
- Książki
- Sztuka
- Outlet intelektualisty
- Biznes
- Historia
- Militaria
- Literatura dziecięca i młodzieżowa
- Rozkosze ciała
- Literatura zagraniczna
- Audiobooki
- Literatura polska
- Varsaviana
- Filozofia, socjologia, psychologia, religia...
- Kryminał, sensacja, groza,...
- Obcojęzyczne
- Podręczniki i pomoce naukowe
- Świat i przyroda
- Słowniki i encyklopedie
- Komiksy
- Płyty winylowe i CD
- Kasety magnetofonowe
- Muzyka DVD
- Filmy
- VHS
- Audio Hi Fi
- Modele, modelarstwo i zabawki
- Elektronika sentymentalna
- Różne sprzęty i zegary
- Grafiki, obrazy, rysunki
- Ręczne hafty i zabawki naturalne
- Zamówienia Specjalne
Nowości
Promocje


John Naisbitt, Nana Naisbitt, Douglas Philips, High Tech - high touch





Opis
John Naisbitt, Nana Naisbitt, Douglas Philips, High Tech - high touch. Technologia a poszukiwanie sensu. Przełożyła Alicja Unterschuetz.
Wydawnictwo Zysk i S-ka, Poznań 2003. Stron 320. Okładka miękka. Książka w stanie bardzo dobrym, ale jeden z poprzednich czytelników tak się zaangażował emocjonalnie w lekturę, że pozostawił po sobie - ale tylko do strony osiemdziesiątej - trochę podkreśleń i uwag ołówkiem.
Produkty powiązane
A. Camus, Mit Syzyfa

„Znaleźć tu można tylko opis, w stanie czystym, pewnego duchowego cierpienia”. fragm. książki
A. Sokal, J. Bricmont, Modne bzdury

O nadużywaniu pojęć z zakresu nauk ścisłych przez postmodernistycznych intelektualistów.
Alvin i Heidi Toffler, Budowa nowej cywilizacji

Podtytuł: "Polityka trzeciej fali". A tak było kiedyś: specjaliści od przewidywania przyszłości w XIX wieku przepowiadali, że w XX wieku komunikacja w Nowym Yorku będzie całkowicie niemożliwa: ilość koni spowoduje, że końskie odchody pokryją ulice tak grubą warstwą, że jakiekolwiek przemieszczanie się będzie niewykonalne. Oto wizje futurystyczne. Współczesna cywilizacja ma być cywilizacją usług? Krytycy tej teorii twierdzą, że jest to spojrzenie, które nie dostrzega milionów dzieci, więźniów i zwykłych - ledwo opłacanych - pracowników/niewolników, pracujących w Azji, Afryce, Ameryce południowej zgoła nie "w usługach", ale w tradycyjnej, "staromodnej", produkcji materialnej. To, że Detroit wymarło, nie oznacza, że nie produkuje się już "prawdziwych", "niewirtualnych" samochodów. Oznacza jedynie, że fabryki zostały przeniesione z USA w te rejony świata, gdzie siła robocza jest niemal darmowa. Oto teoria przeciwna prezentowanej w sprzedawanej książce: głosi ona, że jedynym źródłem bogactwa była i jest - zwłaszcza w XX i XXI wieku - praca niewolnicza, a dysproporcja między bogatymi (syta i skupiona na własnych, coraz bardziej dewiacyjnych, przyjemnościach grupa malejąca) a biednymi (coraz bardziej wściekła grupa rosnąca) staje się coraz większa. Jak pisał Ojciec Bocheński: w "bogatych" krajach kobiety nie chcą rodzić, mężczyźni nie chcą walczyć. To jak może być ich przyszłość? Może należy zwrócić się do specjalistów od przewidywania przyszłości...
Alvin Toffler, Szok przyszłości

Jedno z najsłynniejszych pojęć końca XX wieku - "szok przyszłości". Alvin Toffler pisze o świecie, który oszalał i o człowieku, który dla czystej uciechy rozkręcił tę karuzelę coraz szybszych zmian i sam wiruje na niej nie mogąc w pędzie dostrzec nic stałego. Nic dziwnego, że robi się niedobrze, że taka kołomyja musi być szokiem. Książka zamyka się pomysłami jak uprzyjemnić można siedzenie na krzesełku karuzeli by tak strasznie nie mdliło. Jak wirować by nie zwomitować. Potrzeby i sensu tej uciesznej karuzeli rzecz jasna się nie kwestionuje. Nic dziwnego - skoro zadeklarowało się śmierć Boga, do oddawania czci pozostała jedynie karuzela. Szok.
Alvin Toffler, Trzecia fala, Trzecia fala brakujące rozdziały.

Alvin Toffler - specjalista od przewidywania przyszłości (kiedyś zwani byli wizjonerami, wróżbitami - obecnie zatrudniani są na uczelniach i przyznaje im się tytuły naukowe) w 1980 opisał jaka będzie cywilizacja, która nastąpi po kończącej się, jego zdaniem, cywilizacji przemysłowej. Czytelnik jest w tej szczęśliwej sytuacji, że dana mu jest możliwość osobistej weryfikacji przenikliwości znanego autora. Książkę wydaną w PRL-u cenzor o kryptonimie P-42 pozbawił kilku rozdziałów, które wydrukowane zostały w podziemiu. Sprzedajemy obie książki razem: i tę, której treść w zaakceptowali towarzysze i tę, której treści się obawiali. Również ich świadomość i obawy można obecnie zweryfikować. To jest chyba najciekawsza część całej zabawy intelektualnej (w PRL-u za takie intelektualne igraszki groziło więzienie - to też bardzo pouczające, za co prześladuje ludzi socjalizm).
Bernard Dixon, Nie igra się z nauką

