- Książki
- Literatura zagraniczna
- Audiobooki
- Literatura polska
- Varsaviana
- Filozofia, socjologia, psychologia, religia...
- Kryminał, sensacja, groza,...
- Obcojęzyczne
- Podręczniki i pomoce naukowe
- Świat i przyroda
- Słowniki i encyklopedie
- Sztuka
- Outlet intelektualisty
- Biznes
- Historia
- Militaria
- Literatura dziecięca i młodzieżowa
- Rozkosze ciała
- Komiksy
- Pocztówki, plakaty
- Płyty winylowe i CD
- Kasety magnetofonowe
- Muzyka DVD
- Filmy
- VHS
- Audio Hi Fi
- Modele, modelarstwo i zabawki
- Elektronika sentymentalna
- Różne sprzęty i zegary
- Grafiki, obrazy, rysunki, numizmaty
- Ręczne hafty i zabawki naturalne
- Zamówienia Specjalne
- Nowości
- Promocje
Andrzej Bobkowski, Z dziennika podróży
Opis
Andrzej Bobkowski, Z dziennika podróży.
Biblioteka Więzi tom 189, Warszawa 2006. Stron 213. Okładka miękka. Książka (jak) nowa.
Produkty powiązane
Andrzej Bobkowski, Ikkos i Sotion oraz inne szkice
Zbiór rozproszonych szkiców publicystycznych oraz varia literackie drukowane po 1945 roku w czasopismach emigracyjnych.
Andrzej Bobkowski, Z dziennika podróży
Wybitna literatura i wybitne zdolności analityczne (co świadczy, że mamy do czynienia nie tylko z pisarzem, ale i filozofem). Pośród wielu zjawisk, które przewidział dostrzegł też zapowiedź upadku Europy. Lektura obowiązkowa dla każdego miłośnika polskiej literatury, historii i filozofii.
Andrzej Bobkowski, Aniela Mieczysławska, Listy 1951-1961
Bobkowski do Mieczysławskiej, 20 marca 1958 roku: "Literatura literaturą, a forsa forsą i w końcu to ostatnie ciekawsze od literatury. Ja jestem bardzo przytomny facet, proszę pani, i mnie literacko nie wydyma. Zostawiam to dobremu kapuśniakowi." (s.113) Jednym słowem, jak pisze wydawca, "Bobkowski jest epistolografem radykalnym, (...) czyni dyskurs (...) niemal intymnym, bo nawiązać z kimś kontakt to zbliżać się do niego (...) mówić o sobie coraz więcej." I rzeczywiście, w książce jest znacznie, znacznie więcej.
Andrzej Bobkowski, Tobie zapisuję Europę. Listy do Jarosława Iwaszkiewicza 1947-1958
Listy polskiego pisarza do PRL-owskiego pieczeniarza.
Andrzej Mroziński, Gustaw Holoubek, We wspomnieniach kolegów, Oswajanie śmiechem
Gustaw Holoubek w opowieściach zza kulis (teatru i życia prywatnego). Dla wszystkich miłośników anegdot o słynnych ludziach. "Gucia" wspominają mi.in: Jadwiga Jankowska - Cieślak, Karol Strasburger, Jan Englert...
Wojciech Szczepański, Wspomnienia lipiec 1944 - grudzień 1957
Kolejna książka - a jest ich wciąż za mało, by przedstawić prawdę i oddać sprawiedliwość - świadectwo walki z okupacją niemiecką i sowiecką. Wspomnienia poparte doskonale opracowaną dokumentacją i materiałami źródłowymi.
Witold Gombrowicz, Dzieła t. I / IX plus Wspomnienia Polskie i Wędrówki po Argentynie
Dzieła: t. I: Bakakaj, t. II: Ferdydurke, t. III: Trans - Atlantyk, t. IV: Pornografia, t. V: Kosmos, t. VI: Dramaty, t. VII Dziennik 1953 - 1956, t. VIII: Dziennik 1957 - 1961, t. IX: Dziennik 1961 - 1966 oraz UWAGA!!!: tom wydany przez wydawnictwa niezależne: Wspomnienia Polskie i Wędrówki po Argentynie, a także suplement rarytas: wystukane na maszynie uzupełnienia fragmentów usuniętych przez cenzurę. Wyjątkowe świadectwo literackie i historyczne.
Karolina Lanckorońska, Szkice wspomnień
Autorka: 104 lata życia, które zaczęło się w XIX wieku, a zakończyło w XXI. Z pochodzenia i natury była świadkiem jak "ci, którym dano dużo" pełnią swoje obowiązki wobec ludzi, czasów i historii. Dla miłośników arystokratycznych okruchów pamięci.
Tadeusz Borowski, Wspomnienia, wiersze, opowiadania
Piekło na ziemi. I jego twórcy, czciciele i kapłani, o których mówi tytuł niemieckiego serialu: "nasze matki, nasi ojcowie". Tak, to wasze matki i wasi ojcowie. Wykształceni klasycznie, doskonale wyszkoleni i wyćwiczeni. Sprawni, dumni i źli. Niemcy. "Co u pana (pani) słychać?"
Gustaw Holoubek, Wspomnienia z niepamięci
Aktor własnymi słowami o swej młodości. Oprócz bogactwa języka i wspomnień bogactwo zdjęć i ilustracji.
