Aileen Orr. Niedźwiedź Wojtek. Niezwykły żołnierz Armii Andersa
Historia tak wyjątkowa i wzruszająca, że gdyby przytrafiła się żołnierzom US Army, w Hollywood nakręcono by kilka filmów, które miałyby milionową widownię i które zdobyłyby masę nagród - przecież prawdziwe losy Wojtka są znacznie bardziej fascynujące niż wydumane opowieści o Lessi, czy uwięzionej orce. Ani PRL (co oczywiste), ani poroniony PRL-bis (co tym bardziej oczywiste) nie tylko, że nie dostrzegł w losach Wojtka nic filmowo interesującego, ale nawet napisanie książki zostawił zagranicznym autorom. Obcy piszą polską historię. Dosłownie i w przenośni. Od stuleci.
Andrzej Pilipiuk, Kroniki Jakuba Wędrowycza
Polski "realizm magiczny". Tak to się wszystko zaczęło: pierwszy tom przygód zmutowanego Pana Samochodzika. Wszak Andrzej Pilipiuk, zanim powołał do życia wiejskiego egzorcystę - Jakuba Wędrowycza - napisał (jako T. Olszakowski) 14 (!) tomów kontynuacji przygód "Pana Tomasza, muzealnika". Dojrzewanie ma jak widać swoje prawa: oto uwolnieni z okowów literatury młodzieżowej detektyw amator i harcerze przeszli metamorfozę i stali się awanturnikami, pijakami, bimbrownikami i kłusownikami (jak w życiu: dzieciństwo mija i trzeba iść do pracy: żegnaj zastępie harcerski, witaj korporacjo).
Andrzej Pilipiuk, Czarownik Iwanow
"Fantastyka humorystyczna", albo "horror satyryczny". Drugi tom przygód wiejskiego egzorcysty - Jakuba Wędrowycza, który wychynął z niebytu i w ciągu kilku lat stał się jedną z najlepiej rozpoznawanych postaci literackich. Doczekał się nawet hasła w internetowej encyklopedii. Okazuje się, że aby dotrzeć na karty encyklopedii, równie skuteczną - co wybitne osiągnięcia - drogą do sławy jest wybitne awanturnictwo, pijaństwo, bimbrownictwo i kłusownictwo. Ktoś powie, że to nic wyjątkowego. A jednak Wędrowycz góruje nad innymi, słynnymi i współczesnymi mu bohaterami haseł w encyklopedii: Wędrowycz nie bierze diet...
Jean-Claude Corbeil, Ariane Archambault, Wielojęzyczny słownik wizualny, Leksykon tematyczny
Cztery języki, 28 tematów, 25000 opisów, 3500 ilustracji. Na szczęście na końcu książki są indeksy, dzięki którym można poruszać się po słowniku. Oczywiście, jeśli ma się dość siły, bo Słownik waży prawie 3 kilogramy.
Andrzej Graniak, Paweł Graniak, Mistral. Opowieść o dzielnym rybaku z Ustki. Komiks
Bajka o rybaku i... nie, nie o złotej rybce, tylko o podwodnym potworze. Ale zanim potwór okazał swoją prawdziwą naturę, to... . Kto ciekawy może sam sprawdzić: cena rozwiązania zagadki wcale nie jest wygórowana (dla czytelników - zupełnie inaczej niż dla bohaterów komiksu, którzy za poznanie prawdy mogą zapłacić życiem).
Fryderyk Nietzsche, Z genealogii moralności
Jak się filozofuje młotem, to nic dziwnego, że filozofia wychodzi prosta jak drut. Czyli: Boga nie ma, choć jest nim Fryderyk Nietzsche, nadczłowiek, stojący poza dobrem i złem. Tym nadczłowiekiem mianował się - przed popadnięciem w całkowite szaleństwo - pełen resentymentów syfilityk. Zaiste: awans godnay nadludzkiej woli ducha. Autor tak bardzo nienawidzi chrześcijaństwa, że nawet kiedy, dla poparcia swoich przemyśleń, cytuje Jezusa Chrystusa, to - jeśli nie przypisuje sobie jego słów - okrasza je zaiste wyjątkowo małostkowym komentarzem pisząc: "jak powiedziano". Bóg - nadczłowiek ma jak widać również wielkiego ducha. Żenująca, kabotyńska manifestacja.
