Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.
Autor "Na tropie Tutenchamona". Egiptolog. A w tej powieści starożytny Egipt, namiętności, władza, magia... cóż więcej potrzeba, by stworzyć bestseller?
Walter Burkert starał się niezwykle rzetelnie, dokładnie i dogłębnie przedstawić starożytne kultury misteryjne. Drobiazgowość analizy może czasem nużyć (zwłaszcza jej dygresyjny charakter - przypisy na niektórych stronicach zajmują więcej miejsca niż tekst właściwy), ale jest to naturalny efekt uboczny zadania, jakie chciał zrealizować autor. Nakreślony obraz pogaństwa pozwala lepiej zrozumieć wyjątkowość chrześcijaństwa i słowa Chrystusa: "oto ja czynię wszystko nowe".
Punk w kinie. W "Leksykonie polskich filmów fabularnych" recenzent uznał, że film może "pretendować do gatunku filozoficznej science fiction" oraz, że "stawia problem etyczny". W czasie premiery - początek lat 80-tych XX wieku - film odbierano jako jeszcze jeden "greps o komunistycznym syfie" (cytat z epoki). Popularność dzieła zwiększały oczywiście "momenty", dosyć odważne jak na ówczesne standardy. Film byłby jedynie czarno-białym vintage polskiej sztuki filmowej, gdyby nie zaskakujące jego spełnienie. Oto komunizm się skończył, nastała "jedna Europa" i dopiero teraz wiele pomysłów twórców filmu nabrało życia. Już pierwsza scena - w której komentator radiowy (?), po podaniu informacji o wzroście cen wody pitnej, zaleca pozostanie w domach, ze względu na panujące warunki - brzmi bardzo współcześnie i swojsko (przynajmniej dla mieszkańców dużych miast). Albo scena, w której dziewczyna bohatera skarży się, że nie mogła czekać na niego na ulicy, ze względu na zaczepki arabów (cenzura PRL-u takie rzeczy puszczała, cenzura niemiecko-europejska już nie). A kwestia "co za pedał, słuchać go nie można" - to już zupełnie do wycięcia. Wszak ich nie tylko można słuchać, ale wręcz trzeba. Itd.
Film wyjątkowy przez wyjątkowe kreacje aktorów - w filmie łączy ich niespełnione uczucie, w życiu - poza kamerą - podzielili tragiczny los. Niezwykłe talenty - dary boże - i bolesny finał. Teresa Tuszyńska (zjawisko) i Zbigniew Cybulski (jak zawsze, bezradnie zagubiony). I PRL "jak normalny kraj": bez wspominania o wojnie i bez zaangażowania w problemy produkcji i życia klasy robotniczej. A zatem tenis, obce języki, "kultura młodzieżowa", "złota młodzież" i romans z "dziewczyną z zachodu". Film nagradzany (i to nie w Moskwie czy w Berlinie NRD-owskim).
Waldemar Borowczyk (reżyser filmów uznawanych za skandalizujące pod koniec XX wieku) przeniósł na ekran powieść (uznaną za skandalizującą na początku XX wieku), powieść Stefana Żeromskiego (kto dzisiaj czyta tego pisarza?). Po trzech ekranizacjach przedwojennych ta, powstała w 1975 roku, została uznana za "film tylko dla dorosłych". Dzieje upadku, z którego nie udaje się podnieść. Niszcząca wszystko namiętność uniesiona koncertem skrzypcowym Feliksa Mendelssohna-Bartholdy'ego.
Sfilmowana lektura szkolna: żądza władzy (a w niej wszystkie inne żądze) w całej swej nagości (nawet dosłownej). Piękni, zmysłowi, pełni namiętności i niepohamowanych ambicji Barbara Brylska i Jerzy Zelnik. To takie rzeczy są w lekturach szkolnych?!
Lucyna Winnicka (prywatnie żona reżysera), Gustaw Holoubek, Wiesław Gołas (nie związani rodzinnie z reżyserem) w "polskim filmie psychologicznym", który miał premierę w 1969 roku. Film wydany w serii "Klasyka kina polskiego", bo wszystko co stare zwykło się nazywać "klasycznym". A przekorny przyjaciel Antykwariatu uważa, że jest to surrealistyczna komedia. Niewątpliwie film polski według kryteriów inżyniera Mamonia.
Dwa czarno-białe filmy z czerwonego PRL-u. Kryminał, sensacja i - przy okazji - pocztówka z gomółkowskiej Warszawy (film z 1962 roku). W drugim filmie popisową rolę rozżartego konsumenta golonki odgrywa (z zaangażowaniem budzącym apetyt u widza) Stanisław Bareja.
Klejone wydanie (a było tych wydań kilkadziesiąt), tym razem z 1982 roku, czyli z początku "stanu wojennego". Jakość wydania odpowiada zatem indolencji ekonomicznej socjalizmu w ogóle, a socjalizmu generalskiego w szczególe (nie tylko zła jakość wykonania, ale i wyjątkowo liche materiały). Wydanie więc fatalne technicznie, ale silne mocą literacką oraz graficzną oprawą, bowiem rysunkami przyozdobił tę historyczno-sensacyjno-polityczną fantazję Jan Marcin Szancer.
