Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.
Stanisław Ignacy Witkiewicz, O znaczeniu filozofii dla krytyki i inne artykuły polemiczne. Opracował oraz przypisami opatrzył Jan Leszczyński. Posłowie napisał Bohdan Dziemidok.
Państwowe Wydawnictwo Naukowe, Warszawa 1976. Stron 589. Okładka twarda (płótno), obwoluta. Stan bardzo dobry, naturalne ślady subtelnego działania czasu.
UWAGA! Sprzedajemy Pisma Filozoficzne i Estetyczne tylko w komplecie - cztery tomy.
Pierwszy tom "Pism filozoficznych i estetycznych" Stanisława Ignacego Witkiewicza zawiera: "Nowe formy w malarstwie i wynikające stąd nieporozumienia" z 1919 roku, , "Szkice estetyczne" z 1922 roku, "Teatr" z 1923 roku oraz "Dodatek" z kilkoma artykułami i polemikami. Książka była sensacją wydawniczą w 1974 roku - Witkacy zaczął powoli wyzierać spoza zasłon zaciąganych przez PRL-owską cenzurę (osłabianiu sowieckiego socjalizmu w okresie początkowego Gierka w sferze ducha towarzyszyło osłabianie komunistycznej ascezy przez rozmiękczającą falę uwolnionej z zakazu konsumpcyjnego Coca-Coli, co miało iście groteskowy, witkacowski ton). W PRL-u nie było w zasadzie nic, ale - o dziwo! - istniał teatr, nie tylko jako dziedzina kultury wyższej, ale przede wszystkim jako istotny składnik życia społecznego, więc pisma Witkacego spotkały się z zachłannym odbiorem również - a może przede wszystkim - poza środowiskiem teatralnym. Ciekawa rzecz, że mizerii materialnej PRL-u towarzyszyło rozbudzenie życia intelektualnego (zmarginalizowanego niezależnego i nieoficjalnego, ale czasem również zależnego i oficjalnego), wręcz przeciwnie niż w czasach obecnego zaspokojenia materialnego i postępowego dobrobytu.
Podtytuł: "Szkice i materiały do biografii (1918 - 1939)". A zatem wolne życie w wolnej Polsce i śmierć, razem z jej śmiercią. Obraz życia, które było rozsypującą się układanką, zlepiony po pół wieku z okruchów pamięci - rozproszonych i wyszperanych resztek.
Stanisław Ignacy Witkiewicz w reportażu literackim skleconym z okruchów odnalezionych w gruzach upadającego PRL-u, ze śladów cudem ocalonych w świecie "splugawionym" niemiecką i sowiecką okupacją, z mgnień wspomnień ukrytych i uratowanych przed "zbydlęceniem" we wszechobecnym telewizyjnym "zidioceniu i skarleniu"...
Stanisław Ignacy Witkiewicz, O idealizmie i realizmie. Pojęcia implikowane przez pojęcie istnienia i inne prace filozoficzne. Filozof, dla którego filozofia była "życiem samym w sobie" - życie jako myślenie o życiu. "Myśl w własne wątpia zapuściła szpony i gryzie siebie w swej własnej otchłani, lecz myśl ta czyja? Samo się nie myśli, tak jak grzmi samo i samo się błyska. Punkt się rozprzężył w n-wymiarów przestrzeń i przestrzeń klapła jak przekłuty balon." Klapła definitywnie 17 września 1939 roku...
Witkacy, a więc niezgoda jako zadanie i przeznaczenie życiowe, duchowe i intelektualne. Witkacy, a więc krytyka: materializmu, reizmu, Wittgensteina, Whiteheada, Carnapa, Koła Wiedeńskiego (wszystko w książce). Witkacy, a więc "ontologiczny pluralizm" w walce.
Myśl polska od średniowiecza po współczesność. 800 lat tradycji filozoficznej, której "wielokulturowość" i "wielonarodowość" zawstydzić może współczesnych ideologów "multikulti". Czy jednoczona (przez Niemców) Europa XX wieku osiągnie kiedyś standardy współtworzenia, jakie wspólnie wypracowali na ziemiach polskich - tworząc wspólną kulturę polską - Polacy, Litwini, Żydzi, Rosjanie, Niemcy, Ormianie, Tatarzy, ... ? Chyba każdy naród Rzeczpospolitej obdarzył ją swymi wybitnymi córkami i synami. Nawet wtedy, gdy wieczne tyranie - państwa sąsiednie - Polsce istnieć nie pozwoliły. Książka chyba powinna być lekturą obowiązkową dla wszystkich funkcjonariuszy europejskich: gwoli poszerzenia horyzontów wiedzy i ducha, i gwoli edukacji w pokorze. Bo gdy tej zabraknie wzrośnie jedynie pycha, a ona zawsze poprzedza upadek (a w tym też - niestety! - Rzeczpospolita może być nauczycielką).
