się na wprowadzającego na drogę poznawania prawdy o zasługach, nie tylko o błędach przeszłości. "Wieki ciemne" i "epoka oświecona" - doprawdy jak nieroztropnie i opacznie oceniamy przodków, nie mówiąc już o współczesnych. Bo czyż w tej kategorii - ciemnoty, niegodziwości, nienawiści, zbrodni, nietolerancji, chaosu, ignorancji, głupoty - wieki późniejsze, a zwłaszcza wiek XX, nie okazały prawdziwego, piekielnego mistrzostwa? Warto więc wybrać się w podróż do świata, w którym zachwytowi nad tajemnicą towarzyszyło poczucie przynależenia do sensownego porządku. Raj coraz bardziej utracony (choć propaganda postępu trąbi coś innego, ale czego oczekiwać od propagandy).
MIchael Faraday, Dzieje świecy
Mała, ale słynna, książeczka - tym razem w serii "Klasycy Nauki". Zwykła świeca i niezwykłe wykłady.
Albert Einstein, Teoria względności i inne eseje
Dlaczego zasada Galileusza jest niesłuszna? Odpowiedź na stronie 31. Oraz kilkadziesiąt innych stron (książka ma tylko 87 stron!), które pozwolą zrozumieć teorię względności (szczególną i ogólną), a także przedstawią filozoficzne i etyczne myśli fizyka z siwą czupryną.
Bacon, Dzieło większe, tom I
Oksfordzki naukowiec i filozof. Franciszkanin. Czym byłaby nauka, gdyby nie średniowieczne uniwersytety? Czym byłaby nauka, gdyby nie franciszkanie, którzy założyli uniwersytet w Oksfordzie? Czym byłaby nauka, gdyby nie niezliczone tysiące ludzi głębokiej wiary, którzy, w ożywionym Duchem zachwycie nad Bożym Dziełem, poświęcili życie poznawaniu prawdy? I czemu służy nauka, jeśli przestaje jej świecić dobro i prawda, a zaczyna nią rządzić pycha, próżność i chciwość?
Lekcje Marii Skłodowskiej-Curie, notatki Isabelle Chavannes z 1907 roku
Rodzice, którzy byli niezadowoleni ze sposobu, w jaki szkoła naucza ich dzieci, postanowili wziąć sprawę z swoje ręce i założyli coś na kształt prywatnej szkoły. Był rok 1907. Chcieli uczyć dzieci tak, by podziwiały, rozumiały i doświadczały. Sprawa wydawała się prosta, bo rodzicami - nauczycielami byli wybitni naukowcy. Jedną z "nauczycielek" była Maria Skłodowska-Curie. Szkołę nazwano "Spółdzielnią" i ... no właśnie. Trwała około roku, po czym dzieci odesłano z powrotem do tradycyjnej szkoły. Okazało się, że rodzice-geniusze nie mają czasu, ani możliwości, by do swoich obowiązków dołączyć jeszcze jeden, nawet tak sensowny. I to jest siła szkoły: nikt jej nie lubi (ani rodzice, ani dzieci) i stwarza problemy, ale dzieci bez szkoły są jeszcze większym problemem, nawet dla profesorów.
Książka to zapiski jednej z uczennic z lekcji fizyki (10 lekcji) - zajęć prowadzonych przez Noblistkę. Zwracamy uwagę na wspaniały charakter pisma uczennicy (w książce reprodukcje jej notatek i rysunków). Tak pisano w czasach, kiedy nie było mowy o dysleksji, dysgrafii i innych "dys-". Zamiast nich była kaligrafia, a dziecko miało się po prostu nauczyć ładnie pisać. I proszę - dzieci się uczyły!
Książka bardzo interesująca z różnych powodów. I jako świadectwo historyczne, ale i jako doświadczenie pedagogiczne oraz edukacyjne: doskonały materiał dla chcących nauczyć dzieci fizyki w niezwykły, wciągający sposób.
John Watkins, Nauka a sceptycyzm
Przedstawiciel szkoły popperowskiej w obronie racjonalności ludzkiego poznania. Zresztą - jak głosi stanowisko sceptyczne wobec sceptycyzmu - czy konsekwentny sceptycyzm nie jest samo-zanegowaniem, samo-zaprzeczeniem? Tyle tych "szkół" w sceptycyzmie wprawionych - a wszystkie i tak zdają się mówić jedno: my mówimy prawdę. Tak jak z relatywizmem: każda prawda jest względna, z wyjątkiem tej, że każda prawda jest względna... i tak w koło Macieju.
Tadeusz Kotarbiński, Elementy teorii poznania, logiki formalnej i metodologii nauk
Dzieło, które nazywano "podręcznikiem" a jednocześnie traktowano jako wykład filozofii, która zasługuje - jak każde indywidualna teoria - na polemikę i krytykę. Pół tysiąca stron rozważań o języku, teorii poznania, logice formalnej, metodologii nauk, reizmie. Od swego pierwszego wydania we Lwowie w 1929 roku, przez wydanie drugie we Wrocławiu, w 1961 roku, po wydanie oferowane, książka przeszła wiele modyfikacji, redakcji i uzupełnień.
Kardynał Joseph Ratzinger. Wiara, prawda, tolerancja
Kardynał Joseph Ratzinger zebrał swoje teksty z wielu lat na temat wiary, prawdy, tolerancji, kultury i nadał im - oprócz tytułu głównego - podtytuł "Chrześcijaństwo a religie świata". Ale co znaczy dzisiaj "chrześcijaństwo"? Czy chrześcijaństwo jest religią, czy też pod tym nazwaniem kryją się dzisiaj różne religie? A może już nie tylko religie, ale różne religie i światopoglądy? Chrześcijaństwo - co oznacza to pojęcie? Kiedyś oznaczało wiarę w Jezusa, a dzisiaj? W czasach, kiedy bogiem staje się "tolerancja" (która została sprowadzona do instytucjonalnego wymuszania akceptacji dla niepospolitych zachowań seksualnych i do nietolerancyjnego gwałtu na pojęciu "norma"), a wiele kościołów protestanckich otwarcie przyznaje, że ich Bóg to jednie metafora, że Boga nie ma? Co znaczy "chrześcijaństwo" w czasach, w których wiara w życie wieczne została zastąpiona zabieganiem o "życie jak najdłuższe"? Czy słowo "chrześcijaństwo" ma jakikolwiek sens, skoro zatracono poczucie herezji? Zaprawdę, spustoszona winnica... Ciekawostka: książkę wydano, kiedy Joseph Ratzinger był już Ojcem Świętym Benedyktem XVI, a mimo to książka nie ma "Imprimatur"... Bardzo ciekawa ciekawostka, czyż nie?
Religie świata. Tablice porównawcze
Religie świata, obecne i minione, przedstawione w formie adekwatnej do wrażliwości percepcyjnej współczesnego konsumenta wiedzy internetowej i komiksów, czyli ilustracje i rysunki w roli głównej.
F. Znaniecki, Społeczne role uczonych
„Społeczne role uczonych”, czyli czynna rola wiedzy w kulturze i życiu społecznym. Książka z 1984 roku, a zagadnienia stale aktualne.
M. Kopernik, O obrotach ciał niebieskich i inne pisma
Zbiór dzieł założyciela współczesnej astronomii.
Grzegorz Kucharczyk, Mity i fakty. Zeszyty historii kościoła 1-2
Profesor historii, Grzegorz Kucharczyk, w pierwszym zeszycie serii odsłania prawdę o "ciemnych kartach" historii kościoła katolickiego, w drugim o "tolerancji angielskiej". Obnaża kłamstwa o "mrokach średniowiecza", o inkwizycji, o antysemityzmie katolickim... . Pokazuje Imperium Brytyjskie, którego podwalinami stał się holocaust katolików - protestancka zbrodnia ludobójstwa. Książka jest ważną pozycją w walce z kłamstwem, którego celem jest oczernianie katolicyzmu, kłamstwem, które jest osnową popularnej (gazetowej, telewizyjnej, filmowej) wersji historii.
Włodzimierz Zatorski OSB, Dziesięciokrąg
Benedyktyńska recepta na sensowne i szczęśliwe życie. A że każde życie kończy się śmiercią, więc nic dziwnego, że starania i modlitwy o dobre życie powinny być zwieńczone zrozumieniem sensu modlitwy "o dobrą śmierć".