W idealnym świecie Nauka jest dzieckiem Rozumu, więc jej rodzeństwem jest Prawda, Dobro i Piękno. W świecie realnym, gdzie nie ma Rozumu, a są tylko ludzie ze swoimi "rozumami", nauka jest tworem tych zwykłych ludzi. I jak każdy ludzki twór nosi na sobie piętno wszystkich ludzkich grzechów: pychy, próżności, chciwości, lenistwa,... . I jak każdy ludzki twór równie dobrze prowadzić może do dobra jak i do zła. Bardzo pouczająca książka - powinna być lekturą obowiązkową dla wszystkich, którym się zdaje, że w nauce znajdą lekarstwo na ludzkie nieszczęście, że nauka to panaceum na wszelkie zło, a naukowcy to czyści kapłani dobra i bezinteresowni czarodzieje. Aż dziw jak wielu ludzi szanujących i wielbiących siebie samych za własny rozsądek wierzy w ten "zabobon" (jak to określił O. Bocheński).
bp Andrzej Siemieniewski, Ścieżką nauki do Boga

Nauki przyrodnicze i duchowość w starożytności i w średniowieczu. Zostawmy nieprawdziwe, ale wciąż popularne, wyobrażenia na temat wojny nauki z wiarą i "ciemnego średniowiecza". A jaka jest prawda? Zapraszamy do lektury...
E. Fuller Torrey, Czarownicy i psychiatrzy

Czyli, jednym słowem, psychoterapeuci. Oraz ich metody.
Edgar Morin, Zagubiony paradygmat natura ludzka

Filozofująca próba nowego rozumienia "człowieczeństwa" w duchu francuskiej socjologii XX wieku. Autor swego czasu bardzo poczytny.
Elementarz Benedykta XVI Josepha Ratzingera

Podtytuł: "Dla pobożnych, zbuntowanych i szukających prawdy".
F. Fukuyama, Koniec historii

Jaka to słynna książka! Słynne "spojrzenie w przyszłość". Koniec historii. "Jeśli zwalniają z pracy, to znaczy, że będą przyjmować" - jak twierdził Lejzorek Rojtszwaniec. A zatem jeśli coś się kończy, to znaczy, że coś się zacznie. Tylko skąd przekonanie, że zacznie się raj na ziemi? Ta książka to okazja, by podążyć za wzrokiem widzącego przyszłość... Choć z drugiej strony co człowiek może powiedzieć o przyszłości? Oto planuje sobie wyjazd do Kisłowodzka, ale nic z tego, bo olej już rozlany...
George A. Mather, Larry A. Nichols, Słownik sekt, nowych ruchów religijnych i okultyzmu

Wiek XX i XXI przyznają sobie tytuł "wieków racjonalnych", a jednocześnie są najbardziej zabobonnymi wiekami w dziejach nowożytnych. Ziemia zaorana przez niemiecki faszyzm i sowiecki komunizm chwaści się bujnie. Eksplozja sekt i ruchów religijnych doskonale obrazuje słowa Ojca Świętego Franciszka, że "kto nie modli się do Boga, modli się do diabła". Zaskakujące i smutne jak wiele jest sekt, ruchów religijnych, które jawnie głoszą i praktykują zło. Szaleństwo i okrucieństwo nazywa się "poszukiwaniami duchowymi". Dewiacje i patologie mają być "poszukiwaniem wolności". Zaborczy egoizm prezentuje się jako "wyrażanie osobowości". Ciemność skrywa Ziemię. "Ciemność widzę, widzę ciemność!".
Grzegorz Górny, Tomasz P. Terlikowski, Bitwa o Madryt

Grzegorz Górny, Tomasz P. Terlikowski, Bitwa o Madryt. Niektórzy ludzie sądzą, że przyczyna wszystkich nieszczęść jest chrześcijaństwo. I budują, jak sami mówią, raj na ziemi bez Boga. Dostojewski napisał, że "jeśli Boga nie ma, to wszystko wolno". Chesterton dodał, że jak człowiek nie wierzy w Boga, to nie znaczy, że w nic nie wierzy. To znaczy tylko, że uwierzy już absolutnie we wszystko, albo w byle co. Tak czy inaczej warto przeczytać tę książeczkę, żeby mieć przynajmniej świadomość, jak sami europejczycy przygotowują Europę na islam.
H. M. McLuhan, Wybór tekstów

McLuhan to człowiek, który w latach sześćdziesiątych przewidział co będzie się działo w latach naszych.
Instrukcja Dignitas Personae

Czy ludzie naprawdę robią takie rzeczy?! Sobie?! Dobrowolnie?! Tak wrażliwi "ekologicznie"?! Matko! Mordowanie nienarodzonych jako przemysł, jako przyjemność i jako wygoda?! Hodowanie ludzi na "części zamienne"?! Homo sapiens?! Prawodawca rozumny, który więcej "praw" przyznaje maszynom, roślinom i zwierzętom niż bliźnim, niż ludziom?! Oto "oświecony postęp" w całej swej morderczej okazałości: kontynuatorzy i duchowi spadkobiercy "doktora" Mengele, już pewni siebie i pełni chciwej pychy jako "dobroczyńcy rodzaju ludzkiego". Pięćdziesiąt stron wstrząsającego oskarżenia do czego może doprowadzić owa pycha, chciwość i próżność kiedy wesprze ją niepohamowana żądza "przyjemności" i przekonanie, że Boga nie ma. A nie ma? Skąd to przekonanie, skoro nie istnieje na nie nawet cień dowodu? "Człowiek to brzmi dumnie"?! Rację miał O. Bocheński pisząc, że rozumne i dobre są jednostki, człowiek - jako gatunek - jest szalonym, złym i niebezpiecznym stworzeniem. Człowiek to brzmi przerażająco. Boże, zmiłuj się nad nami...
Ireneusz Mroczkowski, Osoba i cielesność. Moralne aspekty teologii ciała

