Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.
Piękne i staranne wydanie na nowo wybranych (część po raz pierwszy publikowana) dzieł Gałczyńskiego w 3 tomach. Przygotowane z okazji pięćdziesiątej rocznicy śmierci poety. Tom I zawiera poezje, tom II - próby teatralne, a tom III prozę.
Podtytuł: "Notatnik spisany w dniach 18 sierpnia - 18 listopada 1941 r. w Altengrabow". Każda kartka książki to reprodukcja strony zeszytu, zapisanej ręką poety (obok wydrukowane to, co zapisane ręcznie). Wojna w osobistym cierpieniu "notowanym" na gorąco. "24 VIII 1941. Przed paroma dniami zrobiłem żartem wyrzuty Jankowi, że mi ofiarował ten brulion, bo mnie zmusza do pisania. - Tak to - mówiłem - miałem spokój. A teraz osaczają mnie tysiączne problemy słownictwa, składni, słowem wiecznie ciężki problem stylu." "14 XI 41 Die Veneris (...) Chwilami mam przeczucie, że to wszystko musi się wspaniale skończyć, Mediante Virgine, i w środku Europy stanie wielka świątynia dla kultu Matki Boskiej i ten kult połączy narody. Diabeł: O, naiwny, piękny Polaku. A jednak tak będzie". W 2016 roku już wiemy, że z całego proroctwa ostała się tylko błękitna flaga "a na niej gwiazd dwanaście"...
Fragmenty poematu "Niobe" recytuje sam Poeta. Pozostałe wiersze w interpretacji Zbigniewa Zapasiewicza, Krzysztofa Kolbergera, Piotra Fronczewskiego oraz Zofii Kucówny.
Figliki, czyli uciecha po staropolsku. Piękne wydanie, jubileuszowe, z okazji czterechsetnej rocznicy śmierci Mikołaja Reja. Każdy Niemiec, dzięki temu, może się nawet dzisiaj dowodnie przekonać czym różnił się język polski od języka ptactwa domowego - od gęsiego syczenia i gęgania. I, z kolei, aby współczesny polski czytelnik mógł zrozumieć rejowskie facecje, poezji towarzyszą bogate przypisy, nota edytorska i wstęp.
Jalu Kurek, Poezje wybrane. Wybrał autor osobiście, osobiście poprzedził wstępem (oczywiście przedtem osobiście poetyzował), ale wydał wydawca państwowy. Biblioteka Poetów Klubu Poetyckiego Związku Młodzieży Wiejskiej. Tomik Mastersa, wydany w tej samej serii, a który wstawiliśmy wcześniej do Antykwariatu, wydał już Związek Socjalistycznej Młodzieży Wiejskiej. To nie znaczy, że ZMW nie był socjalistyczny, albo, że ZSMW był bardziej socjalistyczny, bo w PRL-u w ogóle wszystko miało pomylone znaczenia i wszystko albo nic nie znaczyło, albo znaczyło co innego niż znaczyło normalnie, albo znaczyło diabli wiedzą co. Bo kto by pomyślał, że Jalu Kurek był poetą PRL-owskich hipisów?
Edward Mieżełajtis, Poezje wybrane. Kolejny tomik z serii Biblioteka Poetów. Mamy w Antykwariacie Kurka i Mastersa wydanych w tej serii i w zasadzie wszystko, co można powiedzieć o tej inicjatywie Związku Młodzieży Wiejskiej powiedzieliśmy już przy przedstawieniu tych poetów.
Awangarda, którą prawie w całości zdmuchnęła wojna. Mimo wysiłków niemiecko-sowieckich trochę jednak ocalało: Miasto, Masa, Maszyna. Zwrotnica, zostały rękopisy (przynajmniej te, które nie spłonęły, bo rękopisy jednak płoną i to płoną szybko oraz nieodwołalnie, wbrew szatańskim oszustwom, że niby nie) oraz, drukowane w latach 1918-1939, artykuły, eseje, wywiady.
128 bardzo ładnych wierszy, które wybrał Leszek Kołakowski, stworzonych - jak głosi podtytuł - przez sześćdziesięcioro ośmioro poetek i poetów polskich.
Dzieła wybrane pod redakcją Juliana Krzyżanowskiego ozdobą każdej polskiej biblioteki... Tak, kiedyś dzieła wieszczów trzeba było mieć pod strzechą. Bo wieszcz to nie jest zwykły poeta, to świadek ducha prawdy. Niemal każda strona Dzieł wybranych okazuje ten natchniony dar Słowackiego. Nawet tytuły mają walor wieszczy. Oto przykład pierwszy z brzegu: tom I, w którym powieść tycząca zdrady narodowej i związanej z tym hańby nosi tytuł... "Jan Bielecki". Och, gdybyż tylko więcej czasu poświęcano wieszczom niż telewizji, iluż złych wyborów oszczędzono by naszej Ojczyźnie! Oto doskonała zachęta do lektury Słowackiego - jego praktyczna wartość i doniosłość dla doraźnej współczesności.
