(Mt 11,25-30) W owym czasie Jezus przemówił tymi słowami: Wysławiam Cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi, że zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom. Tak, Ojcze, gdyż takie było Twoje upodobanie. Wszystko przekazał Mi Ojciec mój. Nikt też nie zna Syna, tylko Ojciec, ani Ojca nikt nie zna, tylko Syn, i ten, komu Syn zechce objawić. Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię. Weźcie moje jarzmo na siebie i uczcie się ode Mnie, bo jestem cichy i pokorny sercem, a znajdziecie ukojenie dla dusz waszych. Albowiem jarzmo moje jest słodkie, a moje brzemię lekkie.
Czy profesor może być "prostaczkiem"? Czy ktoś, kto uchodzi za "wielki umysł" może, razem z "prostaczkami" 'Naśladować Chrystusa'? Wielcy ludzie mają religię odpowiednią do ich pozycji i pretensji intelektualnych: "religię czystą", "bezpośredni, mistyczny kontakt" z... no właśnie, z czym? Nie z Bogiem-Ojcem, stworzycielem Nieba i Ziemi, tylko z "energią", "siłą mistyczną". Przełom wieku XIX i XX, a zatem mistycyzm obowiązkiem człowieka oświeconego. Jeśli religia miała być opium dla mas, to warstwa oświecona też miała (i ma) swoje opium: mistycyzm (najlepiej ze wschodu, bo skąd ma być opium?). Religia jako uczucie i uczuciowe uniesienie - oto religia oświeconych. Magia. A "jarzmo"? Krzyż? Objawienie? Łaska? Rozum i wola? Śmierć? Sąd Boży? Niebo, albo Piekło? Praca dla chwały Bożej? Troska o zbawienie duszy? Życie pobożne i śmierć świątobliwa? O takich rzeczach człowiek wykształcony i kulturalny nie mówi w towarzystwie, ani tym bardziej przy dzieciach. Francja - elegancja.