Janusz Zabłocki, Dzienniki, t. 1: 1951–1965 (seria „Relacje i wspomnienia”, t. 13).
PRL od podszewki (przynajmniej od tej jej części, którą chce się pokazać). Skrupulatne i dokładne notatki o kulisach polityki uprawianej przez Autora w czasach PRL-u. Komuniści, Kościół, sowieci, układy, manipulacje, złudzenia... A tak Wydawca, cytując Autora, prezentuje książkę: „Dla narodu zepchniętego w otchłań klęski i rozpaczy najważniejsze było ocalenie nadziei. Nadziei, że to wszystko, co wokół siebie widzimy, nie jest ustanowione ostatecznie i raz na zawsze. […] Nadzieja nie oznaczała więc biernego czekania. Zobowiązywała do tego, by między biegunami postaw skrajnych, rodzących się pod wpływem zwątpienia w polskim społeczeństwie, mozolnie szukać właściwej drogi. […]”.
Mieczysław Stachiewicz, Moje pierwsze dziewięćdziesiąt lat. Wspomnienia
Druga Rzeczpospolita - jako dziedzictwo niemal rodzinne, wojna - jako oczywisty obowiązek, emigracja - jako konsekwencja. Polskie losy w XX wieku.
Wrzesień 1939 radzieckie zagrożenie Rzeczypospolitej w dokumentach, relacjach i wspomnieniach, Wybór i opracowanie Wojciech Włodarkiewicz
Tytuł bardzo długi, mówi wiele, ale nie wszystko. Otóż przywoływane (i często reprodukowane) dokumenty, relacje i wspomnienia są materiałami, które po raz pierwszy zostały opracowane i opublikowane. A źródłem ich byli ludzie z centrów decyzyjnych II Rzeczpospolitej - śledzimy więc relacje z pierwszej ręki, które ukazują poziom wiedzy i decyzji niedostępny zwykłym uczestnikom wydarzeń. Bezpośrednie świadectwo i świadomość, a czasem porażająca nieświadomość, fatalnego i ostatecznego końca pewnego świata - końca wolnej Polski.
Jerzy Dobrowolski, Wspomnienia moich pamiętników
Roman Dziewoński przyjął na siebie rolę ratownika pamięci o Jerzym Dobrowolskim. Był taki aktor w PRL-u. I ten PRL nie podobał mu się w zasadzie, więc kpił i szydził z "ustroju sprawiedliwości społecznej" publicznie (w kabarecie lub w filmie - skutecznie, ale sporadycznie) oraz intymnie (na papierze - skoro nie można było inaczej). Oto intymność obnażona (przynajmniej częściowo): osobiste notatki, zapiski, scenariusze, monologi wyjątkowego człowieka, który zniszczył swoje życie całkiem niewyjątkowo, tragicznie-pospolicie.
ks. Jan Twardowski, Łaską zdumiony. Moje szczęśliwe wspomnienia
"Moje szczęśliwe wspomnienia"... . Zagadka: tylko takie były, czy tylko takie spisane? Czy wszystko, co się w życiu dzieje jest szczęśliwe, czy też o nieszczęściach się zapomina lub ich nie wspomina? Zagadka do rozwikłania w spotkaniu z księdzem-poetą. Jedyna jego autobiografia.
Władysław Anders. Bes ostatniego rozdziału. Wspomnienia z lat 1939-1946
"Bez ostatniego rozdziału". Osobiste świadectwo świadka zdrady "sojuszników": Francji, Anglii, USA. Wstrząsające świadectwo świadka sowieckiej i niemieckiej zbrodni ludobójstwa na Narodzie Polskim. Polska, państwo, które - po przeszło stu latach germańskiego i rosyjskiego wynaradawiania - na około dwadzieścia lat odzyskało niepodległość, by popaść w otchłań celowego i niespotykanego w historii nowożytnej Europy, trwającego całe dziesięciolecia, planowego wynaradawiania i planowego niszczenia kultury i tradycji przez potężnych sąsiadów bliskich i jeszcze potężniejszych i jeszcze bardziej podstępnych wrogów nieco "dalszych". Jaki będzie ostatni rozdział Twojej historii Polsko?
Jan Chryzostom Pasek, Pamiętniki
Pamiętniki Paska w pięknym wydaniu z 1963 roku, z ilustracjami Adama Marczyńskiego.
Paweł Jasienica, Pamiętnik
Paweł Jasienica, czyli Lech Beynar, pisze swoją własną historię - cóż bardziej naturalnego dla historyka? Po czasach opisywania historii innych ludzi, przyszła pora na auto-dziejopisarstwo. Zawsze można liczyć, że przyszli badacze przeszłości będą mieli już gotowe źródło, spreparowane przez specjalistę - kolegę po fachu.
Jan Chryzostom Pasek, Pamiętniki
Nowe, staranne i piękne wydanie. Ilustracje z wydania z 1850 roku.