Historia instytucjonalnego i zorganizowanego hierarchicznie poznawania świata, które współcześnie zwie się "nauką". Jednym słowem jak profesjonalnie błądzić w poszukiwaniu prawdy, o której większość jest przekonana, że jest (i że jest dostępna tylko im, naukowcom). Istnienie prawdy - jak się uważa - najlepiej dowodzi nieustanny spór o to, jak i co poznajmy. Autor próbuje przedstawić historię tego sporu i historię rodzącego się, wraz z nim, obrazu świata.
Klasyka i podstawy. Dla każdego, kto skłania się ku filozofii, lektura obowiązkowa (choć nieco zdeformowana prawem przewidzianym szacunkiem dla instytucjonalnej "filozofii" PRL-u).
Dzieło otoczone sławą, uznawane za wybitne i niezbędne dla poznania nie tylko filozofii, ale i historii średniowiecznej - nie tylko filozofii św. Tomasza. Co więcej: niezbędne również dla każdego współczesnego filozofa zajmującego się językiem, antropologią.
W jednym tomie dwa i pół tysiąca lat wytężonego myślenia o świecie i jeszcze bardziej wytężonego zwalczania myślenia innego niż własne. Nic dziwnego - skoro świat jest polem krwawej walki zła z dobrem i brutalnej bitwy kłamstwa i fałszu z prawdą, to dlaczego filozofia miałaby być wolna od tego starcia? Zwłaszcza, że filozofowie - wbrew wizerunkowi, który lansują z upodobaniem - bardzo lubią włączać się również do prawdziwej walki. Oto zatem zebrani w jednym miejscu i czasie myśliciele, którzy służą prawdzie i filozofowie, którzy z prawdą walczą, a ich pisanie i działanie rodzi na świecie tylko ból, cierpienie i śmierć. Jak odróżnić? Jak wszędzie indziej :"po owocach ich poznacie".
Jak pod koniec XX wieku napisać historię filozofii i pogodzić wymogi dążenia do prawdy z ideologicznymi wymogami zapierającej się swych korzeni Europy i Ameryki? Jak pogodzić naukowy obowiązek rzetelności badawczej ze wszystkimi nakazami i zakazami poprawności politycznej i dyrektywami dziennikarsko - urzędniczymi? Wyzwanie, któremu zdaje się niepodobna sprostać. Czy udało się to parze autorów? Nie pisze się historii "poza historią", nie pisze się historii filozofii "poza filozofią". Oto jeszcze jedna wizja, współczesna wizja, innych wizji, przeszłych wizji.
Wizja i argumentacja w filozofii... jest zbiorem tekstów, esejów poświęconych idei wychowania, poematom Homera, filozofii przedsokratejskiej i dyskusji z klasyczną filozofią analityczną. A wszystko zmierza do nowatorskiej próby podejścia do problemu prawdy.
Tytuł i podtytuł mówią prawie wszystko (by dowiedzieć się zupełnie wszystkiego trzeba już przeczytać całą książkę, nie tylko tytuł i podtytuł). Przedmową opatrzył Bertrand Russell (który robił to - tzn. pisał przedmowy - niemal zawodowo).
Dwa tomy esencji filozofii w słynnej encyklopedii. Od "Abelard Pierre" do "Kwantyfikator" (tom I) i od "La Mettrie Julien Offray de" do "Żydowska filozofia" (tom II). Ponadto w tomie II miłośnik alfabetycznie uporządkowanych życiorysów i podniosłych mniemań ludzkich odnajdzie Mapy filozofii, Chronologiczną tablicę filozofii, Indeks i listę haseł i Polsko-angielski spis haseł.