Kolejna perełka z Biblioteki Miniatur - tym razem Bronisława Ostrowska, chyba już całkowicie zapomniana, młodopolska poetka, pisarka i tłumaczka. Malarka nastroju i sentymentalnej refleksji.
Beta ze "Zniewolonego umysłu": Tadeusz Borowski. Życie jego i jego rodziny to - jak sam napisał - życie w piekle. Najpierw sowieckim, potem niemieckim. A kiedy przyszła świadomość, że sam, po wojnie, przyczynił się do tworzenia szatańskiego królestwa przyszła wraz z tą świadomością śmierć. Przeżyć zniewolenie - przeżyć sowieckie deportacje, przeżyć niemiecki Auschwitz, po to, by w czasie "wolności" znaleźć śmierć gwałtowną (samobójstwo to, czy zabójstwo - nikt nie wie na pewno).
Józef Czechowicz może być chyba wspominany przy okazji przywoływania poetów - wieszczów. Wszak poetycko przeczuł i przepowiedział przyszłość, może nie w jej wymiarze narodowym, ale przecież w jej najbardziej tragicznym sensie, bo w poetyckim przepowiedzeniu śmierci własnej.
Zbiór utworów rymowanych towarzysza Szenwalda Lucjana został wydany w serii miniatur "Poeci Polscy". A gdzie miał być wydany członek partii bolszewickiej i żołnierz Armii Czerwonej? Gdzie miał być wydrukowany wiersz "Czerwona Armia", zaczynający się wiernopoddańczym aktem strzelistym: "Wyzwolicielko ludów! o, lawino chwały (...)" (nie cytujemy całości, ale przecież każdy szczery komunista zna ten wiersz na pamięć, a jak nie zna, to służymy, kilka złotych i można cieszyć się tym i innymi rymami do woli). Tak, seria "Poeci Polscy" to doskonałe miejsce na druk rymującego komunisty, zwłaszcza, że książka ukazała się w 1970 roku - w roku, w którym komuniści (sprowadzeni do Polski właśnie przez ową uwielbioną Armię Czerwoną) strzelali do idących do pracy bezbronnych robotników. Szenwald Lucjan zginął (?) w 1944 roku - literatura poniosła wielką stratę: przecież mógł dostać Nobla, jak piewczyni "malinowych" uroków "stalinowskich ust" Szymborska Wisława. No szkoda, słusznie przyznanych Nobli nigdy dosyć przecież.
Trzeci z wydanych w latach pięćdziesiątych XX wieku tomików poezji "wiecznego nowatora", "awangardzisty" z powołania i przekonania. Poeta wprost wzorcowy do zadań typu: "co poeta miał na myśli".
Pierwsze, PRL-owskie wydanie (1962 rok) tomiku, który miał swój pierwodruk w Londynie, w 1942 roku. Sentymentalny, czasem liryczny, czasem tragiczny, czasem humorystyczny, poemat o przedwojennej Warszawie, widzianej oczami przedwojennego, lewicującego poety i dziennikarza. Jak silna była tęsknota za światem bezpowrotnie minionym, jak mocna była świadomość utraconej przeszłości, jak bolesne było wspomnienie zamordowanej historii... "Na Wielkanoc pachniały białe hiacenty, Gdyśmy szli zwiedzać groby po wszystkich kościołach. Pamiętam grotę ciemną, kamień odsunięty, Czerwony blask pochodni na srebrnych aniołach I kir na kandelabrach - oznakę żałoby; Takie były w dzieciństwie mym warszawskie groby. Wyrosły nam te groby na uprawnych trawach, Pełnych niegdyś soczystej i pogodnej farby. Dzisiaj właśnie w ogrodach, w miejscu dawnych zabaw, Lekka ziemia dzieciństwa zjeżyła się w garby, Sfalowała grobami i gniewnym wgłębieniem, Jak czoło przeorane troską i cierpieniem." (s.41).
Pierwszy tom wierszy, wydanie drugie. Słonimski powiadał, że najlepszym kryterium wartości wierszy współczesnych, które unikają jak zarazy rymów i rytmu, jest przeczytać wiersz tak, jakby był napisany prozą, jednym "ciągiem", normalnymi zdaniami i wtedy obnaży sens swój niezawodnie. "Dlaczego Słowacki [pardon, oczywiście nie Słowacki tylko Białoszewski, Miron Białoszewski] wzbudza w nas zachwyt i miłość? (...) Dlatego, panowie, że [... Miron, tak, Miron] wielkim poetą był!" Zresztą przecież to oczywiste, bo "wielka poezja, będąc wielką i będąc poezją, nie może nie zachwycać nas, a więc zachwyca". A w ogóle "jak to nie zachwyca Gałkiewicza, jeśli tysiąc razy tłumaczyłem Gałkiewiczowi, że go zachwyca". No więc zachwyca, ot co! I basta. "Koniec i bomba, a kto czytał ten trąba!".
