

...to miejsce nie z tego świata, jak mały sklepik na cichej, staromiejskiej uliczce, z dala od drgającego i wirującego (za swoim ogonem:), pełnego huku centrum miasta. Tam hałas i gwałt, tu kot drzemie, wygrzewając się na słonecznej wystawie i nie otwiera nawet oczu, kiedy zadźwięczy dzwonek nad drzwiami. Tu nie ma pośpiechu, gonitwy, nie robimy nic „na wczoraj”. To miejsce, w którym można znaleźć (oprócz ciszy i spokoju) stare książki, filmy, płyty, ręczne hafty, obrazy, zabawki i Bóg wie co jeszcze - sprzęty, o jakich nie śniło się filozofom (choć Antykwariat jest, w rzeczywistości, domem filozofa). Jest to zatem jedyne w swoim rodzaju, wyjątkowe miejsce w całej „globalnej sieci”. I jest tylko w niej: z założenia nie ma nas na „fejsie”, ani na podobnych tworach, bo cenimy sobie wolność słowa. Nie walczymy też o „pozycjonowanie”, nie robimy żadnych „czarnych piątków”, nie dręczymy „newsletterami”. Cieszymy się za to gawędą z Gośćmi. A dni święte - święcimy. (Jeśli natomiast pojawi się na „fejsie” jakieś przedsięwzięcie, podszywające się pod naszą nazwę, to - będąc z jednej strony oczywiście nieuczciwą próbą wykorzystania naszego niepowtarzalnego charakteru i naszej niepowtarzalnej atmosfery - jest przecież z drugiej strony paradoksalnie najlepszym dowodem naszej wyjątkowości i mistrzostwa: wszak naśladuje się tylko mistrzów:)
Uwaga wszyscy, którym los poskąpił szlachetnej cnoty cierpliwości: Antykwariat to nie skład artykułów pierwszej potrzeby, ani – na szczęście! – ratujących życie, przeto działamy spokojnie, statecznie i z godnością (po prostu chodzi o to, że wysyłkę robimy raz w tygodniu:)
Radziecki duży okręt podwodny "K-21", skala 1:150, Mały Modelarz, kwiecień 1983

"K" - jak "krążownik". Okręty tej serii miały być właśnie takimi wyjątkowymi konstrukcjami: łączącymi dzielność nawodną (wielkość, uzbrojenie) z efektywnością podwodną. Wyszło jak z miczurinowską krzyżówką pomidora z kartoflem, kiedy to pomysł też był rewolucyjny, godny socjalistycznej, stalinowskiej genetyki, ale niestety, natura nie usłuchała rozkazów "ojca narodów" i zamiast połączenia krzaka pomidora z częścią podziemną kartofla skrzyżowana roślina pleniła się jako połączenie korzeni pomidora z łodygami kartofla. Tak też i było z tą morską hybrydą: okręt okazał się za mały na oceany i za duży na Bałtyk. Okręt legenda, bo w sowieckiej propagandzie uchodził za zwycięzcę pojedynku z "Tirpitzem" - ale to też była bujda. Model, jak na standardy ówczesnego Małego Modelarza, zaskakująco szczegółowy.
Józef Szczypka, Kalendarz polski

Jeszcze jeden gawędziarski "opis obyczajów", a w zasadzie antologia opisów innych. Antologia solidna, bogata i złożona z wielu, bardzo różnorodnych elementów, ale przecież pochodząca z samego środka PRL-u, a więc dopasowana do oficjalnej, ideologicznej i propagandowej wizji historii Polski i - co najbardziej bolesne - do jej powojennych granic. Gdyby książka była jedynym źródłem informacji o Rzeczypospolitej, o jej życiu, kulturze i obyczajach, stworzyłaby obraz fałszywy. Ale kiedy czytelnik pamięta o prawdziwej naturze książki, a więc o wszystkich rygorach i ograniczeniach, które obowiązywały, gdy powstawała i była wydana oraz kiedy czytelnik zawiesi na czas jej lektury oczekiwania towarzyszące dziełom tego rodzaju, wydawanym bez spętania cenzuralnymi restrykcjami, znajdzie w książce wiele przyjemnych momentów.
Bertrand Russell, History of Western Philosophy

Najbardziej znana z najbardziej kontrowersyjnych historii filozofii napisana przez najbardziej znanego amatora filozofii, filozofia - dyletanta, swego czasu celebrytę z pierwszych stron gazet. Czyta się bardzo dobrze - nawet bez doskonałej znajomości języka angielskiego.
Holst, The Planets, kaseta magnetofonowa