Zachwycający album. Na str. 10 fascynujący (nie za dużo tych emocjonalnych przymiotników?) widok z Gubałówki na Zakopane. Zdjęcie z 1890 roku. Aż trudno uwierzyć, że była to kiedyś "normalna" miejscowość, a nie, jak obecnie, chaotycznie zabudowana i architektonicznie zaśmiecona dolina, zasnuta na stałe smogiem, do której, jak lejek, prowadzi autostrada. Na marginesie: dlaczego Szwajcarzy, nawet do swoich największych kurortów, nie budują autostrad, tylko zostawiają wąskie drogi, typu dawnej "Zakopianki"? Nie stać ich? Nie rozumieją, że jak człowiek jedzie "w góry", to musi mieć szeroko i wygodnie? Bo się spieszy i nie będzie stał w korku! Aż ciśnie się na usta parafraza Obelixa: "ale głupi ci Szwajcarzy!". Tak czy inaczej: książka jest niezwykłym dokumentem jak talent i wizja jednego człowieka ukształtowały i przeobraziły świat realny. Kreacja stała się tradycją, naturą.
Podtytuł: "Księga tajemna Tatr". Każda książka ma swoje pierwsze zdanie. Na przykład: "Litwo, ojczyzno moja...". Albo: "Ogary poszły w las". Albo: "Żaby kumkały chutliwie". Również i książka Micińskiego zaczyna się pierwszym zdaniem, które jasno pokazuje z czym czytelnik będzie miał do czynienia: "Mroczne fortece pradawnych Tatr, na których wygrzewa się Król Wężów... wielkie jego cielsko siedem i pół razy owija górę olbrzymkę, zarosłą ciemnym niedźwiedziowym lasem i zakończoną na wierzchu lodozwałami nietającymi nigdy."
Eseje o malarstwie dziewiętnastego i pierwszej połowy dwudziestego wieku (podtytuł książki: "Od Davida do Picassa"), które były pisane albo przed wojną, albo tuż po niej. W obu wypadkach rozprawy noszą piętno czasów, w jakich powstawały: nieświadomego swych apokaliptycznych przeznaczeń przedwojnia oraz przenikniętego sowieckim marksizmem-leninizmem stalinizmu. Ale - o dziwo - dzięki temu książka staje się niezwykłym świadectwem dla badaczy ewolucji ducha towarzyszącego sztuce przełomu wieków.
Władysław Tatarkiewicz zredagował zbiór tekstów polskich filozofów z początku XIX wieku i nadał owemu zbiorowi tytuł pożyczony od pierwszej rozprawy zamieszczonej w książce. XXI wiek nie zawraca sobie głowy takimi głupstwami. Jak jest "zdrówko", jak są "pieniążki", to jedyne czego potrzeba to "ekranik" na całą ścianę i "grill". I "róbta co chceta". Jak tak chceta, no to mata. Tylko skąd pretensje, że mata to, co mata?
Wydane w jednym tomie cztery zeszyty kwartalnika 'Pamiętnik Teatralny' poświęcone w całości Witkacemu - chyba wszystko, co można było, w roku wydania kwartalnika, powiedzieć o Witkacym i o jego teatrze. O życiu, twórczości dramatycznej oraz o przedstawieniach polskich oraz zagranicznych.
Architektura ostatnich dwustu lat w psychologicznym ujęciu z jungowskimi odniesieniami. Autor rodzimy, więc psychologizuje u końca PRL-u, wsławionego "wielkimi budowami socjalizmu". Książka z końca również XX wieku, wieku wyjątkowego w architekturze. Świat budował się inaczej, nie tylko inaczej niż w PRL-u, ale również inaczej niż dotychczas. Budownictwo człowieka przełomu wieków naznaczyły bowiem wyjątkowe twory: miasta złożone z niebotycznych biurowców. Zawsze najokazalszymi budowlami były pałace i świątynie, czyli pomieszkania dla bogów ziemskich i "pozaziemskich". Zestawiając te dwa spostrzeżenia wypada zauważyć, że bogami współczesnego człowieka stali się biurokraci, urzędnicy. Współczesny świat buduje pałace i świątynie dla nich, zaludnia milionami gryzipiórków stosy klimatyzowanych i rekuperowanych pięter (ciekawe jaki wpływ na lansowane "ocieplenie klimatu" mają nieprzeliczone miliony pracujących na okrągło klimatyzatorów?), z oknami nie do otwarcia (okna nieotwieralne nie z obawy, że orły wyfruną, ale z obawy, że wyskoczą - jak zrozumieją - lub wypadną - jak do cna stumanieją). "Urzędasy", "korpoludki" wyparły arystokrację, kapłanów. Zamiast patrzeć w górę człowiek współczesny gapi się w ekran pół metra przed nosem. Oto prawdziwy horyzont współczesnego człowieka: nie dalszy niż splunięcie. Niektórzy powiadają, że to i tak zbyt wiele. Jakie wymowne jest motto książki, cytat otwierający: "Najbardziej pomocne w wyjaśnianiu sobie struktury horyzontów jakiejś epoki jest oglądanie jej architektury; architektura bowiem ukształtowaniem swych widzialnych przestrzeni reprezentuje zawsze układ wymiarów przestrzenni duchowej, w której poruszają się ludzie jej epoki." (G. Picht). Przestrzeń duchowa?! Te miasta wyglądające z lotu ptaka jak śmieci pozamiatane na kupę?! Przestrzeń może i jakaś, ale po co jeszcze duch, Króliku?
