Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.
Technologia, receptury (i obyczaje) związane z tworzeniem napojów mieszanych alkoholowych (i bezalkoholowych). Jedyna taka książka w Polsce! Sama lektura może przyprawić o zawrót głowy...
Wszystko o winach tematycznie i alfabetycznie, w formacie kieszonkowym, czyli łatwym do posługiwania się w czasie codziennych zakupów (jeśli tylko codziennie chce się próbować nowe wino), czy wycieczek kulinarnych (dalszych i bliższych).
"Podług starych ksiąg przez Jana Rogalę opisana" (podtytuł) i pięknie wydana. Jak destylować, jakich owoców do wyrobu wódek używać, jak wytwarzać zacier (czyli miazgę), jak fermentować (kiśnienie) i moc innych praktycznych porad, przepisów i wskazówek. Jednym słowem: do dzieła!
Czyli kompendium wiedzy o winach francuskich (jak głosi podtytuł). Spisane przez zaangażowanego praktyka (jak głosi fama). Świadectwo wiedzy zdobywanej osobiście.
Książka niezwykła: wszystko, co można wiedzieć o francuskich serach (prawie 400 gatunków!), a ich tajemnice zdradzają... dwie Japonki. Przy okazji poznajemy wina, które do tych serów pić należy. Od samego czytania można mieć objawy przejedzenia. A lektura jest bezwonna, co też może być zaletą.
Pijący wino, inaczej niż praktykujący picie piwa czy wódki, nie może tylko pić! Trunkowi miłośnicy wina uważają, że picie bez samokształcenia to profanacja i samookaleczenie. Oprócz sprawnego otwierania butelki, celnego nalewania do kieliszka, patrzenia pod światło i mlaskania oraz wzdychania po każdym łyku pijący wino musi umieć czytać. I musi mieć talent, by gawędzić o tym, co właśnie pije. Musi więc czytać, musi rozmawiać, musi zdobywać wiedzę - ale o winie. Inna wiedza to tylko hobby, albo strata czasu. Wiedza o winie to obowiązek. Picie wina jest zatem nagrodą za studiowanie tego trunku. Im więcej się wie i im bardziej dzieli się tą wiedzą, w czasie picia, tym bardziej smakuje, to, co się pije. Jak się coś kocha, to trzeba się temu poświęcić bez reszty. Oferowana książka to jeden z najbardziej cenionych poradników omawiających sztukę kochania. Kochania wina.
Podtytuł: "Przewodnik konesera po koktajlach klasycznych i bezalkoholowych". Przepisy na napoje i na przekąski, porady barmana i bardzo sugestywne zdjęcia gotowych do podania koktajli (kierowcy, młodzież i kobiety w ciąży chyba nie powinni tej książki oglądać - po co się denerwować?).
"Vademecum piwa", czyli wszystko, co można i co powinno się wiedzieć o tym trunku. Informacje, ciekawostki, a nawet przepisy "potraw piwnych" (do piwa, czy z piwem). Niby zbiór wszelkiej wiedzy piwnej, a książka w zasadzie wątła, ba, nawet cienka, chuda (zupełnie inaczej niż miłośnicy "złocistego napoju" - tak nazywa się piwo w natchnieniu sentymentalnym i w uniesieniu ducha spragnionego).
Tradycja polskiego stołu - 1300 (!) przepisów z kuchni regionalnych. Gdyby codziennie próbować jedną tylko potrawę przepisów starczyłoby na przeszło trzy i pół roku. Nieprzebrane bogactwo. I piękne rzeczy - również do oglądania, co okazują wspaniałe zdjęcia.
Podtytuł: "czyli co, jak i kiedy spożywano w czasach biblijnych, jak ucztowano." Niezwykła "książka kucharska" - Biblia jako "księga zdrowego żywienia". Teraz, kiedy każdy celebryta (lub celebrytka) musi koniecznie napisać swoją książkę kucharską warto wrócić do źródeł zdrowej prostoty, która rodzi więcej przyjemności niż najbardziej wyszukane wynalazki kulinarne. A w czasach coraz większej popularności "postu Daniela" pięknie wydana książka Barbary Szczepanowicz może być doskonałą inspiracją do tworzenia diety codziennej.