Krzysztof Mikołaj Radziwiłł, Pamiętniki
Krzysztof Mikołaj Radziwiłł, Pamiętniki. Podtytuł: "Od feudalizmu do socjalizmu bezpośrednio", co w marksistowskiej nowomowie oznacza, że pominięto "kapitalizm" jako konieczny etap przed "tryumfem socjalizmu". W normalnym języku natomiast oznacza to, jak z Polski zrobiono sowiecką strefę okupacyjną, w czym Jaśnie Oświecony miał niebagatelny udział, jako poseł na "sejm ustawodawczy" z ramienia Stronnictwa Demokratycznego, a także jako szef protokołu dyplomatycznego. Nic dziwnego, że przeszedł do historii jako "czerwony książę". Pamiętniki kończą się na 1945 roku, co każe przypuszczać, że księciu jednak trudno było upublicznić swoje zasługi dla PRL-u. Dlaczego? Książkę kończą "Listy z Majdanka II 1942-IV 1944." Smutne, tragiczne, ludzkie losy: więzień obozu koncentracyjnego budował w swoim kraju sowiecki ustrój, który te obozy wynalazł i uczynił z nich swoje podstawowe narzędzie tyranii. "Nie sądźcie, abyście nie byli sądzeni". We wstępie książę przedstawiany jest jako nałogowy wręcz miłośnik książek. Ta informacja może ucieszyć wielu czytelników, bowiem ich biblioteki z pewnością mogą konkurować z przedwojenną biblioteką arystokraty (jest zdjęcie).
Mieczysław Lepecki, Pamiętnik adiutanta Marszałka Piłsudskiego
"Litwo! Ojczyzno moja..." i Polska niepodległa. Z recenzji w internecie: "po lekturze tej książki widać jakiej zbrodni na Polsce dopuścili się Stalin i Hitler". Oraz: "piękna, wciągająca opowieść i wyjątkowy sposób opowiadania - a przecież to pisze żołnierz! I bogactwo tematów - również rozważań o sprawach najważniejszych." Czy musimy jeszcze coś dodawać? Dla miłośników historii i języka polskiego.
Stefan Kisielewski, Dzienniki
Widział więcej, rozumiał lepiej, pisał ciekawiej. PRL od środka w relacji uczestnika i krytyka. Opisy zdarzeń i portrety polityków PRL, z których wielu przemienionych w "budowniczych III RP", chętnie zapomniałoby o tym, co pisał o nich "Kisiel".
George Orwell, Dzienniki wojenne
Twórczość Orwell'a w czasie II wojny: po raz pierwszy wydane w Polsce audycje BBC, materiały instruktażowe dla brytyjskiej obrony cywilnej, korespondencje wojenne z Francji, Niemiec i Austrii. Teksty opatrzone obszernymi i dokładnymi przypisami, istotnie wzbogacającymi teksty Orwella.
Ludwig Wittgenstein, Dzienniki 1914 - 1916
Powiada się, że filozofia Wittgensteina dzieli się na dwa, przeciwstawne, okresy. Dzienniki (napisane w czasie wojny, gdy filozof służył w armii) każą zastanowić się nad tą oczywistością. Oto filozofia: kwestionować to, co oczywiste. A "Dzienniki" zdają się sugerować, że całe filozofowanie Wittgensteina było jednak pewnym logicznym i koherentnym ciągiem myśli jednego życia.
Thomas Merton, W stronę jedności. Dzienniki i pisma z Alaski
Zapiski z końca życia pustelnika, który nie mógł żyć bez światowych spraw i szukał pełni samotności w zajmowaniu się aktualnymi sprawami politycznymi, żył sztuką, literaturą, ożywioną korespondencją, a pełni chrześcijaństwa szukał na Dalekim Wschodzie.
Leopold Tyrmand, Dziennik 1954
Leopold Tyrmand opisywał szczegółowo kilkumiesięczny fragment swojego PRL-owskiego życia, PRL-owska cenzura troszczyła się, by wydane wynurzenia nie były dostępne czytelnikom "nadwiślańskiej krainy", więc "Dziennik 1954" był legendą. Cenzura państwowa już nie ściga pisarstwa Tyrmanda, zatem można je kupić wszędzie i za grosze, w dowolnym wydaniu. Nasze tym się wyróżnia, że jest wydaniem niezależnym, "podziemnym". Choć w 1988 roku cenzura to już nie była ta sama cenzura, co w 1954 roku. PRL też był inny, ale to wciąż był PRL.
Zygmunt Szczęsny Feliński, Pamiętniki
Uczta dla miłośników historii opowiadanej przez jednego z głównych sprawców wydarzeń (wiek XIX), dla miłośników polskiej tradycji i obyczaju oraz dla miłośników języka polskiego. Jakby tego było mało opowieść snuje Zygmunt Szczęsny Feliński, święty Kościoła, a zatem jego wizja dziejów i losu ludzkiego przeniknięta jest głębokim, duchowym walorem. Polska historia i tradycja, piękny język, głębia myśli - czy w ten sposób nie zniechęciliśmy współczesnego czytelnika bardziej niż go zachęcić? Tak czy inaczej, książka jest niezwykłym świadectwem miłości: miłości do Boga, miłości do bliźniego i miłości do Polski (oczywiście świadectwo jest cenzorsko skancerowane, jak każda rzecz wydana w PRL-u, a dotycząca zaboru rosyjskiego i rosyjskiej polityki wynarodawiania).
