Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.
Okręt miał być dumą Szwecji, więc nosił imię jej królów. Miał być największy i najgroźniejszy i miał pognębić znienawidzoną Polskę. Pycha zawsze kroczy przed upadkiem, przeto nic dziwnego, że ten pozłacany, pompatyczny kolos zakończył swoją służbę zaraz po wodowaniu, nie opuściwszy w zasadzie portu. Przy okazji zatonęło kilkudziesięciu zwykłych marynarzy - jak zawsze za błędy i głupotę oświeconych zapłacili tylko zwykli ludzie. Szwedzka XVII-wieczna agresywna pycha skojarzona ze szwedzką tandetą zaowocowała jedną z największych katastrof morskich. A, że nikt nie lubi się przyznawać do błędów, przeto rozpowszechniano pogłoskę o polskim sabotażu (cóż, jak głosi inne powiedzenie: jak Bóg chce kogoś ukarać, to mu rozum odbiera). Historia przedziwnie się powtarza: wszak to pycha pogrzebała Titanica, a szwedzka tandeta, dzięki znanemu koncernowi zajmującemu się wyposażeniem mieszkań i biur, zalewa Polskę...
Płyta z muzyką graną na Titanic'u, wykonywaną w sposób, w jaki grali ją muzycy, którzy stracili życie w katastrofie. Zespół I Salonisti wystąpił w filmie Cameron'a. Scena, gdy na idącym na dno transatlantyku, pośród rozgrywającej się na pokładzie tragedii, rozbrzmiewa "Być bliżej Ciebie chcę" została uznana przez miłośników filmu za jedną z najbardziej wzruszających i przejmujących scen kina. Zespół I Salonisti gra muzykę "salonową", "ogrodową" z przełomu XIX i XX wieku. Beztroski repertuar zmieniał się - przez koszmar katastrofy - w muzykę niemal elegijną.
Model długości prawie 70 cm. Zestaw doskonale nadaje się do różnych "tuningów": modelarze w internecie chwalą się bardzo ładnymi modelami "nocnymi", tj. z oświetleniem, a nawet wersjami pływającymi, sterowanymi przez radio. Jednak i bez takich modyfikacji model po pomalowaniu i sklejeniu prezentuje się bardzo interesująco.
SS Normandie. Wspaniały statek, cud techniki, luksus i piękno. Duma Francji. Imponujący projekt - obejmował również inwestycje morskie i w infrastrukturę portową. Zdobywca "Błękitnej Wstęgi Atlantyku". I kolejny liniowiec pasażerski, którego przeznaczeniem był tragiczny koniec. Pozostała legenda wielkości i tajemnica związana z katastrofą, a teraz można zrobić piękny model.
Wszystko, albo prawie wszystko, co trzeba wiedzieć o niemieckich (niemieckich, a nie nazistowskich, choć budowali je i pływali na nich również naziści) pancernikach kieszonkowych III Rzeszy. Część trzecia opracowania: dane, opisy, zdjęcia, plany, wykresy, przekroje, tablice.
Zbudowano w tym samym czasie trzy bliźniacze liniowce. Nazwano je: Olympic, Titanic i Gigantic. Czy trzeba lepszego dowodu, że pycha poprzedza upadek? Zawsze. Tylko chciwość nie pozwala tego dostrzec, a próżność zrozumieć.
Zatopione statki, okręty i ich skarby. Tajemnice, przygoda i... ciągły spór o prawo do zakłócania spokoju tych, którzy spoczęli na dnie - wszak to jedyne cmentarze, które oficjalnie można wykorzystywać jako źródło dochodów, zysków.
Friedrich Der Grosse niczego wielkiego nie dokonał. Zatopiony przez załogę w 1919 roku został wydobyty w 1937 roku i został pocięty na złom (złom wart był 130 000 funtów). Złom z wydobywanych wraków służył do produkcji stali, z której robiono sprzęt medyczny, bo stal leżąca od tak dawna w morzu nie jest... radioaktywna. Jakby powiedział Szwejk: i po to trzeba było zabić Ferdynanda, po to trzeba było robić całą wojnę, po to Niemcy musiały wziąć sławetne lanie, żeby można było wreszcie zrobić kleszcze do wyrywania zębów...