Od filozofii ciała (Nietzsche, Merleau-Ponty, Scheler, Plessner, Gehlen), przez związki cielesności i duchowości, następnie rolę ciała w tożsamości osoby oraz biblijne rozumienie ciała ludzkiego aż po teologiczny wymiar cielesności i związki cielesności człowieka z cierpieniem i śmiercią.
J. Ehrman, Neokonserwatyzm

Zimna wojna i amerykańska polityka zagraniczna w przejrzystej i precyzyjnej relacji Johna Ehrmana.
Jacek Salij OP, Gwiazdy, ludzie i zwierzęta

Dobro (i zło), Bóg (lub jego odrzucenie) i kultura europejska. Pochodzenie człowieka w świetle nauki i wiary, godność człowieka i godność materii, miejsce zwierząt w porządku stworzenia.
Jan Paweł II, Encyklopedia Nauczania Moralnego

Około 300 haseł: od "Aborcja" do "Żal za grzechy" i "Życie - wartość życia". Spisane alfabetycznie.
Jan Paweł II, Encyklopedia Nauczania Społecznego

Od "Agresja" do "Związki zawodowe". Przeszło sto haseł.
Jan Paweł II, O życiu. Aborcja, eutanazja, wojna

Odwieczna walka, która toczy się tu, na Ziemi: dobra (życia) ze złem (śmiercią). Dlaczego wciąż tak wielu obdarzonych darem niezwykłym - cudem życia - oddaje swoje zdolności na służbę zła, śmierci? Nie wiedzą co czynią? Jeśli służba złu jest wynikiem niewiedzy niniejsza książka pozwoli rozświetlić jej mroki. Problem w tym, że życie w mroku, choć budzi tęsknotę za światłem, może budzić też lęk. Wszak wyjście z jaskini musi być boleśnie oślepiające. A lęk może być silniejszy od naturalnej i wrodzonej tęsknoty każdego bijącego serca...
Johan Huizinga, Homo Ludens

Podtytuł: "Zabawa jako źródło kultury". Zgodnie z tą hipotezą siedemdziesięcioletniego autora niemcy zesłali do obozu koncentracyjnego. Taka była ich kultura. No ale dość już o "naszych zachodnich sąsiadach" - do jakich zabaw są zdolni każdy wie. Książkę chcieliśmy polecić szczególnie tym (kulturalnym) celebrytom, "mieszkańcom masowej wyobraźni", dla których "ludyczny" oznacza "ludowy", "wsiowy". Zwłaszcza tym, którzy lubią zapraszać na i brać udział we "wspaniałych ludycznych zabawach" (które transmituje telewizja, rzecz jasna).
John Gray, Dwie twarze liberalizmu

Postliberalizm jako połączenie idei liberalnych i konserwatywnych. Modus vivendi czyli uznanie, "że różnorodność sposobów życia i systemów społecznych jest oznaką ludzkiej wolności, a nie błędem", choć należy "zrezygnować ze złudzenia, iż teorie sprawiedliwości i praw mogą uwolnić nas od ironii i tragizmu polityki".
John Kenneth Galbraith, Istota masowego ubóstwa

Autor przedstawia osobiste wyjaśnienie nędzy tego świata (głównie ekonomicznej).
John Taylor, Nauka i zjawiska nadnaturalne

Nauka a leczenie siłami psychicznymi, jasnowidzenie, telepatia, prekognicja, psychokineza,... . Niewytłumaczalne zdarzenia paranormalne a oszustwa i złośliwe żarty. Oraz inne tajemnicze moce jak komunikowanie się ze zmarłymi czy zaklinanie istot bezcielesnych. Jak odróżnić prawdę od fałszu, tajemnicę od złudzenia czy oszustwa? Gdzie kończy się dociekliwość, a zaczyna naiwność, łatwowierność (słynny popularyzator nauki zwłaszcza w tej kwestii ma wiele do powiedzenia - z własnego dośiadczenia).
Jose Ortega y Gasset, Bunt mas

Masa, czyli żywioł przeciętniaków. Agresywnych przeciętniaków. Dyktatura mas. Masy jako przyszłość i przekleństwo degenerującego się zachodniego świata. Masy, które sięgają po władzę. A przywódcy jako idealni przeciętniacy - bez wykształcenia, bez matury, ale z jedynym pragnieniem: dogodzenia sobie. I z przekonaniem, że ich 'zmasowane' ideały usprawiedliwiają zastosowanie każdego rodzaju przymusu. "Od ściany do ściany, zatacza się świat pijany". Czego można się spodziewać po historii pisanej przez "pana tego świata"? Przez wieki zmienia się jego dwór, ale padół pozostanie padołem. Ratunkiem ma być "budowa Europy jako wielkiego państwa narodowego (s.206)" (jest 'naród europejski'?!). Czyli - jak zauważył jeden z czytelników - leczenie dżumy cholerą, albo program paneuropejskiego państwa totalnego. Oczywiście jako obrona przed totalitaryzmem. Niemiecki faszyzm i sowiecki komunizm w doskonałej symbiozie w obronie wolności budują Europę przyszłości, Europę bez narodów. Pytanie tylko, czy zdążą zburzyć kościoły przed muzułmanami, czy też zrobią to już pod ich nadzorem?
Józef Tischner, O człowieku. Wybór pism filozoficznych

Wybór pism filozoficznych księdza, profesora i (swego czasu) "duchownego - celebryty".
Konrad Lorenz, Regres człowieczeństwa

