Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.
William Faulkner, Wściekłość i wrzask. Tłumaczyła Anna Przedpełska-Trzeciakowska.
Czytelnik, seria Nike, Warszawa 1971. Pierwsze wydanie. Stron 483. Okładka twarda, płótno, obwoluta (subtelne ślady upływu czasu widoczne na zdjęciach). Książka w stanie bardzo dobrym.
Jedno z ostatnich dzieł pisarza. W bardzo poręcznym formacie - rozmiar kieszonkowy, ale jakość wydania jak normalnej książki. Taka była kiedyś Seria Nike.
Anatomia zła. Podtytuł: "Prawdziwa relacja o zbiorowym morderstwie i jego następstwach". Jedna z najsłynniejszych powieści XX wieku. Miała być bezstronną opowieścią o brutalnej zbrodni. Książka przez lata uchodziła za klasyczną powieść non-fiction. Aż okazało się, że nic tak nie pomaga obiektywnej relacji, jak sprawna konfabulacja. Ach, ci Amerykanie!! Tak wysoko cenią prawdę i tak bardzo kochają kreatywność, że w oczywisty sposób muszą dać szansę obu. Margaret Mead, Capote,... Tylko, że o ile fantazje pisarza szkodzą najwyżej jego pisarskiej reputacji, o tyle fantazje "pracownika nauki" mogą zaszkodzić - i to całkiem realnie - innym. Prawda wyzwala, a kłamstwo? Kłamstwo i zło. I czy można powiedzieć prawdę o złu, gdy nie mówi się prawdy? Gdy bardziej kocha się swoje mówienie, opowiadanie od mówienia prawdy?
Słynna, swego czasu, powieść impresjonistyczna, kwintesencja literatury psychologicznej: świadomość postrzegająca i opisująca to, co przeżywane subiektywnie w miejsce neutralnego opisu, tego co jest obiektywnie. Kto się tego boi? Kto się boi Virginii Woolf? Powieść nawiązująca do pogodnych wakacji z czasów dzieciństwa - jakże innych w nastroju i emocjach od lat dojrzałych, zakończonych samobójstwem.
Powieść międzywojenna, która zawdzięczała swoją popularność, tylko temu, że dobrze się ją czyta. Cóż, niestety to staromodne kryterium może dyskwalifikować książkę w oczach współczesnego czytelnika, ale zaryzykujmy, a nuż...
Laureat Pulitzera (z 1963 roku) opowiada codzienne, amerykańskie historie - lekarze (ich praca i problemy) i pacjenci (ich życie i problemy) w roli głównej.
W zasadzie watek kryminalny, ale czy Faulkner pisał kryminały? I czy Nagrodę Nobla dostał jakiś literat - twórca kryminałów? Południe Stanów, więc biali, czarni i ich wspólne życie, które na zawsze pozostanie związkiem winy, pretensji, niemożliwego zadośćuczynienia i zadośćuczynienia niechcianego.
Ostatnie dzieło Mistrza - pogrobowiec. Jeszcze raz to samo tło, dekoracje, charaktery i emocje, ale opowiedziane w sposób, który zasłużył na Pulitzera. Może dlatego, że było to - jak głosił podtytuł - "wspomnienie".
Najpierw był "Zaścianek", potem "Miasto", a na koniec "Rezydencja". W literaturze jak w życiu: ze wsi do miasta, by zakończyć w podmiejskim luksusie. W tym "awansie" zmieniają się ludzie (wewnętrznie, ale i otoczenie), więc tak samo zmieniają się i bohaterowie trzech powieści. A do tego wszystkiego zmienia się, jako człowiek i jako pisarz, sam autor - wszak minęło prawie czterdzieści lat od napisania pierwszej części "trylogii". A z kolei w życiu jak w "Misiu": "zmiany, zmiany, zmiany...". Zmiany, zmiany, a od przeszłości i tak nie można uciec.
Rodzina Snopesów rozpoczyna w tym tomie (będą jeszcze dwa nastepne) swoją walkę bez pardonu o dobra tego świata. Południe Stanów, więc żar nie tylko w "okolicznościach przyrody", ale przede wszystkim w sercach, myślach i czynach.
Tym razem w poręcznym, kieszonkowym (ale i w porządnym - wiadomo, stara seria Nike) wydaniu. Książka i lektura w sam raz na podróż - np. na wakacje, na jakiejś tropikalnej wyspie. Albo na wyjazd z dziećmi.