Tytuł mówi wszystko: historia, przepisy, receptury i technologia domowego wędliniarstwa. Książka z serii "Swojskie jadło", a zatem całkowite przeciwieństwo "fast-foodów" (przeciwieństwo, bo trzeba mieć dobre składniki i trzeba się narobić) i "marketów" (bo smaki wędlin opisywanych zgoła inne niż "żywności" supermarketowej). Od samego czytania rośnie apetyt, ale i tak trudno byłoby sobie dogodzić, bo po pierwsze nie ma czym, a po drugie żal za straconym rajem kulinarnym ściska gardło. Nieliczni, których nie zmiotły "przepisy unijne" i którzy ostali się jeszcze na ginącej polskiej wsi, wiedzą o czym pisze autor, pozostali mogą już tylko czytać (z coraz mniejszym zrozumieniem, bo wielu rzeczy już po prostu nie ma). Łza się w oku kręci, a kiszki marsza grają... . Książka zatem nawet niebezpieczna: budzi tęsknoty, pragnienia i pożądania, których zaspokojenie graniczy z cudem, a więc boleśnie frustrująca. Ba! Niemal prowadząca do samoudręczenia. Ale - z drugiej strony - jeśli wzbudzić w sobie wolę umartwienia, to z powodów powyższych, książka ta może być doskonałym materiałem do pokuty. Jednym słowem doskonała lektura na czas pokutny - książka... postna?!
"Chleba naszego powszedniego..." Czym jest chleb dla człowieka, skoro Bóg nauczał, by prosić o chleb w najważniejszej, w codziennej modlitwie? A czym jest chleb dla nas? Chleb - dar boży, czy chleb, jeszcze jeden z "produktów"? Szacunek dla chleba czy tylko jeszcze jedna pozycja na liście zakupów? Przysłowie powiada, że Anglik pracuje na befsztyk. A Polak wyrusza w świat "za chlebem". To czego, na Boga, szukają rodacy w Anglii?!
"Do kraju tego, gdzie kruszynę chleba podnoszą z ziemi przez uszanowanie dla darów Nieba... Tęskno mi, Panie...". Oj tęskno, tęskno... i to coraz bardziej.
Poradnik w dawnym stylu: więcej do czytania, niż do oglądania. Dużo wiadomości i informacji, mniej ilustracji. Wiedza przecież jest w słowach, nie w obrazkach. Są oczywiście również tablice barwne, ale stanowią one jedynie niezbędne uzupełnienie tekstu. A wiedzy jest dużo, bo książka była przeznaczona dla osób zawodowo zbierających zioła. Wszystko, co potrzeba wiedzieć o działaniu ziół oraz o ich zbieraniu, przygotowywaniu, przechowywaniu.
Kilkadziesiąt owoców z lasów i pól, które można zebrać i zjeść, albo zebrać, zabrać i przetworzyć, by - w takiej postaci - "służyły rozkoszy podniebienia" (by zacytować kwiecisty styl pewnego mistrza kuchni). Okazji do wspomnianej rozkoszy mnóstwo, bo w książce kilkadziesiąt przepisów na ciasta, ciasteczka, soki, galaretki, nalewki, dżemy, herbatki, wywary, kisiele, makarony, knedle, naleśniki, sałatki, zupy, przeciery, susze, syropy,... . W książce są też opisane owoce trujące, ale sposoby na ich zastosowanie czy podanie musi czytelnik znaleźć już we własnym zakresie.
Solidna, profesjonalna, książka o ziołach, która zawiera wyjątkowe rozdziały, bo oprócz informacji o zbieraniu i zastosowaniu ziół (leczniczym, kosmetycznym, kulinarnym) omawia również ich uprawę.
Poradnik dla amatorów, a nie podręcznik dla profesjonalistów. Uczy jak i kiedy zbierać zioła, jak je suszyć i przechowywać, a także jak je wykorzystywać w kuchni, w apteczce domowej oraz do zabiegów kosmetycznych.
Jan Kalkowski, Mistrz Jednego Dania z "dawnego, prawdziwego Przekroju", podał kilkadziesiąt dań z warzyw (cykoria sałatkowa, jarmuż, rzeżucha ogrodowa, pietruszka naciowa, koper ogrodowy, szczypiorek, akacja, mięta pieprzowa, mniszek lekarski, pokrzywa, szczaw, nasturcja, szpinak zwyczajny i nowozelandzki, brokuł włoski, cukinia, papryka, kapusta pekińska, soja, brukselka), przydzielając po kilka przepisów na każdy miesiąc w roku. Taki pomysł uczynił z książki kalendarz uniwersalny - w zasadzie możliwy do stosowania przez wszystkie lata życia smakosza. Dodajmy: długiego życia. Bo co jest gwarantem długowieczności? Warzywa oczywiście!