Dla jednych regres człowieczeństwa zaczął się wraz z upadkiem pierwszych ludzi. Dla innych wszystko szło wspaniale, ewolucyjna spirala postępu, aż nagle coś się popsuło w tym naturalnym, postępowym perpetuum mobile. Do tych drugich należy Lorenz. Oto dywagacje na temat, czy ewolucyjny rozwój cywilizacyjny człowieka przypadkiem nie sparaliżował ewolucyjnej zdolności rozwoju cywilizacyjnego. Coś na kształt węża zjadającego własny koniec: ewolucja zahamowała ewolucję. Czy zatem "człowieczeństwo" (jakiś zbiór wartości "humanistycznych") nie przegra z odczłowieczeniem, czyli nie doprowadzi do organizacji "ubezwłasnowolnionych nieludzkich stworzeń". W sumie jeszcze jedna z książek przeciwstawiających "naturę" "kulturze", a, że napisana przez "twórcę nowoczesnej etologii", przeto to, co "naturalne" zdaje się być też bardziej wartościowe, od tego co "cywilizacyjne". W sumie to jak w końcu jest z tą "ewolucją"? Może doprowadzić do swego końca? Miała być takim bóstwem zwycięskim, kwintesencją racjonalizmu, a okazała się Saturnem pożerającym własne dzieci?! Zmierzch bogów - właściwie bożków. No, ale skoro Boga nie ma, to czego się spodziewać po hipostazach? Jeszcze jedna próba, żeby znaleźć sens istnienia bez Boga. "Jeśli Boga nie ma, to wszystko wolno", a zatem skoro tak, to nic nie ma sensu, nawet najbardziej "humanistyczne" dywagacje.
Kardynał Joseph Ratzinger. Wiara, prawda, tolerancja

Kardynał Joseph Ratzinger zebrał swoje teksty z wielu lat na temat wiary, prawdy, tolerancji, kultury i nadał im - oprócz tytułu głównego - podtytuł "Chrześcijaństwo a religie świata". Ale co znaczy dzisiaj "chrześcijaństwo"? Czy chrześcijaństwo jest religią, czy też pod tym nazwaniem kryją się dzisiaj różne religie? A może już nie tylko religie, ale różne religie i światopoglądy? Chrześcijaństwo - co oznacza to pojęcie? Kiedyś oznaczało wiarę w Jezusa, a dzisiaj? W czasach, kiedy bogiem staje się "tolerancja" (która została sprowadzona do instytucjonalnego wymuszania akceptacji dla niepospolitych zachowań seksualnych i do nietolerancyjnego gwałtu na pojęciu "norma"), a wiele kościołów protestanckich otwarcie przyznaje, że ich Bóg to jednie metafora, że Boga nie ma? Co znaczy "chrześcijaństwo" w czasach, w których wiara w życie wieczne została zastąpiona zabieganiem o "życie jak najdłuższe"? Czy słowo "chrześcijaństwo" ma jakikolwiek sens, skoro zatracono poczucie herezji? Zaprawdę, spustoszona winnica... Ciekawostka: książkę wydano, kiedy Joseph Ratzinger był już Ojcem Świętym Benedyktem XVI, a mimo to książka nie ma "Imprimatur"... Bardzo ciekawa ciekawostka, czyż nie?
Ks. Kazimierz Bukowski, Ks. Józef Tischner, W co wierzę? Jak żyć?

Książka jest dziewiątą częścią Katechizmu Religii Katolickiej, wydaną - jako podręcznik dla młodzieży szkół średnich - w 1983 roku. Warto pamiętać przy czytaniu, że gdy książkę przygotowywano do druku komuniści demolowali kraj dyktaturą stanu wojennego, a religii nie uczono w szkołach. Wolność polityczna, ekonomiczna i społeczna wydawała się nierealną tęsknotą - życie niosło ze sobą głównie szarą beznadzieję i powszechną nędzę. Kościół i ludzi wiary prześladowano (a nawet mordowano - funkcjonariusze policji politycznej jako "nieznani sprawcy"), dyskryminowano zawodowo i społecznie. Religię gnębiono cenzurą, terrorem policyjnym, sądownictwem podległym politycznym dyrektywom, inwigilacją i manipulacjami policji politycznej. Pytanie "jak żyć?" miało wymiar nie tylko duchowy, ale również czysto materialny i potoczny. Było pytaniem o prawo i dobro naturalne w czasie, gdy za dążenie do wolności - tego elementarnego "prawa człowieka i obywatela" - sowiecki "ustrój sprawiedliwości społecznej" karał ślepym terrorem.
Max Scheler, Wolność, miłość, świętość

Max Scheler jest klasykiem dwudziestowiecznej antropologii, aksjologii i filozofii religii. Jego dzieła były ważnym źródłem inspiracji m.in. dla Karola Wojtyły i Józefa Tischnera. Czy zainspirują również kogoś z odwiedzających nasz Antykwariat? A jeśli tak, to do czego?
Michael D. O'Brien, Pamięć przyszłości. Przewodnik na czasy ostateczne.

Zbiór esejów próbujących odpowiedzieć na pytanie coraz częściej stawiane: czy żyjemy w czasach apokaliptycznych? Poważne pytanie.
Michael Novak, Przebudzenie etnicznej Ameryki

Multi-kulti po amerykańsku. Społeczeństwo, kraj, naród tworzone przez Polaków, Włochów, Greków, Słowaków, Meksykanów, Chińczyków, itd, itd ... I reakcje na ich obecność (życie, kulturę) "tubylców", "prawdziwych Amerykanów" - czyli bogatych WASP z Nowej Anglii i intelektualistów żydowskich. Rasizm, takie modne słowo, każdy może ulec jego urokowi, bez względu na pochodzenie, narodowość, lektury (w tym gazety). I jak sobie próbują z nim poradzić w Ameryce. W kraju demokracji, czyli "religii człowieka oświeconego", środka do zapewnienia i utrwalenia przewagi uprzywilejowanych socjalnie. Pouczająca lektura.
Michał Heller, Sens życia i sens wszechświata