Mieczysław Jastrun, Dziennik 1955-1981
Po co się pisze dzienniki? Dla kogo spisuje się swoje życie? I z drugiej strony: po co się czyta opisane cudze życie? Każdy przecież ma jakieś swoje życie, dlaczego zatem miałby tracić swój czas na przeżywanie czytanego życia cudzego? A może - kiedy w jednym życiu - było się żydem, katolikiem, komunistą i "opozycjonistą demokratycznym" pisze się w nadziei znalezienia jakiejś harmonii i sensu w w tej układance niemożliwych do spasowania elementów? Dla zainteresowanych życiem intelektualnych (ale czy intelektualnym?) wyższych sfer PRL-u? Raz wśród rządzących, raz wśród "opozycyjnych", ale zawsze wśród śmietanki towarzyskiej. Pisarz, który zbierał nagrody literackie i państwowe na każdym "etapie dziejów". Może zapiski pokażą, jak to się robi? I jaką cenę się za to płaci?
"Dzienniczek" Św. Siostry Faustyny Kowalskiej
Na pytanie: jaki polski autor przoduje w ilości tłumaczeń na świecie pada zwykle odpowiedź: Lem. Tymczasem pierwszeństwo (w ilości języków i egzemplarzy) należy się pokornej siostrze zakonnej, która w latach 1934 - 1938 spisała swoje życie duchowe i przekazała orędzie o miłosiernej miłości Boga do człowieka. Skromną siostrę, która w zwykłych zeszytach spisała swoje doświadczenia mistyczne, Ojciec Święty Jan Paweł II kanonizował, a Papież Franciszek ogłosił rok 2016 Rokiem Miłosierdzia...
Victor Klemperer, Dziennik 1933-1945
Brak słów... . Naga, przerażająca prawda o Niemcach i ich narodowym socjalizmie. Jeśli Niemcy coś robią, to robią to z ponurą dokładnością i do końca. Zatem i socjalizm, w ich wykonaniu, został doprowadzony z morderczą systematycznością do swych nieludzkich granic ostatecznych. Państwo, które pozbawia jednostki przyrodzonych praw boskich, państwo dostrzegające tylko masę (naród, rasę), nad którą całkowicie panuje - w imię barbarzyńskiej ideologii. Barbarzyńskiej, bo czyniącej swym głównym fundamentem prawo do unicestwienia wszystkich tych, których państwo uzna za zbędnych, przeszkadzających, czy "wadliwych". Totalne państwo, zarządzane przez nienawiść, strach, służalczość, podłość, przemoc. Mord na niewinnych jako usprawiedliwiona manifestacja władzy i jej główna prerogatywa. Państwo bezbożne i walczące z Bogiem, a więc i z jego obrazem - człowiekiem. Książka powinna być obowiązkowa dla wszystkich, którzy oskarżają Polaków o "antysemityzm". Doprawdy, w świetle wspomnień Klemperera, takie oskarżenia są bezczeszczeniem pamięci ofiar hitleryzmu. Jeśli w Polsce był, czy jest, "antysemityzm", to jakim słowem nazwać państwowo zorganizowane bestialstwo niemieckie? Tym samym pojęciem bowiem niepodobna opisywać dwóch całkowicie różnych zjawisk - opis okazuje się fałszem, a samo pojęcie niczego nie mówi o rzeczywistości, a za to bardzo dużo o wypowiadającym (w tym wypadku o nienawiści do Polski i Polaków). Autor po dwunastu latach narodowo-socjalistycznego przedpiekla III rzeszy osiadł w NRD - kolejnej mutacji niemieckiego socjalizmu. O dziwo - mimo możliwości wyjazdu - pozostał w NRD do śmierci, z powodzeniem rozwijając NRD-owską "naukę"...
Maria Dąbrowska, Dzienniki powojenne 1945-1965, tom I 1945 - 1949
Tom I: od czwartku, 18 stycznia 1945 roku ("Pomyśleć - dziś rano jeszcze byli tu Niemcy, a wieczorem jesteśmy już pod okupacją bolszewików") do Sylwestra, 31 grudnia 1949 roku ("Przespałam Nowy Rok"). Witaj smutku...
Szymon Kobyliński, Jak dobrze mieć sąsiada
Szymon Kobyliński w swoim żywiole gawędziarza i rysownika. Trochę pamiętnika, trochę dywagacji na tematy różne, trochę Polski przedwojennej, dużo PRL-u, trochę świata szerokiego... "wszelako w tej książce dziwne jest materii pomieszanie". Kolejne epoki odchodzą w przeszłość, pamięć czasów minionych zanika: nawet gierkowski PRL wydaję się krainą z kronik, których już prawie nikt nie czyta, a jeszcze mniej rozumie. XXI wiek zmiata z szalonym przyspieszeniem sprawy minionych pokoleń. Nie ma rozumienia tam, gdzie zmiany zachodzą szybciej od zdolności postrzegania i zastanowienia. Bezrefleksyjna współczesność, oderwana od doświadczenia przeszłości, rozsypuje się na chwile ulotnych i chaotycznych przeżyć, zapoznając mądrość i sens. Teraz już nie pokolenia, ale kolejne roczniki staja się dla siebie obce, żyją w innych światach. Książka Kobylińskiego niczym kronika średniowieczna - opowieść niemal bajkowa. Aż trudno uwierzyć, że jeszcze przecież nie tak dawno... . Było, minęło, nic nie zostało...