Jeden z największych przebojów muzyki klasycznej w klasycznym wykonaniu i na klasycznym nośniku - taśmie magnetofonowej.
Joseph Heller, Catch-22

Jak napisał Wydawca na okładce: "One of the Great Novels of the Century". Cóż można więcej dodać? Chyba jeszcze tylko, że książka "with a new preface by the author". Nic dziwnego, że zachwyt i informacja po angielsku - cała książka jest w tym języku.
Boogie Blues, Women Sing & Play Boogie Woogie, płyta winylowa

Szesnaście nagrań z lat 1930 - 1961. Płycie towarzyszy (nie zmieścił się na okładce, więc dołączono nawet wkładkę) przetłumaczony z angielskiego obszerny tekst, w zasadzie propagandowo-feministyczny bełkot, ale przecież nie trzeba go czytać, żeby posłuchać muzyki. Znajomy Antykwariatu mówi, że Amerykanie nie mają kultury, tylko show-biznes. Ile jest prawdy w takim spostrzeżeniu, o tym świadczy m.in. doskonale niniejsze wydawnictwo: patrzenie na wszystko przez pryzmat płci jest tak obce polskiej tradycji (przynajmniej było) że opisywanie świata w tych kategoriach musi budzić w polskim czytelniku silne poczucie bezsensu. Tym bardziej, że np. rytualnym uwagom o pomijaniu kobiet przez mężczyzn towarzyszą na płycie opisy nagrań, w których zawsze jest podane nazwisko wykonawczyni, natomiast skład muzyków, mężczyzn, z zespołu bywa określany jako... "nieznany". Zaiste, doskonały dowód na dominację mężczyzn i "pomijanie zawsze kobiet". (Ale czego się spodziewać, po obowiązkowej ideologii amerykańskiej, skoro nawet jeden z senatorów skończył swoje przemówienie wezwaniem: "amen" i, by zadowolić bożka poprawności i głupoty, dodał... "awomen":)) Boogie Blues - fizjologiczna strona muzyki.
Edgar Allan Poe, Tales of Mystery and Imagination

Complete and Unabridged, czyli strachy na lachy bez skrótów i w oryginale.
Walt Disney's Gigant Poleca, Gromy gniewu, Tom VI, 2001

Tytuł komiksu "Gromy gniewu" nawiązuje do powieści (potem i filmu) "Grona gniewu". Jaki jest związek banalnego komiksu dla dzieci z naturalistyczną i wstrząsającą powieścią John'a Steinbeck'a? Zagadka dla rodziców. Albo tytuł innego komiksu zamieszczonego w tym tomie: "Kacza zupa". Co łączy ten komiks z filmem braci Marx? Każde dziecko, które po obejrzeniu komiksów takie związki nam wykaże otrzyma "Giganta" w prezencie.
Niszczyciele Garland i Ślązak, lugier Korab II, skala 1:400, JSC nr 39

"Za wolność waszą i naszą... niewolę". Anglicy pozwolili na tych okrętach walczyć i ginąć polskim marynarzom w obronie ich wysp i ich interesów (ich, tzn. oczywiście angielskich), a po wepchnięciu Polski pod okupację sowiecką, zabrawszy okręty, pozostawili przed polskimi załogami wybór: albo wegetacja na emigracji, albo więzienia sowieckie. Sojusznik z piekła rodem - Anglia. Od wieków, dla własnych imperialnych interesów, wpycha Polskę w wojny i powstania, a "naiwni Polacy" (W. Churchill), uwiedzeni przez patetycznych i cynicznych polityków, z ochotą idą na rzeź jak barany. Wywołają beznadziejne powstania, albo pójdą walczyć na najdalsze krańce świata - za kilka pustych słów i obietnic, byle tylko odpowiednio schlebiających próżnej dumie narodowej. Że ulegają cynicznym oszustom, to głupota. Ale, że sami się oszukują, to już zbrodnia. "Za wolność waszą i naszą" to właśnie takie patetyczne kłamstwo. Służenie obcym mocarstwom w ich imperialnych rzeziach nigdy nie było za "wolność naszą", a zawsze było za "wasze interesy" i - co najbardziej smutne - za niewolę innych, równie doświadczonych przez historię. Oba okręty powinny być eksponatami w Muzeum Polskiej Naiwności i Głupoty Politycznej. Chwała bohaterom - hańba politykom.



138,11 zł