Kiedyś słynna książka. Bo wszystko, co opowiada o "tajemnicach Watykanu" jest słynne. W recenzjach internetowych opinie od sasa do lasa. Co kto lubi (albo, w tym wypadku, bardziej nie lubi). Jedni mówią, że ta książka to "cud, miód, ultramaryna", filozofia głęboka niezwykle, humor, satyra. A inni piszą, że życie jest zbyt krótkie, by starczyło go na przeczytanie wszystkiego, co napisano i wydano na świecie. I komu wierzyć? Tym bardziej, że nic nie wróci czasu, który się poświęciło na udowodnienie, że coś było stratą czasu...
Zbiór opowiadań, który zachwyca wszystkich poszukujących doznań wykraczających poza komercyjną wrażliwość europejską - nie tylko miłośników wschodu, Indii.
Taki bardzo, bardzo znany cytat: "White Horse: pisarz wzdraga się przed uczuciami, których nie można publicznie wyrazić; czeka wtedy na przypływ swojej ironii; swoje spostrzeżenia uzależnia od tego, czy będą one warte opisania, i niechętnie przeżywa coś, czego w żadnym wypadku nie będzie mógł ująć w słowa. Ta zawodowa choroba pisarzy z niejednego robi pijaka." Tak, cytat niniejszy pochodzi właśnie z tej książki, ze strony 16.
Słynna, przywołująca skojarzenia z Proustem, wędrówka po zakamarkach duszy własnej: pedantyczne przesiewanie okruchów pamięci, rozdłubywanie wspomnień na atomy. Literatura introspekcyjna, więc miłośnicy "prozy akcji" będą raczej zawiedzeni. Zwłaszcza, że i język zbacza ku poezji. Natomiast dla czytelników zbierających okruchy życia lektura obowiązkowa (i uczta duchowa).
Jaka może być książka napisana w 1939 roku? Słynna powieść, która, zbierając opinie od zachwytów do oskarżeń o nudziarstwo i bełkot, w jednym godzi czytelników. Wszyscy bowiem przyznają, że jest to książka dla tych, których smuci, że problemy codzienne nie odebrały im do końca radości życia. Lektura pozbawi i tej cząstki światła. Depresja gwarantowana. I nawet nie trzeba czytać całej książki. Stąd popularność powieści, a nawet, dzięki temu, została przerobiona na film. Samotność to oddzielenie, a 'wprowadzający podziały' to jedno z imion pana tego świata. Czy może zatem dziwić świat, który odwrócił się od jedynego źródła prawdy i dobra, a bije pokłony i służy duchom upadłym? Jeśli bożkami są pieniądz, kariera, władza i sława to jakiej innej nagrody - krom poczucia bezsensu, przerażenia i bólu samotności - można oczekiwać?
Zbiór przeszło 40 opowiadań, a wśród nich "Mężczyzna, który patrzy", opowiadanie, które stało się pretekstem do skandalizującego filmu. Jak wiernie scenariusz filmu oddał wszystkie zalety prozy Moravii mogą się przekonać niestety tylko ci, którym dane było oglądać (podglądać?) kreację Katarzyny Kozaczyk. Pozostałe opowiadania nie doczekały się równie spektakularnych przeróbek, ale to w niczym przecież nie umniejsza ich literackich powabów (chyba najbardziej odpowiednie słowo w tym kontekście).
Ach, jaki wstrętny ten bohater! Aż trzeba o nim napisać (by inni mogli o nim poczytać) - ku estetycznej satysfakcji. Opis zła, które musi sprawiać estetyczną satysfakcję. Przyjemność w nieprzyjemności. Ach, jakie to podniecające! "The man you love to hate".
Korowód cudaczny, ale czy niezwykły? Korowód nieprzerwany, odwieczny pochód póz, udawania, paradoksalnego dążenia do wyróżnienia się poprzez konformistyczne podporządkowanie się modzie i środowiskowym banałom, komunałom... Pusta młodość z pretensjami, "lans" i kult pozorów. Udawanie sztuki. Opis tego środowiska - oto temat drugiej powieści pisarza. I czy można inaczej odmalować ten pretensjonalny i bezwartościowy świat, jak tylko ironicznie, sarkastycznie, humorystycznie? Jak narysował kiedyś Mrożek: dwóch młodych ludzi siedzi na ławce. Jeden mówi: chodźmy gdzieś. A drugi: zróbmy coś. Jak przesłanie książki.
Książka nagrodzona w 1933 roku Nagrodą Goncourtów. Autor nie tylko pisał, ale zbierał nagrody, wyróżnienia i oznaczenia. Samych orderów i medali miał... 44 - jak na "lewicowego intelektualistę", sympatyka komunizmu, przystało (jeden garnitur za mało, gdy się chce całą pierś obwiesić).