Soren Kierkegaard, Dziennik uwodziciela i inne pisma
W tomie oprócz "Dziennika uwodziciela": "Albo - albo" (fragmenty), "Trwoga i drżenie", "Chwila" (fragmenty).
David Irving, Tajne dzienniki lekarza Hitlera
Ludzie, którzy mieli być bogami, tracąc swoje bóstwo nie okazują się tylko ludźmi. Zostają demonami - upadłymi aniołami. Zmierzch bogów jest zawsze taki sam. Ratunkiem, odzyskaniem człowieczeństwa, może okazać się jedynie to, czym najbardziej gardzili przez czas samoubóstwienia i kultowego wyniesienia: słabość, bezradność, ból, samotność i... śmierć. Jeśli ma być odkupienie musi być przyjęte ogołocenie. Odrzucone oznacza potępienie - samopotępienie. Dlatego zwieńczeniem każdego wyniesienia jest upadek, strącenie do piekła. Ci, którzy przynoszą piekło na ziemię budują je w ostatecznym rachunku dla siebie.
Anda Rottenberg, Proszę bardzo
Działaczka, aktywistka, entuzjastka i celebrytka od "sztuki współczesnej" ma w życiorysie tyle "krajowych i zagranicznych sukcesów i osiągnięć", istne "pasmo sukcesów zawodowych", a tymczasem na kilkuset stronach wspomina nie swe osiągnięcia i zdobycze, ale coś, czego nie ma. A nie ma rodziny. Zgodnie z dedykacją: "Tym, których nie ma". Ale nie dość na tym: nie tylko "tym, których nie ma", ale i o tych, których nie ma. Ile można opowiedzieć o niebyciu - "niemaniu"... . Dwie szalki wagi: tylko dlaczego ta pusta waży (i ciąży) bardziej niż ta załadowana? Oto prawdziwa wartość rzeczy i mądrości świata tego...
G. Berkeley, Dzienniki filozoficzne
„Dzienniki” te stanowią jedno z najważniejszych świadectw o brytyjskim empiryzmie.
Dziennik Samuela Pepysa
Dziennik pojęty w zasadzie jako relacja z życia biologicznego: jedzenie, spanie, wypróżnianie, kopulowanie, chodzenie, rozmawianie,... . Żona, kochanki, praca, przyjęcia, zaraza, wojny, nędza, zabawy salonowe, tatr, muzyka, Parlament, tawerna, dwór królewski, kościół, muzyka, karty, awantury, pieszczoty, korupcja, nepotyzm,... . Zabawa w politykę i we władzę. Urzędnik (dla niektórych karierowicz, dla innych człowiek sukcesu) bez zahamowań opisuje dziewięć lat życia w Londynie drugiej połowy XVII wieku. Notowanie wydarzeń swojego błahego i bezsensownego życia (czyli takiego, jakie jest udziałem wszystkich, dla których miarą sensu egzystencji jest sukces zawodowy i materialny oraz zmysłowe zaspokojenie - błahy i bezsensowny żywot może zatem wieść każdy, bez różnicy wieku i stanu) Samuel Pepys rozpoczyna w roku 1660. W Polsce zawarto wówczas Pokój w Oliwie, który kończy potop szwedzki, a więc jest to rok, który uznaje się za początek upadku Rzeczypospolitej (trwa jeszcze "potop rosyjski", o mniejszych nieszczęściach nie wspominając). Pepys kończy swoje pospolite wynurzenia (bo fizjologiczna egzystencja nie przestaje być pospolitą, przez to tylko, że jest udziałem "celebryty") w roku 1669. W Polsce rok wcześniej abdykował Jan Kazimierz Waza, a w 1669 wybrano głosami szlachty na króla Michała Korybuta Wiśniowieckiego i doszło do zerwania sejmu koronacyjnego. Rzeczpospolita zaczynała tonąć. Świat Pepysa zdaje się wzmacniać. Opis tego świata - "Dziennik" - autor zamyka wyznaniem żalu, że oprócz pocałowania "nie było sposobności niczego więcej spróbować" z Betty, którą Pepys odwiedził, gdy jej mąż wyjechał z miasta... . Rzeczpospolita szlachecka to rozległe niziny w centrum Europy, zapraszające wręcz do toczenia bitew i wojen, a despotyczne Królestwo Anglii to prawie niedostępna wyspa: dwa całkowicie różne światy. Ale całkiem podobne, jeśli wziąć pod uwagę wpływ, jaki na historię mają wyniesieni na urzędy ludzie pospolici duchem i skarlali charakterem. Jeszcze jedna książka o "banalności zła" (urzędnicy jako "bezmyślne trybiki machiny zniewolenia"). Tym razem relacja bezpośrednia z XVII wieku.
Maria Dąbrowska, Dzienniki powojenne 1945-1965, tom II 1950 - 1954
Stalinizm. "Aż dusi z gniewu (...) to jest najczystsza, upadlająca służalczość , którą, gdybym była Rosjaninem, pogardzałabym." Konająca przeszłość, teraźniejszość na granicy agonii. "Straszliwie smutne nic". Ciemny, ponury i beznadziejny świat za socrealistycznymi, słonecznymi dekoracjami. Polacy, Rosjanie. Nikt u siebie. Żydzi - tylu ich jednak przetrwało... . "Praca (...) jest jedynym warunkiem umożliwiającym odczuwanie jakiejkolwiek innej przyjemności. Leczącym nadto z przygnębienia, złego humoru i oschłości serca, zwróconego ze zgrozą i już zbyt maniacko ku memu rozsypanemu w proch wnętrzu".