Zakon Szpitalny św. Jana Bożego w walce o zdrowe ciało, bo w zdrowym ciele zdrowy duch (jak głosi popularne porzekadło, choć gwałci ono sens łacińskiego oryginału Juwenalisa, który pisząc satyrę o kulcie tężyzny fizycznej ubolewał: "o, gdybyż jeszcze w zdrowym ciele zdrowy duch" - zmieniony sens oryginału to jeszcze jeden z przykładów na siłę i wartość potocznych "mądrości"). A w książeczce? Bonifratrzy radzą co jeść i czego nie jeść by zachować zdrowie, albo jaką dietę stosować w różnych chorobach (miażdżyca, niewydolność krążenia, choroby przełyku, nadkwasota, nieżyt żołądka, choroby wrzodowe, zaburzenia czynności jelit, kamice, choroby tarczycy, trzustki, wątroby). A skoro rzeczy zakazane w jednej chorobie są dozwolone w innej, stąd wniosek, że roztropnie i odpowiednio żonglując chorobami możemy jeść wszystko.
Tytuł - majstersztyk: zestawienie Jezusa (należy się domyślać, że autor ma na myśli Pana Naszego Jezusa Chrystusa - wszak na okładce reprodukcja "Ostatniej Wieczerzy" Leonarda da Vinci) z "receptą na długowieczność" rozumianą nie tylko jako długie i dostatnie życie tu, na Ziemi (co już budzi silne poczucie absurdu i bezsensu, a nawet świadczy o kompletnej bezmyślności i niestosowności tytułowego zestawienia), ale nadto postrzeganą jako efekt modnej pod koniec XX wieku "zdrowej diety". I do tego obraz Leonarda jako ilustracja zdrowej wyżerki, niegroźnej cholesterolowo biesiady! Palce lizać! Tak, zaiste, mają uszy, a nie słyszą, mają rozum, a go nie używają, bo jakby słuchali i rozumowali, to pojęliby, że "nie to, co wchodzi do ust, czyni człowieka nieczystym, ale co z ust wychodzi, to go czyni nieczystym". Całość jest symbolicznym i niezwykle wymownym obrazem zanikającej cywilizacji: atrofia transcendencji i degeneracja duchowości, która skarlała do do pogańskiego służenia bieżącemu, materialnemu i fizycznemu zadowoleniu. I tę pustkę duchową ma zapełnić "zdrowe odżywianie"?! "Nie nasyci się oko patrzeniem, ani ucho napełni słuchaniem". Pokarmem duszy nie są kalorie, a ćwiczeniem duchowym nie jest indeks glikemiczny, wbrew temu, co głoszą kapłani urzędowo obowiązującej religii "zdrówka" i zakonu "prawidłowej pracy jelit" - nawet "hamerykańscy".
Pliki cookies i pokrewne im technologie umożliwiają poprawne działanie strony i pomagają nam dostosować ofertę do Twoich potrzeb. Możesz zaakceptować wykorzystanie przez nas wszystkich tych plików i przejść do sklepu lub dostosować użycie plików do swoich preferencji, wybierając opcję "Dostosuj zgody".
W tym miejscu możesz określić swoje preferencje w zakresie wykorzystywania przez nas plików cookies.
Te pliki są niezbędne do działania naszej strony internetowej, dlatego też nie możesz ich wyłączyć.
Te pliki umożliwiają Ci korzystanie z pozostałych funkcji strony internetowej (innych niż niezbędne do jej działania). Ich włączenie da Ci dostęp do pełnej funkcjonalności strony.
Te pliki pozwalają nam na dokonanie analiz dotyczących naszego sklepu internetowego, co może przyczynić się do jego lepszego funkcjonowania i dostosowania do potrzeb Użytkowników.
Te pliki wykorzystywane są przez dostawcę oprogramowania, w ramach którego działa nasz sklep. Nie są one łączone z innymi danymi wprowadzanymi przez Ciebie w sklepie. Celem zbierania tych plików jest dokonywanie analiz, które przyczynią się do rozwoju oprogramowania. Więcej na ten temat przeczytasz w Polityce plików cookies Shoper.
Dzięki tym plikom możemy prowadzić działania marketingowe.