Instrukcja Dignitas Personae
Czy ludzie naprawdę robią takie rzeczy?! Sobie?! Dobrowolnie?! Tak wrażliwi "ekologicznie"?! Matko! Mordowanie nienarodzonych jako przemysł, jako przyjemność i jako wygoda?! Hodowanie ludzi na "części zamienne"?! Homo sapiens?! Prawodawca rozumny, który więcej "praw" przyznaje maszynom, roślinom i zwierzętom niż bliźnim, niż ludziom?! Oto "oświecony postęp" w całej swej morderczej okazałości: kontynuatorzy i duchowi spadkobiercy "doktora" Mengele, już pewni siebie i pełni chciwej pychy jako "dobroczyńcy rodzaju ludzkiego". Pięćdziesiąt stron wstrząsającego oskarżenia do czego może doprowadzić owa pycha, chciwość i próżność kiedy wesprze ją niepohamowana żądza "przyjemności" i przekonanie, że Boga nie ma. A nie ma? Skąd to przekonanie, skoro nie istnieje na nie nawet cień dowodu? "Człowiek to brzmi dumnie"?! Rację miał O. Bocheński pisząc, że rozumne i dobre są jednostki, człowiek - jako gatunek - jest szalonym, złym i niebezpiecznym stworzeniem. Człowiek to brzmi przerażająco. Boże, zmiłuj się nad nami...
Jayant Narlikar, Struktura wszechświata
Tłumaczenie książki wydanej przez Oxford University Press w 1977 roku. Synteza nauki o wszechświecie. Po zreferowaniu wiedzy dotychczasowej książkę zamyka Epilog: "Czy potrzebne są nowe prawa fizyki?" Tyle wieków badań i coraz więcej pytań, zagadek, wątpliwości, ...
George V. Coyne SJ, Alessandro Omizzolo, Podróż przez wszechświat. Poszukiwanie sensu przez człowieka
Dwaj astronomowie z Obserwatorium Watykańskiego patrzą w niebo i widzą Boga. Zupełni inaczej niż towarzysz Gagarin, który poleciał w "kosmos" (piszemy cudzysłów, bo apogeum wyniosło około 300 kilometrów, więc cóż to jest wobec Kosmosu nieskończonego?) i osobiście się przekonał, że Boga w górze nie ma, o czym doniosła zaraz po jego orbitowaniu gazeta o jednoznacznym tytule "Prawda" (piszemy cudzysłów, bo to tytuł, a nie z powodów ironicznych broń Boże).
Melvyn Bragg, Na barkach gigantów. Wielcy badacze i ich odkrycia od Archimedesa do DNA
Według autora "wielcy badacze" to: Archimedes, Galileusz, Newton, Lavoisier, Faraday, Darwin, Poincare, Freud, Skłodowska-Curie, Einstein, Crick i Watson. Wybór bardzo osobisty. Gdyby np. Popper zestawiał swoja listę "gigantów nauki", na pewno nie znaleźliby się na niej nienaukowi ideolodzy. Prawda, że ich przekonania wpłynęły i wpływają na losy świata, ale czy to wystarczający powód, by nazwać ich "gigantami"? Książkę kończy pytanie: "gdzie jesteśmy teraz?". Dobre pytanie dla świata, który - po szaleństwie XX wieku - stanął przed odkryciem, że jego wiara w "naukę" oślepiła go na związek nauki z prawdą, a poznania z dobrem.
Fiorenzo Facchini, Przygoda człowieka. Przypadek czy stworzenie
Dla jednych naukowców człowiek jest maszyną, efektem przypadkowego oddziaływania przypadkowych czynników fizycznych i przypadkowych składników chemicznych w przypadkowych reakcjach i procesach, dla innych naukowców człowiek jest dziełem rozumnego zamiaru. W nauce bowiem, jak w każdej dziedzinie ludzkiego życia, każdemu sądowi odpowiada jego zaprzeczenie. A, że zgodnie z fundamentalną zasadą rozumu nie może być prawdziwe jednocześnie twierdzenie (sąd opisujący), jak i jego zaprzeczenie, przeto decyzja, po której stronie barykady się wojuje jest decyzją religijną: to tylko w kwestia wiary. Każda teoria nauki jest kwestią wiary w przyjęte niedowodliwe, na gruncie tejże, założenia fundamentalne. W sumie lepiej chyba wierzyć w boskie pochodzenie człowieka niż w jego przypadkowe zaistnienie. Bo jeśli przypadek rządzi światem, to rządzi wszystkim w tym świecie, również ludzką racjonalnością, tym samym czyniąc ją w istocie irracjonalnym chaosem, a więc odbierając sens wszystkiemu, nawet powyższej recenzji:)
Rolf Decot, Mała historia reformacji w Niemczech
Niemiecka wersja chrześcijaństwa - wiara Germanów, którym duma nie pozwala podlegać Rzymowi. Książka opisuje jak i dlaczego Niemcy stworzyli w XVI wieku swoją "heretycką religię". Niemiecki autor - zgodnie z tytułem - przedstawia "małą historię", czyli relacjonuje w zasadzie jedynie początki, powstanie protestantyzmu: autor nie bada losów protestantyzmu niemieckiego w wiekach późniejszych, ani jego rozkładu i zaniku w wieku XX i XXI.
J. Duvernoy, Religia katarów
Kompendium wiedzy o religii katarów i ich wpływie na kulturę.
Giovanni Odasso, Biblia i religie
Dokładnie o tym, co w tytule: jaki stosunek do innych religii wynika z Biblii.
George A. Mather, Larry A. Nichols, Słownik sekt, nowych ruchów religijnych i okultyzmu
Wiek XX i XXI przyznają sobie tytuł "wieków racjonalnych", a jednocześnie są najbardziej zabobonnymi wiekami w dziejach nowożytnych. Ziemia zaorana przez niemiecki faszyzm, sowiecki komunizm i zmutowany marksizm chwaści się bujnie. Eksplozja sekt i ruchów religijnych doskonale obrazuje słowa, że "kto nie modli się do Boga, modli się do diabła". Zaskakujące i smutne jak wiele jest sekt, ruchów religijnych, które jawnie głoszą i praktykują zło. Szaleństwo i okrucieństwo nazywa się "poszukiwaniami duchowymi". Dewiacje i patologie mają być "poszukiwaniem wolności". Zaborczy egoizm prezentuje się jako "wyrażanie osobowości". I niestety - co najgorsze! - wiele dewiacji, patologii, herezji zaczyna być akceptowanych przez posoborowy Kościół. Dowództwo twierdzy, która miała bronić nauki Jezusa Chrystusa, najpierw otworzyło bramy dla wrogów, a potem wywiesiło białą flagę i liczy, że uległość wobec zdobywców spowoduje u nich przychylność wobec poddających się, wobec tych, którzy zamiast walczyć, nawracać, zaczęli "ekumenizować". Aż strach się pytać, czy to tylko głupota posoborowych hierarchów, czy też coś znacznie gorszego. Ciemność skrywa Ziemię. "Ciemność widzę, widzę ciemność!".
Natale Benazzi, 1001 faktów z historii Kościoła
"1001 faktów z historii Kościoła", czyli - w istocie - z historii Europy. Bo jak wyglądałaby książka opisująca historię Europy i unikająca jakichkolwiek odniesień do chrześcijaństwa i do historii Kościoła? Miałaby czyste kartki. Marzenie nieuków. I eurokratów. Zresztą, co za różnica?
Michał Heller, Filozofia i wszechświat
Zbiór pism filozoficznych: Bóg, Wszechświat i nauka, która rodzi się z zachwytu nad cudem Stworzenia. Nieskończoność: piękno i dobro dzieła Bożego i równie nieskończone ludzkie dążenie do prawdy, wiecznej tajemnicy. Duch badacza, który znajduje szczęście w wędrówce ku kolejnym zagadkom i duch filozofa tropiącego wszystkie idee przemycane do odkrywanego/tworzonego obrazu świata. A za każdą wyjaśnioną tajemnicą kryją się nowe, jeszcze liczniejsze, jakby były przygotowane i czekały na następne, równie niezliczone pokolenia naukowców. Niewyczerpany skarbiec i nieogarnione pole dla myśli ludzkiej - ludzkiej twórczości poznawczej. Tysiące lat ciężkiej pracy, a ciągle prawdą pozostaje sokratejskie "wiem, że nic nie wiem": myśl, która otwiera i zamyka ludzkie poznawanie Wszechświata i Człowieka.
