Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.
Latający Cyrk Monty Pythona, Tylko słowa. Tom 1. Tłumaczenie Elżbieta Gałązka-Salamon.
Scenariusze (nieocenzurowane) 23 pierwszych odcinków. Książkę kończą przypisy, które - oprócz różnych informacji historycznych czy personalnych - zawierają także wyjaśnienia wielu kwestii w zasadzie nieprzetłumaczalnych. Ciekawe uzupełnienie nagranych programów telewizyjnych.
Wydawnictwo RM, Warszawa 2004. Stron 350. Okładka miękka. Stan dobry.
W książce dramaty (Ubu Król, czyli Polacy; Ubu Skowany; Ubu Rogacz; Z Ubu na Montmartrze), teksty o tatrze (9 tekstów) oraz rzeczy z almanachów (w tym m.in. Kalendarz Ojca Ubu, Ubu w koloniach). W zasadzie wszystko, co studiujący i praktykujący patafizykę przeczytać i posiadać powinien.
Sługa i pan. Tylko kto naprawdę jest sługą, a kto panem? Sam pan uważa, że sługa nie jest sługą... Zagadka: dlaczego "piewcy rozumu", "głosiciele braterstwa wszystkich ludzi" i "kapłani wolności" z taką rozkoszą i bezwstydnym lizusostwem zabiegali o łaskawość Katarzyny II? Diderot, Wolter, ... . Francuska choroba...
Narodziny literatury sensacyjnej i fantastyki jako samodzielnej odnogi literatury pięknej. Niemiec, co Polkę miał za żonę i serce Polsce przychylne. W tomie siedem "opowieści Hoffmanna": 'Złoty garnek', 'Ordynacja', 'Ślub', 'Historia o Dziadku do Orzechów i o królu myszy', 'Wybór narzeczonej', 'Panna de Scudery', 'Narożne okno'.
Eric Gurney, Jak żyć z wyrachowanym kotem. Obowiązkowa lektura (i obowiązkowe oglądanie, gdyż książeczka, oprócz tekstu, ma moc zabawnych rysunków) dla wszystkich, którzy lubią koty. Dla tych, którzy kotów nie lubią lektura tym bardziej konieczna.
Zabita dechami prowincja i jej prostactwo duchowe, moralne i intelektualne oraz przybysz "ze świata", który bez skrupułów, doskonale manipulując skrywanymi pragnieniami i lękami prowincjuszy, wykorzystuje ich zagubienie, bezradność życiową i otępienie dla własnych, niemoralnych korzyści. Coś, jakby amerykański 'remake' "Rewizora", ale bardzo caldwellowski, więc oczywiście w roli zakompleksionej prowincji autor obsadził południe Stanów, pokazane w sposób, który wyjaśnia, dlaczego autor był pupilkiem i pieszczoszkiem ZSRR i krajów "realnego socjalizmu".
Czysty absurd i patafizyka. A konkretnie: Kubuś, czyli uległość, Morderca nie do wynajęcia, Nosorożec, Król umiera, czyli ceremonie oraz Szaleństwo we dwoje.
Wydanie ze smakiem archaizowane, czemu subtelnie pomogło wykorzystanie drzeworytów Augustino de Zani z włoskiego wydania Dekameronu z Wenecji z 1518 roku. Jak mówił Chlestakow: rzecz tak pyszna, "że człowiek formalnie z rozkoszy własne ręce całuje!".
Słynny ksiądz i słynny czerwony wójt. Świat dorosłych, sprawy dorosłych, książka dla dorosłych. A mimo to znalazła się na liście książek polecanych w akcji Cała Polska czyta dzieciom. Są książki, które można czytać przez całe życie - takie książki tygrysy lubią najbardziej.
Jak wyjaśnia autor "myśli rozbrykane" to "bezładny zgiełk", czyli, jednym słowem, "greguerias". I dodaje: "gregueria = humor + metafora". Próbka: "Nie ma co udawać, że nie rozumiemy. Kolce róż zrobione są po to, aby się ukłuł człowiek".
