Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.
S. Kościelny, B. Sękowski. Drzewa i krzewy, klucze do oznaczania.
Informacja dla miłośników Monty Python'a: jest modrzew! (strona 170).
Państwowe Wydawnictwo Rolnicze i Leśne, Warszawa 1971. Stron 536. Okładka twarda, płótno. Stan bardzo dobry (jedynie na pierwszej wklejce, przed stronami tytułowymi, notatka długopisem).
Reprint tomu z przedwojennej serii "Cuda Polski". "Cuda" zdaje się być słowem zbyt słabym. Książka budziła bowiem zachwyt i podziw, a nawet dumę, bogactwem i pięknem natury, jakim obdarzona została Rzeczpospolita: Puszcza Augustowska, Puszcza Knyszyńska, Puszcza Białowieska, Puszcza Zielona i Biała. Dzieło Ossendowskiego oczarowuje nie tylko baśniowym, dla współczesnego czytelnika, tematem, ale również urzeka pięknem języka. Dzieło niemal idealne, gdzie forma dorównuje treści. Nic dziwnego, że komuniści w PRL-u Ossendowskiego objęli zakazem cenzury, a jego książki wycofywano z bibliotek i niszczono. W niszczeniu - paleniu, mieleniu - polskich książek rządzący PRL-em prześcignęli hitlerowców, tylko, że zgodnie z sowieckim nakazem utajniana wszystkiego, nie robili tego publicznie, nie defilowali przy blaskach pochodni. Tak, jak zabijali w piwnicach i w lasach, tak i kulturę polską mordowali w ukryciu. Chwała Bogu, że to, co cudem ocalało, przywracane jest kulturze. Książki więc są, ale czy są jeszcze czytelnicy?
Kalendarz przyrody z 1976 roku: tak wyglądała przyroda polska pod koniec XX wieku. W zimę padał śnieg, a mróz ścinał lodem rzeki i jeziora, ba, zamarzało nawet morze! W lato..., ach, zresztą nawet jeśli było i minęło to zawsze przyjemnie jest poczytać o świecie, w którym zima była zimą, wiosna wiosną itd. Tak oto książka kiedyś przyrodnicza stała się dzisiaj sentymentalną literaturą piękną - zamiast służyć ku lepszemu poznaniu świata może służyć ku poruszeniu i wzruszeniu serca opisanym, minionym "pięknem przyrody ojczystej".
Jedna z najsłynniejszych książek o biologii. Jaka nauka jest wspaniała - wszak dzięki niej podziwiać można wielkość, piękno, bogactwo i hojność Stwórcy i jego dzieła, które jest zarazem darem dla nas. Dla człowieka. I tylko człowiek, choć sam stworzony, może tę wielkość poznawać i podziwiać. Co prawda według infantylnej XIX wiecznej ideologii wszystko jest dziełem chaotycznego przypadku i wzięło się nie wiadomo skąd, ale jeśli tak, to również i taka teoria, jako część tak powstałego świata, jest wynikiem bezmyślnego, przypadkowego działania. Bo niby skąd w bezrozumnym chaosie nagle jedna rzecz rozumna i jedyni rozumni to wyznawcy wiary w bezrozumny i bezbożny kosmos/chaos? Takie rozumowanie, które nie uznaje zasady sprzeczności i gwałci znaczenie słów (kosmos jako chaos), nazywa się dialektyką. Ale to już teren, po którym grasują filozofowie, nie biolodzy. Do rzeczy zatem: książka dla wszystkich, których fascynuje biologia. A jeśli zdarzy się, że poza światem komórek i rządzących nimi praw nie dostrzeże się Stwórcy? Cóż, tak już jest od początku: "mają oczy, a nie widzą, mają uszy, a nie słyszą". "Wolność rządzi" - oto ośla doktryna (Osła ze Shreka). Sprzedawana książka to międzynarodowy bestseller.