Kambodżańska dżungla, archeologia, wątki osobiste. Druga powieść (wydana w 1930 roku) pisarza, który w sztuce próbował znaleźć sens świata opuszczonego przez Boga.
Powieść dla miłośników powieści uniwersyteckiej. Uczelnia z zachodnich stanów. Bohater książki, wykładowca, przeprowadza się z Nowego Yorku - jest to jego próba życia poza metropolią, której nigdy do tej pory nie opuszczał i w środowisku, którego nie zna i nie rozumie.
Cała - dostrzegana przez autora - obrzydliwość i degeneracja południa Stanów Zjednoczonych (co zjednało mu przychylność krytyki i wydawców z krajów komunistycznych). Swego czasu pisarz głośny - głównie za sprawą "Drogi tytoniowej" i "Poletka Pana Boga". Dzisiaj jego dosadność i dosłowność w opisywaniu namiętności rozmyła się w świecie, w którym już wszystko wolno. I jak z farbami: jeśli zmiesza się - dla samego mieszania - wszystkie kolory zawsze wyjdzie tylko jedna, szaro-bura, breja, albo papka.
Czuła jest noc... A jakie są dni? Dwoje Amerykanów w Europie, która, nie zapomniawszy wielkiej wojny, szykuje się do nowej, jeszcze większej. Życie rozpięte między złudną ucieczką w zapomnienie, a szaleństwem. Klasyka.
Słynna powieść, porównywana - ze względów formalnych - z "Ulissesem". Pytanie o sens życia (egotycznego) i sens twórczości (artystycznej). Dla utrudnienia pytający nie tylko, że - jak to się kiedyś mówiło - "stoi nad grobem", ale i "wisi u pańskiej klamki". Rzeczy wielkie (wielki poeta, wielki władca i wielkie problemy) w małej, ale luksusowej, formie - jak przystało na serię Nike.
Kronika życia w małżeństwie spisana przez męża, który nie kryje się z tym, co myśli i co czuje. Jednych bawi, innych (inne w zasadzie) drażni. Egzemplarz unikalny: na okładce błąd drukarski! Zamiast "Bazin" nazwisko autora wydrukowano jako "Azin". Oczywista gratka dla kolekcjonerów.
Jaka to była ciekawa seria: książki szyte, oprawione w płótno, papier dobrej jakości... I na dodatek wydawano wiele dobrych książek. A tę wydano już w pięć lat po amerykańskiej premierze. Dla miłośników "Buszującego" obowiązkowa lektura uzupełniająca.
Jedna z najlżejszych książek w Antykwariacie (choć wydana porządnie nad wyraz: płótno, szycie - cóż, wszak to wyjątkowa seria Nike), a jednocześnie jedna z najbardziej ważących książek w literaturze.
Dziennik nie miał być wydany, a jednak jest czytany - miała być powieść, ale na jej napisanie nie starczyło już czasu. Zapiski z lat 1910 - 1922. Dziennik bardzo osobisty, nie relacja z czasów wielkiej wojny.
Jak żyć w Buenos Aires (połowa XX wieku), kiedy jest się synem złodzieja. Plątanina zdarzeń, losów, wątków, uczuć, marzeń, tęsknot. Literatura iberoamerykańska - książka nagrodzona w Chile.
Autor to "jeden z największych oryginałów, jaki chodził po ziemi" - jak przedstawiała go autorka wstępu i tłumaczka. Czy taka opinia z 1962 roku ma jakieś znaczenie dzisiaj, w czasach "umasowienia oryginalności"? Obyczaje się zmieniły, a jak upływ czasu zniosła literatura?
Pierwszej wojny światowej nikt nie wygrał. Ona się po prostu skończyła któregoś dnia. Miliony, które strzelały do siebie przez lata, po prostu przestały do siebie strzelać. I miliony nie przeżyły. Jedna z ofiar tej szatańskiej orgii - bezimienny żołnierz - spoczywa pod Łukiem Triumfalnym w Paryżu. Kim jest? Kim może być? Kim mógłby być? Cóż bardziej ulotnego od bezsensownej ofiary, od bezsensownego cierpienia? Samotna śmierć bezimiennych żołnierzy i pusty śmiech rozpasanej zabawy skupionych na sobie dzieci czasu pokoju. Absurdalne wojny, absurdalny pokój.