Studia z teologii współczesnej. "Jeśli Wszechświat ma sens, to sens ten prawdopodobnie obejmuje także człowieka, ponieważ jest on częścią Wszechświata".
Mikołaj Bierdiajew, Nowe Średniowiecze. Los człowieka we współczesnym świecie

Barbarzyństwo i chaos ginącej cywilizacji. Agonia Europy jako wspólne dzieło socjalizmu: Niemiec i Rosji. Bierdiajew pisał o tym już w 1924 i w 1934 roku.
Milton i Rose Friedman, Wolny wybór

Wolny wybór nie jest problemem. Problemem jest między czym a czym mamy wybierać. Socjalistyczny koszmar (dla autora, bo dla socjalistów - ideał): wybrać należy to, co urzędnicy, biurokraci, komisarze wskażą. Odmowa wyboru, zgodnego z ich wskazaniem, będzie ścigana z całą surowością prawa! Każdego można przecież reedukować, by jego wybory były zgodne z jego żywotnym interesem - czyli wskazaniem urzędników. A oni wskazują, żeby tej książki nie czytać!
Neil Postman, Zabawić się na śmierć

Książka opisuje nasz świat: rządzony i sterowany przez telewizję. Świat stał się telewizją, a telewizja światem. Jak to w ogóle możliwe, że "świat przedstawiany przez telewizję odbieramy jako prawdziwy, a nie dziwaczny" (str.121)? Jak to możliwe, że - dzięki telewizji - to, co realne jest niedostrzegane, a to, co "wirtualne", czyli nieistniejące, jest światem przeżywanym, jakby istniał, był? Nie ma i nie było świata kreowanego przez telewizję... Ale są ludzie, którzy w nim i nim żyją! I jak to możliwe, że obrzydliwe oszustwo, jakim jest telewizja, oczarowuje, zniewala i pochłania? Otępiałe zombi wpatrzone w rozedrganą chaotycznymi obrazami lampę w ciemnym pokoju: sine światło, dudniący dźwięk, chaos, pobudzanie i wzmożenie negatywnych uczuć... Ludzie współcześni czują, walczą i kochają sterowani, pobudzani i zaprogramowani obrazem. Ale nie myślą. Paradis XX i XXI wieku.
Nicholas White, Filozofia szczęścia od Platona do Skinnera

Jedyne marzenie, które wspólne jest wszystkim ludziom: szczęście. Każdy chce być szczęśliwy. A że na swój własny sposób, często kosztem szczęścia innych? No cóż, w tym całe nieszczęście.
R. Otto, Mistyka Wschodu i Zachodu

„Mistyka Wschodu i Zachodu. Analogie i różnice wyjaśniające jej istotę”
Richard Davenport - Hines, Odurzeni. Historia narkotyków 1500 - 2000

O wszystkich truciznach, które najpierw niszczą ducha, potem ciało. I o kulturze oraz obyczajach, które próbują przekonać, że autodestrukcja jest autokreacją. Za każdym słowem tej obiektywnej, historycznej relacji kryje się w istocie ludzkie cierpienie. I zarabiane na nim ogromne pieniądze. Świat zła w czystej postaci.
Robert Jungk, Państwo atomowe

Ta książka powinna być obowiązkową lekturą dla wszystkich, którzy wierzą w "postęp" i w "naukę" jako dary "rozumu". Człowiek tym groźniejszy im wyżej wzbija się na skrzydłach pychy. Jak pisze autor: "ten wynalazek człowieka musi - jak żaden inny - być chroniony przed samymi ludźmi...". Tytuły profesorskie, nagrody, zdjęcia w encyklopediach... jeszcze uczniowie czarnoksiężnika, czy już oszalałe małpy z brzytwami?
Roger Scruton, Intelektualiści nowej lewicy

Krytyczne eseje o czternastu nowożytnych naprawiaczach ludzkości (tzw. intelektualistach), którzy w imię dobra ciemnych mas gotowi są na każde ofiary, jakie powinny ponieść owe masy dla przyjęcia poglądów "tych, co wiedzą wszystko, a może nawet jeszcze więcej".
Roger Scruton, Co znaczy konserwatyzm

Książka uznawana za najoryginalniejsze i najbardziej prowokacyjne przedstawienie stanowiska konserwatywnego.
Roger Scruton, Pożytki z pesymizmu i niebezpieczeństwa fałszywej nadziei

Roger Scruton jeszcze raz o zbawiennych z założenia teoriach, które przynoszą całkiem realny ból, cierpienie i katastrofę. Zło, które chce się usunąć z dziejów świata oraz stosowane w tym celu środki, które - same złe - tylko zła ostatecznie przysparzają. Czyli "optymizm" w swojej "niegodziwej formie", albo "zbiorowy bezrozum ludzkości" w pełnej krasie. I dlaczego wszystkie "lewizny intelektualne", tzn. wszystkie socjalizmy (czerwone, brunatne, zielone), są wciąż żywe i wciąż pochłaniają miliony ofiar.
Steve Fuller, Nauka vs religia?