Steve Fuller, Nauka vs religia?
"Może przyszedł czas, aby zastąpić mglistą koncepcję doboru naturalnego (...) taką wizją inteligentnego projektu, w której weźmiemy pełną odpowiedzialność za naszą planetę" fragm. książki
Joseph Pearce. Pisarze nawróceni. Inspiracja duchowa w epoce niewiary
Książka (a właściwie księga) próbuje opisać zjawisko niezwykłe i cudowne: nawrócenie. Oto twórcy, plejada pisarzy i poetów anglojęzycznych, antychrześcijańskich i antykatolickich, którzy przeszli radykalną i głęboką przemianę duchową, przemianę, jaka w sposób zasadniczy odmieniła także ich twórczość. Zestaw nazwisk wprawia w osłupienie: T. S. Eliot, C. S. Lewis, G. K. Chesterton, J. R. Tolkien, Graham Green, Dorothy Sayers,... . Kilkadziesiąt nazwisk, bez których nie sposób wyobrazić sobie kultury współczesnej. Ktoś może spytać, że skoro jest tak dobrze, to dlaczego jest tak źle? Dlaczego popularna kultura współczesna jest tak niechrześcijańska? Ba, więcej: dlaczego świat cały przytłacza bezbożnym egoizmem i zrodzonym z niego bezmiarem cierpienia? Może dlatego, że czytanie - z różnych powodów - jest jednak zajęciem coraz bardziej elitarnym?
Steven Runciman, Dzieje Wypraw Krzyżowych
„Dzieje wypraw krzyżowych” czyta się jak dobrą powieść historyczną, w niepostrzeżony sposób zdobywając dogłębną wiedzę o epoce średniowiecza.
Marcin Jakimowicz, Ciemno czyli jasno
Podtytuł: "jaki mowicz, takie rozmowy", że niby żart, że rozmowy z przymrużeniem oka, ale to bujda, bo książka jest zbiorem dwudziestu pięciu "rozmów na śmierć i życie" (jak pisze wydawca), czyli zupełnie poważnych i na najważniejsze tematy. Same autentyczne świadectwa. Siła ducha i spokój. Aż zazdrość bierze. Wywiady o Bogu i sensie życia, które autor przeprowadzał w latach 2008 - 2013 dla "Gościa Niedzielnego" (jest taki tygodnik społeczno-kulturalny, który, choć ma największą rzeszę czytelników i największy nakład, jest pomijany w zestawieniach, żeby mogły wygrać polskojęzyczne tygodniki finansowane i wydawane dla Polaków przez niemców, albo jeszcze gorzej) z księżmi i ludźmi świeckimi, którzy wiedzą, że każdemu przyjdzie zdać rachunek ze swego życia. Że śmierć, kładąc kres ziemskiej wędrówce, postawi nas przed wiecznością, a w niej albo-albo: albo wieczne potępienie, albo zbawienie. Tertium non datur. Oczywiście, są osoby, które nie wierzą ani w niebo, ani - tym bardziej - w piekło, ostatecznie każdy wierzy w co dusza zapragnie (nawet, jeśli się wierzy, że duszy nie ma), ale jaki jest sens wiary w wieczną nicość? Piekło jest irracjonalne. "Chrześcijaństwo nie jest dla słabeuszy. Ktoś, kto wymyślił hasło 'moherowe berety', kompletnie nie wie, o co w tym wszystkim chodzi. Chrześcijaństwo jest dla rycerzy. Pierwsi uczniowie oddawali życie za Jezusa. Każdego dnia toczysz walkę duchową. Odpierasz ataki Złego." (s. 165, Piotr Jaskiernia, kierowca ciężarówki, U.S.A.).
Edouard Bone. Bóg niepotrzebna hipoteza? Wiara a nauki przyrodnicze
Bóg - niepotrzebna hipoteza? Skoro, jak sądzą dziennikarze (którzy przecież zawodowo znają się na wszystkim) oraz ludzie bardzo wykształceni i bardzo oświeceni, istnieje przeciwstawienie nauka - wiara (czyli, że w XXI wieku nauka oznacza postęp, a wiara w Boga oznacza ciemnotę i zabobon), to dlaczego trafiają się naukowcy wierzący w Boga? Gorzej: większość naukowców wierzy w Boga? Na Boga, dlaczego?! Nawet - o dziwo! - w "naukach społecznych" (które od zarania, a zwłaszcza w socjalizmie, prawdę mają za nic), nawet w tych "dyscyplinach twórczości ideologicznej" trafiają się naukowcy, którzy twierdzą, że jeśli zaneguje się istnienie Boga, to w istocie wtedy "niepotrzebną hipotezą" stanie się wszystko, a więc tym bardziej nauka. "I kto tu jest naiwny?" (jak Michel Corleone spytał Kay Adams, gdy ta oskarżyła go o naiwność, a jego ojca o robienie złych rzeczy, których nie robią "wielcy i porządni ludzie").
Stephen W. Hawking, Krótka historia czasu
Hawking: Boga nie ma... Boga nie ma? A ja?!
Leszek Kołakowski, Świadomość religijna i więź kościelna
Podtytuł: studia nad chrześcijaństwem bezwyznaniowym XVII wieku. Wydanie drugie.
Paweł Lisicki, Czy Jezus jest Bogiem?
Zły ma jedną odpowiedź na pytanie postawione w tytule: nie był. Chwała Bogu wiemy, że Zły jest królem kłamstwa, więc wniosek jest oczywisty, by mu nie wierzyć. A mimo to, przez dwa tysiące lat zwiódł niezliczone rzesze nieszczęśników. Sprawa nie jest błaha - wszak chodzi o ostateczne sprawy każdego człowieka: o śmierć i życie wieczne z Bogiem lub tam, gdzie jest "tylko płacz i zgrzytanie zębów". Książka jest wstrząsającą relacją z kłamstw, które mają oderwać człowieka od Boga. Tym bardziej wstrząsającą, że przeciw Bogu stają też "ludzie wykształceni", "profesorowie". A przecież "komu wiele dano, od tego wiele wymagać się będzie; a komu wiele zlecono, tym więcej od niego żądać będą" (Łk 12, 48) i "kto by się stał powodem grzechu dla jednego z tych małych, którzy wierzą we Mnie, temu byłoby lepiej kamień młyński zawiesić u szyi i utopić go w głębi morza (Mt 18, 6) oraz „do każdego, kto przyzna się do mnie przed ludźmi, przyznam się i ja przed moim Ojcem, który jest w niebie; a każdego, kto mnie się wyprze przed ludźmi, wyprę się i ja przed moim Ojcem, który jest w niebie”
(Mt 10, 32–33). No tak, ale jak się nie wierzy, że Jezus jest Bogiem, to i nie uwierzy się w jego słowa. Uwierzy się w byle co i byle komu, ale nie Bogu. Czy jest większy ból dla Ojca niż niewdzięczność dzieci? Czy jest większa tragedia niż zbrodnia popełniana przez dzieci na kochającym Ojcu? To bardzo wygodne: liczyć na miłosierdzie i zaprzeczać Bożej sprawiedliwości. Tymczasem miłosierdzie bez sprawiedliwości, bez kary i zadośćuczynienia za zło popełnione i bez nagrody za dobro, staje się karykaturą porządku rządzącego światem, jest chaosem zamiast kosmosu, jest piekłem samowoli i bezkarności - jest największym oszustwem Złego. Nic zatem dziwnego, że najzacieklej walczą z chrześcijaństwem (oprócz "religii walczących") religie socjalistyczne: brunatna, czerwona, zielona - faszyzm, komunizm, pogański naturalizm. Zły obiecuje, że - bez Boga-Jezusa - człowieka czeka tylko szczęście i wolność - tak samo obiecywał w Raju. Ot, tyle warte jego obietnice.
Włodzimierz Zatorski OSB, Komentarz do Reguły św. Benedykta
Benedyktyn wyjaśnia sens życia według reguły swojego Mistrza. Droga duchowa, na którą wejść może każdy - nie tylko mnich - kto szczerze poszukuje prawdziwego szczęścia.