Dodajmy: te pół godziny, to pół godziny dziennie. Co robi tygodniowo 3,5 godziny, miesięcznie - 15 godzin, rocznie - 182,5 godziny, a przez 50 lat - 9125 godzin, czyli 380 dób, czyli przeszło rok. No proszę: niby pół godziny, a tak naprawdę rok z hakiem - 380 dni z nocami. Tak czy inaczej, ile by nie było tych minut, godzin i lat, to z tą książką miłośnik pracy w ziemi będzie się rozkoszował każdą chwilą poświęconą swojemu hobby i pokona wszystkie przeszkody na drodze do pięknego ogrodu. Moc ważnych informacji podanych w bardzo poglądowy i przystępny sposób. Cel: domowy ogród jako "oaza dla ludzi, zwierząt i roślin", albo "naturalny, pachnący amfiteatr". Spis prac, encyklopedia praktycznych porad oraz katalog roślin.
"Wielki zielnik medyczny" nosi podtytuł: "Praktyczny przewodnik po roślinach leczniczych wraz ze sposobami usuwania powszechnie znanych dolegliwości". Książka spełnia marzenie o panaceum, które można wytworzyć domowym sposobem i przekonanie, że domowe leczenie, któremu nie oprze się żadna choroba, jest w zasadzie kwestią determinacji. Wszystko zostało opisane szczegółowo, ale - co najważniejsze! - pokazane na bardzo dokładnych zdjęciach, więc nawet mieszczuch, który w całym swoim życiu z ziół widział jedynie przyprawy pływające w sosie pieczeni, może śmiało przedzierzgnąć się w Wielkiego Znawcę Tajemnic Natury. By poradnik uwiarygodnić autorka oddaje emocjonalny hołd Mądrości Wschodu (w wydaniu popularnym i typowym dla zachwyconej "duchowością Wschodu" Europy). Czytelnik znajdzie więc w książce opisy i zdjęcia ponad stu dwudziestu ziół, metody ich zbierania i suszenia, receptury i przepisy na leki ziołowe, a także sposoby aplikacji wywarów, okładów itp. Jest również spis najpowszechniejszych dolegliwości i odpowiadające im domowe środki lecznicze. Wszystko tak smakowicie zaprezentowane, że aż żal bierze zdrowego czytelnika, że nic mu nie dolega.
Wszystko o hodowaniu kaktusów w domu. Choć od wydania książki minęło przeszło pół wieku to nadal zawiera ona dużo wiedzy niezbędnej i praktycznej - zgodnie z panującymi wówczas zasadami, by książki-poradniki zawierały informacje, a ilustracje były rzeczywiście tylko ilustracją. Dla współczesnego odbiorcy przyzwyczajonego do tego, że książki się głównie ogląda, a teksty pełnią rolę jedynie podpisów mówiących o tym, co i tak widać na ilustracjach, niniejsza książka może sprawiać wrażenie "mało atrakcyjnej". Jej wartość kryje się zatem nie w jej wyglądzie, ale w jej treści, która powinna przypaść do gustu wszystkim poszukującym naturalnych metod hodowli i uprawy. Przecież książkę wydano w czasach, kiedy stosowano jedynie naturalne sposoby. Tylko czy rośliny współczesne, wszak całkiem "nienaturalnie" wyhodowane, dadzą sobie radę bez dziesiątków preparatów i substancji, którymi czarują dzisiejsze sklepy i poradniki ogrodnicze?
Napisany przez profesorów Bolesława Brodę i Jakuba Mowszowicza "Przewodnik do oznaczania roślin leczniczych, trujących i użytkowych" był podręcznikiem dla studentów farmacji, ale autorzy przeznaczyli go również dla wszystkich, którzy zbierają lub interesują się pospolitymi roślinami naczyniowymi występującymi w kraju w stanie dzikim i które mogą być wykorzystywane do celów leczniczych czy użytkowych. Informacje o roślinach trujących sprawiają, że nudny podręcznik przykuwa uwagę i budzi emocje jak dobry kryminał.
Wystarczy doniczka czy skrzynka, by cieszyć się pięknymi kwiatami i roślinami. Każdy może mieć ogródek - nawet w najmniejszym mieszkaniu. Setki roślin do wyboru do koloru i moc dobrych, praktycznych rad.
Osobom kojarzącym ekologię z jej wyobrażeniem gazetowo-telewizyjnym i z różnymi akcjami politycznymi książka profesora Zygmunta Obmińskiego wyda się zaskakująco poważnym i naukowym dziełem (w istocie jest opus magnum profesora). A już na pewno zniechęci "aktywistów ruchów ekologicznych", bo ci, jako działacze polityczni, lubią "działać", a czytanie, kształcenie i myślenie, jako zajęcia mało medialne, nie mieszczą się w tej grupie aktywności. Ale prawdziwy miłośnik przyrody znajdzie tu kopalnię wiedzy o życiu lasów, puszcz, borów, zagajników.
