Jest filozofia prawdziwa, tzn. opisująca i badająca świat realny ("analityczna" - jak ją nazywał o. Bocheński) i jest filozofia "poetycka", opisująca świat wewnętrzny filozofa, jego wyobrażenia i wrażenia, subiektywna niczym poezja ("syntetyczna" wg. o. Bocheńskiego). Wśród przedstawicieli tej drugiej, poetyckiej, prym wiodą pisarze z Wielkiej Brytanii. Już nazwa państwa przywodzi na myśl, że jest to kraj megalomanów i kabotynów, co potwierdzają zresztą doskonale zebrane w tomie utwory. Wszak nikomu w Europie na myśl nie przyjdzie dodać do nazwy państwa przymiotnika "Wielka" czy "Wielki", choć np. Polska, Hiszpania, Francja, Włochy, Niemcy, itd. są państwami, które na takie określenie zasługują o wiele bardziej, a niektóre nawet dwukrotnie (ze względu na powierzchnię rzecz jasna) bardziej niż "Brytania". Jaki pan, taki kram. Kabotyńska megalomania wsparta totalnymi uzurpacjami - oto najkrótsza charakterystyka "filozoficznej myśli angielskiej". Bacon, Hobbes, Locke, Berkeley, Hume, Bentham, J.S.Mill, Bain, Spencer, Darwin, Huxley, Carlyle, Moore, Whitehead, Russell (ten mógłby stanowić wzorzec samouwielbienia i to ze wzajemnością), Ayer, Cornforth - od empiryzmu, poprzez naturalizm, do materializmu, marksizmu i zbrodniczej eugeniki. Oto manowce myśli, która "we własne wątpia zapuściwszy szpony"(Witkacy) straciła całkowicie poczucie rzeczywistości świata realnego (mimo wymachiwania sztandarem z napisem "empiryzm") i nadprzyrodzonego, by na koniec swego oślepłego i zapatrzonego we własny pępek "nędznego żywota" (hr. Fredro) stracić jeszcze i poczucie zaufania do języka, którym swoje "poszukiwania" poetycko/filozoficzne wyrażała. Od wieków to samo: "nie istnieje nic, a nawet, gdyby istniało, nie byłoby poznawalne, a nawet gdyby było poznawalne, nie byłoby komunikowalne". Doprawdy? To dlaczego zostało to zakomunikowane? I komu? Ratunku! "Bo do czubków odwieźć każę!" Cześniku! Ratuj przed mędrkami tego świata! Nawet (a może zwłaszcza) posługującymi się biegle angielskim.