Robert Jungk, Człowiek tysiąclecia

Dostępność: Przykro nam, ale teraz nie ma :(
Cena: 5,43 zł

Cena regularna:

5.43
ilość szt.

towar niedostępny

dodaj do przechowalni

Opis

Robert Jungk, Człowiek tysiąclecia. Wiadomości z warsztatów, w których rodzi się nowe społeczeństwo. Przełożyła Anna Danuta Tauszyńska. Wstęp Wiktor Osiatyński.

Wydana w 1973 roku (w PRL-u w 1981) wizja przyszłości wykoncypowana przez zawodowego, niemieckiego (zachodnioniemieckiego, wschodnioniemiecki pisałby o nieuchronnym, światowym zwycięstwie sowieckiego komunizmu) futurologa. Jak będzie wyglądał świat przełomu wieków? Że lepiej, to oczywiste, ale jak bardzo lepiej? Kiedy i jak "postęp naukowo-techniczny" zwycięży? Bo, że zwycięży, to przecież oczywiste. Nowożytny człowiek wreszcie kieruje się rozumem, wyzwolił się od zabobonów. Czyli: kiedy postęp zrodzi owoc świetlanej przyszłości - kiedy zbudujemy raj na ziemi? Ale "koniec historii" znów zaskoczył! W czasach ogłoszonej powszechnie epidemii (2020 rok - i lata następne, ile?) książka może być bardzo pouczająca. Przede wszystkim obnaża naturę ludzkiego myślenia. Jak wiele w nim bezradności wobec wyroków Opatrzności. A skoro myślenie jest w pysze swojej błądzeniem po omacku, to czy wynikające z niego działania też nie są szalonym miotaniem się ślepej małpy z brzytwą? Jednego możemy być zawsze pewni: nieszczęście, które na nas spada, zawsze jest niespodziewane. Nie tylko w czasie, ale przede wszystkim w swojej naturze: zawsze uderzy coś, czego nikt sobie nie wyobrażał. Obawy się nie spełniają. Spełnia się niewyobrażalne. Końskie odchody miały zatopić w XX wieku Nowy York. Tak wyliczyli specjaliści od rozwoju metropolii. Zło, które się zdarza, nie spełnia ludzkich obaw, zawsze jest zaskakujące (tak, jak i dobro, które nie jest prostym spełnianiem życzeń). "Opatrzność" tak rozumiana jest po trosze "opacznością" (jak zauważył Pan B - Jeremi Przybora): jest przeznaczeniem, czyli czymś - z istoty swojej i z definicji - poza ludzką kontrolą, poza ludzką zdolnością pojmowania. Ale co to ma do rzeczy? Jeśli tylko daje się zarabiać na takich "badaniach naukowych", to co komu do tego skąd się "ciągnie kasę"? Granty rządzą: kto ma czas na poszukiwanie prawdy gdy trzeba składać kolejne aplikacje. Dają, to biorę i robię, co chcą. Kto płaci ten wymaga, to oczywiste.

PIW, Biblioteka Myśli Współczesnej, Warszawa 1981. Stron 395. Okładka miękka. Stan bardzo dobry. 

Produkty powiązane

do góry
Sklep jest w trybie podglądu
Pokaż pełną wersję strony
Sklep internetowy Shoper.pl