Jaroslav Hasek w "naukowym opracowaniu" przedstawia historię Partii Umiarkowanego Postępu (W Granicach Prawa). Użyliśmy cudzysłowu, bowiem naukowe opracowanie Haska w sposób zasadniczy wyróżnia się na tle standardowych prac opisujących historie partii (jakiejkolwiek). Po pierwsze dziełko jest niewątpliwie sprawozdaniem ze zdarzeń i faktów w zasadzie rzeczywistych, co - w porównaniu z pracami historyków socjalistycznych (sowieckich, faszystowskich, zielonych, jakich tam jeszcze) jest już wyjątkowe. Po drugie charakter owych historycznych momentów, ich dobór oraz przedstawienie jest niezłą zabawą (rzecz jasna dla miłośników autora, bo dla jego przeciwników jest odrażającym lub pustym szyderstwem). Zanim na arenę dziejów wkroczył Dobry Wojak Szwejk mógł te dzieje zmienić umiarkowany postęp (oczywiście w granicach prawa!), wykuwany przez Haska i jego kompanów głównie w lokalach gastronomicznych. Czeskie opary absurdu.
Wiele niepublikowanych dotychczas, zarówno wojennych jak i przedwojennych, historii z życia Szwejka oraz inne opowiadania, w których Szwejk osobiście się nie pojawia, a mimo to dostarczają miłośnikom pisarza dużo uciechy. A wszystko zgrabnie ilustrowane przez Stanisława Kluskę.
Jerome Klapka Jerome, czyli Jerome K. Jerome (już to jest w jakiś sposób zabawne, choć należy wątpić, czy dla Anglików). Trzech panów tym razem na rowerach, a nie w łódce, podróżuje po Niemczech, a nie po Tamizie i bez psa. Jak autor - przedstawiciel narodu słynnego ze specyficznego poczucia humoru - opisał, na przełomie XIX i XX wieku, kraj słynny z kolei z tego, że jego mieszkańcy pozbawieni są całkowicie poczucia humoru. A, że bilans musi być na zero, nawet w naturze, więc ta cecha ducha niemieckiego, czyli brak zmysłu komicznego, rekompensowana jest przerostem (można to nazwać "kompleksem heglowskim") uwielbienia i czci żywionej dla państwa, jako organizmu regulującego życie we wszystkich aspektach i sferach. Książka zabawna i pouczająca. Wydana w 1900 roku może uważnemu czytelnikowi okazać pewne korzenie przyszłych wojen światowych.
Do czasu tłumaczenia zrobionego przez Macieja Słomczyńskiego było to najbliższe oryginału spolszczenie. Niniejsze wydanie jest powtórzeniem wydania z 1952 roku, łącznie z przedrukowaniem przedmowy. Przedmowa jest tworem Jana Kotta i jest jego wzorcowym bełkotem marksistowsko-leninowskim z czasów stalinowskiego PRL-u. Zestawienie komunistycznej agitki Kotta z bezkompromisowym obrazem ludzkiej głupoty namalowanym przez Swifta robi piorunujące wrażenie i jest mimowolnym dopełnieniem podróży Guliwera (w polszczyźnie obowiązuje pisownia z jednym "l"): oto wycieczka do "krainy... właśnie, jak najlepiej nazwać tę podróż? "Podróż do krainy Genseków"? Może ktoś z Gości Antykwariatu ma lepszy pomysł? Książka nie jest książką dla dzieci, co dodatkowo podkreślają ilustracje J. Grandville'a.
Jak napisał Wydawca na okładce: "One of the Great Novels of the Century". Cóż można więcej dodać? Chyba jeszcze tylko, że książka "with a new preface by the author". Nic dziwnego, że zachwyt i informacja po angielsku - cała książka jest w tym języku.
Bestseler czytany przez gwiazdora. Heller nie napisał w zasadzie niczego innego, a Kondrat wszystko czyta tak samo, ale w tym wypadku oba talenty współgrają.
