Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.
Friedrich August von Hayek, Droga do niewolnictwa. Egzemplarz zabytkowy! Wydawnictwo Niepodległość, Warszawa 1988. Z przedmową i wprowadzeniem autora napisanymi specjalnie do tego wydania. Okładka miękka, książka w stanie dobrym (!).
Jedno z najsłynniejszych pojęć końca XX wieku - "szok przyszłości". Alvin Toffler pisze o świecie, który oszalał i o człowieku, który dla czystej uciechy rozkręcił tę karuzelę coraz szybszych zmian i sam wiruje na niej nie mogąc w pędzie dostrzec nic stałego. Nic dziwnego, że robi się niedobrze, że taka kołomyja musi być szokiem. Książka zamyka się pomysłami jak uprzyjemnić można siedzenie na krzesełku karuzeli by tak strasznie nie mdliło. Jak wirować by nie zwomitować. Potrzeby i sensu tej uciesznej karuzeli rzecz jasna się nie kwestionuje. Nic dziwnego - skoro zadeklarowało się śmierć Boga, do oddawania czci pozostała jedynie karuzela. Szok.
Postliberalizm jako połączenie idei liberalnych i konserwatywnych. Modus vivendi czyli uznanie, "że różnorodność sposobów życia i systemów społecznych jest oznaką ludzkiej wolności, a nie błędem", choć należy "zrezygnować ze złudzenia, iż teorie sprawiedliwości i praw mogą uwolnić nas od ironii i tragizmu polityki".
Analiza działań wyznawców sowieckiego komunizmu w Polsce po 1989 roku. Ich PRL-owska tradycja i ich gazetowy "organ" - ich guru, ich kult jednostki, ich wiara, ich nienawiść i ich manipulacje i kłamstwa. Książka tak prawdziwa i demaskatorska, że nic dziwnego, iż jej "bohaterowie" domagali się, by - w imię wolności słowa rzecz jasna - była zakazana. Oto jak komunistyczna, PRL-owska mafia, mając absolutną władzę nad materią zawłaszczonego państwa (czego doskonałym przykładem jest istnienie prywatnej gazety tylko dzięki przejmowaniu środków z budżetu państwa), dąży do wyłącznej władzy dusz. Jak twórczo połączyć tradycje zdrady komunistycznej z nienasyconą żądzą rozkoszy czysto przyziemnych, materialnych i chorobliwą potrzebą uwielbienia, czci. Obrzydliwość - w rozumieniu Starego Testamentu (by przywołać tradycję, która powinna być bliska większości "bohaterów" książki). Totalitaryzm i komunizm w szatkach demokracji i wolności. Jednym słowem "gie-wu".
Wydawca zachwala tę książkę jako wybór felietonów "szybkiego reagowania" z różnych portali internetowych, zwięzłych i ostrych, mimo aktualnej tematyki ponadczasowych.
Wydawca uznał, że ta powieść SF, łącząca tradycję "Małej apokalipsy" i amerykańskiego cyberpunku była nowatorskim dokonaniem na polskim rynku. A jak obszedł się z nią czas? Czym jest po 20 latach?
Syntetyczne wprowadzenie w tematykę dobra i zła ludzkich działań, rozważania historyczne i współczesne w świetle kantowskiej zasady samocelowości człowieka.
Czy ludzie naprawdę robią takie rzeczy?! Sobie?! Dobrowolnie?! Tak wrażliwi "ekologicznie"?! Matko! Mordowanie nienarodzonych jako przemysł, jako przyjemność i jako wygoda?! Hodowanie ludzi na "części zamienne"?! Homo sapiens?! Prawodawca rozumny, który więcej "praw" przyznaje maszynom, roślinom i zwierzętom niż bliźnim, niż ludziom?! Oto "oświecony postęp" w całej swej morderczej okazałości: kontynuatorzy i duchowi spadkobiercy "doktora" Mengele, już pewni siebie i pełni chciwej pychy jako "dobroczyńcy rodzaju ludzkiego". Pięćdziesiąt stron wstrząsającego oskarżenia do czego może doprowadzić owa pycha, chciwość i próżność kiedy wesprze ją niepohamowana żądza "przyjemności" i przekonanie, że Boga nie ma. A nie ma? Skąd to przekonanie, skoro nie istnieje na nie nawet cień dowodu? "Człowiek to brzmi dumnie"?! Rację miał O. Bocheński pisząc, że rozumne i dobre są jednostki, człowiek - jako gatunek - jest szalonym, złym i niebezpiecznym stworzeniem. Człowiek to brzmi przerażająco. Boże, zmiłuj się nad nami...
