Agitka z frontu walki ideologicznej. Historia świata przyrządzona dla młodzieży nieczytającej, czyli historia obrazkowa. Autorzy są socjalistami i/lub komunistami oraz - co oczywiste - skrajnymi materialistami. Prawie 1600 stron obrazków z lakonicznymi podpisami, których głównym celem nie jest przekazanie informacji, ale "kształtowanie postaw", czyli wpojenie "oglądaczom" (bo nie czytelnikom - zważywszy na proporcje obrazków i tekstu) politycznie poprawnych ocen i postępowych sądów. Gdyby pominąć ilustracje i wydrukować tylko ich podpisy, to całe opasłe "dzieło" skurczyłoby się do kilkunastu stron druku, do kilkunastu stron banałów i nieprawd. Podręcznik do ogłupiania: bo tylko głupiec sądzi, że wie wszystko np. o atomie, bo zobaczył jego rysunek. Człowiek normalny jako oczywistość przyjmuje fakt, że wie mało, a jeszcze więcej nie rozumie, głupiec natomiast uważa, że wie wszystko i wszystko rozumie, bo zobaczył film w telewizji albo obejrzał kilkanaście kolorowych obrazków. Wpajanie przekonania, że wiedza zawarta jest w kolorowych obrazkach jest produkowaniem kretynów. Ale czy nie o to chodzi we współczesnej edukacji? Czy jej celem nie jest produkcja niewolników łatwych do sterownia, bo wrażliwych jedynie na bodźce zmysłowe? Wydawnictwo roi się od fałszów i nawet całkowitych idiotyzmów zaczerpniętych żywcem z sowieckich ulotek na szkolenia partyjne: średniowiecze jest ciemne, wiara i religia są błędem ludzkości, narodowo socjalistyczne Niemcy i Włochy Mussoliniego to prawica i faszyzm, Związek Sowiecki pod rządami Stalina był państwem demokratycznym, a Polska do wybuchu wojny była sojusznikiem Hitlera, realizującym jego politykę... . W zasadzie do każdej strony tej "encyklopedii" można by dołączyć stronę sprostowań i wyjaśnień. Autorzy, również zgodnie z gazetowym wyobrażeniem na temat "nauki" i "wiary", przekonują, że obie stoją w sprzeczności, bo pierwsza ma być krainą "rozumu", a ta druga królestwem "ciemnoty". Nic przeto dziwnego, że nie znajdziemy w tej "encyklopedii" świadectw naukowców, dla których poszukiwanie prawdy było naturalnym i koniecznym uzupełnieniem ich religii. Nie znajdziemy więc ani słowa np. o religijności Ludwika Pasteura ("właśnie dlatego, że wiele badałem i rozmyślałem, zachowałem wiarę wieśniaka bretońskiego, a gdybym jeszcze więcej badał i rozmyślał, miałbym wiarę wieśniaczki bretońskiej"), znajdziemy natomiast całą plejadę szaleńców, którzy, mianowani przez "siły postępu" na "humanistów", głosząc "miłość do człowieka" postulowali jego "wyzwolenie" poprzez zaprowadzenie totalnej kontroli społecznej, byli piewcami eugeniki i uzasadniali budowę obozów koncentracyjnych. Oto świat bez Boga. A co, jeśli Bóg istnieje? Wszak wtedy trzeba by napisać całkiem inną historię świata, na wzór "Państwa Bożego" św. Augustyna: wtedy trzeba by np. związać powstanie europejskich uniwersytetów z racjonalizmem wiary katolickiej, trzeba by np. opisać rewolucję francuską jako szaleństwo upaństwowionej, ślepej zbrodni i jako matkę wszystkich XX-wiecznych totalitaryzmów, wtedy trzeba by np. w opisie I wojny świtowej zawrzeć opis objawień fatimskich i przedstawić ich znaczenie dla losów świata... . Ale jeśli wierzy się, że Boga nie ma, to skąd przekonanie, że przedstawiony obraz świata, te dzieje pełne chaosu i ludzkiego cierpienia, mają jakiś sens? Skąd wiara w "dobroczynność postępu", skoro cały rozwój ludzkości skupił się na rozwoju narzędzi wojny i narzędzi coraz bardziej masowego zabijania? Gdzie sens w zniewoleniu i nędzy prawie wszystkich i w nieograniczonej niczym władzy i nieprzebranym bogactwie ułamka populacji? Chrześcijaństwo widzi historię człowieka jako historię odwrócenia się i odwracania człowieka od Boga, od swego Stwórcy i Ojca. Widzi dzieje jako historię pychy i próżności, jako historię odrzucenia i odrzucania rajskiego daru, a więc jako naturalny wybór - przez człowieka mówiącego Bogu: "nie!" - zła i cierpienia. Dzieje ludzkości to zatem dzieje upadku, z którego wyzwolić może jedynie przyjęcie Ofiary Jezusa Chrystusa. Każda inna droga jest tylko coraz bardziej bolesnym i szalonym błądzeniem w ciemności. Ale do tego opisu człowieczego upadku chrześcijaństwo dołącza rzecz najważniejszą, czyli Obietnicę Zbawienia. Oto jest Dobra Nowina: Bóg czeka ze swoim szczęściem na wszystkich, którzy chcą z własnej woli do niego przyjść. Ale ci, którzy nie chcą - w czym pokładają nadzieję? Skąd ich wiara w lepsze jutro, skoro szalony świat - co sami przecież widzą - jest całkiem bez-nadziejny? Skąd ich wiara w racjonalność, skoro twierdzą, że powstanie i rozwój życia to efekt przypadku i ślepego losu? Paradoks? Cóż, skoro nie wierzy się w prawdy podstawowe, to chyba oczywiste, że obraz świata zbudowany na fałszu również będzie fałszywy, a wiara w bez-sens urodzi bezsensowny obraz świata.