Ostatni dzwonek, żeby kupić książkę opisującą amerykańskie południe nieocenzurowaną. To znaczy książka była oczywiście ocenzurowana, bo w PRL-u każda musiała być (tę ocenzurował pracownik Głównego Urzędu Kontroli Prasy, Publikacji i Widowisk ukryty pod numerem służbowym 'N-9' - jeśli wierzyć 'stopce'), ale cenzura sowiecka była ukierunkowana na inne cele, niż współczesna cenzura 'politycznej poprawności' (choć obie te cenzury rodzi ta sama ideologia marksistowska). Oto biały pisarz pisze o plantacjach tytoniu na południu Stanów... . Wszystko zakazane (jeśli nawet jeszcze nie wszystko, to niebawem na pewno) - poczynając od koloru skóry autora, kończąc na temacie i bohaterach. I nie jest ważne co i jak pisał: 'biały mężczyzna' - z definicji - nie mógł napisać nic wartościowego, zwłaszcza o tamtych sprawach i krainach. No i mamy problem: co zrobić z książkami, które nie pasują do obowiązującej ideologii politycznej? Spalić (jak to robili niemieccy socjaliści narodowi) czy zmielić (jak to robili sowieccy socjaliści międzynarodowi)? Kto by pomyślał, że książki wydawane oficjalnie w PRL-u przemienią się w drogocenne wydawnictwa "podziemne"? Kto by pomyślał, że przeszłość (czyli to, co zdawałoby się minione bezpowrotnie) będzie podlegała manipulacji ideologicznej na równi z teraźniejszością? Orwell?
William Saroyan, jeszcze jeden twórca, któremu nie zostało oszczędzone przeżywanie zmierzchu własnej popularności. Gasnąca sława, tracone zdrowie i odsuwanie się na cichnące peryferia eksplodującego chęcią życia powojennego świata - czy to dziwne, że w takiej egzystencjalno-duchowej przemianie tematem rozmyślań staje się mijające "Własne życie"? Autobiografia refleksyjna, życiorys ironiczny, wspomnienia anegdotyczne.
Sentymentalno-liryczne, czasem rozjaśnione delikatnie humorem, pożegnanie z mijającym życiem, czyli spojrzenie rzucane "o zmierzchu świata" na drogę, którą się po tym świecie przeszło. Literatura klasyczna w klasycznym stylu.
Amerykańska, XX-wieczna powieść w starym stylu: trochę refleksyjna, dużo o miłości, tęsknocie, marzeniach i dużo o prowincjonalnym, amerykańskim południu.
Bogata, barwna i wciągająca opowieść. W recenzjach tej książki dominuje w zasadzie jedno słowo: "szalony". Szalona plecionka losów i zdarzeń w szalonym Nowym Yorku z szalonych lat dwudziestych szalonego XX wieku... Można oszaleć! Ale jak się czyta! Sensacja wydawnicza wychodzącego ze stalinizmu PRL-u. Pierwsze wydanie powojenne w przedwojennym tłumaczeniu, a na końcu książki rarytas, rzecz nie do pomyślenia w stalinowskich latach: plan Manhattanu! Nie dzielnicy Moskwy, ale Manhattanu - do niedawna centrum "światowego imperializmu" i źródła wszelkiego zła na świecie (przecież to stąd wydawano stonce rozkazy ataku na polskie kartofle).
Trzynaście opowiadań John'a Cheever'a - specjalisty od szyderczego portretowania, w krótkich formach literackich, średniej klasy amerykańskiej i jej średniego życia.
Ameryka Północna. Miał być raj na Ziemi, a wyszło jak zawsze. Biali walczą ze sobą, a w awanturze biorą oczywiście również udział murzyni i żydzi. I nie jest to XXI wiek, ale sprawa stara jak świat: tym razem - w książce - wojna secesyjna 1863 roku. Powieść, mimo wojennego tła, "przepojona liryzmem, poetycka i wzruszająca", jak przekonuje wydawca. W Polsce Rosja dorzynała Powstanie Styczniowe. W Ameryce czarni niewolnicy uzyskiwali wolność, w Polsce biali niewolnicy popadali w jeszcze większą niewolę. Może dlatego nie ma w polskiej literaturze "lirycznych, poetyckich i wzruszających" książek o Powstaniu Styczniowym?
Washington Irving, ten sam, którego nazwiskiem posługiwał się Yossarian cenzurując listy ze szpitala wojskowego (albo Irving Washington) i jego, tj. Washingtona Irvinga, a nie Yossariana, pełne specyficznego humoru opowiadania dla dzieci (i dla młodzieży, i dla dorosłych).
Thomas Wolfe - żył tylko 38 lat i 'odszedł w opinii geniusza oraz skandalisty' (choć dla wrażliwości kończącej się pierwszej ćwierci XXI wieku skandale sprzed 1938 roku mogą wcale nie wydawać się skandaliczne). Za życia wydał tylko część swojej twórczości, więc wydawcy, z którymi zresztą darł koty, zaczęli po śmierci pisarza korzystać z jego dorobku. Prezentowany zbiór opowiadań jest własnie taką hybrydą: tylko połowa utworów była wydana przed śmiercią pisarza. Pierwsze (i jedyne jak dotychczas) takie polskie wydanie.