Władysław Broniewski i jego hymn wojenny, który był chyba przez wszystkich - bez względu na przekonania polityczne - podobnie odbieranym żarliwym wezwaniem do walki. I jeszcze "Żołnierz polski", smutny zapis klęski wrześniowej... . Mało który poeta budził tak sprzeczne opinie, bo i mało który miał tak rozdarty życiorys: między patriotyzmem i bolszewizmem, z obu biorąc to, co jego sumienie uznawało za godne przyjęcia. A, że niepodobna połączyć szczerze (bo dla kariery, z wyrachowania, z cynizmu połączyć się da) obu światów, przeto bywa, że na takie rozdarcie duszy szuka się lekarstwa równie beznadziejnego jak sama choroba. A gdy dołączą się jeszcze i tragedie osobiste...
Tomik z 1961 roku. Cienki, cieniutki, ale spokojnie wystarczy na tygodnie, miesiące, a może nawet lata czytania, odczytania. Proste sprawy gubią swoją prostotę, rzeczy oczywiste stają się zagadkami, słowa zmieniają znaczenia, zdarzenia szukają nowych pojęć. Pytanie "co poeta miał na myśli?" zdaje się być na trwałe związane z twórczością Przybosia. Poezja dla profesjonalistów poezji.
Agonia Rzeczypospolitej. Awanturnik, utracjusz, agent i zdrajca, karierowicz, łapówkarz, kłamca i oszust, libertyn, pochlebca... - jednym słowem doskonałe kwalifikacje, by pisać pouczające bajki. Godny swoich czasów "autorytet moralny".
Jarosław Iwaszkiewicz, bóg literatury PRL-owskiej, zażywa formy krotochwilnej oraz wręcz przeciwnej. Jakim byłby poetą, gdyby musiał sprawdzać swe talenty w prawdziwych twórczych zmaganiach, a nie jako pupilek władzy broniony przed konkurentami armią bezwzględnych urzędników - państwową cenzurą i policją polityczną? Czy w ogóle ktoś by go czytał? A teraz kto go czyta?
Poeta, który na warszawskim Bródnie ma dwie ulice. Ciekawe, czy urzędnicy, nadając nazwy ulicom, wiedzieli, że Ludwik Kondratowicz i Władysław Syrokomla to jedna i ta sama osoba? Zresztą, skąd mieliby wiedzieć? Wszak poeta, któremu "w ostatniej drodze na miejsce wiecznego spoczynku" towarzyszyły tysiące, jest dzisiaj twórcą zapoznanym i zapomnianym nawet przez polonistów. Tak mija chwała świata, co byłoby całkiem smutną konstatacją, gdyby nie fakt, że owo przemijanie dotyczy nie tylko pisarzy wartościowych, ale również miernot, którym zdaje się, że są geniuszami (i geniuszkami) tylko dlatego, że są celebrytami (i celebrytkami). Skoro zapomniano o Kondratowiczu/Syrokomli, prawdziwym twórcy, to nic dziwnego, że tym bardziej grafomani, choćby nawet szaleńczo modni, sławni i nagradzani, nie będą ponadczasowi, nie będą "wiecznie czytani i lubiani". Bycie celebrytą - chyba najbardziej ulotny miraż, "fatamorgana pychy nad pustynią próżności".
Pliki cookies i pokrewne im technologie umożliwiają poprawne działanie strony i pomagają nam dostosować ofertę do Twoich potrzeb. Możesz zaakceptować wykorzystanie przez nas wszystkich tych plików i przejść do sklepu lub dostosować użycie plików do swoich preferencji, wybierając opcję "Dostosuj zgody".
W tym miejscu możesz określić swoje preferencje w zakresie wykorzystywania przez nas plików cookies.
Te pliki są niezbędne do działania naszej strony internetowej, dlatego też nie możesz ich wyłączyć.
Te pliki umożliwiają Ci korzystanie z pozostałych funkcji strony internetowej (innych niż niezbędne do jej działania). Ich włączenie da Ci dostęp do pełnej funkcjonalności strony.
Te pliki pozwalają nam na dokonanie analiz dotyczących naszego sklepu internetowego, co może przyczynić się do jego lepszego funkcjonowania i dostosowania do potrzeb Użytkowników.
Te pliki wykorzystywane są przez dostawcę oprogramowania, w ramach którego działa nasz sklep. Nie są one łączone z innymi danymi wprowadzanymi przez Ciebie w sklepie. Celem zbierania tych plików jest dokonywanie analiz, które przyczynią się do rozwoju oprogramowania. Więcej na ten temat przeczytasz w Polityce plików cookies Shoper.
Dzięki tym plikom możemy prowadzić działania marketingowe.