Zbigniew Nienacki, Księga strachów
Dawno, dawno temu, kiedy młodzież czytała książki, przygody Pana Samochodzika należały do lektur zwyczajowo obowiązkowych. Czytelników wciągała sensacyjna intryga, a Pan Tomasz, detektyw amator, budził sympatię bo - choć był dorosłym mężczyzną - to jednak myślał i działał jak kilkunastoletni czytelnicy jego przygód. Książki były zatem doskonale dla nich zrozumiałe, a zachowania bohaterów naturalne. Świat był prosty, dobro zwyciężało, a złoczyńcy również nie przekraczali granic przyzwoitości. Nie byli to zwyrodniali psychopaci i socjopaci, tylko "normalni" ludzie, którzy - powodowani dosyć pospolitą chęcią szybkiego wzbogacenia się - wybrali ścieżki występku, a nie solidnej, uczciwej pracy (ale zawsze była szansa na ich powrót do uczciwego i przyzwoitego życia). Przygody były opisane językiem prostym, w istocie gazetowym, takim, jakim pisano artykuły w prasie harcerskiej i młodzieżowej tamtych lat. Niby nic wielkiego, ot, popularne pisarstwo dla PRL-owskiej młodzieży (bo przecież mimo wszystko jednak nie literatura), a wszak w porównaniu z przekazami, którymi karmią się oczy i umysły współczesnych nastolatków wyżyny rzemiosła pisarskiego, dobrego smaku i kultury, nie tylko językowej. Książka, która bawi, a nie szkodzi, czy deprawuje (jakże dziwna, a przecież nie zaskakująca współcześnie, rekomendacja). Ale jak długo jeszcze? Tylko patrzeć, jak Pan Samochodzik, który radził sobie bez problemu z PRL-owską cenzurą, jako przedstawiciel świata tradycyjnych ról społecznych, polegnie w starciu z cenzorami zwalczającymi "język nienawiści" i strzegącymi "poprawności politycznej". Skoro rewolucyjni twórcy nowego porządku "dostosowują do wymogów współczesności" Agathę Christie, to niby dlaczego mieliby uszanować Zbigniewa Nienackiego? Trzeba by zacząć od tego, że nie "Pan Samochodzik", tylko "Niebinarne Płciowo Zwierzę Ludzkie Ekologiczny Pojazd O Napędzie Elektrycznym", a dalej pójdzie już jak z płatka...
Santana, Welcome, płyta winylowa
Piąta płyta studyjna. Santana - w towarzystwie doskonałych muzyków - brawurowo łączy rock z jazzem i z muzyką latynoską.
Krzysztof Łoszewski. Od spódnicy do spodni. Historia mody męskiej
Panoptikum pustoty - żenujące targowisko próżności. Oto paradoksalny efekt nagromadzenia w jednym tomie aż tylu obrazów jałowego samouwielbienia. Szkoda czasu i atłasu.
Bogusław Kaczyński, Fryderyk Chopin. Geniusz muzyczny
Bogusław Kaczyński składa hołd - książka napisana zakochanym sercem. Chyba wszystko, co można napisać o Chopinie zostało w tej książce napisane, a pokazano - odnosi się takie wrażenie - jeszcze więcej. Rozmach i pomysłowość edytorska zaskakują na każdej stronicy i wkładce (tych niezwykle dużo: są zdjęcia, pocztówki, rysunki, kopie listów, kopie rękopisów utworów, wprost zalew "archiwalnych" materiałów). Wszystko doskonale wydrukowane, zszyte i objęte w solidny futerał. Rzecz obowiązkowa dla miłośników Chopina.