Niemiecki pancernik "Bismarck": legendarny i smutny przykład niemieckiej pychy i buty. Lata budowy, usuwania usterek, szkolenia załogi. 19 maja 1941 roku wypływa z Gdyni w dziewiczy rejs, a już 27 maja podziurawiony jak sito idzie na dno. Niemiecki sen o panowaniu na Atlantyku trwał bardzo krótko: w zasadzie tydzień. Z 2221 marynarzy uratowało się 115 rozbitków i czarny kot, który przeżył zatopienie "Bismarcka". Kot przeżył też zatopienie dwóch angielskich okrętów (niszczyciela "Cossack" i lotniskowca "Ark Royal"), których załogi przygarnęły "maskotkę z Bismarcka". Uznano wreszcie, że kot przynosi pecha, więc wysadzono go na ląd i... opiekowano się nim, aż spokojnie zdechł ze starości w Belfaście, w 1955 roku. Morskie opowieści...
Jatki na morzach i oceanach na dwa tomy rozpisane: w pierwszym wiek żagla, w drugim wiek pary. Niestety, autor nie zdążył opowiedzieć jakie osiągnięcia w posyłaniu na dno statków i okrętów (oraz rzecz jasna ich załóg) miał wiek silnika spalinowego i wiek atomu. Ale nic straconego: może ktoś, kiedyś, podejmie dzieło zaczęte przez profesora Wieczorkiewicza? Jeśli przeżyjemy...
Piękna i ciekawa książka, pięknie zilustrowana - obraz ciekawych czasów. Obraz czasów, w których mężczyźni chcieli walczyć i walczyli. I choć trup padał gęsto, a krew lała się obficie (osoby wrażliwe mogą być wstrząśnięte wieloma opisami) to w Europie przybywało ludzi. Bo kobiety chciały rodzić. Europa eksplodowała "wolą życia". Życie nie ograniczało się bowiem do doraźnej doczesności. "Mroki średniowiecza" służyły Europie - ludzie chcieli żyć. W XXI wieku, wieku oblanym oświeconym dobrobytem materialnym, mężczyźni nie chcą walczyć, kobiety nie chcą rodzić, dzieci jest coraz mniej, depresja staje się chorobą społeczną, a kultura islamska zalewa Europę. Europa unicestwia sama siebie. Ludzie nie chcą żyć. A przecież mają tak dobrze! Każdy ma telefon, w szkołach uczy się masturbacji, narkotyzowanie staje się zalecanym sposobem aktywności duchowej, można wziąć ślub z kim się chce, nawet z rzeczą, na każdym rogu supermarket... I - co najważniejsze - tylu wypasionych eurokratów czuwa nad jedynie słusznym kursem Europy. No, nic innego, tylko czysty "paradis". To dlaczego jest tak źle, skoro jest tak dobrze?! Jak zauważył pewien zoolog zaprzyjaźniony z Antykwariatem: podobnie dzieje się ze zwierzętami w ZOO - nie chcą się rozmnażać. A tak mają dobrze w ZOO, bez tych wszystkich niebezpieczeństw, które groziły im na wolności. Tam, mimo zagrożenia, chciały się rozmnażać i walczyły o swoje życie. W ZOO nie muszą nic, więc nie chcą się też rozmnażać. Po co żyć, jak nie ma o co walczyć? Bo czy jedynym polem walki może być lepsze miejsce przy korycie? Tak zachowują się zwierzęta w niewoli. Nie chcą żyć. Ciekawe pytanie zatem: w jakiej niewoli żyje XXI-wieczny Europejczyk?
