Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.
Samolot, który, mimo ciekawej i eksperymentalnej konstrukcji, nie wszedł do liniowej służby w Luftwaffe, pomógł natomiast Sowietom i Japończykom opracować ich myśliwce.
"Żelazna Anna". Producent zawarł w pudełku części umożliwiające budowę modelu w dwóch wersjach: albo jako samolot sanitarny z Polski z 1939 roku, albo jako samolot transportowy (na płozach) ze Związku Sowieckiego z 1943 roku. Oczywiście każdy modelarz może z zamieszczonych części zbudować jeszcze inną, przez siebie wybraną, wersję. Było ich przecież tak dużo!
Niemiecki "Otwieracz do konserw", czyli silnie opancerzony samolot wsparcia wojsk lądowych, którego głównym przeznaczeniem było niszczenie sowieckich czołgów. Możliwe do wykonania dwie wersje: B2 (bez działka przeciwpancernego BK 7,5 mm) i B3 (z działkiem).
Niemiecki transatlantycki samolot pasażerski z lat 30-tych, który w czasie II wojny okazał swoje prawdziwe, wojskowe przeznaczenie. Dokładny model samolotu w wersji rozpoznawczo-bombowej z 1943 roku.
Niemiecki samolot, który nie potrzebował lotniska: na start i lądowanie wystarczało kilkadziesiąt metrów odpowiedniej drogi, łąki, pola. Jego legendę zbudowała m. in. akcja komandosów Skorzenego porwania Mussoliniego. Uwaga! Model wyjątkowy, bo na pudełku oraz w zestawie kalkomanii są swastyki. A jeśli ktoś nie chce robić niemieckiego, hitlerowskiego samolotu, może zbudować model samolotu używanego przez PRL-owskie lotnictwo, bo kalkomania zawiera również biało-czerwone szachownice.
Chyba wszystko, co można wiedzieć o tym niezwykłym samolocie (i jego licznych wersjach). Monografia niemal idealna: opracowanie historyczne i techniczne. Niezliczone zdjęcia (nawet najdrobniejszych szczegółów), schematy, plany, kolorowe tablice. Doskonała jakość edytorska.
Precyzyjny model (makieta silnika z detalami) z elementami fototrawionymi w zestawie, ale kalkomania bez swastyki. Orwellowskie groby pamięci w praktyce. Nie jest ważne, jaka była prawda, ważne jest, by obecna linia polityczna propagandy niemieckiej obejmowała również cenzurę wyglądu... zabawek wyprodukowanych w Hong Kongu. Ciekawe, czy model jest równie wierny oryginałowi z przeszłości, jak jego kamuflaż? Już nie można się w tym połapać: jeśli samolot ze swastyką jest "nazistowski", a bez swastyki "niemiecki", to na jakich samolotach latali "Naziści", a na jakich "Niemcy"? Aha, ci na swoich i ci na swoich... czyli w pudełku samolot niemiecki. Ale w czasie wojny latały tylko "nazistowskie", bo ze swastyką. Czyli gdzie latał samolot, którego model można zrobić z zestawu? Jest koncepcja, że to był niemiecki samolot (bo bez swastyki) i on walczył z samolotami "nazistowskimi", tymi ze swastyką. A na pudełku jest pokazany niemiecki samolot, który ściga samolot "nazistowski" (nie pokazany na pudełku), bo chce pomścić strącony bombowiec amerykański (pokazany na pudełku), bo niemieccy lotnicy wyzwalali Berlin razem z amerykańskimi spod okupacji "nazistowskiej". No, wreszcie wszystko jasne. Wagony z napisem "Nur Fur Deutsche" też były po to, by dobrzy Niemcy mieli gdzie chronić słabsze rasy przed "Nazistami"... W ogóle, gdyby nie Niemcy, to nie wiadomo jak by się potoczyła wojna z "Nazistami". Chwała Bogu, że Niemcy były, są i będą przeciwko "Nazistom". Czego dowodzą pudełka zabawek.
Model z dokładnie i szczegółowo odwzorowanym poszyciem i nitami, z dokładną kabiną, z oddzielnymi slotami, z płozą i z oddzielnym podwoziem startowym, z dwoma wersjami kółka ogonowego, z drabinką i figurką wsiadającego pilota oraz z dwoma wersjami kalkomanii. Ale bez swastyki - zgodnie z niemiecką tradycją fałszowania historii.
Ciekawy model jeszcze ciekawszego "statku powietrznego". Samolot, a tak naprawdę dwuosobowy szybowiec, był zaprojektowany i przeznaczony do treningów załóg Me 163 - przede wszystkim do treningów lądowań. W rakietowym, jednoosobowym Me 163 wszystko było niebezpieczne, a lądowanie szczególnie. Źródła podają, że były one przyczyną większości strat Me 163. Me 163S-1 'Habicht', choć pozbawiony silnika, opisywany bywa czasem jako "samolot rakietowy". Jednoosobowy myśliwiec, wyposażony w silnik, był bronią bardzo niebezpieczną, ale głównie dla samych Niemców. Skomplikowana obsługa, eksplodujące paliwo, mały zasięg, krótki lot, trudności ze sterowaniem, złe uzbrojenie i celność,... zaiste, "cudowna broń". Zgodnie z politycznie poprawnymi zasadami zakłamywania historii samolot hitlerowskich Niemiec namalowany na okładce nie ma swastyki. Ciekawe, że modele "ruskich" samolotów mają gwiazdy...