Wydanie z oryginalnymi ilustracjami. Zabójczy humor angielski. Przynajmniej dla Roberta Seymour'a, pierwszego ilustratora, który zastrzelił się, doprowadzony do rozstroju nerwowego przy tworzeniu powieści.
PIW miał KIK. W tłumaczeniu: Państwowy Instytut Wydawniczy miał Klub Interesującej Książki. Były więc książki dla klubowiczów (ha! w PRL-u też były kluby!) i dla pozostałych. To znaczy, że dla nie-klubowiczów, niezrzeszonych, wydawano nieinteresujące książki. Vonnegut się załapał.
Jeszcze jedno wydanie, tym razem kieszonkowe - dla wszystkich, którzy zanurzeni w codziennym absurdzie pragną także w wolnych chwilach (autobus, metro, poczekalnia w przychodni,...) zidiociały real wzbogacić absurdem literackim. ITD.
"To, że niektórzy z nas potrafią czytać i pisać, i liznęli trochę matematyki, nie oznacza jeszcze, że zasługujemy na to, by podbić Wszechświat." - konkluzja.
Kurt Vonnegut, Kocia kołyska, czyli "antyutopia", jak napisał pewien krytyk. Jeśli "utopia" oznacza fikcję, to "antyutopia" nie oznacza - jak można by sądzić - najczystszej realności, tylko fikcję, w której rządzi bezsens i pesymizm. Miłej lektury!
Kurt Vonnegut opisuje losy fanatycznego propagandzisty hitlerowskiego, ale - jak to u Vonneguta - nic nie jest takim, jakie się wydaje, więc i niezwykle efektywny budowniczy niemieckiego socjalizmu narodowego okazuje się amerykańskim agentem. I, żeby było jeszcze bardziej absurdalnie, po wojnie pozostawiony sam sobie jest sądzony za zbrodnie faszystowskie. Język i igraszki intelektualne autora doskonale zostały przekazane w tłumaczeniu. "W bezsensie siła" - zdanie ze "Śniadania mistrzów" może być chyba najkrótszym streszczeniem pisarstwa Vonneguta.
Kurt Vonnegut, Jr, czyli chaos, absurd, bezsens. Żadnej nadziei. Żadnej dobrej wiadomości. Błyskotliwie i przewrotnie. Krótko i szybko. Nic świętego (i nikogo świętego), kpina, drwina, szyderstwo, ironia ("czyli przekąs"). Jeśli ktoś sądzi, że brakuje mu tego na co dzień, oto okazja, by uzupełnić zapasy. Ale skoro wszystko jest bez sensu, to po co o tym jeszcze pisać i czytać? Albo: skąd przekonanie, że w bezsensownym świecie, gdzie wszystko jest snem szaleńca, akurat pisanie Vonneguta skrywa jakąś racjonalność? Albo: jeśli tęsknotą serca jest dobro, prawda, piękno, miłość to jak może to spełnić Vonnegut? Może, by się odnaleźć, trzeba się jednak najpierw zgubić? By uwierzyć w sens, trzeba najpierw zwątpić? "By wygrać trzeba walczyć" - nie ma zwycięstwa bez walki, jak uczy wschodnia sztuka wojny (mamy tę książkę).
Zbór esejów, które są - jak zapowiada wydawca - "rzadką okazją by posłuchać pisarza mówiącego własnym głosem o swoim życiu". Polski czytelnik zawdzięcza tę rzadką okazję niemieckim drukarzom.
Przekład niezmordowanego Roberta Stillera, który teksty obu spolszczeń również opracował. O jakości pracy tłumacza można próbować wyrobić sobie własne zdanie, bowiem obie książki są zestawieniem tekstu oryginalnego (strony parzyste) z jego polską wersją (strony nieparzyste). Całość ozdobiona klasycznymi ilustracjami Johna Tenniela. Rzecz wyjątkowa.