Film na kasecie VHS. Kopia (bardzo dobra) wersji kinowej. Filmy wydawane w serii "FILMY POLSKIE videoteka" są cenne właśnie z tego względu: są oryginalne, nie są późniejszymi przeróbkami czy "wersjami reżyserskimi", itp. Można obcować z dziełem w jego kształcie pierwotnym, nieskażonym.
Film legenda. Za arcydzieło filmowe uznali go nie tylko reżyserzy europejscy, ale nawet "hamerykańscy", czemu najmocniej dali wyraz, urzeczeni tym obrazem, Francis Ford Coppola i Martin Scorsese doprowadzając do wydania w USA, w 1997 roku, pierwszej cyfrowej, pełnej wersji filmu (na eksport film skracano). Na kasecie kinowa, polska wersja.
Eksponat ze zbioru pod hasłem "Co by tu jeszcze spieprzyć, panowie?", ale eksponat wyjątkowy, bo za rzeczoną dewastację odpowiada sam twórca dzieła pierwotnie całkiem udanego. Dlaczego Wajda Andrzej, " nasz narodowy reżyser" i "wieszcz kamery" postanowił film kinowy przerobić tak, by pozbawić go dramatyzmu, płynności, a nawet sensu wersji oryginalnej to chyba na zawsze pozostanie zagadką. Kinowy film z 1974 roku był filmem; "nowa wersja" z 2000 roku jest chaotycznym zlepkiem scen i scenek, jakąś hybrydą skleconą ze scen z obrazu kinowego i z serialu telewizyjnego (który w zasadzie był już zupełnym nieporozumieniem). Bez względu na wierność powieści film Wajdy był filmem, a to znaczy, że z dramatycznym sensem opowiadał pewną historię. "Nowa wersja" sens straciła i właściwie nie wiadomo, o czym jest cała opowieść, tak wiele w niej wątków o różnej wartości artystycznej i fabularnej. W porównaniu z wersją kinową "nowa wersja" może mieć jedynie walor historyczny.
Bogumił Kobiela gra budzącego współczucie oportunistę (w następnej ekranizacji Piszczykiem został - w zasadzie grając samego siebie - Stuhr Jerzy: doskonały przykład, czym różni się kreacja od autoprezentacji, albo sztuka od "produkcji z dziedziny szeroko rozumianej kultury"). Kinowa, oryginalna czarno-biała wersja filmu.
Film z 1957 roku. Skończył się socrealizm, ale każdy przy zdrowych zmysłach wiedział, że to nie znaczy, że zaczyna się realizm. Jeszcze jedna groteska, która dzieje się nigdzie, czyli w...
Film do obejrzenia tylko na VHS, bo jest to oryginalna kopia wersji kinowej z 1967 roku, bez późniejszych, cyfrowych ulepszeń, przeróbek itp. Jeden z takich filmów, które na całe życie wiązały aktora z jakąś rolą, niemal utożsamiały z graną postacią. Towarzysza Stanisława Mikulskiego (nie gra w "Samych swoich", chodzi tylko o przykład zespawania aktora z graną rolą) pochowano niemal jak agenta wywiadu, w Alei Zasłużonych - tak fikcyjny Hans Kloss, poprzez ten pogrzeb i poprzez minutę ciszy, jaką Sejm uczcił pamięć aktora, wszedł nawet, by tak rzec, do świata żywych. "Sami swoi" również zyskali moc (albo przekleństwo) ożywiania fikcji. Bo kto wymieni inne role gwiazd "Samych swoich"? Kto np. wie, że Ilona Kuśmierska była nie tylko Jadźką, ale nawet Bolkiem (oczywiście jego głosem w "Bolek i Lolek na Dzikim Zachodzie")?
Pliki cookies i pokrewne im technologie umożliwiają poprawne działanie strony i pomagają nam dostosować ofertę do Twoich potrzeb. Możesz zaakceptować wykorzystanie przez nas wszystkich tych plików i przejść do sklepu lub dostosować użycie plików do swoich preferencji, wybierając opcję "Dostosuj zgody".
W tym miejscu możesz określić swoje preferencje w zakresie wykorzystywania przez nas plików cookies.
Te pliki są niezbędne do działania naszej strony internetowej, dlatego też nie możesz ich wyłączyć.
Te pliki umożliwiają Ci korzystanie z pozostałych funkcji strony internetowej (innych niż niezbędne do jej działania). Ich włączenie da Ci dostęp do pełnej funkcjonalności strony.
Te pliki pozwalają nam na dokonanie analiz dotyczących naszego sklepu internetowego, co może przyczynić się do jego lepszego funkcjonowania i dostosowania do potrzeb Użytkowników.
Te pliki wykorzystywane są przez dostawcę oprogramowania, w ramach którego działa nasz sklep. Nie są one łączone z innymi danymi wprowadzanymi przez Ciebie w sklepie. Celem zbierania tych plików jest dokonywanie analiz, które przyczynią się do rozwoju oprogramowania. Więcej na ten temat przeczytasz w Polityce plików cookies Shoper.
Dzięki tym plikom możemy prowadzić działania marketingowe.