Książka fascynująca: oto świadectwo, jak przez pięćdziesiąt lat zmieniła się przyroda Polski. Bardzo pouczające, jak dobre intencje "miłośników przyrody" potrafią czasem zrodzić fatalne i groźne skutki. Bóbr, który - jak to jest napisane w książce - w Polsce nie występował w czasach jej wydania, dzisiaj jest niebezpiecznym szkodnikiem dewastującym brzegi, roślinność i zabezpieczenia przeciwpowodziowe. W czasach budowania nie tylko domów, ale całych osiedli na terenach zalewowych, życie bobrów staje się realnym zagrożeniem dla życia ludzi. Rzecz nie do pomyślenia w roku wydania książki! Dziki stały się niemal mieszkańcami miast i roznosicielami chorób zagrażających całemu pogłowiu trzody chlewnej. Wilki, niedźwiedzie - kilkadziesiąt lat temu budziły tęsknoty za czasami puszcz i borów, dzisiaj ich bytowanie zaczyna przynosić ogromne szkody i stwarzać niebezpieczeństwo dla wszystkich - również dla ekologów. Kto by pomyślał, że "sympatyczne foczki" zaczną zagrażać morskiej równowadze ekologicznej i połowom morskim? Człowiek ingerujący irracjonalnie w przyrodę - bez znaczenia z jakich pobudek, czy dla czystego zysku, czy z miłości do zwierząt - zawsze jest tylko twórcą bałaganu i kłopotów. Książka zmusza do refleksji, ale nikogo, niczego nie nauczy. Wojna między dwoma fanatycznymi obozami, między eksploratorami przyrody i jej fanatycznymi obrońcami ściągnie jeszcze niejedną nieprzewidywalną i nieobliczalną w skutkach katastrofę. Aż strach się bać. Ale zanim nastąpi Armagedon można przynajmniej obejrzeć piękne ilustracje autorstwa Janusza Towpika i poczytać jak wyglądało królestwo ssaków w czasach, gdy w nocy było ciemno, gdy na polach i w lasach panowała cisza, przerywana jedynie głosami ptaków i zwierząt, gdy bociany królowały nad wioskami, gdy z lotu jaskółek przepowiadało się pogodę, a zima koiła dziewiczą bielą. Kto powiedział, że koniec nastąpi nagle?
Szata roślinna Polski, tom II, w którym opisano szatę roślinną Polski Niżowej oraz Gór Polskich (duże litery, bo to są nazwy jednostek geobotanicznego podziału Polski). Piękna nasza Polska cała!
Poradnik w dawnym stylu: więcej do czytania, niż do oglądania. Dużo wiadomości i informacji, mniej ilustracji. Wiedza przecież jest w słowach, nie w obrazkach. Są oczywiście również tablice barwne, ale stanowią one jedynie niezbędne uzupełnienie tekstu. A wiedzy jest dużo, bo książka była przeznaczona dla osób zawodowo zbierających zioła. Wszystko, co potrzeba wiedzieć o działaniu ziół oraz o ich zbieraniu, przygotowywaniu, przechowywaniu.
Staropolskie przepisy kulinarne ze zbiorów Centralnej Biblioteki Rolniczej. By można było z nich korzystać wydawca zamieścił przeliczenie dawnych miar na obecne. Stąd wiemy, że np. funt to 0,4 kilograma, kwarta to 1 litr, pud to... O, nie. Tę i inne informacje zachowamy tylko dla nabywcy.
Kilkadziesiąt owoców z lasów i pól, które można zebrać i zjeść, albo zebrać, zabrać i przetworzyć, by - w takiej postaci - "służyły rozkoszy podniebienia" (by zacytować kwiecisty styl pewnego mistrza kuchni). Okazji do wspomnianej rozkoszy mnóstwo, bo w książce kilkadziesiąt przepisów na ciasta, ciasteczka, soki, galaretki, nalewki, dżemy, herbatki, wywary, kisiele, makarony, knedle, naleśniki, sałatki, zupy, przeciery, susze, syropy,... . W książce są też opisane owoce trujące, ale sposoby na ich zastosowanie czy podanie musi czytelnik znaleźć już we własnym zakresie.