Maria Dąbrowska, Dzienniki powojenne 1945-1965, tom III 1955 - 1959
Przechodzenie ze stalinizmu w entuzjastyczną gomułkowszczyznę. Po latach zbrodniczego i bestialskiego terroru rozpoczynają się lata "budowy socjalizmu z ludzką twarzą", czyli "odnowa". Jest to pierwsza PRL-owska "odnowa". W tej "odnowie" stalinowscy zbrodniarze, propagandziści oraz ubeccy oprawcy porzucają dotychczasowe metody i przechodzą za kulisy wydarzeń (w kolejnych "odnowach" wielu z nich zacznie tworzyć "opozycję demokratyczną", ale to są już lata późniejsze, nie objęte przez prezentowany tom). Jak w każdym tomie i tutaj portrety wielu "wybitnych twórców", o których nikt by dzisiaj nic nie wiedział, gdyby nie przypisy poczynione przez skrupulatnego redaktora wspomnień i nazwy ulic.
Katherine Mansfield, Dziennik, seria Nike
Dziennik nie miał być wydany, a jednak jest czytany - miała być powieść, ale na jej napisanie nie starczyło już czasu. Zapiski z lat 1910 - 1922. Dziennik bardzo osobisty, nie relacja z czasów wielkiej wojny.
Zbigniew Raszewski, Raptularz, tom I i II
Raptularz prawdziwy, choć jednak poddany redakcji i rodzinnej cenzurze. Taki przebrany dla gawiedzi groch z kapustą, bigos hultajski dla gości, "materii pomieszanie", ale z rozwagą. Notatki, wspomnienia, uwagi własne i zasłyszane, anegdoty, relacje z różnych wydarzeń, rozważania krótkie i dywagacje ocierające się o eseje, wycinki prasowe, różne drobiazgi codzienne (np. bilety, programy teatralne, rysunki, itp.). Kultura (głównie, co zrozumiałe, teatr), polityka, rodzina, przyjaciele, znajomi,... - codzienność rozpięta między banalnością, która umknęła by w nicość, gdyby nie "Raptularz", a historycznością, która - także dzięki "Raptularzowi" - zyskuje życie. Lektura nieco plotkarska, ale dla wszystkich tropicieli żywej historii pasjonująca przez różnorodność wierną życiu realnemu. Szczerość i dystans budzące wiarę, że nie udawane, a tak zgrabnie ujęte, że nawet snobizm czynią namiastką uroku i wdzięku oraz bezstronności. Np. spostrzeżenie, że "polityką zajmują się ludzie, którzy nie potrafią nic innego" dotyczy nie "ich", ale w ogóle polityków, w tym "naszych" również. Jak może być inaczej, skoro "wszystkie przemiany (...) okazały się w końcu powierzchowne lub pozorne, a to, co mamy, jest kontynuacją Polski "ludowej". Napis na murze z 1989 roku: "Siedzi Lechu / Przy Wojciechu / A nam wcale / Nie do śmiechu". Zapiski od 1965 roku do roku 1992 (kończą się dwa miesiące przed śmiercią).
Jan Józef Lipski, Dzienniki 1954 - 1957
Ocenzurowane przez rodzinę (i znajomych rodziny) zapiski Jana Józefa Lipskiego z lat pierwszej "odnowy", czyli z czasu powrotu tow. Wiesława do władzy. Stalinowcy, przeszli za kulisy: na placówki, na dyrektorskie stołki, niektórzy wyjechali korzystać z rozkoszy, jakie oferował "gnijący kapitalizm". Ale socjalizm pozostał, ma być tylko "odnowiony". Autor angażuje się całym sobą w tę walkę o "socjalizm z ludzką twarzą". A o co miał walczyć mason i socjalista? PRL-owski ustrój przeżywał co kilkanaście lat paroksyzmy, jedna banda aparatczyków odsuwała od koryta inną, wciągano w te awantury "społeczeństwo", po czym - gdy kurz opadł - "nowa ekipa przywódców partii i państwa" ogłaszała "odnowę" pod hasłem "socjalizm tak, wypaczenia nie", czyli uspokajano nastroje, "społeczeństwo" wracało do pracy i znowu budowano "ustrój sprawiedliwości społecznej - socjalizm". Autor bardzo się przejmował hasłem "socjalizm tak, wypaczenia nie". A jakim hasłem miał się kierować socjalista i mason? I pomyśleć, że byli ludzie - wcale nie mało - którzy twierdzili, że "wypaczenia tak, socjalizm nie". Ale to nie Lipski i jego środowisko. Dla zwykłego śmiertelnika książka raczej nudna: drobiazgowe notowanie kto się z kim spotkał, co powiedział, co kto odpowiedział, kto na kogo się obraził,... . Jak dyskusjami zmiękczyć państwo totalne. Lewicowa inteligencja "w walce o lepsze jutro". Oczywiście koniecznie socjalistyczne. Kisiel: "To, że jesteśmy w dupie to jasne. Problem w tym, że zaczynamy się w niej urządzać." Kisiel nie był socjalistą.