Zabójczy nocny myśliwiec w mistrzowskiej miniaturze: w skład firmowego zestawu wchodzą też 2 "blaszki", czyli elementy fototrawione. Ale za to, co oczywiste - w ramach orwellowskiego zakłamywania historii, nie ma swastyki (ani na pudełku, ani w kalkomanii). Na schemacie malowania miejsce swastyki zaznaczone delikatnym kwadratem. Jeśli prawda wyzwala, to co robi kłamstwo? Niemcy: najpierw doprowadzili do piekła na świecie, a teraz boją się prawdy o szaleństwie, w które wpadli (to byli przecież ci, no, jak im tam, no... a naziści!). Zaiste, godne to i dumne - jak na aryjską rasę nadludzi przystało. Niemiecka godność.
15 samolotów hitlerowskich Niemiec, które, zdaniem autora, były "najbardziej nowoczesne, pionierskie i rewolucyjne". Historia, opisy oraz bardzo dużo materiałów graficznych: zdjęcia, przekroje, malowanie.
Heinkel He-51W, czyli samolot myśliwski, który został, trochę przez przypadek, wodnosamolotem. Przy okazji owoc współpracy z Sowietami, którzy tajnie wspomagali Niemcy w łamaniu ustaleń traktatu wersalskiego. Niemcy i Rosjanie doskonale się rozumieją - wszak ożywia ich ten sam duch agresji i te same sny o potędze.
Model samolotu zestrzelonego nad Londynem 15 września 1940 roku. Samolot tego typu, Dornier Do 17, był też pierwszym samolotem zniszczonym w II wojnie światowej - strącony 1 września przez ppor. Władysława Gnysia ze 121 Eskadry Myśliwskiej.
Bogaty, barwny i szczegółowy obraz najsłynniejszej bitwy powietrznej, mimo, że - rzecz niezwykła współcześnie - całkowicie bez zdjęć. I jeszcze jedno zaskoczenie: napisał Anglik, a mimo to Polacy przedstawieni z sympatią i z szacunkiem. Ba, nawet przytaczana jest opinia, szefa Dowództwa Lotnictwa Myśliwskiego, że wątpliwe jest, czy bez Polaków wynik bitwy byłby ten sam. Niektórzy recenzenci piszą, że dobre i to, chociaż - dodają - jakie to ma znaczenie teraz, po zdradzie wrześniowej i po Jałcie? Ciekawym uzupełnieniem byłby indeks żołnierzy polskich sił powietrznych z krótkimi ich życiorysami - z ich losami po Bitwie. Znowu życie oddane za waszą wolność, nie naszą.
Model z roku 1990 - nie powala jakością, ale na pewno onieśmiela wydrukowaną ceną: 2400 zł! Ciekawe, czy w przyszłości egzemplarze zachowane osiągną taką cenę w antykwariatach...
Model przedstawia samolot, na którym w 1943 roku latał Erich Hartmann - pilot, który z 352-dwoma zestrzeleniami był na pierwszym miejscu pośród asów myśliwskich II wojny światowej (ostatnie zestrzelenie 8 maja 1945 roku).
Jeszcze jeden model tego samego samolotu. Choć wydrukowany w czasach najgorszych dla "Małego Modelarza", to jednak ma bardzo dobry karton, nawet prawie nie stracił białego koloru.
Focke Wulf Ta-183 "Huckebein", czyli Luftwaffe 1946. Niemcy już nie polatali, ale dzięki nim sowieci zbudowali swojego MIGa-15. Bardzo dobry, realistyczny druk części.
Model z najgorszego chyba okresu "Małego Modelarza". Kiepski papier (już pożółkł), niechlujne wydanie (wycinanka wystaje poza okładkę i strony z opisem), opracowanie modelu uproszczone... To wszystko prawda, ale rozum swoje, a serce swoje: to przecież nie jest zwykły model, tylko "Mały Modelarz", więc liczy się jakość kolekcjonerska, a ta jest bez zarzutu.
Słynny samolot w opracowaniu nie mniej słynnego autora Małego Modelarza. Konstrukcja bardzo udana. A model? Cóż, model też... z ery przed-komputerowej.
Pięć modeli w skali 1:100: Dornier J II Wal, Heinkel He 12, Messerschmitt M 20 b 2, Junkers W 33, Rumpler C1/5A2. Skala nietypowa dla modelarzy lotniczych, ale dla modelarzy budujących w tej skali statki i okręty modele samolotów z niniejszego wydawnictwa mogą być ciekawym uzupełnieniem np. dioramy.
