Romain Rolland - jeszcze jeden noblista, który dostał nagrodę "za całokształt", czyli za "humanistyczny światopogląd" i "słuszny kościec moralny". I - jak zawsze w takich wypadkach - lata obnażyły rzeczywistą wartość przyznanej nagrody, skazując na zapomnienie większość twórczości laureata. Bo kto by dzisiaj pamiętał o pisarzu, gdyby nie jego książeczka napisana mimochodem i na uboczy zasadniczej aktywności polityczno-literackiej? "Colas Breugnon" cieszy kolejne pokolenia ceniących życie za "wino, kobiety i śpiew" i szukających "literatury lekkiej, łatwej i przyjemnej". Aż dziw, że książkę napisał ten sam pisarz, który "wynalazł" powieść rzekę i ten sam człowiek, który - oczywiście w imię wyzwolenia człowieka - był nieprzytomnym agitatorem na rzecz stalinowskiego bestialstwa. W swoim zidiociałym zaślepieniu wymyślił nawet nową formę pacyfizmu (a jakże, był oczywiście pacyfistą, jak na "wolnego intelektualistę" przystało): "pokój przez rewolucję" (tak zatytułował swój esej - pean na cześć komunistycznego terroru). Ciekawa rzecz owi zachodni 'intelektualiści": jak ochoczo przystawali na każde sowieckie kłamstwo, jak ochoczo przyjmowali rolę heroldów stalinowskiej propagandy uznając za najgorsze zło "faszyzm", nawet w czasach, kiedy wymyślone przez bolszewików obozy koncentracyjne stawały się zbiorowymi mogiłami dla milionów, a faszyzm mógł być kojarzony jedynie z włoskim ruchem politycznym, na pewno nie mogącym być porównywanym z holocaustem, jaki komuniści przygotowali dla podbitych narodów i zniewolonych milionów własnych "obywateli". "Faszyzm" (w istocie nazwa włoskiego, bardziej przypominającego operę, ruchu politycznego) stał się dla stalinowskiej propagandy pojęciem - piętnem, jakim naznaczali przeciwników, by uzasadnić ich eksterminację, poprzedzoną całkowitym odebraniem praw wszelkich. Rolland - jak każdy "intelektualista" europejski, współtwórca kłamstwa na temat faszyzmu i komunizmu - ponosi również odpowiedzialność za krew niewinną przelaną przez komunistów. Warto o tym pamiętać, kiedy czyta się "beztroską pochwałę życia" noblisty, który w Szwajcarii zażywał wygód wszelkich (również za pieniądze sowieckie), a Europę mordowały dwa socjalizmy: narodowy - niemiecki (zwany przez sowietów "faszyzmem") i sowiecki komunizm.