"Może przyszedł czas, aby zastąpić mglistą koncepcję doboru naturalnego (...) taką wizją inteligentnego projektu, w której weźmiemy pełną odpowiedzialność za naszą planetę" fragm. książki
Teologia Polityczna nr 5/lato 2009 - jesień 2010

Teologia Polityczna nr 5 (lato 2009 - jesień 2010) nosiła tytuł: "Złoty róg, czyli nieodzyskana podmiotowość". Doskonała odtrutka na postsowiecką, "europejską", uniwersytecką socjologię i filozofię. Są bowiem jeszcze inne tematy niż manifesty na cześć kopulacji osobników tej samej płci i inne teksty niż instrukcje jak przebierać chłopców w stroje dziewczynek. Doskonały dokument o czasach przepoczwarzającego się PRL-u i o wysiłkach jakie wkładane są w budowę socjalizmu z ludzką twarzą (i w europejskiej sukience).
Timothy Radcliffe, Globalna nadzieja

"Globalny świat jest bogaty w wiedzę. Ale mądrości jest niewiele." (s.180). Jak angielski "postępowy dominikanin" próbuje przekazać, jeśli nie mądrość, to przynajmniej sposoby, jak - wg niego - do niej dążyć. Autor odwołuje się nawet do Ewangelii (ale oczywiście nie przekraczając dobrego smaku, żeby nikogo nie wykluczać i nie stygmatyzować).
Willard V. Quine, Granice wiedzy i inne eseje filozoficzne

Te inne eseje to: Zakres i język nauki, O prostych teoriach skomplikowanego świata, Natura wiedzy przyrodniczej, Przedmioty postulowane a rzeczywistość, O mnożeniu bytów, O bytach mentalnych, Prawda konieczna, Epistemologia znaturalizowana, Sprawy faktów, Miejsce pragmatystów w empiryzmie, O naturze wartości moralnych, List do Roberta Ostermanna, dotyczący odpowiedzialności filozofa. W tym ostatnim znajdziemy bardzo sympatyczną definicję filozofii. Otóż "filozofia to jeden z wielu terminów-etykietek, którymi posługują się administratorzy uniwersytetów i bibliotekarze stojąc wobec zadania pogrupowania pod możliwie niewieloma nagłówkami tysięcy spraw i problemów naukowych."
Willard V. Quine, Różności. Słownik prawie filozoficzny

Alfabetyczny zbiór tematów filozoficznych lub "normalnych", ale ujętych filozoficzne. Od "Alfabet" do "Znaki".
Witold M.Orłowski, Stulecie chaosu. Alternatywne dzieje XX wieku.

Historia i political fiction: osobista propozycja opisu współczesnego świata jakim jest i jakim mógłby być. Autor proponuje swoje spojrzenie i interpretacje, ciekawe i czasem bardzo zaskakujące (nawet na sprawy, które - wydawałyby się - są już raz na zawsze ustalone, np słynne spostrzeżenie Pascala o nosie Kleopatry). Dla miłośników wiedzy (i fantazji) o świecie.
John Naisbitt, Megatrendy

Bestseler. Legendarna już próba uporządkowania chaosu współczesnego świata i dosłyszenia w całym teraźniejszym zgiełku i wrzawie jakiejś melodii. Który z dźwięków otaczających współczesnego człowieka (dla ścisłości: człowieka amerykańskiego z końca XX wieku) jest tylko pojedynczą nutą, a który początkiem pieśni przyszłości? Albo - by użyć innej metafory - które z nowych źródeł jest źródłem dającym początek nowemu nurtowi, a które wyschnie, zaniknie bez śladu? Kusząca perspektywa, że chytre przyjrzenie się teraźniejszości pozwoli przewidzieć czym będzie żyło jutro. Odwieczna tęsknota by zajrzeć za zasłonę tajemnicy, by podejrzeć przyszłość. A nawet więcej: oto wiara XX i XXI wieku, wiara w "naukę", że jest zdobytym wreszcie narzędziem, które pozwoli usunąć tajemnicę ziemskiego losu. Szklana kula "racjonalistów". Wróżki i wróżbici na uniwersyteckich etatach "futurystów", "prognostyków społecznych". Prorocy XX wieku, kapłani wiary w "naukę". Ale jak mówił inny prorok, Jeremiasz, tylko tysiące lat temu: "wy natomiast nie słuchajcie waszych proroków, (...) waszych objaśniaczy znaków (...), przepowiadają wam bowiem kłamstwo (...) abyście wyginęli (27.10-11). Bo oto dekoracje się zmieniają, ale czy zmienia się aktor? Czy "postęp techniczny" oznacza "postęp moralny"? Jeśli zmiana liczydeł na tablet nie prowadzi do moralnego podniesienia człowieka to jest tylko następną zabawką rozkapryszonego dziecka. I, o zgrozo!, więcej: rozkapryszone dziecko z liczydłem było mniej groźne, mniej niebezpieczne (nawet dla siebie) niż rozpuszczony bachor ze smartfonem. Agresja tego pierwszego ograniczała się do zasięgu jego ramion i głosu - agresja tego drugiego otacza cały świat. Jeśli człowiek "przedinformatyczny" zrobił dwie wojny światowe, co zrobi człowiek "globalny"? Aż strach się bać. Koniec historii, ale zgoła odmienny od tego, który lansował i prorokował inny, nie mniej słynny, wróż uniwersytecki - Fukuyama (też "niezły filut" - by zacytować red. Michalkiewicza:)
Arnold J. Toynbee, Cywilizacja w czasie próby

Rok 1947, rok napisania książki. Połowa Europy próbuje pozbierać się po szaleństwie socjalizmu narodowego, druga połowa z piekła przechodzi do następnego koszmaru, bo tylko zamienia socjalizm narodowy na sowiecki. Z jednej strony pustoszeją obozy koncentracyjne, pod sowiecką okupacją natomiast nadal trwa wojna totalna z ujarzmionymi narodami, a obozy koncentracyjne zapełniają się nowymi ofiarami. Arnold J. Toynbee przygląda się dymiącemu światu i rozważa przyszły los ludzkości, jej dalszą drogę materialną i duchową. Książka dla miłośników szukających analogii z przeszłością i wierzących w "postęp" w przyszłości (postęp nie tylko materialny, ale i "duchowy"). Książkę wydało podziemne wydawnictwo, bo też wierzyło w zwycięstwo prawdy i sprawiedliwości.
Alvin Toffler, Szok przyszłości