Edward Mariusz Sokopp, Pisane na kolanie. Pamiętnik bez patosu 1914 -1997
Emigracyjny dziennikarz (ale również podróżnik, żeglarz i kierowca rajdowy) w" krótkich, żołnierskich słowach" rozprawia się z przeszłością. Wyjątkowo bujne życie, bywało, że i na granicy śmierci oraz bezkompromisowe sądy o bliźnich, nawet tych, których powszechnie otaczano uznaniem, a nawet uwielbieniem wsparte "modernistycznym" stosunkiem do religii (z religii, jak z życia, bierze się tylko to, co sprawia uciechę lub służy samozaspokojeniu - a wszystko pozostałe jest "zacofaniem", "ciemnogrodem", średniowieczem") sprawia, że książka "zaskakuje" nie tylko wartkim tokiem narracji, ale i niekonwencjonalnymi opiniami i treściami, jak również miejscem wydania. Oto bowiem przy bardzo swobodnym podejściu do moralności katolickiej wydanie tej książki przez "Księgarnię Katolicką i Konserwatywną" może budzić zaskoczenie. Dwie wojny, Powstanie Warszawskie, emigracja, setki tysięcy przebytych kilometrów, setki ludzi, którzy współtworzyli współczesna historię - materiał na kilka "żyć". Książka złożona w zasadzie z notatek, więc doskonała do lektury tradycyjnej, nieprzerwanej, jak i do "lektury ad hoc", bo można czytanie ograniczyć do kilku zdań, zawiesić i wrócić bez utraty ciągłości opowieści. (Tylko skąd autor miał pieniądze na takie szastanie się camperami - zajechał aż trzy! - i keczem po świecie? To dziennikarstwo jest aż tak lukratywnym zajęciem?!)
Anna Kowalska, Dzienniki 1927-1969
Gratka dla lubiących zaglądać za kulisy życia wielkich tego świata, czyli PRL-owskie "elity" kulturalne i polityczne splecione w pokracznym korowodzie, w tańcu z figurami i grymasami, a w zasadzie w "Tangu". Rzecz zdaje się być koniecznym uzupełnieniem do pamiętników Marii Dąbrowskiej. Im dłużej trwają zapiski, tym większa boleść. Jeszcze jedno osobiste zmaganie się z losem świadka, który przyjął na siebie rolę kronikarza powolnego, ale systematycznego unicestwiania narodu.
Virginia Woolf. Chwile wolności. Dziennik 1915-1941
Dla wyznawców arcydzieło. Dla obojętnych jeszcze jedna 'autoprezentacja dla potomnych', której nie oceniają jako kabotyńskiej powodowani albo dobrym wychowaniem i delikatnością, albo w poczuciu, że tak nie wypada, bo to przecież "wielka pisarka była". Weltschmerz i spleen w wykonaniu wyższych sfer konającego imperium, czyli "ja" jako pępek świata zbudowanego z gazet. Smutek, rozpacz, cierpienie i bezsens (również bezsens cierpienia) w świecie bez Boga.
Edmund i Juliusz de Goncourt, Dziennik
Książka jest wyborem z zapisków prowadzonych przez braci przez 45 lat. Dziennik należy do tego typu pisarstwa, które bardziej skupia się na świecie zewnętrznym niż wewnętrznym piszącego, przeto jako kronika czasów ma dużą wartość historyczną. Zdarzają się spostrzeżenia nad wyraz aktualne. Oto w notatce z 10 lipca 1865 roku czytamy: "Prawdziwy wstręt do natury polega na tym, że naprawdę woli się obrazy od pejzaży i konfitury od owoców" (s.238) Czy nie znajdziemy tu doskonałej charakterystyki współczesnych ekologów, którzy np. w trosce o "naturę" zlikwidowaliby bydło (bo krowy wydzielają metan i ten straszny dwutlenek węgla, a ich dojenie jest "gwałceniem" tych zwierząt), a mleko i mięso zastąpili syntetycznymi, roślinnymi wynalazkami (na marginesie: "szynka roślinna" - kpina Dudzińskiego z czasów Gierka - w socjalizmie, jak widać, "wiecznie żywa"). Ekologia współczesna - zatajona nienawiść do natury. Jak każdy socjalizm wzniosłymi hasłami przykrywa działania podłe i/lub straszne, co można sprawdzić czytając notatki powstałe w kraju jego narodzenia i w czasach jego dojrzewania.
Leopold Infeld, Szkice z przeszłości
Wspominki jednego z polskich fizyków, który osiągnął międzynarodową pozycję (takich fizyków w XX wieku była nawet liczna grupa). Standardowy zestaw tematów: żydowskie pochodzenie, komunizm, nauka jako zabawa w Boga, emigracja do Ameryki Północnej i podejrzenie o działania wywiadowcze na rzecz ZSRR po wojnie, powrót do kraju i budowa stalinowskiego PRL-u. Jak w tych ramach wygląda autoportret jednego ze współpracowników Alberta Einsteina?
Dziennikarze władzy, władza dziennikarzom
System totalitarny i dziennikarze. I ci, co tworzyli i ci, co kontestowali.