Solidna, profesjonalna, książka o ziołach, która zawiera wyjątkowe rozdziały, bo oprócz informacji o zbieraniu i zastosowaniu ziół (leczniczym, kosmetycznym, kulinarnym) omawia również ich uprawę.
Tytuł w zasadzie mówi wszystko - książka dla tych, którzy wolą mieć w ogródku to, po co inni muszą włóczyć się po łąkach, polach, lasach i ugorach. Jak zaplanować ogródek, jak przygotować podłoże, jak siać i sadzić, jak pielęgnować, jak chronić przed szkodnikami, jak rozmnażać, jak zbierać,... .Uwaga! Książka z 1986 roku, więc zgodna ze stanem prawnym (w zasadzie bezprawnym) gasnącego PRL-u. Według prawa obecnie obowiązującego uprawa niektórych "ziół" może być ryzykowna - jeśli mielibyśmy się przejmować "europejskimi uregulowaniami". Jakie to zioła? Cóż, niech to pozostanie intrygującą zagadką, a - po drugie - licho wie, co strzeli jutro do "najjaśniejszych głów europejskich". Może jutro przyjdzie kolej na "unormowanie dostępu" do zwykłej mięty? Może po opracowaniu normy na krzywiznę banana i zakazaniu zbierania kilku pospolitych chwastów przyjdzie pora na zakazanie wszystkiego co rośnie poza kontrolą "urzędników z Brukseli"? A zatem: do dzieła! Uprawiajmy co się da (i póki się da). Niech zakwitną "ziołami" ogródki, a nawet balkony, tarasy i parapety! Do dzieła - zioło wzywa!
Poradnik dla amatorów, a nie podręcznik dla profesjonalistów. Uczy jak i kiedy zbierać zioła, jak je suszyć i przechowywać, a także jak je wykorzystywać w kuchni, w apteczce domowej oraz do zabiegów kosmetycznych.
Docent doktor habilitowany Kazimierz Mynett napisał książkę "Kwiaty z mojego ogródka", ale oczywiście nie chodzi o ogródek Pana Docenta, ale o ogródek - a nawet ogródki - czytelników (bo nie jednego czytelnika) poradnika. A poradnik jest solidny i rzetelny. Kopalnia wiedzy oraz porad praktycznych, czyli rzecz niezbędna dla każdego miłośnika upraw przydomowych służących zaspokojeniu zmysłu estetycznego. Książka bowiem poświęcona jest głównie uprawie roślin ozdobnych. Publikacja niemal doskonała, bo i rzeczowa i praktyczna, więc nic dziwnego, że nosi ślady używania.
Pliki cookies i pokrewne im technologie umożliwiają poprawne działanie strony i pomagają nam dostosować ofertę do Twoich potrzeb. Możesz zaakceptować wykorzystanie przez nas wszystkich tych plików i przejść do sklepu lub dostosować użycie plików do swoich preferencji, wybierając opcję "Dostosuj zgody".
W tym miejscu możesz określić swoje preferencje w zakresie wykorzystywania przez nas plików cookies.
Te pliki są niezbędne do działania naszej strony internetowej, dlatego też nie możesz ich wyłączyć.
Te pliki umożliwiają Ci korzystanie z pozostałych funkcji strony internetowej (innych niż niezbędne do jej działania). Ich włączenie da Ci dostęp do pełnej funkcjonalności strony.
Te pliki pozwalają nam na dokonanie analiz dotyczących naszego sklepu internetowego, co może przyczynić się do jego lepszego funkcjonowania i dostosowania do potrzeb Użytkowników.
Te pliki wykorzystywane są przez dostawcę oprogramowania, w ramach którego działa nasz sklep. Nie są one łączone z innymi danymi wprowadzanymi przez Ciebie w sklepie. Celem zbierania tych plików jest dokonywanie analiz, które przyczynią się do rozwoju oprogramowania. Więcej na ten temat przeczytasz w Polityce plików cookies Shoper.
Dzięki tym plikom możemy prowadzić działania marketingowe.