Kardynał Luis Antonio Gokim Tagle, Ludzie Wielkiej Nocy
Jeden z bardzo popularnych hierarchów Kościoła - kardynał Luis Antonio Gokim Tagle. Dla wielu nadzieja, że chorego i osłabłego ducha Europy ozdrowi wschodnia kuracja. Azja - dla jednych największe zagrożenie dla Europy, dla innych największa nadzieja dla europejskiej gospodarki i kultury. Czy również dla chrześcijaństwa?
Andrzej Kasia. Św. Augustyn. Seria Myśli i Ludzie
Ostateczne sprawy człowieka oraz odwieczna walka dobra ze złem (które nieprzerwanie i nieustannie walczy z Państwem Bożym) w skondensowanej formie kilkudziesięciu cytatów oraz z kilkudziesięciostronicowym wprowadzeniem w filozofię myśliciela, któremu współczesny człowiek zawdzięcza więcej niż przypuszcza. Zresztą, co tu tracić czas na pisanie oczywistości. Wszak św. Augustyna zna niemal każdy - któż nie kształcił ducha swego na lekturze "Wyznań"? No któż? Wiadomo! Nie ma lepszej lektury i lepszych tematów przy grillu...
Clive Staples Lewis, Cudy
Czy to byłoby cudem, gdyby przeciwnik chrześcijaństwa przyjął argumentację Lewis'a? Czy też byłoby to tylko zwycięstwo rozumu, logiki i racjonalnej argumentacji nad irracjonalną wiarą (antychrześcijańską)?
Ziemia Święta, Kulturowy przewodnik śladami Jezusa
Niezwykły przewodnik dla turysty - pielgrzyma.
Zenon Ziółkowski, Całun Turyński
Podtytuł: Milczący świadek męki, śmierci i zmartwychwstania. A w książce chyba wszystko, co można napisać i co można wiedzieć o Całunie: o jego historii, o jego znaczeniu i o wszystkich próbach i sprawdzianach, którym był poddawany. Co ważne: książka z imprimatur.
Pseudo-Dionizy Areopagita, Pisma teologiczne
Pseudo-Dionizy Areopagita, "Pisma teologiczne", czyli: "Hierarchia niebiańska", "Hierarchia kościelna", "Imiona Boskie", "Teologia mistyczna" oraz "Listy". Jako komentarz nasunęły nam się takie słowa Tomasza a Kempis: "Na cóż ci rozprawiać o Trójcy Świętej, jeśli brak ci pokory (...)? Bez wątpienia to nie wzniosłe rozmowy czynią człowieka prawym i świętym, lecz życie cnotliwe czyni go miłym Bogu. Wolę odczuwać skruchę, niż znać jej definicję.(...) Każdy człowiek z natury pragnie zdobyć jak największą wiedzę, lecz cóż warta jest nauka bez bojaźni Bożej? Pokorny wieśniak, który służy Bogu, jest bez wątpienia lepszy od pełnego pychy filozofa, co zaniedbując siebie, śledzi bieg gwiazd. Kto dobrze zna siebie - gardzi sobą, i nie ma upodobania w ludzkich pochwałach. Choćbym posiadł wszelką wiedzę, ale nie miał miłości, na cóż mi się to przyda przed Bogiem, który osądzi mnie z moich uczynków. Powściągnij zbyt żywe pragnienie wiedzy, znajdziesz tam tylko wielkie rozproszenie i wielkie złudzenie. (...) Wielość słów nie pokrzepia duszy, lecz święte życie orzeźwia ducha (...). Jeśli ci się zdaje, że dużo wiesz i dość dobrze rozumiesz, pamiętaj przecież, że to niewiele wobec tego, o czym nie wiesz. (...) Iluż gubi na świecie próżna nauka i zaniedbywanie służby Bożej... A ponieważ wolą być wielcy, niż pokorni, znikczemnieli w swych myślach (Rz 1,21). W dniu sądu nie spytają cię z pewnością, co czytałeś, ale co uczyniłeś (...)." Tak nam się nasunęło...
Eric Lionel Mascall, Otwartość bytu
Podtytuł : Teologia naturalna dzisiaj. To "dzisiaj" to druga połowa XX wieku, czyli... pół wieku temu. Niezwykle solidna próba okazania racjonalności teizmu i prawdziwości tomizmu. Otwartość bytu, czyli zależność jego istnienia od Boga. Bóg filozofów i Bóg Objawienia: rozważania teologiczne o niedzisiejszej wadze i rzetelności.
Henri Bergson, Dwa źródła moralności i religii
Józef M. Bocheński, Logika religii
Logiczna analiza języka religii - formalne zasady dyskursu religijnego. Zakonnik i filozof analityczny w jednej osobie na tropie racjonalności religii. Analityczna filozofia chrześcijańska. Jeden z najwybitniejszych polskich filozofów i patriotów, żołnierz w sensie dosłownym i w sensie przenośnym - bojownik prawdy. Znienawidzony przez lewicę bezkompromisowy krytyk ich zaczadzenia intelektualnego i ich intelektualnej miernoty ("zgniłki" - przedstawiciele rozkładającego się społeczeństwa). Bezlitosny w obnażania antyintelektualnego, irracjonalnego i zbrodniczego charakteru ideologii (i filozofii) wyrosłych z filozofii Marksa. Dziełko - "Logika religii" - małe, ale wiele ważące intelektualnie i duchowo. Każdy, kto ma pretensje do racjonalizmu powinien znać pisma O. Bocheńskiego. Racjonalizm w służbie religii: katolicyzm jest racjonalnością. Prawda objawiona jest prawdą. Ludzki rozum poznający Boga jest rozumem. Reszta nie jest (niestety) milczeniem - jest czymś znacznie gorszym: jest "zabobonem" (por. "Sto zabobonów" tegoż autora).
Wojciech Kopczyński, Andrzej Trautman - Czasoprzestrzeń i grawitacja
Świat w którym żyjemy i próby jego zrozumienia i opisania: od czasoprzestrzeni Galileusza do teorii Einsteina-Cartana.
Leopold Infeld, Szkice z przeszłości
Wspominki jednego z polskich fizyków, który osiągnął międzynarodową pozycję (takich fizyków w XX wieku była nawet liczna grupa). Standardowy zestaw tematów: żydowskie pochodzenie, komunizm, nauka jako zabawa w Boga, emigracja do Ameryki Północnej i podejrzenie o działania wywiadowcze na rzecz ZSRR po wojnie, powrót do kraju i budowa stalinowskiego PRL-u. Jak w tych ramach wygląda autoportret jednego ze współpracowników Alberta Einsteina?