Drugie wydanie, już pełne, bo pierwsze, PIW-u, było w 1974 roku ocenzurowane. Podtytuł: "Światowy bestseller". A potem coraz ciekawiej. Oto bowiem - zdaniem autora - człowiek staje wobec dezintegrującego jego dotychczasowy świat zalewu informacji i zawrotnego tempa życia. Jaki ratunek? Cóż, trzeba zdobyć trochę... nowych informacji (!) - trzeba przeczytać jeszcze jedną książkę (oczywiście tę właśnie) i trzeba to zrobić szybko. Bo wtedy dowiemy, się, że stoimy wobec przyszłości, która zaleje nas informacjami i zaszokuje szybkością zmian. Taka kołomyja. Diagnoza jak diagnoza, wszak podobno nic nowego pod słońcem (co spostrzegli już starożytni), że - tak naprawdę - zmieniają się tylko dekoracje i kostiumy, a człowiek wciąż ma te same problemy i tak samo błądzi po omacku za szczęściem. Ale jeszcze gorzej z z pomysłem na to, jak sobie poradzić z opisanym "szokiem". Toffler poza zestaw banalnych życzeń nie wychodzi, bo wyjść - ze względu na "dwudziestowieczny światopogląd (paradygmat) naukowy" - nie może. A Boga, według współczesnej "nauki" (której, podobnie jak "postępowi", itp nadaje się cechy absolutu, u-bóstwiając tym samym) w świecie ludzkim nie ma i ma nie być. A jeśli Bóg jednak jest? Jak z historią, która też się podobno skończyła, czego dowodził inny guru, też z zawodu "autor bestsellerów", Fukuyama, po czym historia dała znać o sobie bardzo boleśnie wbrew "naukowemu dowodowi" doradcy prezydentów. Krótka, ale doskonała ocena rzeczywistej wartości dywagacji Tofflera w innej książce z naszego Antykwariatu, w "Szamanach zarządzania".
Alvin Toffler, Ekospazm

Toffler opisuje kryzys z lat siedemdziesiątych XX wieku i wieszczy katastrofę. Ciekawe jak trafne były jego rozważania? Bardzo zabawne: wygląda na to, że kryzys jest zawsze, a katastrofa tuż tuż - a gdy miną lata nazywa się to "złotym wiekiem".
Tony Thorne, Słownik pojęć kultury postmodernistycznej

Tony Thorne zadedykował swój słownik "Rocznikowi '68". Symboliczne wskazanie na pochodzenie współczesnego śmietnika, jaki z rozpędu i zgodnie z "postmodernistycznym" nicowaniem pojęć nazywa się "kulturą". A przecież nie ma, bo nie może być, "kultury postmodernistycznej". Wszak istotą postmodernizmu jest właśnie jego antykulturowy, kontrkulturowy charakter. Oto jądro "postmodernizmu": wiedza i związana z nią prawda zastąpione ideologią i różnymi prymitywnymi wierzeniami, dobro zastąpione jawnie głoszonym i praktykowanym złem, piękno i harmonia świadomie gwałcone brzydotą i obrzydliwością, szacunek dla ludzkiego życia zastąpiony histerią ekologiczną wspartą zmuszaniem do aborcji, eutanazji i kultem dla eugeniki, półanalfabeci i półgłówki czczeni jak bogowie i przedstawiani jako geniusze. A wszystko w chaosie pojęć, gdzie celowo niszczy się znaczenia słów: dyktaturę zdeprawowanej mniejszości nazywa się demokracją, totalitarną wszechwładzę państwa i totalną kontrolę rodziny sprawowaną przez państwowe organy nazywa się wolnością, zniewolenie i przymus nazywa się krzewieniem tolerancji, agresywną cenzurę światopoglądową nazywa się dialogiem społecznym, bluźnierstwo nazywa się religią, atak na chrześcijaństwo i chrześcijan nazywa się tolerancją religijną, ludzkim działaniem nazywa się działanie powodowane instynktami i elementarnymi, fizjologicznymi podnietami i pobudkami, życie na kredyt nazywa się działaniem gospodarczym, gospodarkę sparaliżowaną setkami urzędniczych regulacji i "drukowanie" pieniędzy nazywa się wolnym rynkiem, itd, itd, itd. W miejsce sensownego trudu, systematycznej i celowej pracy i wypoczynku po trudzie wprowadza się "zabawę" pojmowaną jako nieustanną utratę świadomości w obłąkanym, fizycznym odurzeniu. Zebrane w jednym tomie "mody, kulty, fascynacje" (taki podtytuł) właśnie przez to, że zebrane razem porażają swoją gigantyczną głupotą. Aż trudno uwierzyć, że ludzie mówią, piszą, robią i wierzą w takie brednie. Bo najkrótszą definicją postmodernizmu będzie określenie go jako światopoglądu, który zbiera w sobie wszystkie zabobony (by użyć określenia O. Bocheńskiego), w jakie wierzył człowiek od zarania dziejów i na całym świecie. Zbiór wewnętrznie sprzeczny, w którym np. wiara w różne pogańskie gusła sąsiaduje z wiarą w "naukę". Oto świat duchowy współczesnego "człowieka prymitywnego" - zapoznany i odrzucony dorobek duchowy cywilizacji europejskiej. Po raz pierwszy w dziejach nieokrzesani i agresywni barbarzyńcy, groźni dla kultury i cywilizacji, nie przybyli z zewnątrz, " spoza gór i rzek". Zostali wyhodowani przez tę cywilizację: w "oświeconym" systemie edukacyjnym. W szkołach, w których z założenia jajo mądrzejsze jest od kury (jeden z fundamentalnych absurdów postmodernizmu: dorośli mają uczyć się od dzieci). Książka uzmysławia jeszcze jedną, przerażającą prawdę, choć może to uzmysłowienie nie jest zgodne z intencją autora: otóż logiczną konsekwencją "kultury postmodernistycznej" będzie rzeź prawdziwa. Po zabiciu ducha (czyli człowieczeństwa) przyjdzie kolej na ciała (czyli na ludzi). Armagedon ante portas. ©Antykwariat Domowy™
Jean Fourastie, Myśli przewodnie