Początki nowoczesnego przemysłu i finansów niemieckich. Jak wykuwała się "niemiecka jakość" i potęga gospodarcza, czyli trudne i często mało chwalebne pierwsze kroki (a po ostatnich "osiągnięciach ekologicznych" VW można powiedzieć, że tradycja nie tylko została zachowana, ale jest twórczo kultywowana i rozwijana). Książka przedstawia endemiczny związek niemieckiego bogactwa z rasizmem, antykatolicyzmem i nacjonalizmem. Żeby rozpętać wojnę, która ma zniszczyć świat, trzeba mieć przemysł. Niemcy - państwo, którego celem jest dominacja, czyli ostatecznie wojna. Wszak jest ona tylko przedłużeniem polityki.
Podtytuł: "W poszukiwaniu istoty ekonomii od Gilgamesza do Wall Street". Jedna z lektur obowiązkowych, ale nie dlatego, że zwiera objawienie jednej prawdy, choć jej treść może być objawieniem dla wielu ekonomistów. Ludzka rzeczywistość nie jest rzeczywistością algorytmiczną, jak głosi wiara wyznawców sztucznej inteligencji, ani układem mechanicznym, do którego zgubiliśmy gdzieś instrukcję, jak chcą materialiści, ani tym bardziej nie jest wynikiem procesów chemiczno-elektrycznych, których receptury i schematy lada moment zostaną odtworzone. Ludzka rzeczywistość to rzeczywistość ducha, a więc z natury jest teatrem nieustającej i nierozstrzygalnej na ziemi odwiecznej walki dobra ze złem. Oto wojna bez końca: i nie będzie żadnego raju na ziemi. Przecież to oczywiste, że owocem (postępu) nie może być ogród (Eden). Książka o ekonomii jest w istocie rozprawą o filozofii i religii (jak każda ważna książka ekonomiczna): o dobru i o złu, o wolności i o niewolnictwie, o sprawiedliwości i o nietykalności uprzywilejowanych, o sytości i o głodzie, o bogactwie i o nędzy, o zadowoleniu i o cierpieniu. Podstawowe kategorie ekonomi nie są stałymi matematycznymi, nie są wymiarami cielesnymi, ale są pojęciami ducha. Formuły ekonomiczne - jak wszystkie formuły, które obiecują "sformalizowanie" ducha - będą zawsze równaniami ze zbyt dużą ilością niewiadomych.
W PRL-u autor był objęty całkowitym zakazem cenzorskim. Całkowity zakaz oznaczał, że nie tylko nie wolno było drukować jego dzieł, ale również niedopuszczalne było cytowanie bądź przywoływanie nazwisko filozofa w kontekstach innych niż krytyczne. PRL-owski "intelektualista niepokorny" nobilitował się zatem w środowiskach "intelektualistów krytycznych wobec socjalizmu" przez samo wspominanie Poppera. Popper był czczony przez "dysydentów", bo był zakazany przez cenzurę. Nie zastanawiano się zbyt głęboko nad prawdziwą wartością popperowskiej wizji świata - za decydujące kryterium jej sensowności i doniosłości wystarczył cenzorski zapis. Minęło kilkadziesiąt lat: nie ma cenzury jako oficjalnej instytucji państwowej, zdominowana przez niemców Europa wymiera, Rosja szuka wirtualnych sposobów na całkiem realną odbudowę imperium, komunistyczne Chiny, sprzedające ludzi na części wymienne, budzą chciwe tęsknoty biznesu szukającego niewolniczej pracy, dekadenckie mniejszości terroryzują próbującą żyć normalnie większość, dzieci w szkołach, zamiast nauki tabliczki mnożenia, mają ćwiczenia z masturbacji, chrześcijanie są mordowani albo okładani zakazem upubliczniania swej wiary - chrześcijaństwo jest najbardziej prześladowaną religią, a z postaci historycznych Kaligula i Neron są "cool", ... - doskonała okazja, by z perspektywy doświadczeń XXI wieku ocenić miraż "społeczeństwa otwartego".
Wolny wybór nie jest problemem. Problemem jest między czym a czym mamy wybierać. Socjalistyczny koszmar (dla autora, bo dla socjalistów - ideał): wybrać należy to, co urzędnicy, biurokraci, komisarze wskażą. Odmowa wyboru, zgodnego z ich wskazaniem, będzie ścigana z całą surowością prawa! Każdego można przecież reedukować, by jego wybory były zgodne z jego żywotnym interesem - czyli wskazaniem urzędników. A oni wskazują, żeby tej książki nie czytać!