ks. Józef Gaweł SCJ. 365 biblijnych recept na dobre życie. Z nadzieją na każdy dzień
Książka z 2007 roku. Wtedy wszystko wydawało się iść "szeroką drogą" ku świetlanej przyszłości. "Polska rosła w siłę, a ludzie żyli dostatniej", coraz bardziej po "europejsku". Polscy, posoborowi księża przygotowywali się do kanonizacji Jana Pawła II i sycili się "małą stabilizacją". Co prawda ze świata, czyli tam, gdzie dobrobyt był jeszcze większy niż w "dynamicznie rozwijającej się Polsce", napływały niepokojące wieści o spadku powołań, o ubywaniu wiernych, o rosnącym zamieszaniu doktrynalnym, o wstrząsających aferach obyczajowych, o burzeniu kościołów, ale "nasza wieś zaciszna, nasza wieś spokojna". Dominujący Kościół posoborowy zdawał się być opoką. Wydawnictwa religijne puchły od ekumenicznej nowomowy, a w tym nauczaniu Kościół przestał jakoby być cierpiący, walczący i tryumfujący, a zaczął być "pielgrzymujący" i "ekumeniczny". Dobre życie na Ziemi miało znaleźć swoje przedłużenie w Niebie, gdzie mamy się spotkać wszyscy, bo Bóg jest miłością i jest miłosierny, więc wszystko wybacza (jakoś przemilczano fakt, że odmówienie istnienia Piekłu anihiluje jednocześnie Niebo, ale kto by tam zwracał uwagę na takie drobiazgi). Dla posoborowej części Kościoła w miłosierdziu pojmowanym jako nieograniczona pobłażliwość dla wszelkiej ludzkiej słabości (pojęcie grzechu też usunięto w trosce o postępowość doktryny) rozpuściła się całkowicie Boża sprawiedliwość. Nauczanie o Bogu karzącym zaczęto uznawać za nietakt i za dowód ciemnoty. Szczęście człowieka miało się realizować tu i teraz, na tej Ziemi, która przestała być "padołem łez i rozpaczy". "Dobre życie" oznaczało wygodne i spokojne życie doczesne. Posoborowa część Kościoła poczęła tworzyć religię "dobrego samopoczucia" - "dobrych relacji z Bogiem". No, skoro "piekła nie ma, to hulaj dusza". Zbudujemy raj na ziemi - ekologiczny raj na ziemi. I wszystkie elementy tradycji, które mogłyby psuć taki obraz, zaczęto - w trosce o nowoczesność i "dostosowanie do wymogów dnia dzisiejszego" - powoli usuwać. Z tradycyjnego nauczania Kościoła zaczęto wybierać tylko to, co byłoby do przyjęcia dla innych religii i światopoglądów. Głównym przykazaniem "ekumenizmu" stało się bowiem: "nie będziesz drażnił innych religii i światopoglądów". Zaczęto głosić ogólnoludzką wiarę w jakiegoś jednego boga, wspólnego dla wszystkich wyznań i religii, a pytanie o to jak można pogodzić wiarę w Boga W Trójcy Jedynego, w Ojca i Syna i Ducha Świętego np. z religią żydowską zaczęto traktować jako... źle postawione, ba! niestosowne pytanie! Zmieniono znaczenie "tolerancji" ze "znoszenia kogoś/czegoś" na "akceptację bez względu na charakter osoby/rzeczy/zjawiska". Tworzono religię "świętego spokoju" i dobrostanu doczesnego. Aż nagle przyszedł czas próby, "by się ujawniły zamysły serc wielu". Oto... ogłoszono "pandemię" i fałsz wielu sytych funkcjonariuszy "wiary" wyszedł na jaw spod zasłony (maseczki). Jakże wielu "światłych księży" - w owym czasie próby - zapomniało o "nie lękajcie się"! Zaczęto straszyć wiernych "jedyną chorobą" - "śmiertelną (bezobjawową) chorobą", tak, jakby do tej pory nie było znacznie groźniejszych i bardziej śmiertelnych chorób (chodzi o procent przypadków śmiertelnych wobec liczby zachorowań). Bolesny czas próby ujawnił też niszczący charakter soborowej zamiany Ofiary w "ucztę" i odwrócenia się plecami do Boga: skoro nie ma Ofiary, a jest ucztowanie, to każde zagrożenie fizyczne jest jedynie zakłóceniem uczty. Coś przerywa uciechę. Co więcej: zagrożenie, które przerywa "ucztowanie", kiedy jest postrzegane jako zagrożenie śmiertelne, staje się bezsensowne. Skoro posoborowa część Kościoła zrezygnowała z przewodzenia wiernym w drodze do życia wiecznego i przestała traktować Kościół jako znak nadziei na zbawienie duszy, to nic dziwnego, że ową utraconą nadzieję zaczęta pokładać w ziemskich środkach (maseczka, płyn odkażający, ba, nawet szczepionka, która jest produkowana z... nienarodzonych!...). Posoborowi kapłani, bez względu na miejsce w hierarchii, przemienili się w reprezentantów urzędu sanitarno-epidemiologicznego. Strach o "przerwaną ucztę" opanował do tego stopnia posoborową część Kościoła, że nawet przestraszono się święconej wody. Do tej pory to diabeł bał się święconej wody, ale "kowidianie" zaczęli straszyć nią wiernych. Zamaskowany kapłan tego nowego wyznania, dezynfekujący ręce przy ołtarzu-stole, udzielający komunii w gumowych rękawiczkach - na rękę... Czy może być bardziej dobitny dowód niewiary w głoszoną religię? Cóż, że ustami śpiewają: "Kto się w opiekę odda Panu swemu - A całym sercem szczerze ufa Jemu - Śmiele rzec może: Mam obrońcę Boga - Nie przyjdzie na mnie żadna straszna trwoga. - Ciebie On z łowczych obieży wyzuje - I w zaraźliwym powietrzu ratuje; - W cieniu swych skrzydeł zachowa cię wiecznie - Pod Jego pióry uleżysz bezpiecznie" (Psalm 90 w tłumaczeniu J. Kochanowskiego), jeżeli serca mają struchlałe ze strachu. To do nich, do tej części Kościoła, która zaczęła budować "nową tradycję" dostosowaną do "współczesnego świata" odnoszą się wszystkie groźne słowa Jezusa Chrystusa o "grobach pobielanych", o kapłanach, którzy zapomnieli, że mają służyć Bogu, a nie ludzkim słabościom. Dzięki Bogu bramy piekielne nie przemogą Kościoła i są kapłani, i są też wierni, którzy nie przelękli się "jedynej obowiązującej choroby" i oddają chwałę Bogu w sposób właściwy i godny. "Jeśli kto chce iść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech co dnia bierze krzyż swój i niech Mnie naśladuje! Bo kto chce zachować swoje życie, straci je, a kto straci swoje życie z mojego powodu, ten je zachowa. Bo cóż za korzyść ma człowiek, jeśli cały świat zyska, a siebie zatraci lub szkodę poniesie? Kto się bowiem Mnie i słów moich zawstydzi, tego Syn Człowieczy wstydzić się będzie, gdy przyjdzie w swojej chwale oraz w chwale Ojca i świętych aniołów." (św. Łukasz 9,23-26). Bo celem człowieka bożego jest wielbienie Boga i troska o zbawienie duszy, a nie zabieganie o ziemskie uciechy. Tym katolicy różnią się od pogan, że nie przedkładają szczęścia doczesnego nad wieczne (które wszak dla pogan nawet nie istnieje: przecież "nasza wiara jest głupstwem dla Greków"). Czy 365 recept na dobre życie jest też zbiorem recept za zbawienie duszy? Jednym słowem czy recepty na "dobre życie" są receptami na dobre życie wieczne? Jeśli nie, to jaki mają sens, skoro nie dotyczą Królestwa Prawdziwego? "Bo królestwo moje nie jest z tego świata". I w tym związaniu z doczesnością posoborowa część Kościoła zdaje się również sprzeciwiać Swojemu Nauczycielowi. A dla "doczesnego człowieka" jeśli Kościół ma być jeszcze jedną częścią tego świata, to po co komu jeszcze jeden doczesny problem? Kościół ma sens tylko wtedy, kiedy jest "znakiem niezgody". A ci wszyscy, którzy chcą z Kościoła zrobić goniącego za nowinkami oportunistycznego i konformistycznego adoratora doraźnej doczesności i wykonawcę urzędniczych zarządzeń może wspomną na uczynione przez Stefana Kisielewskiego podsumowanie istoty zniewolenia: "problem nie w tym, że jest się w du..ie, ale w ty, że się w niej urządza."