Erskine Caldwell był cenionym przez władze PRL-u pisarzem amerykańskim, bo "bezkompromisowo malował nędzę i beznadzieję życia biednych ludzi w Ameryce". Dodajmy: i ich obsesje seksualne, ale o tym raczej się wówczas nie myślało tak, jak teraz się myśli, czyli obsesyjnie. Beznadzieja, po części spowodowana przez warunki obiektywne, ale też - w dużej mierze - jako wynik wyuczonej bezradności. Oczywiście takiej literatury o "parszywym życiu" w krajach socjalistycznych nie było nie dlatego, że nie było w tych państwach "nędzy i beznadziei", czy nie było w nich biedy, a nawet zdeprawowanej seksualności. Literacki, "caldwellowski" obraz bezsensownego życia zepchniętego na margines w "krajach socjalistycznych" nie powstał, bo powstać nie mógł. Zresztą czy literatura może być źródłem wiedzy obiektywnej o czasach i miejscach opisywanych? Bardzo wątpliwe jest i problematyczne budowanie wizji świata na podstawie powieści, opowiadań, poezji, ba! nawet wspomnień. Swoją drogą ciekawe, jak wyglądałaby konfrontacja nędzy "bezwzględnego kapitalizmu" z nędzą "socjalistycznego ustroju sprawiedliwości społecznej" gdyby Caldwell mógł żyć i pisać w obu światach. Może okazałoby się, że ludzki upadek jest zawsze taki sam, bez względu na "dekoracje ustrojowe"?
Czarny PR amerykańskiego Południa (swoją drogą zabawne zestawienie koloru z określeniem regionu geograficznego). Ostatecznie na Nobla trzeba sobie zasłużyć.
Zabita dechami prowincja i jej prostactwo duchowe, moralne i intelektualne oraz przybysz "ze świata", który bez skrupułów, doskonale manipulując skrywanymi pragnieniami i lękami prowincjuszy, wykorzystuje ich zagubienie, bezradność życiową i otępienie dla własnych, niemoralnych korzyści. Coś, jakby amerykański 'remake' "Rewizora", ale bardzo caldwellowski, więc oczywiście w roli zakompleksionej prowincji autor obsadził południe Stanów, pokazane w sposób, który wyjaśnia, dlaczego autor był pupilkiem i pieszczoszkiem ZSRR i krajów "realnego socjalizmu".
Czternaście opowiadań z życia jednej rodziny, wszystkie snute przez chłopca. PRL-owski pisarz amerykański (tzn. taki, którego się w PRL-u drukowało, bo szydził z amerykańskiej prowincji). Jednych zachwyca humorem i dystansem, drugich denerwuje cynizmem i - co teraz szczególnie modne - "rasizmem", czyli czymś, co każdy rozumie po swojemu, ale używa, gdy chce kogoś z nienawiścią i pogardą zaatakować ("stygmatyzować"?), czyli oczernić (można jeszcze używać tego słowa"?).
Pliki cookies i pokrewne im technologie umożliwiają poprawne działanie strony i pomagają nam dostosować ofertę do Twoich potrzeb. Możesz zaakceptować wykorzystanie przez nas wszystkich tych plików i przejść do sklepu lub dostosować użycie plików do swoich preferencji, wybierając opcję "Dostosuj zgody".
W tym miejscu możesz określić swoje preferencje w zakresie wykorzystywania przez nas plików cookies.
Te pliki są niezbędne do działania naszej strony internetowej, dlatego też nie możesz ich wyłączyć.
Te pliki umożliwiają Ci korzystanie z pozostałych funkcji strony internetowej (innych niż niezbędne do jej działania). Ich włączenie da Ci dostęp do pełnej funkcjonalności strony.
Te pliki pozwalają nam na dokonanie analiz dotyczących naszego sklepu internetowego, co może przyczynić się do jego lepszego funkcjonowania i dostosowania do potrzeb Użytkowników.
Te pliki wykorzystywane są przez dostawcę oprogramowania, w ramach którego działa nasz sklep. Nie są one łączone z innymi danymi wprowadzanymi przez Ciebie w sklepie. Celem zbierania tych plików jest dokonywanie analiz, które przyczynią się do rozwoju oprogramowania. Więcej na ten temat przeczytasz w Polityce plików cookies Shoper.
Dzięki tym plikom możemy prowadzić działania marketingowe.