Drugie wydanie, już pełne, bo pierwsze, PIW-u, było w 1974 roku ocenzurowane. Podtytuł: "Światowy bestseller". A potem coraz ciekawiej. Oto bowiem - zdaniem autora - człowiek staje wobec dezintegrującego jego dotychczasowy świat zalewu informacji i zawrotnego tempa życia. Jaki ratunek? Cóż, trzeba zdobyć trochę... nowych informacji (!) - trzeba przeczytać jeszcze jedną książkę (oczywiście tę właśnie) i trzeba to zrobić szybko. Bo wtedy dowiemy, się, że stoimy wobec przyszłości, która zaleje nas informacjami i zaszokuje szybkością zmian. Taka kołomyja. Diagnoza jak diagnoza, wszak podobno nic nowego pod słońcem (co spostrzegli już starożytni), że - tak naprawdę - zmieniają się tylko dekoracje i kostiumy, a człowiek wciąż ma te same problemy i tak samo błądzi po omacku za szczęściem. Ale jeszcze gorzej z z pomysłem na to, jak sobie poradzić z opisanym "szokiem". Toffler poza zestaw banalnych życzeń nie wychodzi, bo wyjść - ze względu na "dwudziestowieczny światopogląd (paradygmat) naukowy" - nie może. A Boga, według współczesnej "nauki" (której, podobnie jak "postępowi", itp nadaje się cechy absolutu, u-bóstwiając tym samym) w świecie ludzkim nie ma i ma nie być. A jeśli Bóg jednak jest? Jak z historią, która też się podobno skończyła, czego dowodził inny guru, też z zawodu "autor bestsellerów", Fukuyama, po czym historia dała znać o sobie bardzo boleśnie wbrew "naukowemu dowodowi" doradcy prezydentów. Krótka, ale doskonała ocena rzeczywistej wartości dywagacji Tofflera w innej książce z naszego Antykwariatu, w "Szamanach zarządzania".
Kanoniczna, krytyczna analiza światopoglądu, filozofii i ideologii totalitarnej. Autor rozprawia się z myśleniem, które od starożytności (Platon), poprzez szaleńcze dziewiętnastowieczne fantasmagorie (Hegel, Marks) aż po współczesne socjalizmy (faszyzm, komunizm) za główny cel stawia sobie - zdaniem Poppera - zniewolenie człowieka. Książka w PRL-u zakazana (przedstawiamy wydawnictwo nieoficjalne, więc publikacja ma dzisiaj również walor wyjątkowego, historycznego świadectwa) i chyba niebawem będzie zakazana ponownie - tylko w Europie, bo demaskuje korzenie i tradycje totalitarnych tęsknot i dyktatorskich uzurpacji "lewicowych postępowców", a tym samym dowodzi, że jest "mową nienawiści" i że "stygmatyzuje" oraz "jest nietolerancyjna". Wnioskowanie jest dziecinnie proste: kto krytykuje marksizm, szerzej - socjalizm, jest "faszystą", "faszyści" są wrogami "demokracji" i "tolerancji", a przecież "nie ma tolerancji dla wrogów tolerancji", zatem należy zakazać Poppera w imię obrony "tolerancji", fundamentu społeczeństwa otwartego. Taki tok rozumowania prowadzi zatem do jeszcze jednego błyskotliwego, postępowego wniosku: największym wrogiem społeczeństwa otwartego okazuje się być... Popper!
Pliki cookies i pokrewne im technologie umożliwiają poprawne działanie strony i pomagają nam dostosować ofertę do Twoich potrzeb. Możesz zaakceptować wykorzystanie przez nas wszystkich tych plików i przejść do sklepu lub dostosować użycie plików do swoich preferencji, wybierając opcję "Dostosuj zgody".
W tym miejscu możesz określić swoje preferencje w zakresie wykorzystywania przez nas plików cookies.
Te pliki są niezbędne do działania naszej strony internetowej, dlatego też nie możesz ich wyłączyć.
Te pliki umożliwiają Ci korzystanie z pozostałych funkcji strony internetowej (innych niż niezbędne do jej działania). Ich włączenie da Ci dostęp do pełnej funkcjonalności strony.
Te pliki pozwalają nam na dokonanie analiz dotyczących naszego sklepu internetowego, co może przyczynić się do jego lepszego funkcjonowania i dostosowania do potrzeb Użytkowników.
Te pliki wykorzystywane są przez dostawcę oprogramowania, w ramach którego działa nasz sklep. Nie są one łączone z innymi danymi wprowadzanymi przez Ciebie w sklepie. Celem zbierania tych plików jest dokonywanie analiz, które przyczynią się do rozwoju oprogramowania. Więcej na ten temat przeczytasz w Polityce plików cookies Shoper.
Dzięki tym plikom możemy prowadzić działania marketingowe.