ks. Robert Skrzypczak, Chrześcijanin na rozdrożu
Ksiądz Robert Skrzypczak opisuje z bolesną dokładnością XX-wieczny kryzys kościoła i Kościoła, po czym znajduje wytłumaczenie godne apologetów socjalizmu. Oto, gdy socjalizm sowiecki, a z nim PRL, rozsypywał się gospodarczo, militarnie i społecznie jego klęskę tłumaczono "wypaczeniami", a więc dowodzono, że socjalizm jest dobry, i że się sprawdził w teorii, i że teoretycznie jest ideałem, niestety w realizacji tego światłego ideału pojawiają się czasem "wypaczenia" i to te "wypaczenia" sprawiły, że socjalizm był tylko jeszcze jedną tyranią, dyktaturą uspołeczniającą nędzę, ból i cierpienie. Raj na ziemi (dla wybranych) był piekłem (dla reszty), ale to nie wina teorii, tylko błędnej praktyki i knowań wrogów socjalizmu... i tak dalej w tym duchu. Podobnie i ksiądz Skrzypczak - "nie widzi słonia w menażerii" i z uporem przekonuje, że Sobór Watykański II był zbawieniem dla kościoła/Kościoła. A, że na skutek narzucania wiernym soborowych, "reformacyjnych" unowocześnień "po Kościele rozszedł się smród szatana", to nie wina porzucenia Tradycji Kościoła Katolickiego, ale wina "wypaczeń" w realizacji postępowych, soborowych idei. Soboru będziemy bronić jak socjalizmu i skutek będzie ten sam: odwrócenie się od rzeczywistości. A jeśli tą rzeczywistością jest Bóg, to katastrofalny efekt takiego odwrócenia i buntu jest tym bardziej pewny. "Mają oczy, a nie widzą...". Skoro nie widział tego ks. Skrzypczak w 2011 roku, to może wreszcie przejrzał w 2021? Może spostrzegł, że posoborowy kościół/Kościół, który zgodnie z doktryną "ekumenizmu" zaparł się bycia Kościołem walczącym, cierpiącym i tryumfującym, by - "nie wadząc nikomu" - ogłosić się "kościołem pielgrzymującym", stał się na koniec "kościołem bojącym"? W trosce o dobrostan doczesny przestraszył się święconej wody, Ciała Pańskiego i wiernych i wreszcie zastąpił wezwanie Jezusa Chrystusa wezwaniem służb sanitarnych: "przyjdźcie do mnie wszyscy, którzy... zaszczepieni jesteście". Tylko komu i po co potrzebna jest jeszcze jedna organizacja powtarzająca w duchu ślepego posłuszeństwa urzędowe komunikaty i nakazy? Odpowiedź: poganom, którzy dla spokojnego i dostatniego życia potrzebują trochę "zaczynić, by uchronić się przed lichem" i "by było zdrówko, bo zdrówko najważniejsze". Tylko, że "Bóg nie dozwoli z siebie szydzić. A co człowiek sieje, to i żąć będzie: kto sieje w ciele swoim, jako plon ciała zbierze zagładę; kto sieje w duchu, jako plon ducha zbierze życie wieczne". (List do Galatów, 6,8)
Witold Tyloch, Rękopisy z Qumran nad Morzem Martwym
Zbiór pism qumrańskich - rzecz niezbędna dla "zainteresowanych korzeniami współczesnego judaizmu i chrześcijaństwa". Jedno z najsłynniejszych odkryć archeologicznych w tłumaczeniu na język polski, w krytycznym opracowaniu, z objaśnieniami i bibliografią.
Władysław Stróżewski, Istnienie i sens
Tak wygląda filozofia klasyczna: dla szarego człowieka z ulicy strata czasu, dla dziennikarza niezrozumiała, dla polityka bezsensowna, dla zawodowych "filozofów/filozofek" z polskich "uczelni wyższych" czarna magia, jednym słowem nikomu nie jest potrzebna, a proszę - świat, choć ją lekceważy i nie dostrzega, kręci się wokół niej i tańczy tak, jak mu zagrają metafizycy, etycy, dialektycy, materialiści, empirycy, fenomenologowie, racjonaliści,... . Stróżewski - czyli tak wygląda filozofia klasyczna. Książka dedykowana Ojcu - to już wiele mówi.
Stanisław Klimaszewski MIC, Bóg i wiara w przykładach i anegdotach
Słowa świętych, a obok cytaty z heretyków, bluźnierców, pogan, a nawet dewiantów. Coś jak szyderczy "Złoty łańcuch" św. Tomasza, bo upleciony zgodnie z "nakazami współczesności": by dostosować rzeczywistość nadprzyrodzoną do świata. Coraz słabiej brzmi u wyznawców posoborowej nauki, że "królestwo Moje nie z tego świata" - "Jam zwyciężył świat". W imię "ekumenizmu" zakrywana jest prawda, że "świat, to przestrzeń publiczna wroga Bogu". Książka może sprawić wrażenie chaotycznej zbieraniny, której jedynym celem jest uzasadnienie modernistycznego przymusu, by uznawać wszystkie poglądy religijne za równoważne (oczywiście z wyjątkiem tradycji katolickiej, która ma być zakazana). Każdy pogląd jest dopuszczalny, nie ma prawdy, nie ma fałszu. A zatem: co jest? Wygląda tak, jakby główną troską "kościoła nowego adwentu" było wykręcenie się od obowiązków, jakie nałożył na swych uczniów Jezus Chrystus. Oto bowiem ogromny wysiłek wkłada posoborowy Kościół w to, aby zapoznać i zakryć przed wiernymi Boże nakazy, które wymagają od nich jednoznacznego oddzielania prawdy od fałszu i wytrwałego służenia prawdzie - bezwzględnie i do końca ("niech mowa wasza będzie: Tak, tak; nie, nie", "Nikt nie przychodzi do Ojca inaczej, jak tylko przeze Mnie"). Hierarchowie, którzy przyjęli posoborową doktrynę, jak kapłani oskarżani przez Jezusa Chrystusa, odwracają się od niego (czym innym jest stanięcie placami do tabernakulum?) i, aby zakryć swoje przejście na stronę "świata", zmuszają wiernych, by ci nabrali przekonania, że w zasadzie powinni, jeśli nie wstydzić się swej wiary, to przynajmniej "taktownie" zachować ją jako sprawę czysto prywatną - prywatne "uczucie". Tylko co począć z nakazem Zbawiciela, by jego uczniowie nawracali "błądzących w ciemności": pogan, żydów, heretyków,... ("Idźcie więc i nauczajcie wszystkie narody")? Oto religijny ewenement w dziejach świata: posoborowa religia, która uczy, że inne religie są równie dobre, a nawet czasem lepsze! Tylko po co komu taka religia? Jaki sens ma religia, która sama siebie neguje? A sprawa nie jest błaha, bo tu nie chodzi o te, czy inne poglądy, tylko o to - jak to ujął O. Bonawentura - "czy się będzie zbawionym, czy potępionym". Co prawda nowoczesna religia, ustami "kapłanów nowej ewangelizacji i miłosierdzia" naucza, że nikt nie będzie potępiony, bo "piekła nie ma", ale chyba roztropniej przyjąć jednak naukę, którą Kościół głosił przez dwa tysiące lat i przypomnieć słowa Syna Bożego, że "tego, kto się mnie wyprze przed ludźmi, i ja się wyprę przed moim Ojcem, który jest w niebie", szczególnie zwracając uwagę piewców "ekumenicznego" dogmatu o wszechogarniającym i bezwarunkowym miłosierdziu na następujące zaraz potem słowa Zbawiciela: "Nie sądźcie, że przyszedłem przynieść pokój na ziemię. Nie przyszedłem przynieść pokoju, ale miecz. Bo przyszedłem poróżnić syna z jego ojcem i córkę z jej matką, a synową z teściową. I nieprzyjaciółmi człowieka będą jego domownicy. Kto miłuje ojca albo matkę bardziej niż mnie, nie jest mnie godny. I kto miłuje syna albo córkę bardziej niż mnie, nie jest mnie godny. Kto nie bierze swego krzyża i nie idzie za mną, nie jest mnie godny. Kto znajdzie swoje życie, straci je, a kto straci swoje życie z mego powodu, znajdzie je. Kto was przyjmuje, mnie przyjmuje, a kto mnie przyjmuje, przyjmuje tego, który mnie posłał." (Mat.10:32-42). Zaiste: to nie jest sprawa "poglądów" i "wolności sumienia" - tu chodzi o życie. Życie wieczne. Z Bogiem lub w potępieniu.