"Nauki społeczne". Najpierw tą "nauką" był marksizm, a potem (wraz z uwiądem "realnego socjalizmu") inne ideologie - zależnie od mody, koniunktury politycznej, czy wreszcie zależnie tylko do pieniędzy, czyli od grantów i stypendiów. Teraz jest "dżender", bo na nim najwięcej się zarabia. Ciekawe, co będzie następne? Bez względu jednak na to, co to będzie, to na pewno to "coś" będzie jeszcze bardziej "naukowe". Możliwe, że nawet tak, jak naukowy był marksizm: do bólu. Prawdziwego.
Co myśleć o światowej sztuce nowoczesnej, o sztuce XX wieku, o czasach, kiedy artyści porzucili tak staromodne pojęcie jak "piękno"? Zresztą czy to dziwne? Skoro nauka pożegnała się z "prawdą", a w życiu ludzie nie kierują się "dobrem", to po co komuś "piękno"? Książka powstała w PRL-u, u schyłku panowania stalinowskiego socrealizmu - doktryny, która podporządkowała sztukę totalitarnej, socjalistycznej ideologii. Paradoks: w krajach socjalistycznych, zniewolonych przez system sowiecki, artyści marzyli o wolności, w krajach wolnych artyści marzyli o socjalizmie i tęsknili za sowieckim zniewoleniem.
Pierwsza część, pierwszy tom, monografii Stanisława Ignacego Witkiewicza wraz z dosyć skrupulatnym "Kalendarium życia i twórczości Witkacego" sporządzonym przez Annę Micińską. Mimo zapowiedzi, że "Witkacy powieściopisarz" będzie tematem dopiero trzeciego tomu, w niniejszym tomie opisywanie przejścia "od Stasia do Witkacego" odbywa się na tle i na podstawie dokładnej analizy pierwszej powieści Witkacego. "622 upadki Bunga" stają się kluczem dla Jana Błońskiego do odkrywania tajemnic narodzin artysty - filozofa.
Pliki cookies i pokrewne im technologie umożliwiają poprawne działanie strony i pomagają nam dostosować ofertę do Twoich potrzeb. Możesz zaakceptować wykorzystanie przez nas wszystkich tych plików i przejść do sklepu lub dostosować użycie plików do swoich preferencji, wybierając opcję "Dostosuj zgody".
W tym miejscu możesz określić swoje preferencje w zakresie wykorzystywania przez nas plików cookies.
Te pliki są niezbędne do działania naszej strony internetowej, dlatego też nie możesz ich wyłączyć.
Te pliki umożliwiają Ci korzystanie z pozostałych funkcji strony internetowej (innych niż niezbędne do jej działania). Ich włączenie da Ci dostęp do pełnej funkcjonalności strony.
Te pliki pozwalają nam na dokonanie analiz dotyczących naszego sklepu internetowego, co może przyczynić się do jego lepszego funkcjonowania i dostosowania do potrzeb Użytkowników.
Te pliki wykorzystywane są przez dostawcę oprogramowania, w ramach którego działa nasz sklep. Nie są one łączone z innymi danymi wprowadzanymi przez Ciebie w sklepie. Celem zbierania tych plików jest dokonywanie analiz, które przyczynią się do rozwoju oprogramowania. Więcej na ten temat przeczytasz w Polityce plików cookies Shoper.
Dzięki tym plikom możemy prowadzić działania marketingowe.