Fryderyk Nietzsche, Poza dobrem i złem
Niemieckie mędrkowanie w pełnym rozkwicie: pretensjonalne, napuszone, pompatyczne, megalomańskie, kabotyńskie, nadęte, mętne. I głupie, po prostu głupie. Jeśli filozofia jest umiłowaniem mądrości, poszukiwaniem obiektywnej prawdy, piękna i dobra, to dla FN filozofia jest umiłowaniem jego własnych "mądrości", jest właśnie mędrkowaniem, którego istota zawiera się w sztubackim epatowaniem przekorą: dobro nazwiemy złem, ignorancję nazwiemy wiedzą (FN jest nieprawdopodobnym ignorantem, zresztą jak większość jego niemieckich kolegów po fachu, którzy wiedzę o filozofii czerpali z propagandowych broszur oświeceniowych, a średniowiecze poznali z inwektyw Lutra), występek nazwiemy cnotą. Ach! Jakie to mądre! W sam raz na "rozmowy o życiu i śmierci" na portalu internetowym. Tam za mądrość uchodzi pisanie, że "zbrodnia popłaca", że "dla każdego dobro jest czym innym", itp. dyrdymały. Jak słaba jest ta dziecinna filozofia okazuje się w chwili, kiedy jakaś krzywda zostanie wyrządzona "filozofowi stojącemu poza dobrem i złem": wtedy nagle okazuje się, że gwałt zadany "filozofowi" jest jednak złem i to takim, które wymaga "ukarania z całą bezwzględnością prawa". Bulgoczą w gardłach napuszone dyskusje o wielkich problemach, ale kiedy pijany bandyta (kobieta, albo mężczyzna) skatuje po nocy takiego mądralę stojącego "poza dobrem i złem", wtedy nagle okazuje się, że prawo powinno ścigać "bandytę", a nie nagradzać go za jego "lekceważenie dla drobnomieszczańskich norm moralnych". Filozof, który wypisuje apoteozy zła jest albo głupcem, albo skończonym cynikiem-karierowiczem, albo szaleńcem. FN szybko ujawnił prawdziwe - to trzecie - źródło swojej "twórczości". Nieszczęście polega na tym, że to, co syfilityk FN napisał przed popadnięciem w całkowity obłęd jest uznawane za twór zdrowego umysłu. Doprawdy: czy dopiero delirium odbierające mowę powoduje, że w szaleńcu dostrzega się szaleńca?
Józef Nyka, Pieniny. Przewodnik
O tej książce miłośnikom wędrówek po górach, kochającym świat, nic nie trzeba pisać, a miłośnikom wędrówek palcem po ekranie nic nie warto. Miłość nie potrzebuje słów. Za to głupota tonie w ich powodzi i w powodzi szybko przesuwających się obrazów. I choć wielu stać na kilka dni wędrówki po górach, to chyba niewielu na wyłączenie na te kilka dni telefonu. Wiemy, wiemy: "trzeba mieć GPS", "trzeba być w kontakcie z grupą", itd, itp. No więc to jest książka dla tych nielicznych, którzy chcą wędrować po górach, a nie szukają jeszcze jednego pretekstu do ściskania w ręku smartfona (dla nich powinno się napisać podręcznik jak daleko można przejść zanim kawa nie wystygnie - przecież to nieodłączne wyposażenie tej drugiej, nieobciążonej telefonem, ręki).
Jan Kieniewicz, Historia Indii
Książka była podręcznikiem, więc jej stan świadczy o jej losie. Życie uniwersyteckie wyczerpuje.
Edward Moskała, Schroniska górskie PTTK w województwie bielskim
Książka z kolekcjonerskim dodatkiem: na pierwszej kartce stempel PTTK GOT Wielka Racza przybity w grudniu 1985 roku (na zdjęciu).
Fryderyk Nietzsche, Tako rzecze Zaratustra
Matko, znowu?! Jeszcze jedna? Tym razem już podtytuł zdradza, z jakim "dziełem" mamy do czynienia: oto "książka dla wszystkich i dla nikogo". W środku podobne niedorzeczności. Pretensjonalne, kabotyńskie i megalomańskie dyrdymały dla miłośników bezsensownych dywagacji (wyjaśnienie dla socjologów: zdanie bez sensu, to zdanie, którego nie sposób pojąć, choć sprawia wrażenie poprawnego, np. "wszystkie rzeczy białe są czarne", albo "jest niskim mężczyzną bardzo wysokiego wzrostu", czy też "socjologia jest nauką", itp.). Mknący ku jawnemu szaleństwu niemiecki niespełniony pisarz pławi się w autoadoracji. Przekleństwo niespełnionych geniuszy: niespełnieni pisarze zatruwają miliony zagubionych dusz i wiodą je na zatracenie - oczywiście w imię rozwoju duchowego, niespełnieni prawnicy gwałcąc prawo wiodą miliony na zgubę w cierpieniach (Robespierre, Lenin,...) - oczywiście w imię zaprowadzenia rządów prawa, niespełnieni filozofowie budują najbardziej mordercze i tyrańskie systemy społeczne (Marks, Pol Pot) - oczywiście w imię wyzwolenia ludzkości i budowy królestwa wolności... . Bełkot szaleńców, za który miliony zapłacą cierpieniem i śmiercią.