Alberto Mello, Judaizm. Mała Biblioteka Religii
Na stronie 27 czytamy: "Kto jest Żydem? (...) pytanie to stało się niezwykle złożone, żeby nie powiedzieć wręcz niemożliwe do postawienia". Autor jednakże - nie zrażając się własną konstatacją - napisał na ten temat całą książkę. Brawo! Może pewną wskazówką będzie pytanie ze strony następnej: "Dlaczego Żyd przechodzący na buddyzm w dalszym ciągu uważany jest za Żyda, natomiast, gdy zostaje chrześcijaninem, przestaje nim być?". No właśnie, chyba wszystko jasne? Żyd może wierzyć we wszystko, byle tylko nie w Zbawiciela, Jezusa Chrystusa. Autor oczywiście stara się być bardzo ekumeniczny, zgodnie z doktryną sekty posoborowej, że wszystkie religie są równe, ale wychodzi tak jakoś, że wyznawcy religii, której poświęcona jest książka, jednak nie są równie "ekumeniczni", że jednak są wrogami chrześcijaństwa, pomimo białej flagi, którą z zapałem powiewają posoborowi odstępcy. A tak się starają zadowolić wszystkich, wszystkim chcą się przypodobać, a tu proszę - im bardziej się podlizują i zapierają swojej tradycji tym bardziej są lekceważeni. Bo kto ceni ludzi bez honoru, ludzi, którzy sami sobą gardzą? Jeśli "otwarcie się na świat" i "dialog międzyreligijny" posoborowej sekty oznaczają, że istotą ich wyznania jest brak szacunku dla własnej tradycji, to czy dziwi, że inni też jej nie szanują? Posoborowa sekta - "groby pobielane". Jedyną jej troską jest przepraszanie za to, że żyją, jedynym obrzędem zapieranie się wiary prawdziwej. "Do każdego więc, który się przyzna do Mnie przed ludźmi, przyznam się i Ja przed moim Ojcem, który jest w niebie. Lecz kto się Mnie zaprze przed ludźmi, tego zaprę się i Ja przed moim Ojcem, który jest w niebie." (Mt 10, 32-33)
Andrzej Szyjewski, Szamanizm. Mała Biblioteka Religii
Mała Biblioteka "Uczonych W Piśmie". Z książkami tej serii jest pewien problem: otóż wszystkie muszą być zgodne z posoborową ideologią (tzn. ideologią Soboru Watykańskiego II: trwa usilna praca, by narzucić przekonanie, że inne sobory są martwą przeszłością, podobnie jak dwa tysiące lat tradycji Kościoła), a zwłaszcza z doktryną o wielości i równoważności religii, muszą dowodzić rzekomej jedności chrześcijaństwa, a przede wszystkim muszą unikać jak ognia tradycyjnego, zgodnego z nauką Jezusa Chrystusa, katolickiego stosunku do pogaństwa, bałwochwalstwa i bluźnierstwa. Ach, jakie nieekumeniczne pojęcia - jak tak można w ogóle pisać o naszych "braciach z ludu bożego"! A już niech Bóg broni przed używaniem słowa "herezja"! Zdecydowany nakaz Jezusa Chrystusa, by jego uczniowie szli "na cały świat i nauczali inne narody" został zastąpiony przez ideologiczne polecenie "nowej ewangelizacji": "idźcie na cały świat i przepraszajcie wszystkie narody". Doktrynalna, sekciarska, posoborowa ideologia rodzi w związku z tym przedziwne, schizofreniczne wręcz postawy badawcze, charakterystyczne dla zideologizowanej "nauki": otóż badacz tak musi manipulować danymi historycznymi i ich interpretacjami (bywa, że wbrew wewnętrznemu przekonaniu i sumieniu - co bardzo smutne), by pasowały do wytycznych obowiązujących na danym etapie posoborowej walki ideologicznej, w tym wypadku do "ekumenicznego" dyktatu "szacunku do innych religii". Zawsze zgodnie z "prawdą etapu". "Prawda czasu, prawda ekranu" - Miś Ekumeniczny.
Angelo Scarabel, Islam. Mała Biblioteka Religii
Mała Biblioteka "Uczonych W Piśmie". Z książkami tej serii jest pewien problem: otóż wszystkie muszą być zgodne z posoborową ideologią (tzn. ideologią Soboru Watykańskiego II: trwa usilna praca, by narzucić przekonanie, że inne sobory są martwą przeszłością, podobnie jak dwa tysiące lat tradycji Kościoła), a zwłaszcza z doktryną o wielości i równoważności religii, muszą dowodzić rzekomej jedności chrześcijaństwa, a przede wszystkim muszą unikać jak ognia tradycyjnego, zgodnego z nauką Jezusa Chrystusa, katolickiego stosunku do pogaństwa, bałwochwalstwa i bluźnierstwa. Ach, jakie nieekumeniczne pojęcia - jak tak można w ogóle pisać o naszych "braciach z ludu bożego"! A już niech Bóg broni przed używaniem słowa "herezja"! Zdecydowany nakaz Jezusa Chrystusa, by jego uczniowie szli "na cały świat i nauczali inne narody" został zastąpiony przez ideologiczne polecenie "nowej ewangelizacji": "idźcie na cały świat i przepraszajcie wszystkie narody". Doktrynalna, sekciarska, posoborowa ideologia rodzi w związku z tym przedziwne, schizofreniczne wręcz postawy badawcze, charakterystyczne dla zideologizowanej "nauki": otóż badacz tak musi manipulować danymi historycznymi i ich interpretacjami (bywa, że wbrew wewnętrznemu przekonaniu i sumieniu - co bardzo smutne), by pasowały do wytycznych obowiązujących na danym etapie posoborowej walki ideologicznej, w tym wypadku do "ekumenicznego" dyktatu "szacunku do innych religii". Zawsze zgodnie z "prawdą etapu". "Prawda czasu, prawda ekranu" - Miś Ekumeniczny.
Mariangela D'Onza Chiodo, Buddyzm. Mała Biblioteka Religii
Wiadomo, że do obowiązków "człowieka kulturalnego" należy krytyczny (a najlepiej szyderczo - lekceważący i pogardliwie obraźliwy) stosunek do religii katolickiej oraz stosunek bałwochwalczy do różnych "religii wschodnich", w tym do buddyzmu. To przecież oczywiste, że dla "ludzi światowych" katolicyzm jest synonimem ciemnoty, buddyzm natomiast synonimem "głębokiej duchowości". To są fundamenty bycia "człowiekiem kulturalnym" - albo, jak to ujął Jacek Kleyff - elementarz współczesnego kretyna, co to "z telewizji jego matka, z gazet dzieci do zrobienia, żona jakby wzięta z radia, a on cały z obwieszczenia". O buddyzmie albo dobrze, albo wcale (jak o zmarłym - ciekawe). O buddyzmie pisze się na kolanach (o katolicyzmie z palcem w nosie). Człowiek współczesny jest przede wszystkim konsumentem. Supermarketowe bogactwo na kredyt potrzebuje również duchowości marketowej, którą najlepiej spełnia marketing duchowy - ekumenizm. Duchowość przyjemna i bez wysiłku. Jeden z głównych grzechów współczesnego "człowieka kulturalnego": acedia. Lenistwo duchowe. Zamiast być zwalczana jest - jak i inne grzechy - przemieniana w rzecz miłą i wartą pielęgnowania. Bezstresowe wychowanie duchowe. Tej ekumenicznej terapii przez schlebianie doskonale służą książki niniejszej serii: Małej Biblioteki "Uczonych W Piśmie". Zgodne z posoborową ideologią i polityką pozbawiania religii jej nadprzyrodzonego charakteru (chodzi o Sobór Watykański II: trwa usilna praca, by narzucić przekonanie, że inne sobory są martwą przeszłością, podobnie jak dwa tysiące lat tradycji Kościoła), a zwłaszcza zgodnie z doktryną o wielości i równoważności religii, muszą te książki unikać jak ognia tradycyjnego, zgodnego z nauką Jezusa Chrystusa, katolickiego stosunku do pogaństwa, bałwochwalstwa i bluźnierstwa. Ach, jakie nieekumeniczne pojęcia - jak tak można w ogóle pisać o naszych "braciach z ludu bożego"! A już niech Bóg broni przed używaniem słowa "herezja"! Zdecydowany nakaz Jezusa Chrystusa, by jego uczniowie szli "na cały świat i nauczali inne narody" został zastąpiony przez ideologiczne polecenie "nowej ewangelizacji": "idźcie na cały świat i przepraszajcie wszystkie narody". Doktrynalna, sekciarska, posoborowa ideologia rodzi w związku z tym przedziwne, schizofreniczne wręcz postawy badawcze, charakterystyczne dla zideologizowanej "nauki": otóż badacz tak musi manipulować danymi historycznymi i ich interpretacjami (bywa, że wbrew wewnętrznemu przekonaniu i sumieniu - co bardzo smutne), by pasowały do wytycznych obowiązujących na danym etapie posoborowej walki ideologicznej, w tym wypadku do "ekumenicznego" dyktatu "szacunku do innych religii". Zawsze zgodnie z "prawdą etapu". "Prawda czasu, prawda ekranu" - Miś Ekumeniczny.