Jeszcze jedno tłumaczenie, jeszcze jedna próba spolszczenia opowieści, która, choć jest o małej dziewczynce, to raczej nie jest opowieścią dla dzieci. I tak, jak tłumaczeń było i jeszcze może być wiele, to w zasadzie ilustracje są jedne: Johna Tenniela. Klasyczne i najbardziej związane ze snem Lewisa Carrolla. "Kanoniczne" rysunki, które tworzone były pod (uciążliwym) nadzorem Charlesa Lutwidge'a Dodgsona - tak naprawdę nazywał się autor. Ciekawe, jak mało osób jest w stanie podać prawdziwe nazwisko skryte pod pseudonimem literackim (autor zresztą ukrył się również w powieści: wystąpił jako "Gołąb", albo "Dodo" - zależy do tłumaczenia).
Specjalne wydanie oprawione w płótno, w wyjątkowej oprawie graficznej. Ta książka, wydana pierwotnie przez Mlade Lata w Bratysławie w 1981 roku, zdobyła nagrody za opracowanie graficzne i ilustracje (Bratysława 1983, Lipsk 1983, Barcelona 1984).
Jak sobie Mark Twain wyobraża średniowiecze (a dokładnie "średniowieczny" dwór króla Artura)? A jak sobie Mark Twain wyobraża amerykański XIX wiek? Potoczne wyobrażenia, mity, uprzedzenia i schematy dotyczące historii (bo skąd autor miał mieć wiedzę?) jako tworzywo do uciesznej (z założenia) powieści. Bo to przecież kupa śmiechu, kiedy zestawi się ciemnych nie-amerykanów z bystrymi (z przyrodzenia) Amerykanami. A jeśli jeszcze dodatkowo ciemnota nie-amerykanów jest ciemnotą najciemniejszą, bo "średniowieczną", a bystrość Amerykanów jest bystrością najbystrzejszą, bo XIX wieczną, to już doprawdy nie pozostaje nic innego, tylko boki zrywać. Jak mówił Muller z "Ziemi obiecanej": "zapłaciłem, to się bawię".
Jeszcze jedna książka (tym razem bardzo mała i bardzo znana) o Szatanie i jego wizji świata. Oczywiście szydercza i ironiczna. A czego można się spodziewać po czystej inteligencji, która wielbi samą siebie i nie chce nikomu służyć?
Diabeł u Homo Sovieticus. Już początek jest obiecujący: "Butelkę mineralnej - poprosił Berlioz. Mineralnej nie ma - odpowiedziała kobieta z budki i z niejasnych powodów obraziła się". Ustrój obrażonych ludzi i jego zasada nr 1, czyli szatański zastępnik: zamiast dziękować cały czas i ufać całkowicie ludzie sowieccy nie "dziękują cały czas" i nie proszą o nic "najwyższej instancji". To co pozostaje? Obrazić się. Wiosna w Moskwie z szaleństwami siły nieczystej (która czytelników bawi) i tołstojowska opowieść o Poncjuszu, całkowicie dowolna fantazja na temat Ewangelii (którą, jak pokazały badania, powszechnie się omija, choć wstyd się do tego przyznać) i która nie spłonęła, bo była w rękopisie. Pan kłamstwa oczywiście oszukuje: rękopisy płoną, a "siła zła" żadnego "dobra nie czyni". Przekonać, że zło jest dobrem - cały czas to samo zwodzenie, od zarania, od rajskich początków...
Mamy książkę o folwarku, w którym zwierzęta uczłowieczają się zastępując ludzi, a to książka, w której uczłowiecza się psa przez zabieg chirurgiczny. Gdyby nie komunizm, czytelnicy nie mieliby szansy doświadczyć tych, przygnębiających w istocie, eksperymentów biologiczno-literackich.
Autor to "jeden z największych oryginałów, jaki chodził po ziemi" - jak przedstawiała go autorka wstępu i tłumaczka. Czy taka opinia z 1962 roku ma jakieś znaczenie dzisiaj, w czasach "umasowienia oryginalności"? Obyczaje się zmieniły, a jak upływ czasu zniosła literatura?