Potoczna wiedza naucza, że skoro ktoś zajmuje jakieś wyższe stanowisko, że skoro wspiął się w strukturze społecznej, że skoro ktoś został wybrany na ważną funkcję, to znaczy, że jest lepszy, mądrzejszy i sprawniejszy od bliźnich, od podwładnych, od obywateli, od pracowników, od wyborców... Mądrość powiada natomiast, że ilość głupców w każdej grupie jest mniej więcej stała, a w grupach zamkniętych (np. wojsko) głupców jest nawet nadreprezentacja i głupota bywa często decydującą "kwalifikacją" do awansu. Prawdziwa rozpacz i ból istnienia: idioci na świecznikach. Bo jeśli ktoś jest kretynem prywatnie - Bóg z nim. Ale jeśli ograniczony cymbał zostanie dowódcą i pośle tysiące na absurdalną śmierć? Albo jeśli umundurowany półgłówek ma wpływ na działanie całego państwa? Autorytet biorący się tylko z pełnionej funkcji, z zajmowanego stanowiska, nie jest żadnym autorytetem, o czym zapominają siewcy wiedzy potocznej (cóż, dziennikarzy również dotyczy prawo nadreprezentacji). Jednym słowem książka dla ludzi o silnych nerwach. Oto celebryci (w mundurach) w działaniu. Celebryci cywilni tylko pozornie są mniej groźni - w wojsku idiotyzm rodzi niemal natychmiastową klęskę. Katastrofa spowodowana przez cywila-celebrytę może być nawet bardziej bolesna, niestety, jej rozciągnięcie w czasie zdejmuje z wielu celebryckich zakutych łbów wszelką odpowiedzialność. W wojsku wszystko jest raz dwa: głupota rodzi klęskę niemal natychmiast, a to oznacza również natychmiastowy ból i cierpienie. W cywilu zawsze można liczyć na "sąd historii", czyli na brak sankcji w życiu doczesnym.
"Piętnastu chłopów na Umrzyka Skrzyni, Jo-ho-ho! i butelka rumu..." - jednym słowem wszystko, czego potrzebuje młody czytelnik (lektura szkolna dla klasy szóstej).
Książka historyczna, a nie romantyczne bajki o piratach, zatem smutny, czasem przerażający, czasem wstrząsający zapis walk, nawet wojen, zbrodni i okrucieństw popełnianych na morzach i oceanach, a także na lądach - bliższych i dalszych wybrzeżach, od starożytności po wiek XIX. Zbrodniarze i rabusie, a wśród nich nie mniej bezwzględne i groźne kobiety. Zamiast uroczych i pełnych fantazji "morskich opowieści" o niepokornych opryszkach morskich, poznajemy historię zbrodni i patologii. Autor odtwarza historię morskich bandytów oraz opisuje ich świat, jego obyczajowość, zasady organizacji i sposób życia tej wyjątkowej grupy społecznej, a także rekonstruuje system wartości i "kodeks" prawa pirackiego. Temat kusi i ciekawi, relacja wciąga, obraz - jak obraz każdej zbrodni - przeraża.
Okręt legenda, którego burzliwa historia jest jeszcze jednym dowodem na to, że - jeśli pojawi się nadzieja na zarobek - ważniejsze od człowieka mogą być nawet jakieś sadzonki. Drzewko musi pić, bo zdechnie, a marynarz nie musi, bo... drzewko zdechnie.
Pliki cookies i pokrewne im technologie umożliwiają poprawne działanie strony i pomagają nam dostosować ofertę do Twoich potrzeb. Możesz zaakceptować wykorzystanie przez nas wszystkich tych plików i przejść do sklepu lub dostosować użycie plików do swoich preferencji, wybierając opcję "Dostosuj zgody".
W tym miejscu możesz określić swoje preferencje w zakresie wykorzystywania przez nas plików cookies.
Te pliki są niezbędne do działania naszej strony internetowej, dlatego też nie możesz ich wyłączyć.
Te pliki umożliwiają Ci korzystanie z pozostałych funkcji strony internetowej (innych niż niezbędne do jej działania). Ich włączenie da Ci dostęp do pełnej funkcjonalności strony.
Te pliki pozwalają nam na dokonanie analiz dotyczących naszego sklepu internetowego, co może przyczynić się do jego lepszego funkcjonowania i dostosowania do potrzeb Użytkowników.
Te pliki wykorzystywane są przez dostawcę oprogramowania, w ramach którego działa nasz sklep. Nie są one łączone z innymi danymi wprowadzanymi przez Ciebie w sklepie. Celem zbierania tych plików jest dokonywanie analiz, które przyczynią się do rozwoju oprogramowania. Więcej na ten temat przeczytasz w Polityce plików cookies Shoper.
Dzięki tym plikom możemy prowadzić działania marketingowe.