Mariusz Dobkowski, Kataryzm. Historia i system religijny. Mała Biblioteka Religii
Mała Biblioteka "Uczonych W Piśmie". Z książkami tej serii jest pewien problem: otóż wszystkie muszą być zgodne z posoborową ideologią (tzn. ideologią Soboru Watykańskiego II: trwa usilna praca, by narzucić przekonanie, że inne sobory są martwą przeszłością, podobnie jak dwa tysiące lat tradycji Kościoła), a zwłaszcza z doktryną o wielości i równoważności religii ("wszystkie religie są równe, ale niektóre równiejsze" - najmniej równy jest oczywiście katolicyzm), muszą dowodzić rzekomej jedności chrześcijaństwa, a przede wszystkim muszą unikać jak ognia tradycyjnego, zgodnego z nauką Jezusa Chrystusa, katolickiego stosunku do pogaństwa, bałwochwalstwa i bluźnierstwa. Ach, jakie nieekumeniczne pojęcia - jak tak można w ogóle pisać o naszych "braciach z ludu bożego"! A już niech Bóg broni przed używaniem słowa "herezja"! Zdecydowany nakaz Jezusa Chrystusa, by jego uczniowie szli "na cały świat i nauczali inne narody" został zastąpiony przez ideologiczne polecenie "nowej ewangelizacji": "idźcie na cały świat i przepraszajcie wszystkie narody". Doktrynalna, sekciarska, posoborowa ideologia rodzi w związku z tym przedziwne, schizofreniczne wręcz postawy badawcze, charakterystyczne dla zideologizowanej "nauki": otóż badacz tak musi manipulować danymi historycznymi i ich interpretacjami (bywa, że wbrew wewnętrznemu przekonaniu i sumieniu - co bardzo smutne), by pasowały do wytycznych obowiązujących na danym etapie posoborowej walki ideologicznej, w tym wypadku do "ekumenicznego" dyktatu "szacunku do innych religii" wspartego obowiązkowym oczernianiem katolicyzmu (co zdaje się być głównym "nauczaniem" posoborowych "hierarchów"). Zawsze zgodnie z "prawdą etapu". "Prawda czasu, prawda ekranu" - Miś Ekumeniczny.
Kenneth Paul Kramer, Śmierć w różnych religiach świata. Mała Biblioteka Religii
Kolejny tom "Małej Biblioteki Uczonych w Piśmie". Na dzisiejszej lekcji zajmiemy się tematem, o którym kulturalni ludzie nie rozmawiają. Bo kulturalni ludzie nie zaprzątają sobie głowy jakimiś zabobonami. Mamy wiek medycyny, sztucznej inteligencji i walki z wykluczaniem, a przecież śmierć jest wykluczaniem. Zatem śmierci w nowoczesnym i postępowym świecie już za chwilę nie będzie. Najpierw zniesiono karę śmierci, a potem zadano sobie pytanie czy tylko zbrodniarze zasługują na uwolnienie od śmierci? Rzecz jasna, że nie, a więc to oczywiste, że następnym ruchem będzie rezolucja o zniesieniu śmierci w ogóle. Dzięki sztucznej inteligencji, przeszczepom, witaminom, ekologii, płciom na żądanie, lekcjom masturbacji, panelom elektrycznym, vege, dialogowi międzyreligijnemu i wiatrakom będziemy żyć wiecznie. No, może nie wszyscy, bo ludzi jest za dużo, ale najbardziej oświeceni dostaną certyfikaty nieśmiertelności. A co z nieoświeconymi? Dla nich jeszcze będzie dostępna śmierć, oczywiście z dofinansowaniem z "Niuni Europejskiej" (zasłyszana nazwa, nie nasza). A potem raj na ziemi i kotlety z robaków. I tak w nieskończoność! (Kiedyś by się powiedziało "ad mortem defecatam", ale skoro śmierci nie będzie...)
P. G. Riddell, B. Smith Riddel. Anioły i demony w różnych religiach świata, Mała Biblioteka Religii
Kwintesencja "dialogu międzyreligijnego": całkowity chaos aksjologiczny i poznawczy. Książka infantylna, głupia i zła. Autorzy, napuszeni jak licealiści, którzy są przekonani o swej absolutnej wszechwiedzy i wszechogarniającej mądrości, jednocześnie żenująco nielogiczni, traktują temat jako sferę bajkowo - baśniową, albo jako zabawową sferę pop kultury. Szczególnie porażający jest ich opis satanizmu. Temu szaleństwu, które z mordowania bezbronnych i nienarodzonych uczyniło swój główny rytuał i które jawnie głosi pochwałę wszelkiej zbrodni i dewiacji autorzy przyglądają się jak niegroźnym igraszkom rozwydrzonych, ale w sumie rozkosznych dzieci. Że autorzy są przygnębiającym przykładem współczesnego regresu, zatracenia i zagubienia duchowego, mentalnego i edukacyjnego to smutne, ale fakt, że książkę wydali jezuici jest już przerażający. Tym bardziej, że książka jest opatrzona Nihil Obstat, co dowodzi jedynie, że zakon ten w XXI wieku idzie prosto do piekła (choć w nie - w swej wołającej o pomstę do nieba pysze - oczywiście nie wierzy).
Hans-Peter Hasenfratz, Religie świata starożytnego a chrześcijaństwo, Mała Biblioteka Religii
Jeśli chrześcijaństwo jest tym, co głosi, w więc, że jest jedyną religią prawdziwą, która może doprowadzić wierzących w Jezusa Chrystusa do zbawienia, do życia wiecznego z Bogiem, to pisanie o niej jak o wszystkich innych religiach bałwochwalczych, jak o gusłach, zabobonach, itp. nie ma żadnego sensu. Pozór "naukowej bezstronności" oznacza, że pomija się całą prawdę o przedmiocie, który rzekomo przedstawia się czytelnikom. Ale teraz taka jest linia polityczna: wszystkie religie są tyle samo warte, demoniczne kulty przedstawiane są jako "drogi rozwoju duchowego", a niebawem stworzy się nową, globalną religię dla globalnego społeczeństwa. Książkę wydali jezuici, więc nie dziwi jej całkowicie świecki charakter. Pisanie o rzeczywistości nadprzyrodzonej jak o codziennej banalności i opisywanie religii tylko w jej wymiarze społecznym, socjologicznym jest równie mądre i "naukowe", co np. analizowanie twórczości jakiegoś poety jedynie poprzez opisanie zagadnień ortograficznych dowolnie wybranych kilku jego wierszy. A już uznawanie takiego podejścia za "naukowe" dowodzi (co typowe dla tej serii wydawniczej) że ideologia ekumenizmu, nakazując przemienić wiarę w światopogląd, obrała drogę Judasza. On też uważał, że Jezus powinien zając się rozwiązaniem problemów doczesnych, skupić się na kwestiach ekonomicznych, politycznych i społecznych, "by żyło się lepiej". Ślepcy - mają oczy, a nie widzą, że królestwo przygotowane przez Ojca nie jest królestwem z tego świata. Budowa raju na ziemi zawsze kończy się kolejną wersją ziemskiego piekła. A akceptacja i pobłażliwość dla demonicznych kultów oznacza zawsze tylko jedno: z piekła ziemskiego wpada się "w ciemności zewnętrzne", w piekło wieczne.
Tadeusz i Jerzy Piątek, Starokatolicyzm
A to dopiero! Propagandowe PRL-owskie wydawnictwo w służbie "posoborowego ekumenizmu". Komunistom bardzo były na rękę "posoborowe zmiany". Front "ekumeniczny" tworzyli sojusznicy na pozór egzotyczni; ideologicznie - by tak rzec - z "różnych parafii". Ale przecież cel był wspólny: osłabienie katolicyzmu. A taki cel pokazuje, że różnice światopoglądowe nie mają w istocie żadnego znaczenia. Że prawdziwy bój toczy się miedzy dwoma państwami - jak to opisał św. Augustyn: między państwem ziemskim i państwem Bożym. Wszystkie inne podziały to tylko dym, to w istocie tylko kłótnia o słowa, albo mydlenie oczu. Front jest tylko jeden i przebiega nie tylko między instytucjami, organizacjami, ale też przez instytucje, organizacje. I cel jeden: zniszczyć Kościół, jedyną siłę na Ziemi, która jest zdolna przeciwstawić się "siłom postępu" i "nowemu porządkowi świata".
Andrzej Tokarczyk, Trzydzieści wyznań
Księga bałwochwalcza. Spis kultów (i ich ocena) zarejestrowanych w PRL-u.
140,00 zł