Prawie 50 opowiadań, niektóre bardzo krótkie - parę zdań. I w każdym opowiadaniu autor stara się opowiedzieć coś makabrycznego, lub przynajmniej próbuje zaskoczyć czarnym humorem. Jako gratis dołączamy do książki autentyk z czasów prawdziwie makabrycznych - dowód sprzedaży (jest zdjęcie) niniejszej książki za 130 zł z 1985 roku!
Delirium w stroju poematu, samogon intelektualny. Rosja jak nie we krwi, to w wódce skąpana. Taki los... . I książka jak wódka: jedni łykają bez mrugnięcia okiem i oblizują się z uciechy, innych odrzuca.
Słynna książka w wyjątkowej interpretacji. Nagranie według adaptacji Polskiego Radia. Jednym słowem najpierw Polskie Radio "przystosowało" tekst powieści, a następnie jej wydawca poddał ją jeszcze "twórczej modyfikacji". Nic w tym dziwnego - wydawca nie byłby sobą, jakby tego nie zrobił. Ostatecznie wie najlepiej, że są "równiejsi".
Cztery opowieści z czterech pokoi hotelowych, a każdą wyreżyserował kto inny (Allison Anders, Alexandre Rockwell, Robert Rodriguez, Quentin Tarantino). W dawnym kinie jeden film robił jeden reżyser, chyba, że to byli Ewa i Czesław Petelscy. Ale oni byli z tradycji ideologicznej zbudowanej na przesłance, że ilość przechodzi w jakość. A na czym opierali swoje nadzieje twórcy tego filmu?
Wkurzający desant z Monty Python'a. Drażnienie zaczyna się już od pudełka, które otwiera się odwrotnie. Film dla wszystkich, którym na co dzień brakuje powodów do zdenerwowania, czyli dla wszystkich szczęśliwych, spokojnych i zrelaksowanych obywateli. I co my zrobimy - jest tylko jedna kaseta. Bardzo to wkurzające...
Kolejna parodia słynnych filmów grozy - jak pisze wydawca: "10 największych hitów w jednym". David Zucker, specjalista od tego typu komedii i jego ulubieni aktorzy: Leslie Nielsen, Charlie Sheen, Pamela Anderson.
Szyderstwo idealne, bo dotyka każdego (z wyjątkiem autorów rzecz jasna). Dwadzieścia pięć coraz bardziej niepoprawnych politycznie, ale skocznych i melodyjnych przebojów z programów i z filmów Monty Python'a.
Pliki cookies i pokrewne im technologie umożliwiają poprawne działanie strony i pomagają nam dostosować ofertę do Twoich potrzeb. Możesz zaakceptować wykorzystanie przez nas wszystkich tych plików i przejść do sklepu lub dostosować użycie plików do swoich preferencji, wybierając opcję "Dostosuj zgody".
W tym miejscu możesz określić swoje preferencje w zakresie wykorzystywania przez nas plików cookies.
Te pliki są niezbędne do działania naszej strony internetowej, dlatego też nie możesz ich wyłączyć.
Te pliki umożliwiają Ci korzystanie z pozostałych funkcji strony internetowej (innych niż niezbędne do jej działania). Ich włączenie da Ci dostęp do pełnej funkcjonalności strony.
Te pliki pozwalają nam na dokonanie analiz dotyczących naszego sklepu internetowego, co może przyczynić się do jego lepszego funkcjonowania i dostosowania do potrzeb Użytkowników.
Te pliki wykorzystywane są przez dostawcę oprogramowania, w ramach którego działa nasz sklep. Nie są one łączone z innymi danymi wprowadzanymi przez Ciebie w sklepie. Celem zbierania tych plików jest dokonywanie analiz, które przyczynią się do rozwoju oprogramowania. Więcej na ten temat przeczytasz w Polityce plików cookies Shoper.
Dzięki tym plikom możemy prowadzić działania marketingowe.