Jean Fourastie był jednym ze współtwórców europejskiego, powojennego jednoczenia. Koszałki-opałki o wszechpotędze "racjonalnego postępu" w ogóle, a w ekonomii w szczególe. Budowę raju na ziemi zaplanowano (oczywiście bez angażowania Boga - choć przecież jeśli chodzi o raj, to w zasadzie powinno się przynajmniej spróbować konsultacji, ale mniejsza), ogłoszono harmonogram i ruszyły budowy... biurowców. No bo kto jak kto, ale najlepszymi specjalistami od budowania szczęścia i dobrobytu powszechnego są - jak wiadomo - urzędnicy. Jest problem? Stwórzmy komisję. Przybywa problemów (w większości generowanych przez samych urzędników)? Więc musi przybyć i urzędników. Prawo Parkinsona w działaniu. Tak wykuwał się europejski, socjalistyczny totalitaryzm. Czterech socjalistycznych jeźdźców Apokalipsy: Plan, Przymus, Kontrola, Kara. Miało być tak pięknie, jak nie było jeszcze nigdy, a wyszło jak zawsze. Mówią: taka piękna idea - "socjalizm". Ba, tylko co zrobić, że wszystko poznajemy po owocach, nawet socjalizm. A owoce socjalizmu najpierw są piękne i soczyste w planach, potem cierpkie, gdy dojrzewają, a wreszcie okazuje się, że nie tylko są paskudne, ale i dla wszystkich nie starcza. Więc jaka rada? Skoro socjalizm jest słuszny, to znaczy, że ludzie nie dorośli, idea się sprawdziła, tylko ludzie zawiedli. A skoro owoców (nawet tych lichych) nie starcza dla wszystkich, to czy nie należy "zredukować pogłowia darmozjadów"? Skoro społeczeństwo zwiodło, nie dorosło, to trzeba nie tylko je "ograniczyć" ale i odpowiednio "wychować". Ot, i pomysł na "depopulację" i "edukację". Tylko skąd pewność, że owoców (tych paskudnych coraz bardziej) nie będzie również mniej, że ich nie ubędzie? Ech, szkoda czasu na dyrdymały - chyba, że kogoś interesują korzenie współczesnych złudzeń i nieszczęść. Powojenny racjonalizm okazuje się z każdym rokiem coraz bardziej infantylną mrzonką. Jeszcze jeden przykład, że to, co zwykło się nazywać "wiedzą" jest w istocie zabawą ucznia czarnoksiężnika. Niestety, życie to nie bajka: katastrofy spowodowanej przez ucznia nie naprawi czarnoksiężnik. Katastrofę spowodowaną przez jednego ucznia powiększy następny, jeszcze bardziej zarozumiały i pewny siebie, jego uczeń - następca. Nie dość, że danse macabre, to jeszcze na Titanicu.
Robert Jungk, Człowiek tysiąclecia

Wydana w 1973 roku (w PRL-u w 1981) wizja przyszłości wykoncypowana przez zawodowego, niemieckiego (zachodnioniemieckiego, wschodnioniemiecki pisałby o nieuchronnym, światowym zwycięstwie sowieckiego komunizmu) futurologa. Jak będzie wyglądał świat przełomu wieków? Że lepiej, to oczywiste, ale jak bardzo lepiej? Kiedy i jak "postęp naukowo-techniczny" zwycięży? Bo, że zwycięży, to przecież oczywiste. Nowożytny człowiek wreszcie kieruje się rozumem, wyzwolił się od zabobonów. Czyli: kiedy postęp zrodzi owoc świetlanej przyszłości - kiedy zbudujemy raj na ziemi? Ale "koniec historii" znów zaskoczył! W czasach ogłoszonej powszechnie epidemii (2020 rok - i lata następne, ile?) książka może być bardzo pouczająca. Przede wszystkim obnaża naturę ludzkiego myślenia. Jak wiele w nim bezradności wobec wyroków Opatrzności. A skoro myślenie jest w pysze swojej błądzeniem po omacku, to czy wynikające z niego działania też nie są szalonym miotaniem się ślepej małpy z brzytwą? Jednego możemy być zawsze pewni: nieszczęście, które na nas spada, zawsze jest niespodziewane. Nie tylko w czasie, ale przede wszystkim w swojej naturze: zawsze uderzy coś, czego nikt sobie nie wyobrażał. Obawy się nie spełniają. Spełnia się niewyobrażalne. Końskie odchody miały zatopić w XX wieku Nowy York. Tak wyliczyli specjaliści od rozwoju metropolii. Zło, które się zdarza, nie spełnia ludzkich obaw, zawsze jest zaskakujące (tak, jak i dobro, które nie jest prostym spełnianiem życzeń). "Opatrzność" tak rozumiana jest po trosze "opacznością" (jak zauważył Pan B - Jeremi Przybora): jest przeznaczeniem, czyli czymś - z istoty swojej i z definicji - poza ludzką kontrolą, poza ludzką zdolnością pojmowania. Ale co to ma do rzeczy? Jeśli tylko daje się zarabiać na takich "badaniach naukowych", to co komu do tego skąd się "ciągnie kasę"? Granty rządzą: kto ma czas na poszukiwanie prawdy gdy trzeba składać kolejne aplikacje. Dają, to biorę i robię, co chcą. Kto płaci ten wymaga, to oczywiste.
Opinie o produkcie (0)