Początki GPM-u. Model z kalkomanią/naklejką. Ale bez swastyki na ogonie - cenzura (może autocenzura?) w służbie niemieckiej polityki historycznej. Poprawność polityczna ważniejsza niż prawda (historyczna).
Niszczyciel czołgów z 1943 roku, z frontu wschodniego. GPM zaczynało swoją działalność, więc nie wydrukowało swastyki na ogonie (czy czuli cykora przed cenzurą, czy liczyli na rynek niemiecki - wszystko jedno: dla korzyści doraźnej jeszcze jedna cegiełka w murze odgradzającym od prawdy historycznej).
Czwarty model GPM-u, w zasadzie zabytek. Takie były początki "profesjonalnego" modelarstwa kartonowego. Stempel producenta ma walor sentymentalnego świadectwa czasów pionierskich. Mimo skromnych początków model całkiem udany.
Nowe, komputerowe opracowanie modelu samolotu, który miał działać w zasadzie tylko we współpracy z okrętami. Samoloty były, ale pojawił się problem: mało było okrętów.
Messerschmitt Bf-109 G8, czyli samolot myśliwski, który zmodyfikowano tak, by stał się samolotem rozpoznawczym trudniejszym do zestrzelenia niż Hs 126 czy Fw 189.
Ciotka Ju, jeden z najbardziej znanych samolotów niemieckich. Ale mało kto wie, że był też produkowany we Francji i służył po II wojnie światowej w bohaterskiej armii francuskiej w walkach w Indochinach.
Junkers Ju 88: rekordowy bombowiec z 1936 roku (517 km/h z obciążeniem 2000 kg), który doskonale sprawdził się w czasie wojny również w innych rolach - nawet jako samolot myśliwski (prezentowany model). W tym samym, 1936 roku polska myśl konstrukcyjna poroniła "Żubra" ("LWS-6": podobno "aż" 341 km/h), który nie sprawdził się w żadnej roli, bo nawet jako bombowiec nie był w stanie wystartować z bombami. Choć o dziwo jednak wszedł do służby: do 1942 roku szkolili się na "Żubrach"... niemieccy piloci (!). Przesiadając się na Ju-88 doznawali oczywiście szoku i dlatego przegrali wojnę - taki chytry podstęp sanacyjnego dowództwa: "silni, zwarci i gotowi" (i diablo sprytni).
Jeden z modelarskich standardów: "Wespe" Gunthera Tonne z 1942 roku. Bf 110 (błędnie zwany czasem jako Me 110) produkowany był od 1936 roku. Buńczucznie nazwany "Niszczycielem", okazał się jednak zbyt ciężkim i mało zwrotnym, by służyć do zadań, do jakich został zaprojektowany. Ostatecznie walczył do końca wojny, choć w zasadzie nie sprawdzał się jako dzienny myśliwiec, będąc łatwym celem dla klasycznych samolotów myśliwskich (nawet tak przestarzałych, jak polskie P-11c i P-7a: 12 zestrzeleń we wrześniu 1939 roku).
W epoce wielopłatów z drewna, płótna i sklejki pojawił się metalowy, wolnonośny jednopłat. Niemiecka cudowna broń z końca I wojny światowej. I skończył jak inne, niemieckie cudowne bronie. Taka jest już rola "niemieckich cudownych broni": pojawiają się na koniec wojny, a niemieckie dowództwo nie rozumie - na szczęście - z czym ma do czynienia.
Pliki cookies i pokrewne im technologie umożliwiają poprawne działanie strony i pomagają nam dostosować ofertę do Twoich potrzeb. Możesz zaakceptować wykorzystanie przez nas wszystkich tych plików i przejść do sklepu lub dostosować użycie plików do swoich preferencji, wybierając opcję "Dostosuj zgody".
W tym miejscu możesz określić swoje preferencje w zakresie wykorzystywania przez nas plików cookies.
Te pliki są niezbędne do działania naszej strony internetowej, dlatego też nie możesz ich wyłączyć.
Te pliki umożliwiają Ci korzystanie z pozostałych funkcji strony internetowej (innych niż niezbędne do jej działania). Ich włączenie da Ci dostęp do pełnej funkcjonalności strony.
Te pliki pozwalają nam na dokonanie analiz dotyczących naszego sklepu internetowego, co może przyczynić się do jego lepszego funkcjonowania i dostosowania do potrzeb Użytkowników.
Te pliki wykorzystywane są przez dostawcę oprogramowania, w ramach którego działa nasz sklep. Nie są one łączone z innymi danymi wprowadzanymi przez Ciebie w sklepie. Celem zbierania tych plików jest dokonywanie analiz, które przyczynią się do rozwoju oprogramowania. Więcej na ten temat przeczytasz w Polityce plików cookies Shoper.
Dzięki tym plikom możemy prowadzić działania marketingowe.