Leopold Infeld. Kordian, fizyka i ja
Jeszcze jeden tom wspomnień - kolejne wędrówka między znanymi tematami: żydowska tradycja, komunizm, wojna, emigracja, powrót do kraju, budowa PRL-u. Ciekawostka: w 1908 roku kolejowa "podróż Kraków - Wiedeń trwała tylko siedem godzin" (s. 135). Krócej niż w XXI wieku, wieku "szalonego postępu technicznego"... Że wiek szalony, to pewne, ale postęp? Jeśli nawet, to nie w kolejnictwie. A w czym? No właśnie... w czym?
Nina Berberowa. Podkreślenia moje. Autobiografia
Rosyjska, porewolucyjna emigracja wobec zachodniego świata, który ją przyjął fizycznie, ale psychicznie i duchowo sprzyjał sowieckiemu komunizmowi. Zachodni intelektualiści padli na kolana przed Marksem, Leninem, Stalinem. Socjalizm, komunizm stał się ich religią, a Stalin bogiem, przed którym klęczeli, do którego się modlili, i na którego cześć tworzyli i wznosili hymny. Z głupoty użyźnianej chciwością zamknęli uszy, serca i rozum przed świadkami, którym udało się umknąć z piekła na ziemi. Wszak dla "postępowych, lewicowych intelektualistów" socjalizm i komunizm są rajem, albo zapowiedzią raju na ziemi. Są oni tak głupi i jednocześnie - jak wszyscy durnie - zakochani w swojej głupocie, że nie ma żadnych argumentów, które mogłyby osłabić ich kult. A jeśli pojawia się świadek, który mógłby świadczyć przeciw ich "postępowej religii", przeciw "realnemu socjalizmowi"/komunizmowi tym gorzej dla świadka. Taki nietaktowny jest ów świadek: uciekł i uchronił głowę przed zagładą, przed holocaustem, jaki zwykłym ludziom zgotował komunistyczny psychopata, "słońce narodów", "przywódca całej postępowej ludzkości", ten, który "usta ma słodsze od malin" (Szymborska Wisława). Lewicowi intelektualiści "wolnego świata" - de facto współwinni zbrodni ludobójstwa. Rolland, Aragon, Russell, Shaw, Mann,..., cały korowód "wielkich umysłów", a w istocie pysznych i próżnych doktrynerów, ideologicznych pięknoduchów, którzy zapatrzeni z rozdziawionymi gębami w miraż socjalizmu/komunizmu nie chcieli słyszeć, ani wiedzieć jaka jest prawda, czym rzeczywiście jest najbardziej zbrodnicza ideologia w dziejach świata: socjalizm. Mają uszy, a nie słyszą, mają oczy, a nie widzą... Może dlatego, że nie mają ani serc, ani rozumu. Czysta pycha i próżność. Kapłani samouwielbienia i klanowej autoadoracji, otumanieni tytułami i nagrodami, jakie sami sobie nadają i wręczają. Są przecież tacy światli i postępowi. Ślepi prowadzą ślepych. Czymże są piękne wyczyny literackie, podniosłe słowa, jeśli ich autor swoim usprawiedliwianiem zbrodniczego systemu przyczynił się do ludzkiego realnego cierpienia, do prawdziwej śmierci niewinnych? Jaką wartość ma nagroda Nobla, jeśli jej posiadacz przyczynił się do realnego ludzkiego cierpienia, do hekatomby milionów? "Temu byłoby lepiej kamień młyński zawiesić u szyi i utopić go w głębi morza"... Książka jest przygnębiającym świadectwem jakim "opium dla ludu" jest socjalizm i komunizm.
Zygmunt Mycielski, Dziennik 1960-1969
Jeszcze jeden przygnębiający pamiętnik z gomułkowskiego PRL-u. Przygnębiający z wielu powodów - zarówno osobistych jak i "polityczno-społecznych". Jeśli komu brakuje własnych zmartwień i smutków, a może i powodów do rozpaczy, to może sobie podumać nad hrabiowskimi (autor był przedwojennym hrabią) zmaganiami z życiem i z twórczością (autor był powojennym kompozytorem i pisarzem). Mimo szastania się po szerokim świecie (kto w PRL-u jeździł po świecie?!), mimo rozlicznych znajomości, stosunków, mimo bycia za pan brat z "elitą intelektualną" krajową, emigracyjną i światową, a więc mimo tych wszystkich "mimo", to jednak arystokratyczne pochodzenie, dziedzictwo, upodobania, gusta i dewiacje sprawiły, że życie powojenne uwierało, bolało, gniotło narastającym bezsensem. Przygnębiające nienasycenie i przygnebiająca gonitwa za jego niemożliwym napełnieniem, które z natury swojej musi przynieść - bo tak zostało przecież zapowiedziane - tylko "płacz i zgrzytanie zębów". I kłamstwem jest, że będzie inaczej. Nienasycenie, czy nasycenie - dwie strony tego samego bezsensu. Życie przeciw naturze zawsze staje się piekłem, nawet jeśli młodość oszukuje radością i zabawą. Młodość mija. Starość staje się wówczas goryczą i udręczeniem. Jedna jest droga wyzwolenia, ale tą drogą autor nie poszedł. Bo to droga nie dla wielkich tego świata, nie dla przekonanych o własnej wyjątkowości, elitarności, wyższości nad maluczkimi (i ich szarym, zwykłym życiem).